"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 35




- No ale chamstwo! - warknęła Aria kopiąc w drzwi od Skrzydła Szpitalnego. Spojrzała na szóstkę stojącą niedaleko. - No cześć. - Zaśmiała się i zaczęła kroczyć w stronę błoni.
- Ario Rymond, chodź do mnie na chwilę! - powiedział Harry Potter, kiwając na nią palcem. Aria podeszła do niego z jękiem. - Czy ciebie i mojego syna coś łączy? - zapytał Harry. Aria zamrugała oczami.
- Nie - powiedziała spokojnie. Harry westchnął.
- Czy ciebie i mojego młodszego syna, coś łączy?- zapytał. Aria zmrużyła oczy i otworzyła lekko usta. Uśmiechnęła się kiwając na niego palcem.
- A to jest dobre pytanie. - zauważyła. Harry spuścił głowę.
- Tak czy nie? - zapytał. Drzwi do Skrzydła Szpitalnego uchyliły się, a Aria zaczęła patrzeć się na panią Pill.
- Tak możesz już wejść - jęknęła pielęgniarka.
- Tak! - zakrzyknęła Aria, po czym pędem wbiegła do Sali. Harry szybko pobiegł za nią. Albus co prawda spał, ale wyglądał dość dobrze. Aria stała patrząc na niego z przekrzywioną głową.
- Myślałam, że będzie gorzej... - mruknęła kiwając głową.
- Przepraszam, że cię zawiodłem - odmruknął jej Albus. Aria jęknęła i podeszła do niego przytulając go mocno. - Aua aua. Nie, nie. Jest git. - powiedział kiedy Aria zaczęła się odsuwać.
- I znów mnie wykorzystujesz! - warknęła, wskazując na niego placem.
- Fajnie nie? - zapytał drapiąc się po głowie. - Przegapiłem coś ciekawego? - zapytał. Aria usiadła na krześle, a obok niej Harry. - Oł - mruknął Albus patrząc na ojca. - Cześć tata. - powiedział  uśmiechając się.
- Cześć syn. Coś ostatnio tylko tu cię widzę... - zauważył patrząc z ukosa na Arię.
- No co? Niby przeze mnie?- zapytała.
- Ja nic takiego nie powiedziałem! - bronił się Harry.
- Depende nie chodzi już do Hogwartu i jest w psychiatrycznym. - powiedziała Aria, kiwając głową. Albus zmarszczył brwi. - Ta, wiem. - powiedziała, klepiąc go po ręce.
- No. - dodał Albus.
- Czy tylko ja nie wiem o co chodzi? - zapytał Ron.
- O to, o czym mówiła Aria, kiedy zabierali Carlosa, Ron. - powiedział Harry.
- Aa... ale jesteście wredni.- zauważył rudy.
- Tę cechę charakteru nazywa się "mściwość". Ale też racja. Jesteśmy. - powiedziała kiwając głową Aria.
- Wredne mściwce. - mruknął Ron. Aria parsknęła śmiechem.
- Reasumując… - zaczął Albus po czym spojrzał na zdenerwowaną Arię.
- Znów używasz słów, których nie rozumiem! - warknęła. Albus zaśmiał się.
- Czyli po krótce. Nie będzie kogo męczyć! - jęknął.
- Ej! Nigdy go nie męczyliście, to ja ze Scorem… - zaczęła Rose a pod koniec lekko zwolniła.
- Co ty ze Scorem? - zapytał Ron.
- Nie, nic panie Weasley!- krzyknęła Aria. - Oj tam... Wie pan co robią pary! - zaśmiała się Aria patrząc wymownie na Rose. Amanda i Roxy stały w drzwiach. - No to my spadamy na lekcje! - krzyknęli rudzielce i spółka, i wybiegli. Ron zajął miejsce Rose.
- Czy wy mi w końcu to wyjaśnicie? - warknął Harry.
- A lubi mnie pan? - zapytała Aria.
- Jasne. A czemu...? - zdziwił się Harry.
- Nie, tylko chciałam wiedzieć. - powiedziała Aria, zbywająco machając ręką.
- Czy to ma jakiś związek w związku z waszym związkiem? - zapytał Harry. Aria spojrzała na niego zdziwiona.
- Za dużo związków w jednym zdaniu. - zauważył Albus.
- Dobra. To miało mały związek z naszym związkiem. Ale pan to ujął. Aż się zaplątałam! - powiedziała Aria, drapiąc się po głowie. Harry wstał z krzesła.
- Wiedziałem! Już na świętach wiedziałem! - krzyknął. - Ron dzwoń do Hermiony i powiedz że my wygraliśmy a wy nie! Uhu! - krzyczał Harry.
- No kurde! Nie mogliście trochę poczekać?! - jęknął Ron. Aria i Albus spojrzeli na siebie a później na dzwoniącego do swojej żony Rona.
