"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 45


- Ja na prawdę nie chcę.- warknął Albus kiedy 23 sierpnia chodził razem z Arią po sklepie z meblami. Niestety, tej diablicy udało się go tam zaciągnąć. A Evelyn urodzić miała dopiero około grudnia. Ale Aria nawet naszkicowała już plan pokoju. I jej przyszłego brata lub siostrę. Oczywiście w postaci chibi. Niezmiernie to niestety spodobało się Lily, która zażyczyła sobie żeby Aria narysowała jej Dereka w formie postaci z anime na kartce formatu B1 co okazało się niemałym wyzwaniem, które Aria zakończyła po niecałych dwóch dniach. Nie wiedzieć czemu Aria za modela wzięła sobie Albusa i Scora na zmianę. No ale Lily była zadowolona i dostało to jako swój prezent urodzinowy. A urodziny mała ruda miała 1 sierpnia. Albus nie dość, że nie miał ochoty pałętać się po sklepach to był pewny, że o czymś dziś zapomniała ale nie wiedział o czym.
- Co jest?- Zapytała Aria kiedy nagle dziwnym trafem znaleźli się w parku.
- O czym zapomniałeś?- Zapytała molestując sobie czoło w geście zirytowania.
- No właśnie w tym problem że…nie wiem.- mruknął Albus poprawiając koszule. Aria tylko przewróciła oczami i zaprowadziła go w głąb parku. Park nagle stał się lasem i Albus zaczął podejrzewać że Aria jednak chce go zabić. Co prawda jej agresywność zmalała kiedy tydzień temu złapano Carlosa Depende, który ukrywał się w walącym budynku udając żebraka co wychodziło mu nadzwyczaj dobrze. Jednak Albus dalej obawiał się swojej dziewczyny. Zwłaszcza jeśli to opierało się na jej i tak już niestabilnej psychice. I jak mógł się domyślić jak na złość zapadła noc a on nigdzie ani nie widział Arii ani jej nie wyczuwał. Chodziło oczywiście o to że Albus jak skończony kretyn machał dookoła siebie i nawet nad sobą rękami by sprawdzić gdzie ona zniknęła. Niestety jego próby znalezienia różdżki dostały nóg i wskoczyły w najbliższy autobus dając Albusowi ostatni wniosek. W końcu go zabije. Z pochyloną głowa, jak na skazańca przystało ruszył do przodu. Poraziło go nagłe światło które aż zwaliło go z nóg i ten krzyk.
- Najlepszego!- Wydarł się Scor rzucając na Ala. Albus odsunął od siebie zdezorientowany przyjaciela i rozejrzał się po oświetlonej polanie z wielkim transparentem na którym pisało” Oby nie aż stu lat Aluniu!” wyraźnym pismem Arii czego mógł się po niej spodziewać. Następnie jego spojrzenie padło na wielki tort z napisem „17 lat dla Albusa!”. Kiedy następnie zauważył serpentyny, latające balony które nie tylko wykrzykiwały życzenia ale także i różne obelgi, mnóstwo alkoholu, napojów, żarcia , prezentów i trochę rozkojarzonych i rozbawionych gości Albus w końcu przypomniała sobie o czym zapomniał. Tak. Dzisiaj Albuis Severus Potter obchodził 17 urodziny.
- Wiedziałem że o czymś zapomniałem- mruknął po czym wszyscy rzucili się na niego z życzeniami. Nie obyło się bez molestowania jubilata przez niektóre panie i o zgrozo panów. Jednaka Aria szybko poskromiła przestępców. Czy to ważne jak? Ważny był efekt. A efekt był dobry. Albus nie był już molestowany seksualnie i psychicznie i to wystarczyło. Rodziców Ala ani innych nie było. Dostał na prawdę wiele prezentów jednak najlepszy prezent dostał od Arii. Wręcz się popłakał. Gdyż dostał od niej…
- …okulary?- Zdziwił się Scor. Aria wyszczerzyła się do niego kiedy Albus wręcz z namaszczeniem ujął w ręce okulary w przeplatane dwoma czarno zielonymi drucikami  i owalnych nie za grubych szkłach. Zauważył jeden fajny bajer. Którym był łańcuszek na okulary. Mógł się wydawać tandetny ale ładnie zdobiony robił za niezłą ozdobę.
- Nie płacz Al, masz gości- zaśmiała się Rose od której dostał kolarz ze zdjęciami i wódkę która kupiła w Singapurze. Po kilku godzinach imprezy nagle coś zaszumiało i wszyscy stracili przytomność. Kiedy się obudzili byli w Malfoy Manor a tam były transparenty „Merlinie nie więcej niż sto Scorpi” pisane ręką Rose i inne tandety oznaczające urodziny. Kiedy spojrzało się na zegar można było się dopatrzeć godziny dwunastej dziesięć co oznaczało dzień 24 sierpnia i narodziny Scorpiusa Hyperiona Malfoya. Impreza trwała dalej a wtajemniczona w omówiony dawno już plan w wykonaniu Arii, Rose mogła pochwalić się prezentem dla Scora który kiedy chłopak tylko go zobaczył zrobił minę jakby wygrał ulubiony sprzęt sportowy plus kilka milionów galeonów. Co to było, nikt nie wie ale wiadomo było to, że na pewno nie była ty prezent rzeczowy lecz…hm…o trochę innej formie.

  *^* 

Aria otworzyła oczy. Bolała ja głowa- co nie było dziwne po tak dużej ilości alkoholu- i bolały ją plecy, nogi i jedna ręka. Spojrzała w stronę gdzie powinna znajdować się prawa ręka lecz na niej leżała Rose. Aria zrzuciła rudą ze swojej zdrętwiałej ręki i prawie krzyknęła ale powstrzymały ją dłonie Albusa które znów zasłoniły jej usta. Leżała na samym środku ogrodu a dookoła niej i kilkadziesiąt metrów dalej leżeli na pewno pijani, naćpani i Merlin wie co jeszcze goście imprezy urodzinowej Ala i Sorpa.
- Widocznie trochę to był dla nich za dużo- mruknął Albus. Aria wstała i rozejrzała się. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Dobrze że kiedy rozmawiała z panią Malfoy ostrzegła ją przed niekorzystnymi skutkami po imprezie. Jak zauważyła wszystkie skrzaty z Malfoy Manor o dość sporej liczbie – bo aż piętnastu- poczęło zbierać butelki po ognistej, spirytusie i…to by było na tyle. Gdzieś tam, zawieruszyło się kilka pustych paczek po chipsach i puszki coli.
- Hm…nie sądziłam że będzie AŻ tak ciężko- mruknęła Aria kiedy Albus oparł się o jej ramie.
- Też tak pomyślałem- westchnął. Aria kopnęła Rose w kostkę.
- Jutro Scorpi się tobą zajmę- mruknęła ruda przytulając do siebie buta Scorpiusa. Aria zrobiła dość specyficzna minę która wyrażała zarówno zaciekawienie jak i obrzydzenie.
- Rose!- krzyknęła wprost do ucha rudej. Rose zamachnęła się i zdzieliła Arię w głowę. Blondynka padła na leżącego niedaleko Scorpa.
- Spoko Ar, nie powiem Alowi że się na mnie rzuciłaś. To pozostanie między nami!- wydarł się Scorp myśląc pewnie że szepcze. Na pewno był jeszcze na haju. Albus pomógł zebrać się Arii. Rose trochę ogarnęła sytuacje swoim nieprzytomnym wzrokiem po czym wstała pomagając Scorpowi.
- No to… może zaczniemy to sprzątać?- zaproponowała Rose. Aria spojrzała na nią po czym złapała Albusa za rękę i krzyknęła.
- No to na razie!- I teleportowała się z Potterem.
- Wiedziałam, że tak będzie- mruknęła Rose. Spojrzała na swojego już kojarzącego fakty chłopaka.- Choć Scorp, dam ci prezent- szepnęła. Kiedy odwróciła się do domu Scorpius już stał przy drzwiach domu.

   *^* 

Aria rozejrzała się i stwierdziła, że jest w pokoju Albusa.
- Brudno tu masz- mruknęła drapiąc się różdżką po brodzie.
- Bo nie spodziewałem się gości- mruknął niestety sam do siebie bo kiedy się odwrócił Arii już nie było. Podrapał się po głowie, wysłał jej sms’a z następująca treścią „Gdzie cię wywiało do cholery debilko?!” po czym gdy dostał następującą odpowiedź „Do domu palancie’ położył się spać.

  *^* 

- Albus?- Merlinie błagam!
- Aluś?
- AAALL!- Albus zerwał się z łóżka z bardzo miłym zamiarem zamordowania drącej się mu do ucha osoby. Ta drącą się do ucha osoba była…Elena. Albus spojrzała na nią przerażony po czym wskoczyła z powrotem do łóżka zasłaniając się kołdrą. Elena westchnęła kręcąc głowa.
- Albus?- zapytała.
- Idź stad ty porąbana damulko!- warknął spod kołdry Al. Usłyszał jak Elena się śmieje. I śmiech jeszcze jednej osoby. Kiedy zerwał się z łóżka zobaczył obok Eleny Arię która śmiała się jak głupia razem z dziewczyną. Al podrapała się po głowie, po czym pstryknął palcami.
- Jeszcze nie wytrzeźwiałem- po czym znów ułożył się w łóżku z zamiarem zaśnięcia.
- Aluniu- Nie. To nie może być ani sen ani fatamorgana.
- Aluuuniuu!- zawyła Aria tuż nad jego uchem.
- No wstaje przecież, Merlinie- warknął zarzucając na siebie koszule.
- To było zbędne.- powiedziała Elena już po wykonanym czynie Albusa. Aria zmiażdżyła ją wzrokiem a dziewczyna cofnęła się do kąta w pokoju.
- Co ona tu robi?- Zapytał zaspany Albus poprawiając okulary. Aria kiwnęła na Elenę palcem a ta kiedy ominęła łukiem Arie stanęła przed Albusem.
- E…ten…no…sorki że cię wtedy pocałowałam ale to moja siostra mnie do tego zmusiła. Stwierdziła że lepiej będzie kiedy- choć w to wątpię- James się jej oświadczy…- tu przerwał jej śmiech Arii i Albusa-… no właśnie. Wracając. Że jeśli jej się oświadczy to lepiej będzie jeśli TY nie będziesz miał żadnej dziewczyny- powiedziała.
- Czemu?- zdziwił się Albus.
- Hm…żeby…jakby znudziła się Jamesem…- zaczęła.
- Dobra czaje. Twoja siostra to zwykła szmata. James wie?- Zapytał Al. Dziewczyna westchnęła.
- Pewnie. Dlatego moja siostra teraz ryczy w pokoju nad strata jak to nazwała „dwóch pieczeni”- mruknęła Elena bawiąc się kosmykiem swoich włosów. Aria pokręciła głową zastanawiając się nad czymś a Albus zmierzył je obie wzrokiem.
- Po co tu przylazłaś?- Zapytał w końcu Arie. To pytanie nurtowała go od początku.
- Bo mi się nudzi.- burknęła Aria.
- Oczywiście. Idź pomęcz kogoś innego. Idę spać - mruknął. Elena wzruszyła rękami i zniknęła. Aria prychnęła i zeszła schodami na dół. Po chwili kilka trzasków zbudziło Albusa. Z zamiarem zamordowania swojej dziewczyny Albus zszedł na parter.
- Al!- krzyknęła Lily rzucając się na brata. Arii nie było ale był za to omlet i kawa. Po stwierdzeniu że czasem się ta dziewucha do czegoś przydaje zrzucił z siebie siostrę i rzucił się na kawę. Oburzona Lily zaczęła go wyzywać po czym zabunkrowała się u siebie. Czyli jak zawsze kiedy wracał z imprez do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam xD
Pewnie jak zwykle mega dużo błędów wybaczcie mi ale wczoraj już nie myślałam za dobrze by poprawić >.< Mam nadzieje że sie podoba ~!
G.G

sobota, 19 października 2013

Rozdział 44

Giovanni Allevi – Aria (wł. powietrze)

