"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 32



- Ja się naprawę boje.- powiedziała Aria. Miała na oczach czarną przepaskę, której nie mogła zdjąć i prowadzona byłą przez Albusa po korytarzach Hogwartu.
- Jeny nie masz, czego- westchnął chłopak skręcając nią ostro.
- No wiesz. Ostatnio zauważyłam, że lubisz mnie wykorzystywać- powiedziała Aria a Albus prychnął z uśmiechem.- Tak, tak. Zauważyłam to. A to jest dość dziwna sytuacja wiec mam prawdo do bycia zdenerwowaną. Do tego ty to ty no i…- zaczęła się rozkręcać, kiedy w końcu się zatrzymali i Albus ściągnął jej opaskę.
- Cicho- szperał tylko. Aria totalnie wmurowało. Przez jej monolog nawet nie zdała sobie sprawy, że razem z Albusem wyszli na błonia. Teraz stali tuż przy linii drzew Zakazanego Lasu. Świetliki przycupnęły na liściach pobliskich drzew i wyglądały jak zielone lampki na choinkę. Tak samo krążyły nad stołem, przy którym stały dwa krzesła i świece. To wszytko było odgrodzone od reszty świata ‘murem’ z książek oczywiście szczelnie osłoniętych folią. Na tym murze siedziało kilkadziesiąt misiów machając łapką, w których trzymały świecące czerwone serduszka z napisem „Kocham cie”. Trzeba też dodać, że każdy miś frazę tą miał zapisaną w innym języku. Przy wejściu stały dwa wielkie misie, które także trzymały wielkie serca. Duży misek w ogrodniczkach z sercem, na którym napisane miał „I Love You” i obok misio dziewczynka z kokardą, która miała napisane „Cinta Anda” z malajskiego. Aria zauważyła także, że każdy miso na łapce miał narysowanego smoka. Kiedy Albus pociągnął ją do środka okręgu Aria zauważyła swojego brata, który rzucał ochronne zaklęcia. Ze zdziwieniem zauważyła szeroki uśmiech na jego twarzy kiedy zniknął w zamku. Hagrid przemknął niewidoczny po tym jak odstraszył pobliskie zwierzęta. Kiedy Aria przechodziła obok misiów te wyciągały do niej serca. Dziewczyna została usadowiona na jednym z krzeseł.
- O matko- w końcu mruknęła dalej się rozglądają. Jej wzrok padł na fioletowe dość duże pudełko. Zdziwiona podniosła wieczko i zasłoniła usta ręką. Wzięła w dłoń piękną metalową ramkę z wijącymi się czerwonymi różami, w której były dwa zdjęcia jej rodziców. Na górze kolorowe, kiedy Aria była już na świecie a na dole w kolorze sepii zdjęcie za czasów szkolnych.
- Matko Al.- jęknęła dziewczyna i przytuliła mocno chłopaka zrywając się z krzesła. Albus uśmiechnął się zadowolony. Aria podniosła się i wciągnęła różdżkę. Albus ze zdziwiona miną obserwował lot czarnego średniej wielkości pudełka, które gładko wylądowało w jej dłoniach. Dziewczyna położył pudełko przed Alem. Zaciekawiony chłopak podniósł wieczko i uśmiechnął się. W środku pudełka leżała bransoletka z rzemienia. Połączona była ze sobą kilkoma mniejszymi zdobionymi na czarno pierścieniami. Zawieszony na niej byłą nieduży nabój, prostokątna tabliczka z wygrawerowanym ‘ASP&AR” i podłużny szmaragd. Zaśmiał się cicho przypominając sobie jak długo gapił się na tą bransoletkę na wystawie myśląc, że kiedyś ją sobie kupi. Był pewien, że Aria tego nie widziała. Blondynka przyglądał mu się z zgryzioną wargą. Albus założył bransoletkę na prawy nadgarstek i uśmiechnął się.
- Super- przyznał. Aria uśmiechnęła się i usiadła mu na kolanach przytulając mocno.
- Jeszce nikt, nigdy w całym moim życiu nie zrobił dla mnie tyle ile ty zrobiłeś w ten jeden wieczór.- przyznała Aria przyglądając się dwóm misiom pokazującym sobie serduszka nawzajem.
- No co ty? Żartujesz.- powiedział Albus gładząc ją po kolanie.
- Nie. Przyrzekam.- powiedziała Aria zarzucając mu jedna rękę na szyje.
- Coś ty? A należy ci się.- powiedział z uśmiechem. Aria pocałowała go w policzek przytulając się mocniej.
- Jesteś lepszym chłopakiem niż ja dziewczyną.- powiedziała. Albus zaśmiał się.