- Czy wy się zakładaliście, czy my będziemy razem? - zapytał Albus. Ron kiwnął głową dzwoniąc do Hermiony.
- Skarbie, kurde, przegraliśmy... - jęknął do słuchawki. Harry wrócił na miejsce.
- No to Weasleyowie stawiają nam wakacje Al. Aria jedziesz z nami? - zapytał Harry.
- Ja? - zdziwiła się dziewczyna.
- No tak. Co roku z Weasleyami jeździmy na wakacje. Co roku rodzice zakładają się o coś i kto przegrywa stawia dwutygodniowe wakacje. Tym razem do Singapuru... - powiedział Albus, a Aria zmarszczyła brwi. Al złapał ją za rękę. - Jedziesz z nami? - zapytał z uśmiechem. Aria zastanowiła się.
- No nie wiem. Musiałabym pogadać z bratem a nie chcę go zostawiać samego... - jęknęła gładząc Albusa po włosach.
- Przecież twój brat ma tam jakąś dziewczynę... - jęknął Albus.
- Zobaczymy co da się zrobić. - powiedziała z uśmiechem Aria. - To ja go pójdę poszukać. Mogę nie wracać dziś na lekcje? - zapytała Harry'ego.
- Jasne. - powiedział czarnowłosy. Aria wstała, pocałowała Albusa lekko w usta i wyszła z Sali.
- Później do ciebie przyjdę!- krzyknęła jeszcze wychodząc.
- No Albus, no... - jęknął Ron.
- No wujku, no. Nie zrzędź. - warknął.
- I czasami nadal taki jesteś. - zauważył Ron.
- No Al. My będziemy się zbierać. Zdrowiej szybko i powodzenia na owutemach. I pozdrów od nas Lili i powiedz jej, że Weasleyowie stawiają! - zaśmiał się mężczyzna czochrając po włosach syna, po czym zniknął razem z Ronem. Albus westchnął. Aria wychyliła się zza drzwi.
- Co ci tak ciężko? - zapytała z uśmiechem.
- A ty co? Brata się pytałaś?- zapytał.
- E… nie. Później się go zapytam. - powiedziała pakując się na jego łóżko. - Przesuń się. - zaśmiała się spychając go na bok.
- Ej! Ja tu jestem pokrzywdzony! - powiedział.
- No już. Zaraz zobaczymy co da się z tym zrobić... - powiedziała z uśmiechem Aria, całując Albusa. Oczywiście Rose ze Scorem wszytko obserwowali. Szpicle jedne. Szybko zamknęli drzwi.
- Jedziesz z nami na wakacje? - zapytała Rose przyciągając do siebie za koszulę Scora.
- No nie wiem... Może. Zastanowię się - powiedział całując ją. Ech… coś za dużo całowania ostatnio. Za to Lily rozpaczała, bo martwiąc się o swojego brata poobgryzała swoje piękne paznokcie. Boże, co za okropna sprawa...
~~~~~~~~~~~~~~~~
Błędy są na stówę. Nie miałam czasu by sprawdzić. Ćwiczę układy taneczne. Maskara. Boli mnie wszystko. Do zobaczenia za miesiąc! xD
G.G
EDIT:
Całkowicie o tym zapomniałam. Miałam na to pytanie odpowiedzieć wcześniej. Chodzi mi o pytanie Sentymentalnej, która zapytała czy pasjonuje się muzyką.
Wiec jeśli chodzi o muzykę w słowie ogólnym to bardzo ja kocham. To moja miłość i bez muzyki nie mogę żyć.
Jeśli chodzi o te wiadomości z muzyki klasycznej... Mam teraz siedemnaście lat a do lat  dwunastu słuchałam, grałam i żyłam tylko muzyką klasyczną. Tylko i wyłącznie dlatego, że żadna inna mi się nie podobała. Mimo iż teraz nie zdarza mi się słuchać klasyki tak często jak za czasów dzieciństwa jest jednym z moich ulubionych gatunków muzycznych i informacji znam o nim na tyle by znudzić wszystkich naokoło ^^ Mam nadzieje że mimo iż późno, to jednak moja odpowiedź może coś ci dała xD
A no i ogólnie to mam nadzieję że rozdział się podobał ^^
G.G

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 34



Aria wraz z Rose, Scorem, Amandą i Roxy siedzieli w gabinecie dyrektorki. Ta razem z ojcem Albusa i bratem Arii rozmawiali na zewnątrz. Za to teraz nastała naprawdę dość nie miłą sytuacja. Draco Malfoty co prawda zabrał Carlosa Depende do św. Munga ale przed nimi właśnie siedział Ron Weasley. I nie był najszczęśliwszy na świcie.
- Rose córeczko masz mi coś do powiedzenia?- zapytał Ron stając przed Rose i Scorem.