Al zapukał do drzwi ale odpowiedziała mu głucha cisza. Zaryzykował i wszedł do środka, jednak Arii nie było. Trzask przeraził Albusa. Wkurzona Aria kopała w drzwi balkonu. Albus spojrzał na łóżko gdzie leżała jej różdżka. Westchnął z nikłym uśmiechem i podszedł do drzwi otwierając je dziewczynie. Ona jednak, zamiast wejść pociągnęła go za koszule, wyszła i zamknęła balkon zasłaniając kotary. Mógł się tego spodziewać. Rzucił zaklęcie na drzwi ale nic się nie stało. Zaklął głośno i wyjrzał za barierkę. Jęknął po czym skoczył w dół. Kiedy znów znalazł się w Malfoy Manor był lekko poturbowany. Wszedł do góry i otworzył drzwi pokoju dziewczyny. Aria siedziała na łóżku a w ręce miała medalion od Albusa.
- Aria?- Szepnął wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
- Tak?- Zapytała spokojnie.
- To na prawdę nie ja. Ona była jak Amelie. Ja na prawdę nie chciałem. Lain proszę cię – westchnęła klęcząc przed nią. Aria schowała medalion do kieszeni.
- Jak ona miała na imię?- Zapytała.
- Elena- odpowiedział. Aria kiwnęła głową wpatrując się w okno.
- Kto to był?
- Siostra tej Jessici od Jamesa.
- A ja na prawdę myślałam, że się zmieniałeś- powiedziała i spojrzała mu w oczy. Albus nie wytrzymał tego spojrzenia, takiego samego jakie posłała Depende wtedy w korytarzu.
- Ale ja się zmieniłem. Ja na prawdę nie chciałem, Aria. Do tego James cały czas podpuszczał tę dziewczynę a ona była jakby naćpana- szepnął. Aria westchnęła i pogłaskała go po głowie. Albus złapał ją za rękę.
- Wybaczysz mi?- Zapytał. Aria spojrzała za okno.
- Nie wiem – westchnęła. Al spuścił głowę.- Ale mnie przytul- załkała. Al zerwał się szybko i mocno przytulia blondynkę, która rozpłakała się.
- Będzie dobrze wiesz?- Zapytał. Aria pokręciła głową. Chłopak mocniej ją przytulił.
- Będzie. Obiecuje ci- powiedział całując ją we włosy.
- Obiecujesz?- Zdziwią się dalej przytulona do jego piersi.
- Obiecuje- powtórzył. Aria odsunęła się od niego kawałek wycierając oczy.
- Co masz na myśli mówiąc „dobrze”?- zapytała.
- Wrócisz do swojego domu, który będzie taki jak dawniej. Będziesz miała bratanice. A później duża rodzinę. W tedy będzie dobrze- powiedział odgarniając jej mokre włosy z twarzy.- Będziesz miała te swoje wymarzone bliźniaki i motor. Będziesz miała wymarzonego męża, który nie będzie całował na prawo i lewo tylko będzie kochał tylko ciebie. I w tedy będzie dobrze- dodał jeszcze.
- Kto będzie moim mężem?- Zapytała.
- Ten, który sobie na to zasłużył- odparł Al.
- A kto zasłużył?
- Chyba nie ja- powiedział pochylając głowę. Aria rozpłakała się mocno go przytulając.
- Proszę już nigdy mi tak nie rób. Proszę cię, Aluś. To mi obiecaj. Już nigdy tak nie zrobisz- załkała Aria.
- Obiecuje. To już nigdy się nie powtórzy.- powiedział głaskając ja po włosach. Rose domknęła drzwi do końca.
- I czego się gapisz?- Zapytała wycierając łzy i gapiąc się na Jamesa, który wpatrywał się we włosy Rose. Ruda uśmiechnęła się widząc zaszklone oczy kuzyna.
- Będziesz płakał- zaśmiała się po czym zamknęła się w pokoju Scora.
- No i co z tego- powiedział ciągnąc nosem James i znikając w jednym z innych gościnnych pokoi.

   *^* 

Albus rozejrzał się zdezorientowany. Dopiero, kiedy zobaczył zwiniętą w kłębek Arie na drugiej połowie łóżka przypomniało mu się co tu robi. Ześlizgnął się delikatnie z łóżka i rozejrzał jeszcze raz po czym zniknął na korytarzu. Spokojnym krokiem ruszył na dół. Zajrzał do salonu, w którym zobaczył rozmawiających rodziców Scora. Szybko wycofał się i wszedł do innego pomieszczenia w którym znalazł się fortepian. Albusowi to było wręcz na rękę. Zasiadł do fortepianu i zaczął przypominać sobie jedną z jego ulubionych melodii.

Astoria spojrzała badawczo na swojego męża. Może i uważali ją za roztrzepaną świruskę ale kiedy przychodziło co do czego była wzorową matką i prawie normalnym odpowiedzialnym człowiekiem.
- Myślisz, że to ten dzieciak?- Zapytała ostrożnie. Draco był lekko podenerwowany kiedy przeczytał list z Munga  gdzie poinformowali go, że Carlos Depende uciekł ze szpitala.
- Ja jestem wręcz pewny kochanie. Ty nie widziałaś, jak Albus wyglądał. A dziewczyna ma same kłopoty przez niego- westchnął i wziął do ręki filiżankę z kawa. Astoria zamyśliła się spoglądając na swój napój. Jak to się stało, że się pokłócili? Czemu ten chłopiec tak ją nęka? Tyle pytań. Może na to pierwsze uda się jej znaleźć odpowiedź. Zerknęła na swojego męża. On na pewno wie. Zawsze potrafił rozszyfrować ludzi. Odstawiała kawę na stół i wbiła wzrok w mężczyznę, ten spojrzał na nią lekko zdziwiony.
- Coś się stało?- Zapytał.
- Draco…czy ty wiesz co się stało z…?- Zanim zdążyła zapytać Draco tylko się uśmiechnął i kiwną głową.- Więc co? Nie wyglądała na smutną tylko bardziej na zawiedzioną- stwierdziła.
- Niestety, pomyślałem na początku, że to nasz kochany Aluś coś zbroił. Jednak jak zwykle to wina tego oszołoma Jamesa- westchnął Draco a Astoria na prawdę się zdziwiła.- Przyprowadził do domu Weasleyów swoją dziewczynę i jej siostrę. Niestety ta siostra jest w wieku Albusa no a wiesz jak Albus wygląda. I niestety okazała się gorsza niż Amelie wcześniej a że Raymond weszła w nieodpowiednim momencie…- westchnął z uśmiechem. Astoria zakryła usta ręką po czym trzepnęła męża w ramię.
- I czego się śmiejesz?! Trzeba im pomóc!- To mówiąc zerwała się z kanapy. Draco uśmiechnął się znów pod nosem sadzając ją z powrotem.
- To nie jest już potrzebne- powiedział.
- Czemu?
- Widziałem jak James płakał a to oznacza tylko dwie rzeczy- westchnął.
- Jakie?
- Że albo w pobliżu nie ma luster- Astoria wywróciła oczami.- albo stało się coś smutnego czy wzruszającego niepotrzebne skreślić ale sądzę, że jednak to ta druga rzecz- powiedział rozsiadając się na kanapie.- No i Albus gra tę melodię więc mam racje- dodał. Astoria spojrzała za siebie. Rzeczywiście ktoś grał na fortepianie. Jednak ona nie znała tej melodii więc to nie mógł być Scorpius. Drzwi do salonu otworzyły się szerzej a melodia płynąca z pokoju muzycznego zgłośniła się. W drzwiach stał ich syn i zapewne synowa z czego lubią się śmiać. Za nimi przemknęła Aria .
- Dobry!- krzyknęli dwójką.
- Bry- burknęła tylko Aria i po chwili zniknęła.
- A ta co znowu?- Zdziwiła się Rose. Zabije go, jeśli znowu coś spieprzył, westchnęła w myślach.
- Nad czym kontemplujesz Rossano?- zapytała znikąd Aria.
- Co? Ja…- Rose pewnie zaczęłaby mówić gdyby sobie nie przypomniała, że…- Nie mów do mnie Rosanno!- Ryknęła.
- Hehe myślałam, że nie masz już języka. Chciałam ci pomóc poszukać go w paszczy Scorpa, ale jednak widzę, że ci oddał- zaśmiała się Aria. Rose zrobiła się cała czerwona.
- Zazdrościsz?- Warknęła.
- Ja?- Zdziwiła się kiedy usiadła koło zadowolonej Astroii.- Scorpius jest blondynem Rose. Blondyni są nieokiełznani. Co by było gdybym chodziła z blondynem?!- Zakrzyknęła przerażona.
- Rozwaliłabyś pół świata- westchnął Hugo.
- To jest dobra odpowiedź mój zaspany rudzielcu- wyszczerzyła się Aria. Hugo spojrzała na nią zdziwiony po czym uśmiechnął się.
- Przepraaaszaaam!- Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić na Arii leżał półnagi James. Dzięki Bogu nagą miał tylko klatę.
-Przepraszam, przepraszam to wszystko moja wina przepraszam!- Piszczał cały czas a Aria warczała coś spod niego. Nikt też w tym zmierzaniu nie zauważył że melodia ucichała.
- Głupi kretynie, będziesz łaskawa zejść z mojej dziewczyny?- Warknął z progu Albus z okularami na nosie. Wszyscy uśmiechnęli się tylko James trochę rozkojarzony zszedł z trochę poturbowanej Arii, która wyglądała na trochę jak naćpana.
- Chyba zatrułam się tymi jego perfumami- jęknęła przewracając się na brzuch i wstając. Zachwiała się na nogach po czym rozwaliła się na Rose.
- Biedna ty- powiedziała ruda gładząc ją po włosach.
- Mam chyba coś ze wzrokiem- westchnęła mrużąc oczy kiedy pochylił się nad nią Albus.- Przecież Al nie nosi już okularów- westchnęła ściskając swoje oczy. Niestety nic to nie dało bo zieloniutkie tęczówki Albusa nadal były przykryte niezbyt grubymi szkłami.
- Al?
- Nie.
- Proszę
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie.
- No weź. Mam pełno argumentów na to byś nie nosił okularów- westchnęła Aria.
- Podaj trzy.
- Bo nie, bo tak, bo ja tak chce- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Nie.
- No weeź- jęknęła. Albus wyszczerzył się do niej. Aria zmrużyła oczy po czym zerwała się na równe nogi.
- Komu ukradłeś pingle?- Zapytała.
- Znalazłem w pokoju- powiedział. Teraz prostokątne szkła były przyozdobione tylko cienkim drucikiem.
- Na razie mogą być- burknęła Aria siadając na kanapie. Al spoczął obok niej i tak zaczęła się konwersacja o tym czemu James rzucił się na Arię półnagi.
    *^* 

