- Ja się naprawę boje.- powiedziała Aria. Miała
na oczach czarną przepaskę, której nie mogła zdjąć i prowadzona byłą przez Albusa
po korytarzach Hogwartu.
- Jeny nie masz, czego- westchnął chłopak skręcając
nią ostro.
- No wiesz. Ostatnio zauważyłam, że lubisz mnie
wykorzystywać- powiedziała Aria a Albus prychnął z uśmiechem.- Tak, tak.
Zauważyłam to. A to jest dość dziwna sytuacja wiec mam prawdo do bycia
zdenerwowaną. Do tego ty to ty no i…- zaczęła się rozkręcać, kiedy w końcu się
zatrzymali i Albus ściągnął jej opaskę.
- Cicho- szperał tylko. Aria totalnie wmurowało.
Przez jej monolog nawet nie zdała sobie sprawy, że razem z Albusem wyszli na
błonia. Teraz stali tuż przy linii drzew Zakazanego Lasu. Świetliki przycupnęły
na liściach pobliskich drzew i wyglądały jak zielone lampki na choinkę. Tak
samo krążyły nad stołem, przy którym stały dwa krzesła i świece. To wszytko było
odgrodzone od reszty świata ‘murem’ z książek oczywiście szczelnie osłoniętych
folią. Na tym murze siedziało kilkadziesiąt misiów machając łapką, w których
trzymały świecące czerwone serduszka z napisem „Kocham cie”. Trzeba też dodać,
że każdy miś frazę tą miał zapisaną w innym języku. Przy wejściu stały dwa
wielkie misie, które także trzymały wielkie serca. Duży misek w ogrodniczkach z
sercem, na którym napisane miał „I Love You” i obok misio dziewczynka z kokardą,
która miała napisane „Cinta Anda” z malajskiego. Aria zauważyła także, że każdy
miso na łapce miał narysowanego smoka. Kiedy Albus pociągnął ją do środka
okręgu Aria zauważyła swojego brata, który rzucał ochronne zaklęcia. Ze zdziwieniem
zauważyła szeroki uśmiech na jego twarzy kiedy zniknął w zamku. Hagrid przemknął
niewidoczny po tym jak odstraszył pobliskie zwierzęta. Kiedy Aria przechodziła
obok misiów te wyciągały do niej serca. Dziewczyna została usadowiona na jednym
z krzeseł.
- O matko- w końcu mruknęła dalej się rozglądają.
Jej wzrok padł na fioletowe dość duże pudełko. Zdziwiona podniosła wieczko i
zasłoniła usta ręką. Wzięła w dłoń piękną metalową ramkę z wijącymi się
czerwonymi różami, w której były dwa zdjęcia jej rodziców. Na górze kolorowe,
kiedy Aria była już na świecie a na dole w kolorze sepii zdjęcie za czasów
szkolnych.
- Matko Al.- jęknęła dziewczyna i przytuliła mocno
chłopaka zrywając się z krzesła. Albus uśmiechnął się zadowolony. Aria podniosła
się i wciągnęła różdżkę. Albus ze zdziwiona miną obserwował lot czarnego
średniej wielkości pudełka, które gładko wylądowało w jej dłoniach. Dziewczyna
położył pudełko przed Alem. Zaciekawiony chłopak podniósł wieczko i uśmiechnął
się. W środku pudełka leżała bransoletka z rzemienia. Połączona była ze sobą
kilkoma mniejszymi zdobionymi na czarno pierścieniami. Zawieszony na niej byłą
nieduży nabój, prostokątna tabliczka z wygrawerowanym ‘ASP&AR” i podłużny
szmaragd. Zaśmiał się cicho przypominając sobie jak długo gapił się na tą
bransoletkę na wystawie myśląc, że kiedyś ją sobie kupi. Był pewien, że Aria
tego nie widziała. Blondynka przyglądał mu się z zgryzioną wargą. Albus założył
bransoletkę na prawy nadgarstek i uśmiechnął się.
- Super- przyznał. Aria uśmiechnęła się i usiadła
mu na kolanach przytulając mocno.
- Jeszce nikt, nigdy w całym moim życiu nie zrobił
dla mnie tyle ile ty zrobiłeś w ten jeden wieczór.- przyznała Aria przyglądając
się dwóm misiom pokazującym sobie serduszka nawzajem.
- No co ty? Żartujesz.- powiedział Albus gładząc
ją po kolanie.
- Nie. Przyrzekam.- powiedziała Aria zarzucając mu
jedna rękę na szyje.
- Coś ty? A należy ci się.- powiedział z
uśmiechem. Aria pocałowała go w policzek przytulając się mocniej.
- Jesteś lepszym chłopakiem niż ja dziewczyną.-
powiedziała. Albus zaśmiał się.
- Wolałabyś być chłopakiem?- zapytał Albus.
- A wyglądam na chłopka?- zapytała Aria
przyglądając się jego twarzy. Albus pokręcił głową przecząco.