- Eee…- Rose rozejrzała się.- Nie?- zapytała. Ron pokręcił głową.
- Zła odpowiedź. Prawidłowa to: „Tak tatusiu”.- powiedział Ron.
- Oj no ale, o co ci chodzi?- jęknęła Rose.
- Rose. Kochanie. To jest MALFOY!- warknął. Roxy spojrzała zaniepokojona na Arie, która wyglądał jakby miała w zamiarze kogoś zabić. Odsunęła krzesło od blondynki.
- No to co?!- krzyknęła Rose zrywając się z krzesła. Rose zaczęła się kłócić z ojcem. Scor spojrzał na Arie, która zaciskała tak mocno palce na krześle, że aż jej kostki zbielały.
- Em… Rose?- zapytał cicho zerkając na Arie.
- To w ogóle nie a znaczenia!- krzyknął Ruda.
- Panie Weasley?- jęknął Scor.
- Milczeć! Rose ja cie błagam uspokój się i słuchaj tatusia!- warknął Ronald.
- Zamknąć się oboje!- ryknęła Aria. Była tak blada a jednocześnie miała rumieńce na policzkach.- Czy wy jesteście nienormalni!? Ty!- Wskazała na seniora.- Nie wtrącaj się w sprawy swojej córki. Czy to ważne z kem ona chodzi?! Dla mnie mogłaby nawet zostać żoną Voldzia i bym się ucieszyła, że jest szczęśliwa!- ryknęła.- A ty!- Wskazała na Rose.- Mogłaś wcześniej o tym powiedzieć ! A ty!- Pokazała na Scora.- W ogóle jej nie pomagasz! Kłócicie się o coś całkiem nie ważnego a ja mam ochotę was wszystkich pozabijać. Przysięgam!- warknęła Aria, o czym tupiąc głośno nogami usiadła na krześle zakładając ręce na piersi z wkurzona miną. Ron spojrzała na nią a później na córkę. Oparł się o biurko a Rose wróciła na swoje miejsce. Po chwili do środka weszła dyrektorka.
- Dziękuje, że pan tu poczekał panie Weasley- powiedziała kobieta zasiadając za biurkiem. Aria spojrzała na swojego brata, ale on wcale nie miał zamiaru przekazywać jej jakichkolwiek informacji gestami twarzy. Aria jeszcze bardziej się naburmuszyła i zapadła w krzesło.
- Więc…jak to się stało?- zapytała dyrektorka kładąc łokcie na stole i podpierając brodę dłońmi. Aria spojrzała na nią marszcząc brwi, bo dyrektorka gapiła się na nią. Rozejrzała się. Wszyscy się na nią gapili.
- Skład mam wiedzieć!- warknęła zarzucając włosami wkurzona.
- No tak…- dyrektorka oparła się o krzesło.- Ale kiedy ostatni raz widziałaś pana Pottera? Tego młodszego- westchnęła dyrektorka. Aria zmarszczyła brwi.
- Koło…dwudziestej czwartej- powiedziała.
- To, co wy tam robiliście?!- zakrzyknął Scorpius. Aria zmiażdżyła go wzrokiem.
- Czy mam coś powiedzieć Scorpiusie?- zapytał przesłodzonym głosem.
- Nie. Obejdzie się- mruknął Scor. Dziewczyna zmrużyła oczy opadając na krzesło.
- Co wtedy robiliście?- zapytała dociekliwe kobieta. Aria zrobiła oburzoną minę.
- No ale co pani?!- zakrzyknęła.- To takie ważne?- zapytała Aria.
- Dobra, dobra. Jestem ciekawska- poddała się dyrektorka.- Wiec pan Depende musiał zaatakować Albusa, kiedy ten wracał do lochów.- Zamyśliła się kobieta a Aria przewróciła oczami. Brat szturchnął ją w ramię.
- Dobrze…w takim razie… – kobieta poczęła odsuwać się od biurka, kiedy do środka wszedł Draco Malfoy z różdżką przy plecach Carlosa.
- Zabije go!- krzyknęła Aria rzucając się w stronę krukona. Alex złapał Arie w locie a Scorpius przytrzymał jej ręce.
- Już spokój. Ciasteczko!- zaświergotał Alex kładąc Arie na ziemi i machając przed jej nosem ciastkiem. Dziewczyna zamachnęła się wytrącając mu ciastko.
- Udław się- warknęła i podeszła do Depende i załapał go za koszule.
- Gadaj pukim miła, co ci do tej tępej łepetyny wpadło i kurde coś ty sobie myślał!?- ryknęła potrząsając chłopakiem.
- Ratunku!- krzyknął przerażony chłopak.
- Ktoś mu pomoże?- zapytała dyrektorka. Trzej mężczyźni spojrzeli po sobie.