Po obiedzie do Malfoy Manor zawitali Państwo Potter, Weasley i Alex z Evelyn.
- Merlinie, Merlinie Merlinie!- zapiszczała Astoria podskakując w jednym miejscu na widok Alexa i Evelyn. Kobieta spojrzała zdziwiona na Arie, która tylko z uśmiechem wzruszyła rękami. Astoria doskoczyła szybko do Evelyn.
- Kochana jak ty pięknie wyglądasz! To chłopiec będzie mówię ci dziecinko!- Pisnęła Astoria a Evelyn tylko zaśmiała się. Draco podszedł do swojej żony od tyłu i oderwał ja od brzucha młodej kobiety trzymając w powietrzu za ramiona.
- Ee..?- Zdziwiła się Astoria rozglądając zdezorientowana.
- Kochanie, bądź tak miła i odpuść przez chwilkę. Twoje nakłady entuzjazmu i szczęścia już powaliły Albusa nieprzytomnego na ziemie. Nie chcemy by więcej osób na to padło, prawa?- zapytał stawiając kobietę na ziemi. Astoria tak jak i reszta spojrzała na dywan w salonie na którym twarzą do ziemi leżał Albus a kucająca przy nim Aria dźgała go placem w ramie. Podrapała się w głowę i łapiąc go za włosy uniosła lekko głowę.
- Wcale nie jestem…uroczy.…- burknął Albus a włosy wyślizgnął się z ręki Arii i jego twarz znów wylądowała na ziemi. Aria skrzywiała się i spojrzała przestraszona na Dracona.
- Właśnie to miałem na myśl.- westchnął.
- Panie! Panie!- Mała skrzatka pojawiała się przy Draconie.- Przyszedł do pana list.- powiedziała.
- Dziękuje- mruknął Draco widząc pieczeń na kopercie.- Romi zaprowadź gości do salonu. I uważaj na swoją panią- mruknął rozrywając kopertę i znikając w jakimś innym pokoju. Skrzatka zasalutowała i łapiąc za rękę Astorię i Hermionę pociągnęła je do salonu zatapiając milionami pytań.
- Proszę się rozgościć!- Zakrzyknęła skrzatka po czym podeszła do Scorpiusa.- Mogę w czymś jeszcze służyć?- Zapytała.
- Nie Romi, albo…- Scorp sparzał w stronę Albusa i Arii, która rozsiadła się na dywanie dalej tykając Albusa ołówkiem-… Zawołaj Larrego- powiedział Scorp. Romi zasalutowała i zniknęła.
- Bardzo…energiczna skrzatka- powiedziała Hermiona siadając na kanapie.
- No cóż. Romi zawsze taka była- powiedziała Astoria zasiadając w fotelu.
- Hmm…Albus?- Aria znów trzepnęła Albusa w ramię- Twoi rodzice przyszli – mruknęła targając go za włosy. Na chwile się zamyśliła a w tym czasie Harry i Ginny usiedli koło swoich przyjaciół.
- Twój ojciec ma włosy do kolan a matka się ogoliła na łyso Al- mruknęła Aria.
- Nie…jestem…milusi- szept wydobywający się z ust Ala był trochę stłumiony.
- Aluniu- szepnęła z wyszczerzem Aria.
- Nie…jestem…uroczy
- Al do jasnej cholery zaraz coś ci wsadzę do tej twojej zapyziałej gęby ty zboczony demonie!- Ryknęła Aria. Albus podniósł nieprzytomny głowę.
- Żyje!- Ryknęli wszyscy młodzi w pokoju. Albus usiadł na dywanie.
- Kogo nazywasz zboczonym demonem?- Mruknął.
- To wprawdzie była wypowiedź dla Jamesa ale pomyślałam, że dla ciebie też będzie w sam raz- odrapała Aria wstając i kierując się w stronę kanapy.
- Podziałało – mruknął Albus siadając obok niej. Harry, Ron, Hermiona i Ginny odetchnęli z ulgą.
- Tak jak myślałem…- mruknął Draco wchodząc do salonu- O? Albus? Żyjesz, jak miło. – zaśmiał się siadając koło swojej naburmuszonej żony.
- Widzisz co się dzieje jak nazywasz Albusa ‘uroczym’ i ‘milusim’? – zaśmiał się Draco a Astoria tyko pokręciła głową. Aria oparła się o zagłówek.
- Nie wiem skąd pani przyszło do głowy takie stwierdzenie. Czy Albus wygląda uroczono?- Zdziwiła się Aria. Wszyscy spojrzeli na Albusa, który spojrzała na nich znudzonym wzrokiem. Zgodnie pokręcili głowami.
- A milusio?- Ta sama reakcja.- No właśnie. Uroczy to jest zaspany Hugo- mruknęła cicho a na potwierdzenie tych słów Hugo ziewną przeciągle.
- Jaki słodzik!- Zapiszczała Hermiona przytulając syna,.
- Ekhm…- Draco wybudził wszystkich  z niewiadomego transu.- Jak już pewnie wiecie lub nie mamy informacje o tym kto podpaliła dom Arii- mruknął Draco. Alex i Evelyn wyprostowali się a Aria wyjrzał ponad przyjaciół na blondyna.
- Jak się domyślałem to ta sama osoba, która cztery dni temu uciekła z św. Munga.- mruknął.- Carlos Depende.- dodał dramatycznym szeptem. Alex przywaliła głową w stół a Aria wyglądała jakby miała zemdleć.
- Że …Co?- mruknął.
- Carlos uciekł cztery dni temu ze szpitala. Niestety to wręcz pewne że on za tym stoi. Teraz pozostaje nam go tylko znaleźć i usadzić z powrotem w szpitalu- powiedział Draco odkładając list na stół.
- Hm… skoro Depende podpalił dom Arii to można go wsadzić do Azkabanu?- Zamyślił się Albus.
- Niestety nie- mruknął Harry. Zanim Aria zdążyła wykrzyczeć wszystkie przekleństwa jakie znała Albus zasłoniła jej usta ręką.
- Szkoda- mruknął a Aria dalej szamotała się z jego ręką krzycząc niezrozumiałe wyzwiska.
- Kiedy dom zostanie odbudowany?- zapytała Evelyn.
- Wygląda na to że zostało im mało do zrobienie. Do jutrzejszego popołudnia, wszystko powinno być gotowe- powiedział Draco.
- To świetne!- Krzyknęła w końcu Aria odsuwając się od Albusa.- Pani Pottert?- Zapytała Aria a w jej oczach można było zobaczyć niebezpieczny błysk.
- Może w kuchni?- zapytała kobieta.
- Pani Malfoy?- Dodała jeszcze Aria.
- Za mną proszę- powiedziała zadowolona Astoria i wyprowadziła dwie kobiety. W tym samym czasie w salonie pokazał się Larry i Romi.
- Wzywałeś mnie paniczu?- mruknął.
- Tak, tak. Znieś proszę bagaże gości na dół- powiedział.
- Tak jest- mruknął Larry i wyszedł razem ze skrzatką.
- Aria coś kombinuje. Ale co? Tak szybko?- Zastanowił się Scorp po czym nagle dostał olśnienia i wyszczerzył się do Rose.
- Malfoy, ty coś wiesz?- Zapytał Albus.
- Nie, nie. Nic z tych rzeczy- zaśmiał się Scorp zgarniając ramieniem Rose. Ron dalej wyglądał jakby mógł rzucać Avady oczami.
- Tak!- Krzyknęła Aria po czym rzuciła się na Ala.  Nastała chwila ciszy i westchnienie.
- Dobra- mruknął Albus. Aria zeskoczyła z kanapy i wróciła do kuchni.
- Idę zawiadomić Aurorów by zaczęli poszukiwać Carolsa Depende. Idziemy Ron- mruknął Harry. Pożegnali się grzecznie i wyszli. Hermiona spojrzała dziwnie na Rose a tym czasem cichaczem wróciła Aria
- No co?- Zapytała zdziwiona córka. Hermiona przeniosła spojrzenie na Scorpa, potem na Dracona i tak kilka razy.
- Ale o co chodzi?- Zapytali razem Malfoyowie. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
- Do widzenia- zaśmiała się i zniknęła. Aria wyszczerzył się do Ala który parsknął śmiechem.
- Co to było?- zapytali całą trójką.

- Naoczny sprawdzian- zaśmiała się Aria i znów weszła do kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie to opóźnienie! Kilka spraw było do załatwienia ^^ mam nadzieje ze rozdział odrobine rozweseli :D
G.G

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 43

Kiedy wzeszło słońce, Aria zerwała się z wielkiego łóżka, które dzieliła razem z Rose. Szybko ubrała się w wybrane razem z Rose wczoraj ubrania i wyszła z pokoju. Rozejrzała się uważnie po korytarzu i cicho zeszła po schodach. Zatrzymała się w salonie, w którym na kanapie spał Albus. A raczej pół leżał na fotelu, na nogach trzymając pilota. Aria włączyła telewizor i natychmiast wyłączyła, widząc jakiś program naukowy. Cicho wymknęła się z Groci. Rozejrzała się po okolicy i skierowała do lasu. Szybko odnalazła domek Rose, w którym była wczoraj. Weszła na drzewo i zamknęła za sobą klapę w podłodze domku. Usiadła na ławeczce przywieszonej na ścianie i zaczęła cicho płakać. Po półgodzinie wyszła z domku i teleportowała się przed swój dom. Policjanci rozglądali się jeszcze dookoła, a Aurorzy, poukrywani przyglądali się wszystkiemu z daleka. Aria szybko przebiegła przez ulicę.
- Panna Raymond? - zapytał jeden z policjantów. Aria kiwnęła głową.
- Podejrzewamy, że ktoś wrzucił przez okno koktajl mołotowa. Pożar wybuchł w kuchni i rozprzestrzenił się na parterze. Pierwsze piętro pozostało bez uszkodzeń. Niedługo powinniśmy ustalić sprawcę. Czy ma pani już oszacowane straty? - zapytał. Aria pokręciła głową.
- Rozumiem. Proszę wejść i się rozejrzeć, a później zgłosicie koszty. - powiedział i odsunął się. Aria zobaczyła tylko, jak z ławki znika pan Potter, po czym weszła do środka. Jak się spodziewała, w salonie znaleźli się wszyscy znani jej Aurorzy. Pan Potter rozglądał się trochę zdziwiony tak samo jak państwo Weasley. Draco Malfoy wyglądał na niezadowolonego.
- Co się tu stało? - zapytał Harry. Aria zastanowiła się.
- Hmm… Byłam w Groci, żeby powiedzieć Rose by zadzwoniła do swoich rodziców, w sprawie tego wypadku w centrum. Jak wróciłam, zobaczyłam tylko cień, koło prawej ściany domu. Po chwili nastąpił trzask rozbijanego szkła i nagle wybuchło mi pół chaty. To tak w skrócie - powiedziała wzruszając ramionami i kopiąc coś, co zapewne wcześniej było żyrandolem.
- Wiesz, kto to mógł być?- zapytał Draco. Aria pokręciła głową.
- Coś się stało, skarbie? - zapytała Hermiona.
- Nie skąd. Tylko nie mam połowy chaty. - mruknęła Aria.
- A prócz tego? Wyglądasz… Trochę dziwnie. - dodała podchodząc do blondynki, Hermiona. Uniosła jej głowę za podbródek. - Płakałaś? - zdziwiła się.
- Nie, podlewałam rzęsy - warknęła wyrywając twarz z uścisku kobiety i weszła do dawnej kuchni. Hermiona spojrzała zdziwiona na Harry'ego i Rona, a Draco tylko pokręcił głową, wchodząc za dziewczyną, a za nim reszta ludzi.
- Co narozrabiał młody zielonooki? - zapytał Draco. Harry wytrzeszczył na niego oczy. Aria, która przyglądała się trzymanym w ręku drewnianym fragmencie czegoś, nagle ścisnęła rękę tak mocno, że pękło.
- Nico. A co miał zrobić ten dupek? - zapytała lekko i zbyt słodko.
- Hmm…? No nie wiem? - zastanawiał się Draco. Aria dalej stała przodem do okna, tyłem do reszty. - Pocałował jakąś inną? - zapytał. Blondynka wzdrygnęła się, a Harry mało nie wpadł na swojego przyjaciela. Aria nic nie odpowiedziała. - Zgadłem? - odezwał się Draco.
- Hmm? Niech pomyślę? - zastanowiła się Aria, stając bokiem. - Hm? Nie wiem. Może tak... - powiedziała po czym wyszła z domu. Wszyscy byli tak zdziwieni, że nie załapali na początku, o co chodzi. Dopiero po chwili do Harry'ego dotarło to, co powiedziała dziewczyna.
- Że co?! - ryknął.
- Tego to bardziej spodziewałem się po moim synie - mruknął Draco.
- Aria!? - krzyknęła Hermiona.
- Co? - zapytała Aria wyłaniając się zza ściany. Raczej wszyscy chcieli zobaczyć na jej twarzy ten debilny uśmiech. Niestety, zamiast debilnego uśmiechu na twarzy miała debilny wyraz rozpaczy i wkurwienia totalnego.
- Em? A wszystko w porządku? - zapytała Hermiona.
- Oczywiście. W jak najlepszym. Dostanę odszkodowanie w kwocie szesnastu tysięcy dolarów co najmniej. - odparła spokojnie.
- Nie o to mi szło - dodała cicho Hermiona.
- Nic innego aktualnie mnie nie martwi. A panią? - zapytała.
- Ty - odparła spokojnie Hermiona.
- A nie ma o co się martwić. Tylko uprzedzam panią, że teraz w pani domu mieszka ciężarna kobieta, z jej przyszłym mężem, a ona sama ma dziwne zachcianki - westchnęła Aria.
- Rozumiem. Nie przeszkadza mi to. Hmm…? Gdzie idziesz? - zapytała, kiedy Aria poczęła wspinać się do góry. Znaleźli ją w swoim własnym pokoju gdzie mając w ręce różdżkę, wycelowała ją w przeciwległą ścianę.
- To ściana nośna. Jak ją zburzysz, to runie cały dom - ostrzegł Harry. Aria opuściła rękę.
- Mogę już wracać? - zapytała zerkając na zegarek.
- Dokąd? - zapytał Draco.
- Do Weasley'ów - odpowiedziała Aria.
- Weź Rose, Hugona, Albusa i Jamesa. Niech przyjdą z tobą do Malfoy Manor. - westchnął.
- Dobrze – powiedziała znikając.
- Czułbym się lepiej, gdyby powiedziała coś w stylu „Ten trzeci zapewne nie dotrze tam cało. Niech pan wezwie Magomedyka’’ - mruknął Draco.
- Nie wierze, że Al mógł zrobić coś takiego. - westchnął Harry wychodząc.
- Ja też stary. Kiedy to mogło się stać? - zastanowił się Ron.