- Wolałabyś być chłopakiem?- zapytał Albus.
- A wyglądam na chłopka?- zapytała Aria przyglądając się jego twarzy. Albus pokręcił głową przecząco.
- No właśnie.- burknęła całując go w usta. Albus uśmiechnął się czując jak Aria masuje mu kark dłonią. Ścisnął ją mocniej za kolano.
- Skąd wytrzasnąłeś tę zdjęcia?- zapytała Aria.
- Znalazłem w kronice szkolnej. Najpierw zapytałem się twojego brata o nazwisko panieńskie twojej matki a później potwierdził mi, że to oni. Dyrektorka skserowała fotkę wiec nie musisz się bać, że ją ukradłem.- zaśmiał się Albus. Aria przyjrzała się jednemu zdjęciu, na którym siedemnastolatki przytulając się uśmiechają się do aparatu i na drugim gdzie starsze już kopie śmieją się kiwając na boki a brąz włosy mężczyzna obejmuje blondynkę. Albus naprawdę się postarał. Może i spędził poranek z Arią pod wierzbą, ale przez resztę dnia w ogóle go nie widziała. Przez kilka godzin układał książki, które ściągnął z pokoju życzeń tak samo jak misie. Później ożywał każdego i rysował smoka na łapce. Z dwie godziny zajęło mu wypisywanie frazy w kilku językach. A misiów było z dużymi czterdzieści osiem. Także zwabienie świetlików trochę mu zajęło. Wyszukał substancje, która je zwabi i spryskał nią pobliskie drzewa i powietrze nad stołem a także stworzył z tego aromatu świecę, która wytwarzała go sprowadzając coraz więcej żyjątek.
- Merlinie. Moja matka był taka piękna.- powiedziała Aria dotykając fotografii.
- A ty jesteś do niej podobna. A twój brat to wykapany ojciec.- powiedział z uśmiechem Albus. Aria odstawiał fotografie na stół.
- Wiesz…myślę, że byliby z ciebie dumni.- powiedział chłopak.
- Mam nadzieję.- dodała Aria. Jeszki kilkadziesiąt minut spędzili na rozmawianiu o książkach, które sprowadził Albus. Aria w końcu wstała z kucek i spojrzała na niebo.
- Chyba trzeba już wracać.- jęknęła. Albus spojrzała na nią z uśmiechem. Wziął fotografie i podął jej.
- Nie zapomnij.- powiedział jeszcze.
- Dziękuję.- powiedziała, po czym ścisnęła Ala za rękę. Przeszli kilaka kroków, po czym Aria zatrzymała się.
- Al? -zapytała z uśmiechem.
- Tak?
- Mogę sobie wziąć tego miśka faceta?- zapytała błagalnie. Albus uśmiechnął się kiwając głową. Miso zaczął szaleńczo machać łapka patrząc na miso dziewczynę.
- Chyba musisz wziąć parkę.- powiedział Albus. Aria rzuciła na misie zaklęcia i z lewitującymi nad ich głowami misami ruszyli do zamku. Hagrid obserwowałby dwójka bezpiecznie dotarła do zamku i wysłał wiadomość Alexowi, że dzieciaki są już w środku. Aria i Albus szybko znaleźli się przed Grubą Damą. Tyle, że kobiety nie było.
- Czasami mam ochotę ją podniszczyć.- westchnęła Aria. Albus zaśmiał się i w tym momencie wróciła Gruba Dama. Uśmiechnęła się dno nich, po czym spojrzała zdziwiona na misie.
- Morelowe morele.- powiedziała. Gruba Dama otworzyła się. Aria wpakowała do środka miśki, po czym odwróciła się do Ala zarzucając mu ręce na szyje. Albus położył swoje ręce na jej biodrach.
- Co mamy jutro za dzień?- zapytała Aria kiwając się na nogach.
- Hmm…poniedziałek.- powiedział z uśmiechem Albus. Aria jęknęła z uśmiechem.
- Kurcze. Same zjecie ze ślzgonami.- westchnęła dalej z uśmiechem.
- Tobie to przeszkadza?- zapytał Albus.
- Nie.- odparła krótko Aria.
- To dobrze.- powiedział pochylając się i całując ją z uśmiechem. Gruba Dama westchnęła rozczulana, co oni po prostu zignorowali. Aria odsunęła się by pocałować krótko Albusa w usta.
- Dobranoc.- powiedział odwracając się na pięcia i pomachał do niego jeszcze zza szpary w drzwiach.