- Ee…nie.- powiedzieli jednocześnie. Scorpius westchnął.
- No dobra.- jęknął Ron.
- Aria błagam cię. Mam cię unieruchomić?- zapytał rudy. Aria zaprzestała machać ciałem chłopaka jakby był lalką, po czym spojrzała na Carlosa.
- Dobra- burknęła puszczając go. Jak długi runął na ziemie.- Dupek- warknęła siadając na swoim miejscu.
- Okey…- powiedział dyrektorka.- Skoro tę chyba konieczną część mamy za sobą…- powiedziała zerkając na Arie, której Rose zabrała różdżkę- Dziękuje panno Weasley…- dodała kobieta a Rose pochylił lekko głowę.- Przejdźmy do rzeczy. Panie Depende. Proszę nam to wyjaśnić- powiedział kobieta. Ręka Arii wystrzeliła w górę.
- Tak panno Raymond?- zapytała dyrektorka.
- Mogę wyjść?- zapytała Aria.
- A czemuż to?- zdziwiła się kobieta.
- Bo mi niedobrze- burknęła patrząc na Carlosa.- A z resztą nie wytrzymam z tym wrakiem człowieka w jednym pomieszczeniu dłużej niż dziesięć minut. No i zwymiotuje, jeśli mnie pani nie wypuści- powiedział Aria. Dyrektorka spojrzała, na Harrego.
- To są bardzo dobre argumenty- powiedział mężczyzna.
- Zawłaszcza ten ostatni- dodał z uśmiechem Draco. Dyrektorka westchnęła.
- Panno Wesley. Roxanne...- powiedziała kobieta, kiedy Rose zaczęła wstawać.- Proszę opuścić pomieszczenie wraz z…- dyrektorka nie skończyła, kiedy zobaczyli jak Aria biegnie przez korytarz drąc się: „Zabini dupku chodź tu!”. Kobieta zacisnęła dłoń, którą podniosłą w geście ukojenia.
- No tak. Niech pani już zostanie. Ekhm… więc Carlos. Powiedź nam, jaki miałeś do cholery cel!- krzyknęła kobieta.
- Spokojnie pani psor- powiedział Scor.
- Już dobrze. Słucham- powiedziała kobieta. Chłopak spojrzał na nią jak na głupią.
- Bo go nienawidzę?- Zapytał retorycznie. Kobieta załamana opuścił głowę.
- Dlatego przykułeś go do ściany używając czarno magicznych zaklęć i klątw by…- zaczęła dyrektorka. Huk przerwał jej wypowiedź.
- Nie można wchodzić!- Doszedł ich zrozpaczony krzyk.
- Ja wszystko mogę!- Usłyszeli do nich głos Arii.
- Panno Raymond proszę o spokoju!- ryknęła dyrektorka.
- No ale…- warknęła głośno dziewczyna.- Nich się pani odsunie ja tu kryzys przeżywam!- warknęła. Dyrektorka spojrzała na Rose, która jęknęła chowając głowę w dłonie i kręcą nią.
- Zabini! Do mnie!- krzyknęła Aria.
- Już, już- usłyszeli przestraszony głos. Harry i Draco uśmiechnęli się do siebie.
- Jak ojciec- powiedzieli jednocześnie. Dyrektorka spojrzała na nich a oni natychmiast spoważnieli. Zza rogu wyłoniła się Aria.
- Już będę cicho Ale…- zaczęła.
- Raymond, natychmiast oddaj mi ucznia!- krzyknęła profesor Valentine nieudolnie dobiegając do Arii w szpilkach. Aria przyciągnęła do siebie Zabiniego, który wyszczerzył się do Scora. Dostał w goleń.
- Ale on mi jest potrzebny! – krzyknęła Aria. Scor miał ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Ale teraz jest lekcja Raymond!- krzyknęła nauczycielka.
- No to niech pani na nią wraca!- odkrzyknęła dziewczyna ciągnąc za sobą Zabiniego.
- Raymond!- ryknęła nauczycielka.
- Mój brat pani nie lubi!- krzyknęła Aria gdzieś na błoniach. Wszyscy spojrzeli na, Alexa który zasłonił sobie usta ręką śmiejąc się. Profesor Valentine wydęła usta i ruszyła do dyrektorki. Kobieta poczęła zaklęciem zamykać drzwi.
- Ale, pani dyrektor ona..!- krzyknęła kobieta, kiedy drzwi się zamknął. Minevra westchnęła.
- Wracając. Przykułeś Albusa Pottera do ściany Pokoju Życzeń kajdanami, rzucałeś na niego czarno magiczne zaklęcia torturujące oraz te, które sam wymyśliłeś bo go nienawidzisz?- zapytała kobieta zdziwiona.
- No i jeszcze on jest z …- zaczął Carlos ale Scor kopnął go w twarz i chłopak zemdlał.