Aria stanęła przed Grocią. Wcale a wcale nie chciało jej się wchodzić tam z powrotem. Ale się przemogła. Zapukała. Drzwi otworzył na szczęście Hugo.
- Aria? - zdziwił się.
- Zbieraj się młody - westchnęła, wchodząc do środka. Niestety Albus był obecny z całą resztą zgrai.
- Twój teściu - tu spojrzała na Rose, która wywróciła oczami. - zgarnia nas wszystkich do siebie. Pakujcie się. Za dwadzieścia minut ruszamy.- skończyła, po czym szybko wyszła, wychodząc do ogrodu na tyłach domu. Albus zadzwonił do Marthy i zapytał czy Lily może u nich jeszcze zostać. Z tym nie było problemu. Później razem z Jamesem teleportowali się do Trawgohu (debilna nazwa, nawiasem mówiąc) i pozbierali swoje rzeczy. Równo dwadzieścia minut później, Aria stała przed domem Weasley'ów, a cała zgraja wyszła na zewnątrz.
- Gdzie Lily? - zapytała.
- Zostanie dłużej u Dereka. - Powiedział szybko James.
- Dobrze - kiwnęła głową, po czym złapała jedną ręką Rose, a drugą Hugona. Całą piątką teleportowali się przed drzwi Malfoy Manor. Otworzył im Larry tak jak ostatnio, odbierając od nich bagaże.
- Siemka! - krzyknął Scorp, zjeżdżając po poręczy w dół. Amelie spokojnie, jak na normalnego człowieka przystało, zeszła po schodach. Scorp najpierw przywitał się ze swoim przyjacielem, a później na dłużej zatrzymał się przy swojej dziewczynie.
- Coś się stało, Raymond? - zapytała Amelie, zdziwiona tak wielką grupą.
- To wasz tata wam nie powiedział? – zdziwiła się Aria, unikając uścisku Scorpa, który naburmuszony poszedł dalej.
- Nie. A co się stało? - zapytała Amelie.
- Ktoś podpalił Arii dom.- powiedziała Rose. Scorp zatrzymał się w końcu przy Hugonie i spojrzał dziwnie na blondynkę. Ta rozejrzała się spięta.
- I co się gapicie? Tylko parter mi się sfajczył - warknęła wchodząc, do znanego już jej, salonu.
- Co jej się stało?- zdziwił się Scorp podchodząc do Ala. Potter warknął coś jak za dawnych czasów, zrzucając ramię Scorpa ze swojego.
- A tego co ugryzło? - zapytał zdziwiony, Rose.
- Później ci powiem - westchnęła. Astoria poprzytulała wszystkich najmocniej jak mogła. Po kilku godzinach wszyscy zrobili się senni.
- To co! - zakrzyknęła Astoria, wstając z fotela.- Rozumiem, że Rose śpi razem ze Scorpem w jego pokoju. James chcesz spać z Hugonem, czy sam? - obaj odpowiedzieli, że kategorycznie osobno. - Rozumiem. - zaśmiała się kobieta. - A Al i Aria też razem, jak ostatnio, tak? - zapytała, ale raczej sądziła, że zna odpowiedź.
- Wie pani co? Nie. Ja chcę spać sama. - powiedziała Aria. Astoria prawie zabiła się o własną nogę. Spojrzała na Arie. Wiedziała, że coś jej nie pasuje. Siedzieli bardzo daleko od siebie. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Oczywiście, skarbie. Położysz się w pokoju między Jamesem i Hugonem. A Al w tym, co zawsze - odpowiedziała Astoria wbiegając po schodach.
- Czemu, do cholery, wszyscy mówią do mnie "skarbie"? - warknęła Aria, zarzucając swoją torbę na plecy i wspinając się po schodach.

Nie czuła się najlepiej w wielkim pokoju gościnnym Malfoyów. Rzuciła swoją torbę gdzieś w kąt i wyszła na balkon. Lekko zaparło jej dech w piersiach, kiedy zobaczyła ogromny ogród, a za nim jeszcze większy las.
- Aria? - Dziewczyna szybko wróciła do pokoju. Zastała w nim rozglądającego się Scorpa.
- Hm…? Czy on nie jest większy od mojego pokoju? - zastanowił się trochę z irytacją. Aria westchnęła.
- Malfoy. Słucham cię. - Zwróciła się do blondyna.
- A tak, a tak. Cóż przeskrobał mój ukochany Albusik? - zapytał rzucając się na jej łóżko. Aria spojrzała na niego z przerażeniem.
- Oj, nie patrz tak. - westchnął zirytowany.
- E… - Aria rozejrzała się zdezorientowana. - A tak poza tym, to wszystko okey? - zapytała.
- Jasne! Ale jak widzę, tu u ciebie nie zbytnio - powiedział siadając na łóżko.
- Nie denerwuj mnie, Malfoy. Idź podręczyć kogoś innego głupimi pytaniami, tak? Nie mam na to ochoty - warknęła Aria i zamknęła się na balkonie. Scor nie miał odwagi jej powiedzieć, że balkon samoczynnie się zatrzaskuje. Miał tylko nadzieję, że wzięła ze sobą różdżkę. Wyszedł z jej pokoju, rozejrzał się po korytarzu pełnym drzwi i wszedł do tego, należącego do Albusa.
- Aluniu! - sparodiował głos Arii. Albus wysunął się spod łóżka, po czym westchnął i schował się tam z powrotem. Bardzo ciekawe.
- Stary? Co ty odwalasz? - zapytał ostrożnie dalej stojąc w miejscu.
- Chowam się - burknął spod łóżka. Scor pokręcił głową.
- Wyłaź. Musimy pogadać, tak?- odparł Scor wskakując na jego łóżko. Albus stęknął pod łóżkiem, co pewnie oznaczało, że Scor wskoczył centralnie na niego. Potter wyczołgał się spod łóżka i walnął się obok przyjaciela.
- To co przeskrobałeś? - zapytał Scor wymachując nogami, jak na debila przystało. Albus obrzucił go niespokojnym spojrzeniem. Scor opuścił nogi.
- Tylko się cieszę, tak? - mruknął kręcąc głową blondyn. Albus westchnął. Zaczął mu opowiadać o tym, jak do domu z dwiema dziewuchami przylazł James. Jak wybrał się w samobójczą misję, zaniesienia Hugona do jego pokoju, podczas której został ranny, ale tylko powierzchownie. W końcu o tym, jak to popaprane dziecię (Al miał na myśli Elenę) zaczęło się do niego przywalać i oczywiście o tym, jak zobaczyła to Aria.
- Stary! Jak w jakimś cholernym filmie! - jęknął Scor. Albus niechętnie przytaknął mu głową.
- Więc kiedy idziesz ją przeprosić? - zapytał go. Albus spojrzał na niego przerażony. - Oj, no przecież cię nie zabije. Jak coś, to Hugo i James mają pokój obok niej, to ci pomogą, nie? - stwierdził jakże inteligentnie Scor. Albus westchnął spuszczając głowę.  - No! Idź! - powiedział Scor, waląc go w plecy. Załamany Albus wylądował na podłodze. Scor skrzywił się przestraszony.
- Nic mi nie jest, debilu. - warknął Al , ruszając w stronę drzwi.

- I o taki entuzjazm mi chod… - w tym momencie trzasnęły drzwi - ...ziło. Nie ważne. Idę się całować z Rose! - pisnął sam do siebie i wyleciał z pokoju Ala.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z dedykacją dla Domino co mnie kopała w tyłek na twitterze xD

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 42


- Ja nie wiem Hugo jak tyś się uchował- westchnął Albus kręcąc głową a siedzący przed nim rudowłosy gryfon uśmiechnął się zadziornie.
- No, ale ty przecież jesteś genialny Al! Na pewno mi wytłumaczysz- powiedział z wyszczerzem.
- Ty mi tu nie słódź młody. Bierz się za ten rozdział a ja idę do twojej siorki- mruknął Albus wstając z fotela. Hugo westchnął zrezygnowany i pochylił się nad książką. Albus wskoczył kilka stopni i stanął przed drzwiami do pokoju jego kuzynki. Zapukał. Na wszelki wypadek.
- Czego?!- Ryknęła
- Rosie?- Parsknął śmiechem Al.
- O! Al!- Pisnęła ruda otwierając drzwi. Albus uniósł brew.
- A ty już w piżamce?- Zapytał widząc swoją kuzynkę w jakieś wyciągniętej bluzie i krótkich spodenkach.
- Haha. Słucham cię- powiedziała wpuszczając go do środka. Najwidoczniej Albus przeszkodził Rose w rozmowie komputerowej.
- Z kim gadasz?- Zapytał podchodząc do monitora. Zanim jednak zdążył zobaczyć, z kim jego kuzyneczka tak zaciekle rozmawiała zobaczył coś, co go zdziwiło.
- Rosie?- Zapytał zdziwiony.
- Al!- Krzyknęła z łazienki.
- Czemu oglądasz zdjęcia pierścionków?- Zapytała głupio. Rose podparła ręce na biodrach i spojrzała na niego uważnie.
- Chcesz jakiś nowy sobie sprawić?- Zapytał po kilku minutach. Rose westchnął zwalając go z krzesła przed komputerem.
- Nie- westchnęła i odpisała osobie, z którą rozmawiała.
- Z kim gadasz?- Zapytał jeszcze raz.
- Z Arią- odparła pochłonięta naprawdę długą, widomością blondynki, którą tamta napisała w pięć sekund. W końcu zabrała się za odpisywanie.
- O! A o czym?- Zapytał podchodząc bliżej.
- O niczym!- Krzyknęła wyłączając monitor.
- Rosie?
- No, co? Musisz wszystko wiedzieć?- Warknęła, po czym włączyła monitor z powrotem.- Jak ci idzie z Hugonem?- Zapytała.
- Dobrze. A raczej źle. Ale ogólnie jakoś. Mało pojęty jest ten twój brat- odparł Al.
- No co ty nie powiesz- mruknął sarkastycznie Rose. Albus roześmiał się.
- Dobra ja spadam. Widzę, że ci przeszkadzam.- Powiedział, po czym wyszedł pożegnany przez Rose machnięciem ręki. Kiedy zszedł na dół zdziwił go widok Hugona śpiącego na książce? Nie to nie ten widok. Raczej jego brata w towarzystwie dwóch dziewczyn, z czego jedną z nich na pewno byłą Jessicą.
- James?- Zapytał cicho Albus.
- O Alb…!- Zaczął krzyczeć James, kiedy Al uciszył go zaklęciem wskazując na Hugona. James przytaknął, po czym Albus ściągnął z niego zaklęcie.
- James, co ty odwalasz?- Zapytała ostrożnie Albus podnosząc głowę Hugona za włosy i wyciągając spod niej książkę położył młodego rudzielca na kanapie.
- No ojciec wywalił mnie z domu a Jess rodzice wyrzucili wiec wybiliśmy do Weasleyów- szepnął James kierując się do kuchni.
- Tak. To zauważyłem. A oprócz Jassici sprowadzałeś także…?- Zaczął.
- Elenę- powiedział obojętnie James obejmując swoja rudowłosą dziewczynę. Elena byłą w wieku Albusa, a ciemnej karnacji, czarnych włosach i brązowych oczach. Była wyższa od Arii, ale przy Albusie nadal niska.
- A Elena to…?- Dalej dopytywał się Albus gasząc światło w salonie.
- Siostra Jess- odparł. Albus westchnął opierając głowę o blat stołu.
- James. To nie jest twój dom. Nie możesz sobie sprowadzać, kogo chcesz- warknął przez zęby. Do kuchni w materiałowych szortach i bokserce weszła Rose.
- No właśnie Potter. Dziś to jest mój dom. I ja sobie…- zaczęła póki jej wzrok i spoczął na Elenie.- Jakie boskie kolczyki!- Pisnęła. Albus zarył głową o stół.
- Twój brat ma jakieś…problemy?- Szepnęła Jess.
- Nie. Ja jestem tylko odpowiedzialny- warknął, po czym wyszedł z kuchni.
- Ach. Sorry- mruknęła Rose.- James ja nie mam pojęcia jak wy chcecie się tutaj pomieścić. To nie willa Scora!- Zakrzyknęła.
- No wiadomo. On jest w Rosji. Ej Rose?- Zaczął James.
- Nie mam kluczy do jego domu i na pewno cię tam nie zaprowadzę- westchnęła Rose.
- Em…przepraszam?- Po raz pierwszy odezwała się Elena.- Ale kto to był?- Zapytała wskazując na zamknięte drzwi. James jakby trochę zjadany, uśmiechnął się i zgarnął Elene ramieniem.
- To mój młodszy brat. Albus Severus Potter. Możliwe, że będzie Aurorem- westchnął. Elena uśmiechnęła się spuszczając wzrok. Rose spojrzała wkurzona na Jamesa.
- James!- Warknęła.
- No co, no co?- Zdziwił się. Akurat w tym momencie w rozpiętej koszuli do kuchni wszedł zły Albus.
- Rosie złotko. Dlaczego nie ostrzegłaś mnie, że Hugo znów założył zabezpieczenia w pokoju?- Zapytała przesłodzonym głosem podchodząc do kranu by zmyć krew z piersi.
- O Merlinie! Zapomniałam. Nic ci się nie stało?- Zapytała podchodząc do niego i odwracając w swoja stronę.
- Nie. Tylko latający nóż ze ściany lekko drasnął mnie w pierś.- westchnął przemywając ranę.
- Hugo ma to po wujku- westchnął James z uśmiech patrząc na oczarowana Elene. Rose zaklęciem zasklepiał ranę na koszuli Albusa.
- Nigdy, powtarzam, nigdy więcej nie wejdę do pokoju tego gówniarza. Tam się można zabić- westchnął przejeżdżając ręką po włosach w końcu usiadał przy stole.
- Hugo dba o swoje bezpieczeństwo- zaśmiał się James.
- Ale zabawne. Ciekawe czy śmiałbyś się gdybyś otwierał drzwi do pokoju szesnastolatka a w twoją stronę leciałby trójzębny widelec ze srebrnej zastawy twojej matki- westchnął Albus wyciągając widelec z kieszeni.
- Wiedziałam, że to nie ja go ukradłem!- Zakrzyknął uradowany, James. Jego zadowolony wywód przerwało pukanie do drzwi.
- Kogo niesie- westchnęła Rose wstając od stołu. Elena w tym czasie zajęła miejsce Rose mało taktownie podwalając się do Albusa. Al bardzo starał się to ignorować, ale ta dziewczyna zaczynała go wręcz drażnić. James głupio zadowolony przyglądał się poczynaniom jego młodszego brata. Podejrzewane było to, że się zjarał. Elene w końcu dopięła swego całując Albus wręcz brutalnie jakby sama byłą lekko naćpana. Bardzo głośny trzask i świst powietrza uwolnił Albusa od szponów dziewczyny i mógł wziąć w końcu głębszy wdech. Lecz zanim mógł w spokoju zamordować młodsza siostrę dziewczyny jego brata w drzwiach pojawiał się bardzo nie miała sytuacja. Może Albus poczułby się lepiej gdyby płakała, Krzyczała albo rozwalała wszystko dookoła. Ale to się nie stało. Bo Aria z różdżką w jednej ręce i telefonie w drugiej po prostu patrzyła na Albusa w dość dużym szoku. Rose wyglądała jakby miała skopać każdego po kolei a najmocniej czarnowłosą Elene, która dalej jeździła palcem po ramieniu Albusa.
- Rose?- Zapytała Aria, która dalej patrzyła na Ala.
- Ar ja…- zaczęła.
- Coś się stało wiesz. Mój brat zadzwonił i powiedział, że stał się jakiś wypadek. A wiedział, że rodzice Lily…- to zabolało Albusa. Powiedział Lily. Nie jego.-…mają rocznice a nie mógł się dodzwonić do twoich. A są potrzebni aurorzy i magomedycy- mruknęła trochę nieprzytomnie i pod koniec wypowiedzi spojrzała na Rose.
- Ja…hm…nie będę przeszkadzać. Na razie Rosie- powiedziała cicho i zanim ktokolwiek zdążyłby mrugnąć jej już nie było w kuchni. Albus zerwał się z krzesła odpychając Rose, która już dzwoniła do rodziców. Ale nie znalazł Arii. Pewnie teleportowała się już w Groci.