- A wejściówkę masz?- zapytał Gruba Dama mrużąc oczy. Albus pokazał jej świstek pergaminu i ruszył do lochów. Bransoletka od Arii obijała miło jego nadgarstek. Cały czas czuł, że ktoś na niego patrzy, ale równie dobrze mogły to być obrazy. Kiedy usłyszał głośniejszy stukot obrócił się a w tedy zapadłą ciemność a on upadłą na podłogę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem. Znów krotko. Ale tym razem to było zamierzone i tak jakby ciąg dalszy pojawi się jeszcze w grudniu wiec...luzik xD Mam nadzieje że jakoś was nie zanudzam czy coś? Bo ta opowieść jeszcze bedzię trochę trwała :)
G.G

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 31



Aria rozejrzała się niepewnie dookoła. Stała w Zakazanym Lesie na jakiejś polanie a za nią stał Albus.
- Em…mam się bać?- zapytała niepewnie zerkając w stronę ogromnych krzaczorów.
- Skoro tak wolisz.- powiedział wzruszając rękami z wyszczerzem Albus. Aria wychyliła się trochę do przodu a Albus westchnął. Pchnął dziewczynę do przodu.
- No co?! Ja jestem tylko ostrożna.- warknęła w końcu zatrzymując się na środku polany. Spojrzała na Albusa niepewnie.
- Wiesz…nie przepadam za lasami.- wyznała. Albus zmierzył ja wzrokiem.
- No co ty?- zapytał szczerze zdziwiony. Blondynka tylko przewróciła oczami i ruszyła kilka kroków do przodu. Usłyszała wycie i jak strzała złapała się Albusa.
- Robisz to specjalnie.- warknęła, kiedy Albus spojrzała na nią spod uniesionych brwi.
- Jasne. Nudzi mi się to zabrałem cię do Zakazanego Lasu żebyś nasłuchała się wyjących wilków i czepiała się mnie jak małpa.- powiedział kiwając głowa. Aria przewróciła oczami, ale nie puściła chłopaka.
- Mamy konkretny powód?- zapytała rozglądając się. Albus potarł się po kilkudniowym zaroście.
- Ee…raczej nie. Chociaż możemy poczekać jeszcze chwile i tak zza jakiś krzaków zaraz wyskoczy Rose albo Scor. W ostateczności oboje.- powiedział. Aria pokiwała głowa przyznając mu racje. Jakby na zawołanie usłyszeli uciszanie się nawzajem. Aria puściła Albusa i westchnęła .
- Rose, Scor możecie już wyjść.- powiedziała spokojnie. Rose wypadła zza krzaków niczym jakiś super bohater rozglądając się zdezorientowana a za nią spokojnie wyszedł Scor. Oboje przestali się uśmiechać widząc mordercze miny dwójki.
- To jej pomysł był!- krzyknął szybko Scor wskazując na Rose. Prychnęła tylko. Aria przewróciła oczami. Też ostatnio często jej się to zdarza.
- To był ten powód nie?- zapytała Aria Albusa.
- Uznajmy, że tak. Wiesz musiałem sprawdzić- wyznał. Aria pokiwała z uznaniem głową.
- Nudzi wam się? Naprawdę tak was to ciekawi?- zapytała. Były dwa dni po balu a ta dwójka śledziła ich na każdym kroku.
- Strasznie.- wyznał Scor.
- My was nie śledziliśmy.- warknął Albus.
- Oj tam, bo u nas było wiadomo, co robimy.- powiedziała z wyszczerzem, Rose. Aria przejechała ręką po twarzy nie będąc w stanie uwierzyć, że Rose to powiedziała.
- Tak, tak. – warknęła Aria.- A u nas niby, co jest takiego ciekawego? W ogóle was nie rozumiem!- krzyknęła zirytowana Aria.
- Oj no, bo to takie dziwne.- powiedziała z uśmiechem Rose. Albus spojrzała na nią jak na głupią.
- Idę sobie.- powiedział odwracając się do nich plecami.
- No poczekaj na mnie chamie!- krzyknęła za nim Aria. Albus zatrzymał się. Aria złapała go za rękę i zniknęli miedzy drzewami.
- Olali nas.- jęknęła Rose.
- Przykro mi.- powiedział Scor gładząc ją po ramieniu.
- Dobra może wracajmy. Boje się trochę.- powiedziała Rose ciągnąc Scora za rękę. Kiedy ta dwójka wyszła z Zakazanego Lasu od razu skierowała swoje spojrzenie na płaczącą wierzbę na błoniach. Jak się mogli spodziewać siedzieli tam Aria z Albusem a przed nimi jakaś wielka księga. Tym razem to Albus tłumaczył coś Arii. Tyle, że dziewczyna bardziej zainteresowana była pisaniem na kartce w pięciolinie, nut niż słuchaniem chłopaka. Albus sfrustrowany wyrwał jej kartkę, złożył na pół i schował do kieszeni spodni. Aria spojrzała na niego oburzona.