- No właśnie.- burknęła całując go w usta. Albus
uśmiechnął się czując jak Aria masuje mu kark dłonią. Ścisnął ją mocniej za
kolano.
- Skąd wytrzasnąłeś tę zdjęcia?- zapytała Aria.
- Znalazłem w kronice szkolnej. Najpierw zapytałem
się twojego brata o nazwisko panieńskie twojej matki a później potwierdził mi,
że to oni. Dyrektorka skserowała fotkę wiec nie musisz się bać, że ją
ukradłem.- zaśmiał się Albus. Aria przyjrzała się jednemu zdjęciu, na którym
siedemnastolatki przytulając się uśmiechają się do aparatu i na drugim gdzie
starsze już kopie śmieją się kiwając na boki a brąz włosy mężczyzna obejmuje
blondynkę. Albus naprawdę się postarał. Może i spędził poranek z Arią pod wierzbą,
ale przez resztę dnia w ogóle go nie widziała. Przez kilka godzin układał książki,
które ściągnął z pokoju życzeń tak samo jak misie. Później ożywał każdego i
rysował smoka na łapce. Z dwie godziny zajęło mu wypisywanie frazy w kilku językach.
A misiów było z dużymi czterdzieści osiem. Także zwabienie świetlików trochę mu
zajęło. Wyszukał substancje, która je zwabi i spryskał nią pobliskie drzewa i
powietrze nad stołem a także stworzył z tego aromatu świecę, która wytwarzała
go sprowadzając coraz więcej żyjątek.
- Merlinie. Moja matka był taka piękna.- powiedziała
Aria dotykając fotografii.
- A ty jesteś do niej podobna. A twój brat to wykapany
ojciec.- powiedział z uśmiechem Albus. Aria odstawiał fotografie na stół.
- Wiesz…myślę, że byliby z ciebie dumni.-
powiedział chłopak.
- Mam nadzieję.- dodała Aria. Jeszki kilkadziesiąt
minut spędzili na rozmawianiu o książkach, które sprowadził Albus. Aria w końcu
wstała z kucek i spojrzała na niebo.
- Chyba trzeba już wracać.- jęknęła. Albus spojrzała
na nią z uśmiechem. Wziął fotografie i podął jej.
- Nie zapomnij.- powiedział jeszcze.
- Dziękuję.- powiedziała, po czym ścisnęła Ala za
rękę. Przeszli kilaka kroków, po czym Aria zatrzymała się.
- Al? -zapytała z uśmiechem.
- Tak?
- Mogę sobie wziąć tego miśka faceta?- zapytała
błagalnie. Albus uśmiechnął się kiwając głową. Miso zaczął szaleńczo machać
łapka patrząc na miso dziewczynę.
- Chyba musisz wziąć parkę.- powiedział Albus.
Aria rzuciła na misie zaklęcia i z lewitującymi nad ich głowami misami ruszyli
do zamku. Hagrid obserwowałby dwójka bezpiecznie dotarła do zamku i wysłał
wiadomość Alexowi, że dzieciaki są już w środku. Aria i Albus szybko znaleźli
się przed Grubą Damą. Tyle, że kobiety nie było.
- Czasami mam ochotę ją podniszczyć.- westchnęła
Aria. Albus zaśmiał się i w tym momencie wróciła Gruba Dama. Uśmiechnęła się
dno nich, po czym spojrzała zdziwiona na misie.
- Morelowe morele.- powiedziała. Gruba Dama otworzyła
się. Aria wpakowała do środka miśki, po czym odwróciła się do Ala zarzucając mu
ręce na szyje. Albus położył swoje ręce na jej biodrach.
- Co mamy jutro za dzień?- zapytała Aria kiwając
się na nogach.
- Hmm…poniedziałek.- powiedział z uśmiechem Albus.
Aria jęknęła z uśmiechem.
- Kurcze. Same zjecie ze ślzgonami.- westchnęła
dalej z uśmiechem.
- Tobie to przeszkadza?- zapytał Albus.
- Nie.- odparła krótko Aria.
- To dobrze.- powiedział pochylając się i całując
ją z uśmiechem. Gruba Dama westchnęła rozczulana, co oni po prostu zignorowali.
Aria odsunęła się by pocałować krótko Albusa w usta.
- Dobranoc.- powiedział odwracając się na pięcia i
pomachał do niego jeszcze zza szpary w drzwiach.
- A wejściówkę masz?- zapytał Gruba Dama mrużąc
oczy. Albus pokazał jej świstek pergaminu i ruszył do lochów. Bransoletka od Arii
obijała miło jego nadgarstek. Cały czas czuł, że ktoś na niego patrzy, ale równie
dobrze mogły to być obrazy. Kiedy usłyszał głośniejszy stukot obrócił się a w
tedy zapadłą ciemność a on upadłą na podłogę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem. Znów krotko. Ale tym razem to było zamierzone i tak jakby ciąg dalszy pojawi się jeszcze w grudniu wiec...luzik xD Mam nadzieje że jakoś was nie zanudzam czy coś? Bo ta opowieść jeszcze bedzię trochę trwała :)
G.G