- Panie Malfoy!- krzyknęła oburzona dyrektorka. Scor machał noga udając, że nic się nie stało.
- Słucham?- zapytał jakby zdziwiony.
- Jak pan tak mógł?- zapytała kobieta. Harry i Ron patrzyli na niego zdziwieni a Draco podziwiając celność kopniecie wiedział, o co chodziło synowi.
- Przepraszam. Noga mi czasami sama podskakuje. Taki tik nerwowy- powiedział, po czym kopnął w stół patrząc na nogę zdziwiony.
- Ehh…dobrze. W takim razie Carlos Depende zostaje wydalony z Hogwartu. Przekażemy mu to jak się obudzi w wydziale psychiatrycznym w św. Mungu- powiedziała kobieta wstając. Do pomieszczenia wpadła zadowolona Aria. Spojrzała na Carlosa jak na robaka.
- Kurde kto to zrobił?- zapytała zrozpaczona widząc, że chłopak jest nie przytomny.
- Malfoy.- powiedziała Rose.
- Dupku! On mi był potrzebny- jęknęła dziewczyna wyciągając coś z kieszeni.
- Aria błagam nie. Nie!- krzyknął Alex, ale Aria już rozsypała na Carlosa dziwny pyłek w kolorze skóry. Uśmiechnęła się.
- Szkoda. Fajnie się w tedy rzucają- powiedziała wesoło.
- Co to jest?- zapytał przerażony, ale jednak pod wielkim wrażeniem Harry.
- Taki pyłek. Zabini mi był potrzebny i go ulepszył! Teraz rany są bardziej widoczne!- pisnęła z zachwytem. Pyłek wypalał dziury w ubraniu i parzył skórę.
- Nich się pani nie martwi pani psor. Po tygodniu zejdzie- powiedział spokojnie Aria.
- Merlinie chroń mnie- westchnęła kobieta.
- Bardzo pożyteczny.- Zauważył obraz Albusa Dumbledora.
- Dziękuje.- powiedziała Aria.
- Młodzieńcze.- Obraz zwrócił się do Scora.- Dlaczego nie dałeś mu dokończyć zdania?- zapytał.
- Bo to tajemnica- powiedział Scor. Staruszek pogłaskał się po brodzie ze zrozumieniem. Aria spojrzała to na obraz to na Malfoya.
- O czym ja nie wiem?- zapytała.
- O…o mój nos- jęknął Carlos. Podskoczył do ściany na widok Arii a potem wrzasnął.
- Pale się! Aa! Pale!- krzyknął rzucając się. Draco rzucił na niego drętwotę.
- No i z głowy. Zostałeś oficjalnie wydalony z Hogwartu i przeniesiony na wydział psychiatryczny w Mungu.- powiedział Darco, po czym zniknął z Carlosem.
- Ee? Czemu?- zdziwiła się Aria.
- A co wolisz żeby tu został?- zdziwił się Harry.
- Proszę pana. Pan we mnie wątpi. On by ze Skrzydła Szpitalnego na krok się nie oddalił- powiedziała głaszcząc się po torbie. Mężczyzna z uśmiechem pokręcił głową.
- Ja ci przysięgam Ar, że kiedyś ci skonfiskuje to coś -warknął Alex.
- Oj tam, oj tam- powiedział Aria ruszając do drzwi. Zatrzymała się z ręką przy klamce.- Co mi grozi za pobicie nauczycielki?- zapytał zerkając na Harrego.
- Hmm… W twoim stanie tylko drętwota- powiedział Harry. Aria uśmiechnęła się.
- Cudownie- powiedział otwierając drzwi. A przed nimi z krwawiącym nosem leżała pani Valentine. Wszyscy spojrzeli oszołomieni na Arie. A dziewczyna jedynie wzruszał rękami.
- Nie chciała mnie wpuścić i nazwała mnie diablicą- powiedziała smutno, po czym z gracją przeskoczyła ciało. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Pani Pill! Niech pani zostawi te drzwi! I tak tam wejdę!- krzyknęła Aria do pielęgniarki.
- Błagam!- krzyknęła Aria waląc w drzwi.- No, ale żeby zaklęciem?!- krzyknęła oburzona Aria.
- Rose skarbie?- zapytał Harry, kiedy Rose uśmiechnęła się do Roxy i Amandy.
- No co wujku?- zapytała Rose.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytał. Rose westchnęła.
- No i co z tego że chodzę ze Scorpiusem?- zapytała zmęczona Rose. Scor walnął się w czoło podchodząc do rudej.
- Rosie, kochanie. Chodziło o Arie- westchnął. Rose zagryzła wargę.
- No tak- powiedziała krzywiąc się.- Ee…ale to nic takiego, nie?- zapytała jeszcze patrząc na Dracona, którego twarzy wrażała takie uczucia jak…ee…trudno stwierdzić. Po prostu nie wrażała uczuć.