- Oddaj.- powiedziała spokojnie.
- Nie. Nie słuchasz mnie a chyba chcesz zdać te testy, co nie?- zapytał Albus przerzucając stronę książki.
- Dam sobie rade. Później sobie wszystko przypomnę a ta melodia zaraz mi ucieknie i dupa!- warknęła
- Nie, nie. Teraz się uczymy.- powiedział spokojnie Albus spoglądając na nią. Zanim się zorientował Aria już na nim leżała grzebiąc w kieszeni spodni.
- Ha! Nie ta kieszeń- zaśmiał się Albus i zrzucił ją z siebie. Rose i Scor podkradli się cichaczem i ukryli za wielkim głazem obok wierzby. Aria trzymała w ręce jakąś kartkę. Rozłożyła ja i uśmiechnął się.
- Czadowe.- stwierdziła. Albus spojrzał na nią i chciał wyrwać fotografie, na której Albus siedzi razem z Rose i Scorem. Koło jego nóg leży Lily a za Albusem stoi, James. Fotografia się ruszała i w jednym momencie wszyscy się uśmiechali a w drugim Albus i Scor mieli na głowie zielony szlam a Lily i James śmiali się głośnio by po chwili Albus rzucił się na Jamesa. I od początku.
- No weź! Oddaj!- krzyknął Albus łapiąc Arie za rękę. Dziewczyna przełożyła fotografie do drugiej ręki wstając. Scor dobrze pamiętał, że było to jakże miłe przypomnienie ze strony Jamesa, że ta dwójka to ślizgoni.
- Haha. Ale ślicznie wam z tym śluzem.- zaśmiała się. Albus złapał ją od tyłu w pasie. Aria potknęła się i runęła razem z Alem na ziemie.
- A nie!- krzyknęła, kiedy Albus zaczął ją gilgotać. Aria zaczęła się rzucać śmiejąc się szaleńczo. Albus przygwoździł jej nadgarstki do ziemi.
- I co teraz?- zapytał z wyszczerzem. Aria cała zapłakana ze śmiechu jęknęła tylko zrozpaczona. Albus pocałował ją zabierając jej fotkę.
- To się nazywa wykorzystywaniem.- powiedział Aria siadając, kiedy Al schował z powrotem fotografie.
- Wiem. Fajnie nie?- zapytał. Aria przewróciła oczami popychając go tak że upadł i sama usiadła na swoim swetrze, który leżał na ziemi.
- Chamsko.- stwierdził Al siadając obok niej.
- Fajnie nie?- przedrzeźniała go. Albus zaśmiał się przytulając ją.
- Oddasz mi kartkę?- zapytała ze słodkim uśmiechem. Albus udał zastanowienie.
- Ee…nie. A co mi dasz?- zapytał. Aria udała zastanowienie.
- Chcesz ode mnie pieniądze?- zapytała z niedowierzaniem. Rose zaśmiała się cicho pod nosem.
- Nie, mam swoje.- powiedział Albus.
- Mogę ci oddać okulary.- droczyła się Aria.
- Nie. Dobrze mi bez nich.- wyznał przejeżdżając ręką po włosach. Aria zaczęła drapać się po głowie.
- Dobra. Nic więcej ci nie dam.- powiedziała, po czym pocałowała go kładąc rękę na karku. Rose pociągnęła Scora bo ten dalej się na nich gapił i walnęła w ramie wymawiając coś bezgłośnie, na co chłopak wzruszył rekami.
- Dziękuje.- usłyszeli tylko i kiedy już spojrzeli zza kamienia Aria podała Albusowi patyk, którym on rzucił centralnie w Scora.
- Wooow! Pięknie!- krzyknęła Aria przybijając, Alowi piątkę.
- A kurde! Chyba złamał mi nos!- jęknął Scor. Albus i Aria wybuchnęli śmiechem a załamana Rose pociągnęła Scora do skrzydła szpitalnego.


Do damskich dormitoriów powoli wkradało się majowe słońce. Aria jęknęła żałośnie, kiedy promień słońca najechał na jej oczy. Zarzuciła poduszkę na głowę próbując iść spać. Jednakowoż po chwili stwierdziła, że może pora wstać? Położyła z powrotem poduszkę pod głowę i przetarła oczy rękoma i otworzyła oczy. Uśmiechnęła się szeroko wyciągając. O framugę drzwi do ich dormitorium stał oparty Albus i przyglądał się blondynce. Aria dalej się wyciągała ziewając a Albus usadowił się po turecku na jej łóżku. Aria usiadła i spojrzała na jego nogi.