W kuchni nie panowała najmilsza atmosfera. Kiedy Rose zakończyła rozmowę z rodzicami wręcz uniosła za koszule swojego niedorozwiniętego kuzyna.
- Czy ty jesteś normalny?!- Warknęła.
- Ale Rosie, ja nie wiem o co ci chodzi- wycharczał. Drzwi otworzyły się z hukiem a w nich stanął Albnus. Rose puściła Jamesa.
- Won.- warknął Al patrząc się to na Jessice to na Elene. Ta druga zerwała się i chciała do niego podejść, ale on wyciągnął już różdżkę.
- Powiedziałem. Won!- Warknął Albus a jego oczy świeciły nienaturalnie. Jessica oparł ręce na biodrach.
- To nie twój dom- warknął.
- Wynocha- warknęła Rose.
- Rose!- Krzyknął Jamesa ruszając za swoją oburzoną dziewczyną.
- Nie obchodzi mnie to James. Wiedziałeś o tym. Prowokowałeś. Won- warknęła ze spuszczoną głową.
- Przepraszam- westchnął, kiedy dziewczyny wyszły.
- Przepraszam tu nie pomoże James. Ty to widziałeś?- Warknął Rose opadając na fotel. Albus stał przy oknie i wyglądał jak słup.
- Al?- Szepnęła Rose stając za nim.
- Nie dotykaj mnie- warknął. Rose odsunęła się kawałek.
- Oj no weź Aluś. Zajdziesz sobie ładniejszą- powiedział James mając nadziej na rozładowanie atmosfery.
- Zabije cię- warknął A|lbus stając przed Jamesem.- Po prostu zabije. Ty dupku. Po co ją tu sprowadziłeś? Po co je obie? Miałeś zabrać tylko tą swoją dziewczynę. Na kiego brałeś też cholerną siostrę psychopatkę?- Warczał Albus a jego oczy były niebezpiecznie rozpalone.
- Uspokój się Al. Wszystko da się naprawić- mruknął James. Drzwi Groci otworzyły się a w nich stała Aria i wyglądała naprawdę strasznie. Byłą przemoczona, ale gorsze było to, że płakała.
- Rosie? Możemy porozmawiać?- Szepnęła cicho. Albus podniósł się z fotela.- Nawet nie podchodź- zastrzegła łamiącym się głosem. Rose podbiegła do niej wyprzedzając Ala.
- Ja…ktoś podpalił mój dom- wyjąkała Aria.
- Co?!- Krzyknęli całą trójką. Aria kiwnęła głową.
- Pożar już ugaszono, ale…czy Evelyn i Alex mogą tu zanocować?- Zapytała.
- Oczywiście Ar. Ale gdzie oni są?- Zapytała. Aria wytarła łzy.
- Teraz rozmawiają z policją- szepnęła.
- Nic ci nie jest?- Zapytał James.
- Nie. W porządku. Nie było mnie w tedy w domu- mruknęła.- To ja po nich zadzwonię- powiedziała i weszła do kuchni. Po chwili szeptów w drzwiach Groci pojawił się Alex i Evelyn już z widocznym brzuchem.
- Wchodzicie- powiedziała szybko Rose. Dwójka szybko osuszyła się. Rose pokazała im pokoje a Aria dalej siedziała w kuchni. Dopiero kiedy dwójka gości była gotowa do spania ona wyłoniła się z kuchni i pożegnała się z bratem.
- A ty nie śpisz?- Zapytała zbita z tropu Rose.
- Nie. Ja musze coś jeszcze załatwić- powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Ale możesz to zrobić jutro Aruś. Proszę cię- powiedziała Rose ciągnąc przyjaciółkę za rękę. Aria westchnęła cicho.
- Nie Rose. Ja muszę iść. I to nie ma nic wspólnego z tym…- zacięła się na chwile zerkając w stronę zaszokowanego i stojącego w tej samej pozycji Albusa.- Musze oszacować straty a Alex nie powinien się denerwować, bo wtedy robi to Evelyn a ona tym bardziej nie powinna – westchnęła.
- Nie. Zostajesz tutaj- powiedział głośno Albus i zamknął różdżką drzwi. Aria nawet na niego spojrzała. Dalej patrzyła w oczy Rose.
- Tak. Będziesz spała ze mną- powiedziała Rose ciągnąc ją do góry.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bo jak niszczyć bohaterowi życie to po całemu! xD Co więcej mogę powiedzieć...Czekam na komentarze i do zobaczenia ^^
G.G

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 41


Rozejrzała się znów, dokoła kiedy wylądowali przy kościele w Dolinie Gordyka. Jak zwykle w oczy rzucił się jej najpierw dom Potterów a potniej Weasleyów. Albus pchnął ja w stronę swojego domu. Aria jeszcze nie była u Potterów. Dom widocznie był trzy piętrowy. Był trochę…dziwny. Po pierwsze- był zbudowany z szarych kamieni. Nie, nie cegieł- kamieni.  Dachy wyglądały jakby ktoś skopiował je z wież Hogwartu. Drzwi wyglądały na ciężkie i były z ciemnego brązowego drewna. Okna długie i zaokrąglone przy górze. Prawy róg od frontu obrastał bluszczem oblepiając także prawa ścianę budynku.
- Al?- Zapytała Aria stając przed domem Potterów, który nosił nazwę „Trawgoh”.
- Nom?- Zapytał, kiedy wtaszczył jej torbę przed drzwi.
- Kto budował ten dom?- Zapytała.
- No…tata- odparł spokojnie.
- Yhm…I to ona nadał mu nazwę?- Zapytała jeszcze.
- Tak jest- powiedział stając przed nią. Aria dalej wpatrywała się w szmaragdowe litery.
- Zdajesz sobie sprawę, że to po prostu „Hogwart” napisane od tyłu?- Zapytała. Albus spuścił głowę.
- Nom- westchnął a Aria roześmiała się głośno.
- Ale fajnie brzmi –  przyznała kiwając głową z uznaniem.
- To mu powiesz sama- odparł Albus, po czym kopnął w drzwi, które otworzyły się z hukiem i…
- JUŻ JESTEM! – Wydarł się stając w drzwiach. Ginny Potter wychyliła się zza ściany, która oddzielała jadalnie i salon od kuchni i uśmiechnęła się do zadowolonego syna.
- To dobrze. Wszystko w porządku? Coś się stało? Co jest Arii? Jak się ma?- Zaczęła Ginny nie zmieniając pozycji. W tym czasie Albus postawił przed sobą Arię.
-…co u Alexa? O Aria!- Krzyknęła Ginny.
- Aria?- Lily wyłoniła się zza rogu schodów.
- Aria?- Zapytała Harry wyglądając zza gazety.
- No ja- powiedziała.
- Aria!- Ryknęła ruda rzucając się na blondynkę. Niestety nie trafiła na nią tylko na swojego brata, który stanął przed dziewczyną.
- No ej- jęknęła.
- Aria ma szlaban. Na górę- zwrócił się do dziewczyny. Aria zrobiła naburmuszoną minę, spuściła głowę i ciągnąc swój plecak ruszyła na schody. Stanęła na środku nich, po czym spojrzała na Ala swoją najbardziej wzruszającą miną.
- Pierwsze drzwi po prawej pierwsze piętro- odparł spokojnie Albus. Aria warknęła coś pod nosem dalej taszcząc torbę. Kiedy usłyszał trzask drzwi westchnął.
- Merlinie a myślałem, że nie wytrzymam- westchnął, po czym spojrzał na zapłakaną Ginny i Lily.
- Co się…?- Zaczął.
- Ona zrobiła taką smutna minę- zakwiliła Lily. Albus przytaknął jej wrzucając torbę Arii do środka domu.
- Co się stało Aluś?- Zapytała, Ginny kiedy chłopak zaczął wchodzić spokojnie z torbą do góry.
- A tam…przez przypadek cię ciachnęła- powiedział spokojnie i wszedł do góry. Po chwili usłyszeli trzask drzwi i krzyk  „Gdzieś ty był jak cię nie było?!” i śmiech.
- No tak. W końcu jutro jedziemy. Lily spakowałaś się?- Zapytał Harry.
- Tak tato- westchnął wchodząc do góry.
- Gdzie James?- Zdziwiła się Ginny.
- Mamo? Mamo!- Ryknął James. Ginny i Harry westchnęli, po czym wyjrzeli przez okno. James stał przywiązany do drzewa.
- No tak. Mogłem się tego spodziewać- westchnął Harry wychodząc z domu z różdżką.
- Albusie Severusie Potterze!- Ryknęła Ginny.
- To nie on!- Odkrzyknęła Aria.
- Ja wiem, że on!- Odkrzyknęła Ginny.
- Zamknij się Al.! To ja nie on, bo on go wziął przywiązał a ja pieprznęłam go zaklęciem!- Krzyknęła Aria. Ginny zaśmiała się.
- Przecież dopiero, co przyszłaś skarbie! Jak mogłaś to tak szybko zrobić?!- Ryknęła Ginny stojąc pod drzwiami pokoju młodszego syna.
- Ja potrafię różne dziwne i nienormalne rzeczy!
- Popieram!- Dodał Albus. Ginny otworzył drzwi. Aria siedziała na łóżku Albusa nabierając powietrza a on sam leżał na dywanie, twarzą do ziemi.
- Al, po co?- Zapytała Ginny.
- Bo ona by nie przyszła!- Krzyknął wskazując na Arię która z kwaśną mina pokręciła głową.
- Nie o to mi szło Aluś. Po co leżysz na ziemi. Twarzą do ziemi?- Dodała.
- Bawimy się- odpowiedziała Aria.
- W co?- Zdziwił się Harry i James stojąc w drzwiach.
- „Zabija Albusa bo nie wierzy w Arie”- odparł Al w ziemie a Aria wyszczerzyła się do trójki.
- Em…czemu w nią nie wierzysz?- Zdziwiła się Ginny.
- Mamo, wierzysz, że nic nie kupi w Singapurze? Z ubrań?- Zapytał Albus. Ginny pokręciła głową.
- To ja wam pokaże! O! „Nic nie kupie w Singapurze”!- Krzyknęła zapisując ostatnie zdanie na ręce, po czym potknęła się o nogę Albusa i upadła na ziemie. Teraz oboje leżeli twarzą do ziemi na podłodze.
- Al?- Mruknęła Aria.
- Czego?- Warknął Al.
- Nienawidzę twoich nóg- mruknęła odwracając się na plecy.
- I vice versa- burknął Albus wstając. Ginny zamknęła im drzwi śmiejąc się pod nosem.