- Rosie w co ty nas wpakowałaś- jęknął Scor.
- Oj cicho bądź palancie. Nie pomagasz- warknęła Rose. Draco uśmiechnął się.
- Mi to nie przeszkadza!- powiedział podnosząc rękę. Klepnął Rona w plecy rozczochrał Scorowi włosy i podszedł do Rose.
- Jeśli przy tobie jest grzeczny to ja się cieszę- powiedział, po czym wyszedł. Rose spojrzała na Scora z wyszczerzem.
- Ha! Jeden mniej- powiedziała
- No a ja?- jęknął Harry.
- No ciebie to obchodzić wujku nie powinno- powiedziała Rose. Harry jęknął.
- Obchodzi ale teraz mi wisi.- powiedział Harry.- Czy ja coś powinienem wiedzieć o Albusie?- zapytał. Rose spojrzała na Roxy, która kręciła się na krześle a Scor począł cicho gwizdać.
- Nie- powiedziała Rose.
- Ruda wiem, kiedy kłamiesz- warknął Harry.
- Oj może i tak!- powiedziała tupiąc nogą.- Ale…ale ja ci nie powiem!- powiedziała dziewczyna.
- Rose. Cóż za stanowczość.- Ironizował Scor. Rose przywaliła mu w łeb.- Ta. Należało mi się- powiedział masując swoją blond czuprynę.
- Może już wyjdziecie? To mój gabinet- zauważyła dyrektorka. Cała szóstka wypakował się z jej gabinetu. Nawet nie zauważyli jak Alex poszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i oto zaległy rozdział z grudnia. Myśle że ten jeden....'mrożący krew w żyłach' wątek jak na razie wystarczy xD To do zobaczenia 15! (który de facto jest we wtorek ) xD
G.G

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 33



Aria otworzyła zaspane oczy przejeżdżając po nich uprzednio dłońmi.. Uśmiechnęła się na widok dwóch misiów przy ścianie usilnie pokazujących sobie serduszka. Jej uśmiech się poszerzył, kiedy spojrzenie padło na ramkę ze zdjęciem. Wyskoczyła z łóżka i weszła do łazienki. Kiedy z niej wyszyła dalej w piżamie zdziwiła się na widok małego szkolnego puszczyka za oknem. Wpuściła ptaka, który zakołował w pokoju i rzucił zwiędłą róże wraz z listem na łóżko.
- To od Ala?- zapytała Roxy. Aria ze zmarszczonymi brwiami usiadła na łóżku biorąc w jedną rękę róże a w drugą liścik.
- Nie. On nie robi takich rzeczy- powiedziała blondynka zaczynając czytać list. Z łazienki dochodziły dźwięki spadającej wody gdzie stała Rose a Amanda dalej spała. Aria z przerażeniem wypuściła róże i list na podłogę.
- Aria? Co się stało?- zapytała Roxy klękając przed blondynką. Nie zareagowała.
- Aria!- krzyknęła Roxy. Woda ucichła i spod prysznica wyszła Rose. Amanda rozbudzona dorwała się do liścika i syknęła.
- Chyba powinniście to przeczytać.- powiedział podając list Rose.
- „Droga Ario. Widziałem cię wczoraj z Potterem. Wydawałaś się szczęśliwa. Ale chyba udawałaś, bo widziałem jak płakałaś. Postanowiłem, więc dla twojego dobra zlikwidować i unieszkodliwić Pottera. Zasługujesz na kogoś, kto odda dla ciebie życie. Karol”- przeczytała na głos Rose i spojrzała na przestraszoną Arie. Dziewczyna dostawała nawet pogruszki, ale się nimi nie przejmowała. Czyli dziewczyny powinny się martwić.
- Musimy znaleźć Ala- powiedział Rose rzucając się na ubrania. Aria na spodnie od pidżamy założyła dresowe a na górę dużą bluzę Albusa. Dziewczyny wyszły z dormitorium gdzie spotkały Hugona.
- Ej dziewczyny! Gdzie tak lecicie?- zapytał. Rose podbiegła do niego.
- Widziałeś Albusa?- zapytały.
- Nie jeszcze dzisiaj nie. A co się stało?!- krzyknął za nimi, kiedy cała czwórką wybiegły z pokoju wspólnego. Na zakręcie wpadły na Scora. Aria błagała w myślach by obok niego po otwarciu oczu zobaczyć Ala, który tylko wyśmieje jej niezdarność. Miała pecha.
- Co jest? Gdzie tak biegniecie?- zapytał, kiedy pomagał wstać Rose. Aria szybko wstał na równe nogi.
- Widziałeś Ala?- zapytała ruda.