- No masz farta. Buty zdjąłeś.- szepnęła z uśmiechem. Albus kiwnął głową.
- Czymże zawdzięczam musze przyznać tę miłą wizytę?- zapytała Aria wykopując się spod kołdry i przybliżając się do Ala. Chłopak niby przypadkiem spojrzał na kalendarz wiszący przy drzwiach od łazienki. Aria uśmiechnęła się na widok skaczącego kotka przy dacie 25 maja.
- Miesiąc.- mruknęła. Albus zaśmiał się.- Cud. Pamiętałeś.- powiedziała Aria.
- No ba. Ja zawsze pamiętam o takich rzeczach.- powiedział mało skromnie Albus. Aria uśmiechnęła się pod nosem.
- Jasne. Bo ty zawsze pamiętasz, którego dnia pocałowałeś jakąś dziewczynę.- powiedziała z uśmiechem.
- To prawda. Lecz gdybym był Jamesem mogłaby to być nadzwyczajne.- powiedział Albus a Aria zaśmiała się cicho.- Lecz jestem, Albusem i musze pamiętać o jednej dacie.- powiedział z uśmiechem ciągnąc ją za gołą łydkę.
- No błagam! Nie kłam.- powiedziała Aria.
- Ja? Ja nigdy nie kłamię.- zarzekał się chłopak.
- No coś podobnego. Kto by pomyślał.- zaśmiała się Aria łapiąc go za rękę. Szybko ucichli i spojrzeli na, Rose która zaczęła wymachiwać rękoma mrucząc pod nosem „Jasne kotku”. Ara zagryzła pięść a Albus zasłonił usta ręką.
- A pamiętasz, że już mnie wcześniej pocałowałeś?- zapytała Aria.
- No błagam. Jasne. Nie podam dokładnej daty, ale pamiętam.- zaśmiał się. Znów ucichli, kiedy Roxy zaczęła mruczeć coś pod nosem mocno ściskając poduszkę.
- Czego one się nażarły?- zapytała z uśmiechem Aria.
- Zakochały się.- zaśmiał się Al.
- No co ty?- powiedziała sarkastycznie Aria zeskakując cicho z łóżka.
- A ty, dokąd?- zapytał Albus.
- Ubrać się.- szepnął dziewczyna łapiąc za szorty i bokserkę. Po chwili w białej bokserce, jeanoswych szortach i szarych trampkach z włosami związanymi w dwa warkoczyki wyszła blondynka. Wyciągnęła rękę do Albus przebierając palcami. Chłopak zszedł z łóżka jednocześnie zakładając na nogi swoje trampki i razem wyszli z pokoju dziewczyn. Rose uchyliła jedno oko i podniosła się do pozycji siedzącej.
- Nawet go nie pocałował na „dzień dobry”- mruknęła Rose zerkając na dalej śpiącą Amande.
- No właśnie.- mruknęła Roxy.- Ty, ale to już miesiąc.- dodała.
- No! Super- powiedziała Rose wchodząc do łazienki. Musi się JUŻ przygotować. Kto wie, kiedy zawita do niej Scor.

Aria z Albusem robili niemałe wrażenie przechadzając się razem po zamku trzymając się za ręce. Chociaż trwało to już miesiąc. Weszli do Wielkiej Sali i ze zdziwieniem zauważyli małą liczbę uczniów siedzących na śniadaniu. Gryfonów w ogóle nie było, krukonów w liczbie czterech, trzech puchonów a przy stole Slytherinu siedziała Amelie, Jase, Scor i jakiś pierwszoroczny.
- Dawaj. Idziemy do ciebie.- powiedziała Aria ciągnąc Ala do zielonego stoły.
- Siemka Raymond!- krzyknął Jase.
- No cześć Jase.- powiedziała Aria siadając między Amelie a Scorem. Al wcisnął się obok Scora i swojej dziewczyny. Aria nalała kawy dla siebie i Ala.
- Rose już wstała?- zapytał Scor.
- Jak z Alem byliśmy u mas w dormitorium to nieźle udawała.- powiedziała Aria łapiąc za kanapkę. Albus zakrztusił się kawą.
- Skąd wiesz?- zapytał.