   *^* 

Następnego dnia, za dziesięć ósma przed drzwiami domu Potterów pojawił się Sciorpius Malfoy z walizką i bardzo energicznie zapukał do drzwi. Otworzył mu Harry Potter z kawą w ręce i wpuścił do środku. Scorpiusa przywitał zapach owsianki i odgłosy niewyraźnych ziewnięć. Kiedy wszedł do kuchni najpierw zobaczył Lily Potter w jednej ręce trzymającą kanapkę a w drugiej najnowszy magazyn „Czarownicy”. Obok niej siedziała Ginny Potter, która czytała porannego „Żonglera” popijając kawę. Obok niej zasiadł Harry Potter dla zabawy wbijając nóż w złożonego „Proroka Codziennego” pijąc jednocześnie kawę. Obok niego siedział James Potter piszący sms’y do swojej najnowszej dziewczyny. Obok niego siedział jago przyjaciel – Albus Potter ukrywający śmiech za kubkiem kawy. A obok niego z głową na stole półleżała Aria Raymond mrucząc przekleństwa do samej siebie.
- Widać, ktoś nie jest porannym ptaszkiem- zaśmiał się Malfoy.
- Siadaj Malfoy i przestań się drzeć jak głupi, bo ci przywalę- warknęła Aria. Scorp usiadł obok niej i Lily.
- Ona coś piła?- Zapytała Ala, który pokręcił głową.
- Chyba, że upiła się wodą, ale nie sądzę- mruknął Albus wrzucając do ust kawałek kanapki, którą męczył od dłuższego czasu.
- Scorp błagam zamknij się. Myślę- mruknęła Aria. Albus praskał śmiechem, po czym został kopnięty pod stołem przez blondynkę. Po chwili ciszy, przez którą wszyscy zebrani przy stole gapili się na Arie ta poderwała gwałtownie głowę.
- Która godzina?- Zapytała nieprzytomnie.
- Za trzy ósma- mruknął James.
- Spałam trzy minuty- mruknęła po czym ześlizgnęła się z krzesła i obierając sobie pewnie za cel łazienkę zaryła głową o ścianę.
- Aria!- Ryknął Lily.
- Nic mi nie jest! W domu często mi się zdarza. Widać po ścianach- mruknęła rozcierając głowę i w końcu zniknęła w łazience.
- To od tego były te wnęki w ścianach dookoła drzwi do jej łazienki- mruknął z zastanowieniem Albus. Scorp praskał śmiechem. Kiedy wszyscy byli w miarę rozbudzeni obie rodziny plus Aria, Roxy i Scor wpakowali się do samochodów i wyruszyli na wakacje do Singapuru. Aria okazała się bardzo przydatną osobą, bo jako w połowie Singapurka znała wszystkie języki tego kraju. Choć większość mieszkańców posługiwał się angielskim w niektórych miejscach trzeba było znać malajski czy chociażby mandaryński. Aria niechybnie przegrała zakład, że nie kupi żadnego ubrania, kiedy spostrzegła genialną bluzę i nie mogła się powstrzymać. Albus wymyślił straszliwą karę, w której blondynka musiała wykopać się w zimnym oceanie o dwunastej w nocy. Dostała krótkiej hipotermii, ale ogólnie nic jej nie było prócz tego, że zła byłą jak osa na następny dzień. Hugo i Lily znikali gdzieś ciągle, James ożenił się z komórką a Albus, Aria,Roxy, Rose i Scorp łazili po mieście w piątkę. Pewnego jakże słonecznego, z reszta, jak co dzień dnia postanowili się wybrać na plaże. Znów. Rose jak to miała w zamiarze od dawna wcisnęła Arie w mega obcisły i mega skąpy strój kąpielowy. Niestety blondynce nie udało się czymkolwiek siebie zakryć, więc szła za Rose, która i tak szczerzyła się jak głupia ze swojego zwycięstwa. Lily współczuła Arii w duchu dusząc się ze śmiechu. Roxy schowana pod parasolem i zaśmiała się cicho, kiedy blondynka zakryła się jej kocem mordując Rose wzrokiem. Miała szczęście, bo chłopcy akurat się kąpali. Gorzej było z tym, że starsi obecni tu czarodzieje mało nie popękali ze śmiechu.
- Ale zabawne. To wszystko przez panią!- Krzyknęła z wyrzutem Aria wskazując na Hermionę.- To przez panią jest taka…taka…- zacięła się.
- Kobieca?- Podsunął znikąd Scorp. Aria westchnęła.
- Nom- mruknęła podciągając koc pod samą szyje. Albus niestety dla Arii widział przepiękny strój już wcześniej, więc tylko wytarł mokre od wody włosy i wyłożył się na pisaku.
- A kocyk to nie łaska?- Mruknęła Aria stojąc w jego koszuli.
- O! Jak fajnie- zaśmiał się przysłaniając sobie oczy od słońca szczerząc się do blondynki.
- No ba- powiedział wypinając pierś. Szara koszula Albusa koszulą już nie była. Została przerobiona na naprawdę ładną sukienkę.- To mój nowy strój kąpielowy- mruknęła i znów rzuciła mordercze spojrzenie, Rose którego ta nie mogła uchwycić, bo znów obściskiwała się ze Scorem a Harry skutecznie unieruchomił swojego przyjaciela, któremu chodziły tylko wściekłe oczy.
- Rose!- Ryknęła. Rose machnął na nią ręką nie odrywając się od Scorpiusa. Aria i Albus spojrzeli trochę na lewo od dwójki oblechów i zobaczyli zastygłe w przerażeniu twarze młodszych tu zebranych.
- Ej no! Dzieci demoralizujecie!- Krzyknęła Aria. Rose odepchnęła od siebie niezadowolona Scora machnęła różdżką i parawan, który sobie ustawili urósł do dwóch metrów szczelinie ich odseparowując. Aria patrzyła na to z niemym zdziwieniem, po czym zerknęła na Albusa.
- Nie łatwiej było po prostu… przestać?- Zapytała zbita z tropu.
- Zapewne tak, ale moja córka nie lubi przestawać- zaśmiała się Hemriona a Aria spojrzała na nią z przerażeniem. Ten naprawdę nienormalny dzień został zakończony tańcami na plaży w pobliskim barze. Po jakże udanym wypoczynku w Singapurze wszyscy cali i zdrowi wrócili do Anglii gdzie na Arie czekała niespodzianka.
   *^* 

Alex wpadł do jej pokoju, kiedy właśnie pisała sms’a do Rose.
- Będę tatą!- Ryknął. Aria spojrzała do niego a telefon wypadł jej z ręki.
- Jak?- Mruknęła. Alex spojrzał na nią z powątpieniem.
- Myślałem, że nie muszę ci tego tłumaczyć, ale skoro nie wiesz to…- zaczął podchodząc do niej. Dziewczyna zerwała się z miejsca.
- Czekaj, czekaj! Ja wiem, jak ale jak to możliwe!? Nie, nie przecież to chore! Ja mam być ciocią?! Ja się nie nadaje! Alex?- Szepnęła w końcu.
- No co?- Zapytał.
- Ty będziesz tatą!?- Ryknęła.
- Alex będzie tatą?- Dobiegł ich stłumiony głos z dołu. Aria podniosłą telefon i okazało się, że zamiast napisać sms’a zadzwoniła do Rose.
- Będę ciocią!- Ryknęła Aria do telefonu.
- To dobrze, że nie matką!- Odkrzyknęła jej Rose. Aria rozłączyła się by rzucić się na Alexa i Evelyn stojącą za bratem.
- Tak się cieszę! Ale będziecie mieć przerąbane- zaśmiała się Aria a Alex roześmiał się tylko. Evelyn miała urodzić za osiem miesięcy a Aria i tak planowała wystrój pokoju dziecka nie zważając na sugestie przyszłych rodziców.
   *^* 