- Nie. Dzisiaj nie- powiedział.- Nie było go w dormitorium. Myślałem, że jest z Arią- powiedział z uśmiechem. Zbladł, gdy zobaczył jak wszystkie dziewczyny są przestraszone.
- Co się stało?- zapytał szybko. Rose podała mu liścik.
- I uwierzyłyście?- zapytał z niedowierzaniem.
- Jeśli Aria się tym przejęła to coś jest nie tak- powiedziała szeptem, Rose. Scor przyznał jej rację.
- Chodźmy do Wielkiej Sali.- powiedział. Biegiem znaleźli się w pomieszczeniu, ale z tłumu uczniów nigdzie nie zobaczyli Albusa.
- Rozdzielmy się- powiedziała Amanda. Scor z Roxy pobiegł na błonia. Amanda na trzecie piętro na jego ulubione okno a Aria i Rose do lochów. Po drodze wpadły na Zabiniego, który powiedział, że pokój wspólny jest pusty. Całe lochy są puste wszyscy są na śniadaniu. Zostawiły go tam i wszyscy wpadli na siebie obok wejścia do Wielkiej Sali.
- Może powinniśmy powiedzieć jakiemuś nauczycielowi?- zapytała Roxy.
- Tylko mojemu bratu- powiedziała Aria ruszając do środka. Prawie siłą wyciągnęła stamtąd brata. Kiedy wyszedł wszyscy wytłumaczyli mu, o co chodzi.
- Alex, widziałeś dzisiaj Carlosa Depende?- zapytała Aria nagle oszołomiona.
- Nie. Nie od wczoraj.- powiedział Alex. - A czemu pytasz?- dodał. Aria opowiedziała im o groźbie chłopka na śniadaniu, którą zbytnio z Alem się nie przejęli.
- Z kim on mieszka w dormitorium?- zapytał Alex.
- Ee…z Alanem Fallinem i Drekiem Cospen. Chyba- dodała dziewczyna. Alex wszedł z powrotem i podszedł do dwóch chuderlawych krukonów. Zapytał ich czy Carlos był w nocy w dormitorium. Żywo pokręcili głowami. Alex przekazał informacje pozostałym.
- Ja mam pomysł!- krzyknął Scor i zanim ktokolwiek go o coś zapytał sprintem biegł w stronę lochów. Nikt nie odważył się ruszyć. Po chwili Scor wrócił zdyszany trzymając w ręce stary pergamin.
- Przy…przysięgam uro…uroczyście, że knuję coś niedobrego- wydyszał dotykając różdżką pergaminu. Po chwili ukazała się im mapa.
- Co to jest?- zapytał Alex.
- Mapa Huncwotów. Ojciec Ala dał ją Jamesowi a Alowi…- zaczął Scor.
- Pelerynę niewidkę.- powiedział Aria zdając sobie w końcu sprawę, co to było za materiał.
- Dokładnie. Kiedy James opuścił Hogwart oddał mapę Alowi. Na niej możemy zobaczyć gdzie ktoś się znajduje na obszarach Hogwartu.- powiedział. Zaczęli szukać dwóch osób, ale nie mogli ich znaleźć na mapie.
- A gdzie jest Pokój Życzeń?- zapytała Aria dostrzegając brak pokoju.
- Co takiego?- zapytała Amanda.
- To wy nie wiedzieliście o Pokoju Życzeń?- zapytała zdziwiona. Wszyscy pokręcili głowami.
- Kiedyś jak chodziłam z Depende on mnie tam zabrał. Albus większość rzeczy sprowadził wczoraj z tego pokoju. Jest na siódmym piętrze na przeciw tego gobelinu z tym facetem…jak mu tam…- zastanowiła się Aria.
- Z Branbaszem Bziekiem?- zapytała Rose.
- Tak. I z trollami. Trzeba trzy razy przejść wzdłuż ściany myśląc nad tym, czego się najbardziej pragnie i to znajduje się tam w środku- powiedziała Aria.
- Czyli…- zaczął Scor.- Gdybym był umierający z głodu i zaczął chodzić trzy razy w te i z powrotem wzdłuż tej ściany myśląc o jedzeniu znalazłbym pokuj pełen żarcia?- zapytał.
- Tak- przytaknęła Aria.
- To super.- dodała Roxy.
- Dobra. Aria, zaprowadź nas tam. Może znajdziemy tam Ala- powiedział Alex. Aria zaprowadziła piątkę osób na siódme piętro. Wszyscy stanęli przed pustą ścianą.