- Błagam. Rose nie wymachuje rekami przez sen mrucząc „jasne kotku”- powiedziała z uśmiechem. Scor zaśmiał się i wstał od stołu. Po chwili wrócił się po kanapkę i wyszedł z Wielkiej Sali. Albus pił powoli swoja kawę zastanawiając się jednocześnie jak można jeść, pić i rozmawiać jednocześnie wyglądając nadal cudownie. Uśmiechnął się pod nosem przyglądając się Arii. Położył swoją rękę na udzie Ari. Dziewczyna spojrzała na niego katem oka a ten niezauważalnie wskazał na stół krukonów. Na przeciw Albusa przodem do nich siedział Carlos Depende i mordował Ala wzrokiem. Aria schował swoją dłoń pod stół, pogłaskała Ala po wierzchu dłoni i znów złapała za kanapkę nie przerywając rozmowy.
- Ale jak to jest możliwe?- zapytała Amelie z niedowierzaniem opierając łokieć o stół.
- Normalnie- powiedziała z uśmiechem Aria.- Mugole kręcą to kamerą, co wygląda jak magiczne zdjęcia tyle, że się nie powtarzają. Zrzucają na taka długa taśmę i viola. Mają film.- powiedziała Aria. Albus znów uśmiechnął się pod nosem. „Że też można rozmawiać o takich rzeczach przy śniadaniu”- pomyślał. Katem oka znów zerknął na Depede. Ścisnął mocniej udo Arii. Dziewczyna spojrzała w kierunku, krukona który właśnie pisał coś na pergaminie. Jej rękę z kawą zadrżała a Albus przestał na chwile pić. „Umrzesz Potter. To będzie bolało bardziej niż zmasakrowane ramie” głosił napis na kartce. Albus uniósł brew dalej pijąc kawę a Aria skrzywiła się nieznacznie skrzętnie ukrywając fakt, że widziała, co Depende napisał. Al schrupał już kanapkę i czekał aż blondynka skończy rozmowę. Aria złapała go za rękę odsuwając się jednocześnie.
- To na razie- powiedziała Amelie i zaczęła opowiadać coś Jasemu. Powoli i spokojnie oboje wyszli z Wielkiej Sali kierując się na błonia. Od razu obrali sobie kierunek na wierzbę. Już wszyscy wiedzieli, że albo Albus albo Aria lub ta dwójka, kiedy idą w stronę wierzby należy się usunąć- chyba, że chce się zginąć. Tak samo było i tym razem.
- Co to w ogóle było?- zapytała Aria siadając obok Ala.
- Myślałem, że on jest zabujany w Rose?- zapytał Albus.
- No bo tak – powiedziała Aria opierając się o jego pierś.- Ale chyba się go nie boisz?- zapytała z uśmiechem. Albus zaśmiał się.
- Ty to potrafisz mnie rozśmieszyć- powiedział całując ją krótko w usta.
- Bo ja się staram.- powiedziała łapiąc go za rękę, którą objął ją w tali.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem ze krótko drodzy Albusoniści. Wracam. Tak jakby? Al znów będzie pojawiał się regularnie. Nie mogę się doczekać waszej reakcji na epilog (do którego tak na prawdę bardzo daleko ale cicho) i na prolog drugiej części. Haha. Te wasze miny. Dobra mniejsza. Nemo jak zwykle mnie uratowała. Całkiem zapomniałam o rozdziale! Przez cały dzień w szkole pamiętałam. Pamiętałam kiedy siekałam kapustę starając się nie odciąć sobie palca. Pamiętałam! Ale najwyraźniej wygodne krzesło w pokoju wysysa wszystko o czym pamiętałam w szkole xD Dzięki wielkie Nemuś. W takim razie dedykacja dla ciebie. Teraz wyjaśnie dlaczego tak krótko. Ten rozdział to wstęp do "gęściejszej" akcji która nastąpi w następnym rozdziale który przewidywany jest jako dość długi. Dobra. Kończę . Do grudnia!
G.G

sobota, 27 października 2012

Rozdział 30



Albus uchylił przed nią drzwi Wielkiej Sali i zarzucił na jej ramiona swoją marynarkę. Noc była ciepła, ale nie na tyle, by chodzić w takich sukienkach. Aria przyglądała się niebu, po czym zatrzymała się i szarpnęła Albusa za rękaw koszuli.
- Co jest? - Zapytał. Aria wskazał na jezioro. Odbijał się w nim księżyc. Księżyc w pełni, który powoli robił się coraz ciemniejszy.
- Zaćmienie księżyca - powiedziała z uśmiechem Aria. Albus pociągnął ją na dwór. Teraz widzieli księżyc tuż przed nimi. Jego srebrna tarcza, z każdą chwilą robiła się coraz ciemniejsza. Po trzech minutach, blask księżyca był przyćmiony, a noc zrobiła się jeszcze ciemniejsza niż zwykle. Usłyszeli wycie wilka. Aria przestraszona złapała ramię Albusa. Rozejrzał się zdziwiony. Wiedział, że to nie był wilk, lecz wilkołak. Zgarnął rozglądającą się dziewczynę ramieniem i zaprowadził z powrotem do zamku. Przyśpieszył trochę kroku, słysząc głośniejsze wycie. Aria kurczowo trzymała się jego ręki. Zwolnili dopiero, kiedy znaleźli się w bezpiecznym miejscu, w środku Hogwartu. Spojrzał na blondynkę. Była blada, trochę przestraszona i rozkojarzona.