-Lain ile razy mam ci to powtarzać. Nie. Mam. Zamiaru. Szukać. Z. Tobą. Mebli. Do. Pokoju. BękartaTwojegoBrataIJegoDziewczyny!- Powiedział ostatecznie na wydechu Albus, kiedy Aria siedziała na kanapie razem z Ginny i Lily.
- Ale dlaczego?- Mruknęła.
- Bo ono urodzi się za siedem miesięcy. Dopiero- mruknął. Aria westchnęła.
- No to, co?
- Nie wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka.
- To nie ma znaczenia. Jeśli będzie chłopiec to spoko. A jak dziewczynka to zrobię ją na me podobieństwo- powiedziała dumnie wypinając pierś. Harry zaśmiał się siadając na fotelu.
- Czyli ma przerąbane. Biedna- zaśmiał się Albus uchylając przed poduszką.
- Czy coś ci nie pasuje, Aluniu?- Zapytała z wyszczerzem. Albus skrzywiał się na to okropne zdrobnienie i pokręcił głową. Aria zerwała się z fotela.
- I dobrze! Rose w domu?- Zapytała wszystkich. Odpowiedział jej pomruk potwierdzania.
- Jest z nią Scorp?- Zapytała podejrzliwie.
- Skąd. Wyjechała z rodzicami do Rosji- powiedział Harry.
- Rosji?- Zdziwiła się dziewczyna.
- Mają tam domek- mruknął Albus wyrywający Jamesowi gazetę.
- Ah tak- mruknęła Aria spoglądając na czytającego gazetę Ala.
- Nie pojedziemy ich odwiedzić Lain- mruknął. Aria westchnął zakręcając oczami.
- Ja wcale nie miałam…- zaczęła.
- Miałaś. Widziałem po twoich oczach- rzekł bardzo mądrze odwracając gazetę na drugą stronę. Aria spojrzała na niego z otwartymi ustami.
- Przecież nawet się na mnie nie gapiłeś.
- Ale niestety cię znam- mruknął, po czym dostał po głowie poduszka. Zaśmiał się cicho.- Co pozwala mi stwierdzić, kiedy masz nienormalne pomysły. A Rose siedzi w domku na drzewie w lesie- powiedział jeszcze zerkając na nią z dołu.
- Jesteś okrutny- mruknęła.
- A czemuż to?- Zdziwił się.
- Bo dzisiaj tak mi się podoba. Nie miałam pomysłu. A to, że jesteś chamski to już wiesz. Bardzo często zdarza mi się ci to wypomnieć. Idę. Mam nadzieję, że się zgubię- powiedziała, po czym zniknęła za drzwiami.
- Coś się stało?- Zapytał zbity z tropu James.
- Aria wyszła- powiedziała Lily.
- To ona tu była?- Zdziwił się.
- Przestań pisać te sms’y z Jassicą i może do niej pojedź?- Warknął Albus rzucając gazetę na stół.
– A czemu ty nie jesteś ze swoją dziewczyną?- Zapytał ironicznie, James. Albus oparł łokcie na kolanach.
- Bo widziałem się z nią przed chwilą. A ty? Kiedy ostatni raz wdziałeś się ze swoją dziewczyną?- Mruknął cwanie Albus.
- Uuu- zamruczała Lily przyglądając się swoim braciom.
- Dosyć- warknęła Ginny.- James masz natychmiast zadzwonić do tej swoje Jessici i powiedzieć, że ma ci przygotować kanapę. Bo ja zabieram ci telefon za dziesięć minut. Albus.- Ginny zwrócił się do tego mądrzejszego syna.- Hugo prosił byś pomógł mu z zadaniem z OPCM. I masz to zrobić TERAZ- warknęła wychodząc. Albus spojrzał na ojca zdziwiony.
- Myśli, że zapomniałem o rocznicy- szepnął Harry.
- Co kupiłeś?- Zapytał James. Harry pogrzebał chwile w kieszeni i wyciągnął pudełeczko, w którym znajdował się piękny, zielono czarny naszyjnik.
- Oh, jakie cudne!- Pisnęła Lily.
- Cicho Lils!- Krzyknęli całą trójką.
- Przepraszam- szepnęła. Harry schował prezent do kieszeni.
- Dziś wieczorem żadnego z was nie ma tu być. Nie wiem gdzie pójdziecie, ale ja wywalam was z domu o dwudziestej pierwszej. Lily gdzie idziesz?- Zapytał szybko Harry.
- Mogę do Dereka?- Zapytała.
- Jakiego Dereka?!- Krzyknęli znów razem. Trzask drzwi mógłby uratować Lily, ale tylko na chwilkę. Aria spojrzała po całym pomieszczeniu.
- Coś mnie ominęło?- Zapytała Aria
- Co za Derek, Lily?- Zapytał James.
- No …kolega. Mogę?- Zapytała.
- Nazwisko- warknął Albus.
- Millis?- Mruknęła. Albus zastanowił się chwile.
- No Lily. Kto by pomyślał. Derek Millis. Szósty rok. Ravenclaw. Prefekt naczelny- zaśmiała się Aria.
- Ty wiesz?- Zdziwili się.
- No przecież- powiedział z rękami na biodrach.
- Skąd?- Zapytał Al.
- Dziewczyny wiedzą takie rzeczy- mruknęła pod nosem.- Niech się pan nie martwi. Ma straszą siostrę. Marthe. James pewnie ją pamięta- powiedziała z uśmiechem Aria zerkając na, Jamesa który się skrzywił.- Na pewno ich upilnuje. Tylko trzeba jej powiedzieć. A pewnie gdzieś wyszła do lasu. Znowu- zaśmiała się.
- Daj mi jej numer Aria.- Westchnął Harry a Lily pisnęła i popędziła do pokoju.
- A co to za okazja?- Zapytała podając swój telefon Harremu.
- Rocznica. Tata wywala nas z domu- mruknął James.
- O super. Rozumiem, że ty idziesz w końcu do tej Jessici?- Zapytała Aria a James kiwnął głową pisząc następnego sms’a.
- Ja idę do Rose- mruknął Albus. Aria uśmiechnęła się kiwając głową.- Musze pomóc Hugonowi z lekcjami- dodał a Aria dalej patrzyła na niego z tym samym uśmiechem tyle, że jej lewa brew uniosła się lekko- Z OPCM.- Dodał. Brew znów się wzniosłą.- Przeszkadza ci to?- Zapytał zdenerwowany. Aria pokręciła głową z tym samym wyrazem twarzy dalej oparta o fotel pana Pottera. Odebrała od niego telefon nie spuszczając wzroku z Albusa. On rozejrzał się zdenerwowany.
- Byłaś u Rose?- Zapytał. Aria kiwnęła głową a jej usta rozciągnęły się w większym uśmiechu.- Tak krótko?- Zdziwił się. Harry i James z powstrzymywanym śmiechem przyglądali się tej jakże dziwnej rozmowie. Aria tylko wzruszyła rekami.
- Coś się stało?- Zapytał drapiąc się po karku.
- Skąd- odparła spokojnie Aria. Ginny, która przystanęła w drzwiach kuchni uśmiechnęła się.- Prze pani?- Zapytała Aria zerkając na Ginny.
- Słucham?
- Mogłabym z panią porozmawiać?- Zapytała Aria z szerszym uśmiechem, który przeraził Albusa.
- Jasne kochanie. Chodź do kuchni- powiedziała Ginny rzucając wzburzone spojrzenie swojemu mężowi, który się zbytnio nie przejął. Aria warz z Ginny zniknęły w kuchni.
- O czym rozmawiają?- Zapytała zdenerwowany, Albus.
- Nie wiem Al, ale to było zabawne- powiedział Harry.
- Och dzięki tato. Nawet nie wiesz jak się spociłem. Gorzej niż na tym chorym szlabanie- westchnął wycierając pot z czoła.
- To do zobaczenia!- Krzyknęła Aria wychodząc.
- Papa kochanie. Powodzenia- krzyknęła Ginny przyglądając się jak Aria po chwili znika przed ich domem.
- Co to było mamo!?- Krzyknął Al. Ginny zaśmiała się.

- Babskie sprawy- powiedziała, po czym wycofała się do kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie to opóźnienie~! Ale mój kochany zespół wypuścił wczoraj nowe MV i chyba umarłam trzysta razy wiec...skoro umarłam...no ale dziś jest ^^ Później ostrzegam w opowiadaniu trochę będzie nieciekawie ale...noc cóż xD Do zobaczenia!
G.G

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 40


Alex powitał siostrę w milczeniu, robiąc oględziny jej ciała, kiedy  stała na wycieraczce.
- Yhm… yhm… dobra wchodź. - powiedział jakże łaskawie po ośmiu minutach. Aria pomachała do sąsiadki, która przyglądała się temu zza zasłonek i wparowała do domu. Ominęła Evelyn siedzącą na kanapie i walnęła się obok niej.
- Cześć, Aria. - powiedziała cicho Evelyn po jakiś czterech minutach. Aria spojrzała na nią a po chwili znów zwróciła wzrok na telewizor.
- O, Merlinie, cześć!- krzyknęła Aria po chwili. Evelyn zaśmiała się. Zanim zdążyły się porządnie rozgadać, Alex przyniósł im obu coś do picia, co tylko wzmocniło ich gardła. Gdzieś koło 17.00 zadzwonił dzwonek do drzwi, ale oczywiście obie dziewczyny tego nie usłyszały, bo właśnie Evelyn podziwiała sukienki Arii, nad którymi ta druga strasznie ubolewała. Alex zebrał swój tyłek z fotela i podszedł do drzwi.
- Dobry. - powiedział wesoło Albus który wyglądał nadzwyczaj normalnie.
- Cześć, Al. Jak chcesz gadać z Arią, to trochę to potrwa bo gada z moją dziewczyną. - wytłumaczył Alex. Albus westchnął.
- No cóż. Mogę poczekać? - zapytał. Alex przytaknął wpuszczając go do środka. Dziewczyny nawet nie zauważyły kiedy wszedł. Po pół godzinie pierwszy odezwał się albus.
- Od jak dawna tak gadają?
- Odkąd Aria wróciła. – mruknął Alex. Albus spojrzał na niego przebiegle.
- Ona tu spała? - zapytał po czym się wyszczerzył. Dostał w łeb.
- Bez takich, Potter. - mruknął Alex. Albus podrapał się w głowę z uśmiechem.
- Jasne - mruknął. Kiedy dochodziła 19.00, obie dziewczyny spojrzały na chłopaków.
- Co ty tu robisz? - zapytała Aria.
- Ja będę już szła. - powiedziała w tym samym momencie Evelyn wstając z kanapy. Albus wyszczerzył się do Arii, która tylko zmierzyła go wzrokiem. Evelyn spojrzała to na blondynkę, to na bruneta, aż w końcu usiadła znów.
- Mów. - powiedziała. I znów zaczęły gadać, tyle że tym razem Aria co chwilę mroziła Albusa wzrokiem. Co po chwili załapała także Evelyn i robiły to zazwyczaj w tym samym momencie.
- Co ty jej zrobiłeś? - warknął Alex.
- Zniszczyłem jej fryzurę. - jęknął Albus znó2)w zgromiony spojrzeniem dziewczyn. Alex przywalił sobie ręką w czoło.
- Ojciec ci o tym nie mówił? - dziwił się Alex.
- Mówił, ale ja to zrobiłem niechcący - mruknął Albus. Nagle nastała cisza.
- Ale ty jesteś głupi. - powiedziała w końcu Aria.
- Hę? - zdziwił się Al. Aleksandra i Aria roześmiały się, a chłopak spojrzał zdziwiony na Alexa.
- No dobra. Po co przylazłeś? - zapytała Aria siedząc teraz sama na kanapie gdyż Evelyn przyczepiała się do jej brata.
- Musze ci powiedzieć o tym wyjeździe, nie? - zapytał retorycznie.
- I…? - zapytała Aria.
- Przepraszam? - bardziej zapytał niż stwierdził. Aria westchnęła ale się uśmiechnęła. Podeszła do niego i podniosła z fotela.
- Ale tylko dlatego, że przez przypadek. - zaśmiała się przytulając go.
- Jak żeś to usłyszała? - zapytał.
- Mam podzielną uwagę.
- Ach, tak. - mruknął.
- To jak to jest z tym wyjazdem? - zapytała ciągnąc go za sobą na kanapę.
- Alex! - krzyknęła Aria.
- Przepraszam... - burknął wyrwany z kontekstu brat. A raczej wyrwany z ust dziewczyny, brat.
- Słuchaj, tak... - mruknęła Aria.
- Dobra. Wyjeżdżamy 1 lipca o 10.00 a wracamy 15. Godzina nie jest jeszcze ustalona. Ee… wiem, że coś jeszcze miałem… - mruknął do siebie trochę rozkojarzony Albus.
- Skup się! - krzyknął Aria uderzając go lekko w policzek.
- A tak. Dziękuję. - zwrócił się do Arii, która się do niego uśmiechnęła. - Ale to raczej do ciebie jest informacja. Ciotka i moja mama ostrzegają, że jak nie zabierzesz żadnej sukienki to kupią ci następne. Masz wziąć wygodne buty, a mówiłem im, że nie nosisz szpilek to mnie wyśmiały i kazały wrócić jak zmądrzeję… - zaczął Al.
- Ale ja nie mam szpilek! - oburzyła się Aria.
- No właśnie. To gdzie ja będę teraz spał? - zapytał.
- W domu. - podsunęła Evelyn.
- No właśnie nie! Bo moja mama i moja ciocia powiedziały, że progu domu mam nie przekraczać, aż nie zmądrzeje co tyczy się także mojego pokoju.- powiedział.
- To jedź do Scorpa. Masz tam ładny pokój. Pseudo ślizgoński. - zamyśliła się Aria.
- Czemu pseudo? - zapytał Alex.
- Bo zamiast srebra i zieleni ma błękit i zieleń. - powiedział Albus. - Ale wracając. Buty to mniejsza. Właściwie to mój ojciec ostrzega tak samo jak wujek, że wezmą do samochodu po jednej walizce, a jak coś, to trzecią masz se zmniejszyć. - powiedział.
- Po co mi dwie? Starczy jedną i jakiś plecak. - zauważyła Aria.
- No właśnie! - krzyknął Alex i Albus.
- To masz po tacie na stówe.- powiedział Alex. Aria wyszczerzyła się do niego.
- Jak coś to sobie coś kupie.- zauważyła z uśmiechem.
- To masz po matce. - zaśmiał się Alex.
- To raczej ma każda kobieta. - zauważyła Evelyn, a Aria pokiwała chłopakom na zgodę.
- Ooł.- powiedzieli jednocześnie.
- Ty mi nie ołuj tylko chodź. Pokaże ci coś.- powiedziała wstając Aria i ruszając w stronę drzwi.
- Bądź grzeczna! - krzyknął Alex.
- Nie przeginaj! - warknęła Aria zza drzwi. Stanęła przed krzakami frezji, które sięgały jej do pasa.
- Tak miało być? - zapytała. Albus kiwnął głową.
- Aha. Będę miała miększe lądowanie jak znów wypadnę z balkonu. - zauważyła. Albus najpierw spojrzała na nią a później do góry.
- Wypadłaś z balkonu?- zdziwił się Al.
- Nom. Jak uciekałam przed pająkiem. - powiedziała, a następnie wzdrygnęła się co Albus skwitował śmiechem.