- Ty idź Aria. Ty pragniesz znaleźć Ala. A nawet, jeśli go tam nie ma może pokuj da nam jakieś wskazówki- powiedział Alex. Aria wzięła głęboki wdech i ruszyła wzdłuż ściany myśląc i powtarzając w myślach cały czas: „Proszę musze zaleźć Ala, błagam musze znaleźć Ala!”. Kiedy stanęła ukazały się jej drzwi. Złapała za gałkę i uchyliła je. Prawie upadła na ziemie. Zobaczyła pokuj, który wyglądał jak loch. Coś na pograniczu koszmaru sennego i najgorszego horroru. Ściany zrobione były z kamienia a podłoga była betonowa. Było tam strasznie ciemno a pomieszczenie oświetlały tylko dwa kinkiety z pochodniami na przeciwnej ścianie. Aria z przerażeniem zobaczyła, że płomienie odbija się w brudnej wodzie. Mało nie zemdlałą dostrzegając szkarłatną barwę kałuży i uświadamiając sobie, że to krew. Zduszony krzyk wydobył się z jej ust, kiedy zobaczyła Albusa przykutego kajdanami do ściany kilka centymetrów nad ziemią. Był w samych poszarpanych spodniach a na jego piersi widniały zadrapania i zaczerwienienia jakby od bicza. Głowa opadała nieprzytomnie w dół a Aria zobaczyła zakrwawione nogi i kapiącą z bosej stopy krew na posadzkę. Ruszyła do przodu.
- Reduto- jęknęła Aria. Kajdany zmieniły się w proch a Al z cichym łaskotem opadł na ziemię. Blondynka podbiegał do niego odgarniając ze spoconej i zakrwawionej twarzy czarne włosy.
- Aria wróciłaś po swojego kochasia- usłyszała głos, ale zanim zdążyła jej choćby drgnąć różdżką Depende wyłonił się z cienia krzycząc.
- Incarcerous!- różdżka Arii wypadła jej z ręki a nadgarstki i kostki zostały przywiązane do siebie linami. Upadła tuż obok nieprzytomnego ciała Albusa. Piątka osób przy drzwiach nie mogła się ruszyć. I to dosłownie. Jakby ktoś rzucił na nich zaklęcie albo przed nimi stały niewidzialne drzwi. Albus uchylił lekko powieki i z przerażeniem zobaczył obok się przestraszoną Arie i kroczącego w jej kierunku Carlosa.
- Teraz to będzie zabawa- mruknął Carlos podchodząc do Arii. Albus spojrzał na niego z wściekłością i kopnął w plecy wstając i łapiąc za różdżkę Arii.
- Potter!- warknął Carlos na klęczkach. Albus uwolnił blondynkę chwiejąc się na nogach i rzucił jej różdżkę.
- Incarcerous- szepnęła Aria. Carlos został związany, ale dalej się rzucał.- Drętwota.- dodała Aria. Teraz poruszały się tylko oczy chłopak. Aria podbiegła do Ala i złapała go lekko za ramie. Albus siedział oparty o zimną ścianę i był tak blady, że prawie przezroczysty.
- Dlaczego oni nie wejdą?- szepnęła do siebie. Albus wyciągnął jej różdżkę z dłoni.
- Distrugge scudo- szepnął Albus a po sekundzie cała piątka wpadła do pomieszczenia. Alex rzucił się w stronę Albusa i zaczął leczyć mniej poważne rany. Scorpius stał nad Carlosem z różdżką.
- Nic ci nie jest?- zapytała Rose, Arie.
- Nie.- powiedział dziewczyna. Albus znów zemdlał.
- Musimy go przenieść do skrzydła szpitalnego- powiedział Alex i rzucając na ciało Ala zaklęcie ruszył w stronę korytarza.
- Czekaj!- krzyknęła Aria.
- Co jest?- zapytał Alex.
- Chcesz żeby go tak zobaczyli?- zapytała Aria.
- Racja- Alex rzucił na bezwładne ciało chłopak zaklęcie kameleona i pobiegł do skrzydła szpitalnego. Arii błyszczały oczy, kiedy spojrzała na Carolsa.
- Zabije cię- wycharczała przez zęby. Chłopak spojrzał na nią przestraszony. Scor odsunął od Carlosa Arię.
- Nie. Nie wolno.- powiedział Scor. Alex zawiadomił dyrektorkę i ta z reszta nauczycieli zaraz znalazła się w Pokoju Życzeń. Został wysłany list do ministerstwa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem miał być grudzień. Nie wypaliło, wybaczcie mi<klęka>. Jestem strasznie zmęczona mogę powiedzieć szczerze że nawet wykończona, więc jeśli znajdą się błędy to przepraszam, poprawie je kiedy tylko odrobinę odpocznę. Następny rozdziała pojawi się jeszcze jutro/w niedzielę w ramach przeprosin za ten grudniowy a następny piętnastego czyli we wtorek. Tak myślę...To wszystko zawdzięczacie Nemo która mnie dręczy psychicznie i przez nią będę miała koszmary ale i tak Cię kocham. Kochany upierdliwiec ^^ Mam ferie wiec się trochę wezmę za to wszystko. Do jutra..!Ew niedziela xD
G.G