- Wszystko okey? - Zapytał łapiąc ją za ramię. Aria kurczowo ściskała w palcach medalik od niego. Albus lekko nią potrząsnął.
- Co? - Zapytała rozkojarzona, nadal w palcach obracając wisiorek.
- Wszystko w porządku? - Ponowił pytanie.
- Ja… nie najlepiej się czuję. Mam złe przeżycia z wilkami - powiedziała krzywiąc się. Albus złapał ją za rękę, tą którą nie bawiła się wisiorkiem i zaprowadził do ławki. Aria była strasznie blada i trzęsły się jej ręce. Usiadła na ławce z cichym skrzypnięciem.
- Lepiej? - Zapytał, kiedy wycie w końcu umilkło.
- Tak. Tak, jasne- powiedziała z bladym uśmiechem, puszczając medalik, który posłusznie obrócił się smokiem do przodu.
- Co takiego zrobiły Ci wilki? - Zapytał Albus.
- Zagryzły mi psa i pogryzły moją nogę - powiedziała wystawiając nogę do światła księżyca, który już się wyłonił. Albus dopiero teraz zauważył delikatne "wgniecenia" na łydkach. Zmarszczył brwi i pochylił się dotykając rany. Noga Arii lekko zadrżała, by po chwili powoli opaść na posadzkę.
- Maskara - stwierdził Albus.
- Nom. - Aria pokiwała głową. Albus z westchnieniem ulgi przyjął widok, powracających rumieńców na jej policzki. Spojrzał na wisiorek na jej szyi. Smok wydawał wić się w świetle księżyca. Aria spojrzała na Ala, którego oczy były teraz takiego samego koloru, jak kamienie, z których został stworzony smok. Chłopak czuł na sobie jej wzrok, ale sam na nią nie spojrzał. Przeniosła w końcu wzrok na witrażowe okno, które przedstawiało syrenę wciągającą żeglarza przez pocałunek, w głąb morza. Przekrzywiła głowę wpatrując się w witraż. Poczuła rękę na swoim policzku. Odwróciła się. Ich usta złączyły się. Aria położyła swoją dłoń na jego policzku, a Albus przykrył ją swoją ręką. Usłyszeli wycie, ale nie przestali się całować. Po jej policzku popłynęła jedna łza, którą delikatnie wytarł ręką Albus. Aria mocno się do niego przytuliła, a on gładził ją lekko po plecach.
- Chodźmy - powiedział Albus wstając. Aria szła lekko chwiejnym krokiem. Zdezorientowana, trochę przestraszona, ale na jej ustach igrał uśmiech, który cieszył Albusa. Dziewczyna stanęła przed Grubą Damą i westchnęła drapiąc się po głowie.
- Tym razem, pozwolę bez hasła - zaśmiała się kobieta z obrazu. Aria uśmiechnęła się do niej.
- Jakbym mogła to bym panią ucałowała - zaśmiała się cicho Aria. Gruba Dama zachichotała i zniknęła z obrazu, wołana przez przyjaciółki i sąsiadki. Aria odwróciła się i przywarła ustami do ust Albusa. Na krótko.
- Dobranoc - mruknęła jeszcze, patrząc mu prosto w oczy, po czym zniknęła za obrazem. Albus nie upomniał się o swoją marynarkę. Wisiało mu to. Pogwizdując wesoło, ruszył do lochów.

*^* 

Aria stanęła na samym środku pokoju wspólnego, kiedy zorientowała się, że ma na sobie marynarkę Ala. Chciała się wrócić, ale nogi wolały ruszyć do dormitorium. Ściągnęła z siebie marynarkę i rzuciła na łóżko, zabierając po drodze koszulę nocną i weszła do łazienki. Po chwili wyszła z niej w związanych włosach i obszernej koszulce, sięgającej jej do połowy uda. Usiadła na łóżku na przeciw marynarki. Zasiadła po turecku, wpatrując się w materiał z uśmiechem i przekrzywioną głową. Przysunęła się do niej na czworakach i wzięła do ręki. Czuła miękkość śliskiego materiału w rękach, a do jej nozdrzy docierał zapach Jego ciała, pomieszany z jej perfumami. Zawiesiła marynarkę na wezgłowiu łóżka i zakopała się w kołdrę, ściskając poduszkę w ręce i machnięciem różdżki zamykając wszystkie okna, żeby nie słyszeć wycia. Pod kołdrą dotknęła delikatnych wgnieceń w skórze, po czym zwinęła się w kłębek i zasnęła.