  *^* 

- Nie… ale chociaż? Nie raczej nie. O, tak! To tak… hmm? Nie bo po co. Może raczej to? - Aria gadała tak do siebie od jakiś czterdziestu minut, a jej brat gapił się na nią nadzwyczaj zdziwiony.
- Dlaczego nie weźmiesz obu? - zapytał.
- Jesteś genialny! - krzyknęła przytulając go i zabrała obie pary trampek na górę by je spakować. A właśnie tak. Aria Raymond zastanawiała się którą parę trampek wziąć przez czterdzieści minut. Alex pokręcił załamany głową i złapał za telefon żeby zadzwonić po Evelyn przekupując ją tym, żeby przyjechał bo będzie bez Arii czuł się samotny. Cwaniak. Kilka głuchych stuków i "grzmotnięć" nakazało Alexowi wejść do pokoju siostry. Kiedy stanął w drzwiach mało nie zemdlał.
- Czemu? - zapytał widząc Arię wiszącą za balkonem. Trzymała się barierki. Aria jęknęła podciągając się trochę.
- Pomóż mi! - wysyczała. Alex podszedł do barierki i wciągnął siostrę, która zaraz wskoczyła mu na ramiona.
- Zabierz błagam! - jęknęła wskazując przeciwległą ścianę. Alex zrzucił z siebie Arię, a ta spadła na podłogę z piskiem. Podszedł do ściany ze zdjęciami które siostra przyczepiła i wziął w ręce małego pajączka, który łaził po twarzy niezadowolonego Scorpiusa. Aria znów pisnęła po czym zamknęła się w łazience krzycząc, by brat wyrzucił go przez okno. Alex zrobił tak jak prosiła po czym wyszedł z tego pomieszczenia wariatów. Kiedy w końcu uporał się z telefonem do dziewczyny Aria zbiegła schodami i jak głupia wpadła do kuchni przetrząsając szuflady.
- O, tak. - powiedziała po czym wybiegła z kuchni z powrotem do pokoju z wielkim nożem w ręku. Alex zmarszczył brwi po czym wzruszył rękami. Kiedy podnosił się z fotela znieruchomiał po czym popędził do pokoju siostry. Gdy tam wpadł dostał prawdziwego zawału. Aria leżała na ziemi. Z krwawiąca ręką. Zabije ją, pomyślał podbiegając do siostry i wybudzając ją.
- Nigdzie nie jedziesz. - warknął kiedy Aria otworzyła oczy. Oczyścił i uleczył rany różdżką. Aria rozejrzała się zdezorientowana.
- Co się stało? - zapytała po czym krzyknęła widząc zakrwawiony nóż i zerwała się z dywanu.
- Rose mnie zbije. Al mnie zabije! Merlinie co ja zrobiłam! - krzyknęła, po czym pobiegła do łazienki. Alex spojrzał zdezorientowany to na nóż, to na drzwi łazienki. Później jego wzrok padł na zdjęcie Albusa, a obok niego stała chyba Rose. Zdjęcie było lekko nacięte. Jakby nie mogła wziąć NOŻYCZEK, westchnął w myślach by po chwili nawiedziła go straszne myśl. Przecież oni nie mają nożyczek! Szybko wyczarował dwie pary. Z bezpiecznymi końcami. Podrapał się po głowie jeszcze raz i zamknął wszystkie walizki siostry. Czyli jedną torbę i plecak. Wysłał sms-a do Albusa i Rose, po czym spróbował wejść do łazienki siostry.
- Nic się nie stało, Ar. To było przez przypadek. Dlaczego nie wyczarowałaś nożyczek?- zapytał przez drzwi.
- Wcale nie było przez przypadek! Jestem chora! - załkała zza drzwi. Pukanie do drzwi wywabiło Alexa z pokoju.
- Cześć. - powiedział do obojga nastolatków. Podejrzliwe zerknęli do środka.
- Co się stało? - zapytała Rose wychylając się.
- Aria się… hmm… pocięła? - zastanowił się, a kiedy spojrzał przed siebie w drzwiach stała już tylko Rose, która nie należała do przyjaznych w tym momencie osób. Albusa było słychać na górze. Alex poszedł za Rose. Na wszelki wypadek i dla bezpieczeństwa. Najpierw bardzo się zdziwił widząc, że nie ma w pokoju ani noża, ani nożyczek, które wyczarował. Zrobiło mu się smutno. Później zdziwił się, bo w środku nikogo nie było. Rose rozejrzała się i pomachała do samej siebie ze zdjęcia na podłodze. Alex wskazał jej drzwi od łazienki. Niezrozumiałe szepty wydobywały się ze środka. Rose uchyliła drzwi, które były już otwarte. Alex zaczął się zastanawiać jak Al to zrobił. O prysznic opierał się Albus z założonymi na piersi rękami i po prostu patrzył na Arię siedzącą na podłodze, obejmowała kolana rękami, huśtając się w przód i w tył.
- Ja nie chciałam… nie chciałam… - mruczała pod nosem jak w transie. Albus zerknął na Rose, a ta odeszła od drzwi.
- E? - zdziwił się Alex. Rose westchnęła i zaczęła mu opowiadać o incydencie jeszcze z Hogwartu. Alex wkurzył się strasznie, ale Rose nie pozwoliła mu wejść do środka.
- Ona to zrobiła niechcący. Chciała wyciąć zdjęcie, a my nie mamy w domu nożyczek. - powiedział, a Rose spojrzała na niego jak na idiotę. - Bez takich. Mówię prawdę. - powiedział. Rose wysłała sms-a do Albusa. Cichy dźwięk fortepianowej melodii, którą ustawił sobie Al jako dźwięk sms-a zmącił ciszę i uciszył szept Arii. Po krótkiej ciszy, kiedy nawet Aria już nie mruczała, Albus tylko westchnął… i zamknął drzwi od łazienki. Alex spojrzał zdziwiony na Rose, która tylko uniosła rękę w uspokajającym geście. Po trzech minutach z łazienki najpierw wyszła Aria, a później Albus. Ta pierwsza była zapłakana z zabandażowaną ręką, a ten drugi rozdrażniony, jak i smutny. Aria wlazła na swoje łóżko i leżała cicho.
- Aria? - zapytał brat. Dziewczyna wybuchnęła szaleńczym płaczem. Alex szybko do niej podbiegł i przytulając ją zagłuszył jej przeprosiny. Al w tym czasie powiedział coś Rose i wyszedł na chwilę.
- Nic się nie stało, Ar! To było przez przypadek, dziewczyno. - powiedział Alex tuląc ją. Albus po chwili znów pojawił się w drzwiach pokoju Arii. Dziewczyna znów zaniosła się płaczem. Chłopak podszedł do półki przy łóżku i zabrał fotografię rodziców dziewczyny i położył jej na kolanach.
- Tutaj ich masz. Nie rób tak więcej. - powiedział i wyszedł. Alex był zaszokowany. Jeszcze do tego Aria przestała płakać, przytuliła fotografię i zakopała się w kołdrze spychając wszystkich z łóżka i jęcząc coś do siebie. Rose wstała z podłogi i ruszyła za Alexem.
- Albus był zły? - zdziwił się.
- Nie jestem zły. - zaśmiał się Albus siedząc razem z Evelyn.
- W porządku? - zapytała ruda przytulając Alexa. Chłopak pokiwał głowa.
- Nie? - zdziwił się siadając.
- Niby czemu? - zdumiał się Albus.
- No wiesz… - udał zastanowienie Alex.
- Tyko smutny. Może zawiedziony? - zastanowił się chwilę. Westchnął.
- Chodź i nie podsłuchuj. - krzyknął. Za chwilę zobaczyli Arię, która w ręce trzymała wielgachnego misa, którego ciągnęła po podłodze. Obeszła cały pokój, wsadziła misia do kąta i schowała się za nim.
- Hmm…? - zastanowiła się Evelyn przyglądając się Arii. Rose przejechała ręką po twarzy i podeszła do Arii. Dziewczyna zaczęła gadać coś do blondynki. Rose znów usiadła, a Aria znów ciągnąc misia po ziemi usadowiła go koło dwuosobowej kanapy, na której siedział Albus i wbiła się w koniec kanapy jak najdalej od Ala. Alex spojrzał na siostrę, która kuliła się w rogu kanapy. Albus wstał z niej. Aria zaczęła cicho pochlipywać, kiedy Al podniósł ją, posadził na kolanach i przytulił, po czym wyszczerzył się do Alexa. Aria dalej przepraszała Albusa co ten po prostu ignorował.
- Skończyłaś? - zapytał, kiedy na chwilę przestała gadać.
- Nie. Musiałam wziąć głębszy oddech. - powiedziała cicho. Albus zaśmiał się.
- No to skończyłaś. Wracaj na górę, bierz ubranie na jutro i idziesz ze mną. - powiedział stawiając ją na ziemi. Zachwiała się na chwilę, ale zaraz stanęła w pionie.
- Gdzie? - jęknęła.
- No do mnie. - powiedział spokojnie.
- Ale zabawne. - mruknęła ciągnąc misia za sobą. Zatrzymała się w pół drogi i spojrzała na niego zdziwiona.
- Na serio? - zapytała. Al kiwnął głową.
- A… James jest? - zapytała. Al pokręcił głową. Arii po chwili nie było.
- Czemu tak się cieszy? - zdziwił się Alex.
- Po pierwsze: no, to jest Albus 24 na dobę, no nie? - powiedziała Rose, a Al zaśmiał się. - Po drugie: jestem ja i Lily. Po trzecie: jest mama Albusa, która gada dziwne rzeczy, gdy się upije, o co Aria się postara. - Alex kiwnął głową. - No i po czwarte: nie ma Jamesa. - wyszczerzyła się.
- Idziemy! - ryknęła z pokoju Aria chwilę później zjeżdżając ze schodów na misiu. Zaraz za nią zjechały jej bagaże na wycieczkę.
- Imponujące. - zaśmiała się Evelyn. Aria wskoczyła na Alexa, przeprosiła, pożegnała i zniknęła z Rose i Alem.
- No dobra. To było dziwne. Chcesz kawy? - zapytał Evelyn która była jakaś dziwna.
- A mogę ciebie? - zapytała z uśmiechem. Alex wyszczerzył się do niej. Kiedy Evelyn do niego podchodziła,  kołysząc biodrami z hukiem otworzyły się drzwi.
- Tylko nie u mnie! - zaśmiała się Aria i jak szybko wróciła tak szybko zniknęła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lekkie opóźnienie maybe~? XD Wybaczcie ale jakoś z deprechą źle się sprawdza a Nemo też nie miała zbyt dużo czasu. Ale wróciłam! Na zakończenie roku ^^ Wszyscy zdali? Zadowoleni? Musicie bo WAKACJE! xD 
No i jeszcze dostałam nominacje do Libster Award od Uciekinierki. Bardzo dziękuje ^^
To lecę z pytaniami xD

1.Co lubisz robić w deszczowe dni?
Słuchać muzyki, pisać i dużo piec ^^
2.Co skłoniło cię do pisania?
Sama nie wiem...chęć pokazania tego co pisze? XD
3.Co sądzisz o cytacie: "Tylko wariaci są coś warci"
Można go uznać nawet za prawdziwy. Gdyby nie szaleni- w naszym mniemaniu- ludzie świat na pewno wyglądałby inaczej.
4.Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
Taka bardzo bliska to pojechać do Krakowa w lipcu a trochę dalszą - na praktyki do Hiszpanii :3
5.Jaki smak kisielu najbardziej ci odpowiada? :P
Dla mnie najlepszy to cytrynowy i jabłkowy XD
6.Jaka jest twoja ulubiona lektura ?
Lektura..."Romeo i Julia" zdecydowanie^^
7.Jaka była twoją najdalsza podróż?
Najdalej to ja byłam w Irlandii XD
8.Co cię najbardziej denerwuje?
Kiedy wiem że mam racje a ludzie to olewają, kiedy ktoś się spóźnia i gdy mi się przerywa >.<
9.Co lubiłeś robić, gdy byłeś mały?
Spać w szafie, spadać ze schodów, jeść lody i gryźć kota xD
10.Jaki  film ostatnio obejrzałeś?
Ostatnio to "Ted"
11.Na podstawie jakiej książki, chciałbyś zobaczyć film?
Ekranizacje książek, które czytałam zazwyczaj nie są dobre (Nie licząc części HP <3) wiec wole nie oglądać. Wole czytać ^^

Cóż mam nominować blogi ale że jestem leniwym człowiekiem i nie czytam ostatnio zbyt wielu blogów wiec czujcie się wszyscy nominowani ^^ Za wasza ciężka prace!
Pytania:
1. Dlaczego zaczęłaś/łeś pisać?
2. Twój ulubiony aktor?
3. Jak często i ile piszesz w miesiącu?
4. Co robisz kiedy nie masz weny?
5. Jak często spacerujesz?
6. jakiej muzyki słuchasz?
7. Twój ulubiony autor?
8. Gdzie chciałabyś /chciałbyś wyjechać?
9. Wymarzona praca?
10. Największe marzenie?
11. Od jak dawna piszesz?

Dziękuje i do zobaczenia!
G.G