*^* 

Obudził ją szmer liści i ciche rozmowy. Otworzyła jedno oko i spojrzała na trójkę dziewczyn siedzących na łóżku Rose. Przewróciła się na plecy i westchnęła. Zobaczyła marynarkę Albusa wiszącą na wezgłowiu. Uśmiechnęła się przekonując siebie samą, że to wcale nie był sen.
- Cześć śpiochu - zaśmiała się Roxy. Była tak strasznie rozpromieniona, że chyba bardziej od niej odbijać się słońce nie mogło. Aria przetarła rękami zaciśniętymi w pięści oczy.
- O... jak słodko - westchnął ktoś z drzwi. Aria spojrzała do góry spostrzegając Scorpiusa.
- A on tu co?- Zapytała Aria, siadając na łóżku. Scorp wyszczerzył się do niej.
- A tak przyszedłem. Do Rosie. Do was ogólnie. A mogę, bo Gruba Dama się zalała i wpuszcza jak popadnie - zaśmiał się siadając na jej wyrku.
- Ale to nie daje ci prawa by siedzieć na moim łóżku! - Krzyknęła, kopiąc go lekko. Scorp wstał śmiejąc się.
- Odżyła! Cieszmy się- zaśmiał się Scorp siadając obok Rose.
- I teraz będziecie się tak na mnie gapić?- zapytała Aria.
- A czemu nie? Ładna jesteś- powiedziała z wyszczerzem Amanda.
- Wielkie dzięki. Ty też. Ale na serio, ja chcę się ubrać, a on nie pomaga - powiedziała pokazując Malfoya. Scorp wstał i wyszedł z dormitorium. Aria zgarnęła z podłogi w miarę czyste jeansy i obcisły podkoszulek. Z kufra wyciągnęła bieliznę i kiedy stanęła w progu łazienki, krzyknęła:
- Już możesz! - Po czym zamknęła się w łazience. Scorpius szybko wparował do pokoju.
- To kiedy oni wyszli? - Zapytał szeptem, słysząc odgłos wody spod prysznica.
- Nie wiem. Ostatni raz widziałam ich, jak Aria wiązała Alowi krawat, a później poszliśmy tańczyć - powiedziała Rose.
- To ona tak szybko wyszła z Alem? To co oni tyle robili? A może szybko wróciła do dormitorium? - Zastanowiła się Amanda.
- Szkoda, że Gruba Dama jest zalana. Na pewno by nam powiedziała- jęknęła Roxy. Woda ucichła więc oni także. Po chwili z łazienki w jeansach, trampkach i T- shircie oraz z mokrymi włosami, wyszła Aria.
- Co tak cicho?- Zapytała mrużąc oczy.
- A tak. Jakoś. No właśnie. - mruknęli razem bez ładu i składu. Aria odrzuciła ręcznik na bok i magią wysuszyła swoje włosy, po czym jej spojrzenie znów padło na marynarkę. Przyjrzała się jej przekręcając głowę.
- A no tak - mruknęła pod nosem biorąc ją do ręki i ruszając do wyjścia z uśmiechem.
- Gdzie idziesz?! - Krzyknął Scorp. Głowa Arii pokazał się w drzwiach.
- Gdzie Al? - Zapytała Scorpa.
- E... Na błoniach, chyba. Znowu czyta książkę- mruknął. Aria parsknęła śmiechem po czym zniknęła. Piątka odczekała chwilę, po czym zbiegła na dół do Pokoju Wspólnego i wszyscy zrzucili z okna pierwszorocznych. Scorp wskazał im Albusa prawie niewidocznego, gdyż siedział pod wierzbą. Po chwili na błonia spokojnie weszła Aria. Rozejrzała się uważnie po czym wzruszyła ramionami kręcąc głową. Scorp uśmiechnął się pod nosem. Zarzucając sobie marynarkę na plecy, ruszyła w stronę wierzby. Była kilkakrotnie zagadywana przez kilka osób. W końcu stanęła w cieniu wierzby. Po drugiej stronie pnia. Rose zagryzła zdenerwowana wargę. Aria przeciągnęła się ziewając jednocześnie. Obeszła pień dookoła i krzyknęła wskazując na Ala. Chłopak wyrzucił książkę w powietrze i padł na ziemię. Scorp i reszta parsknęli śmiechem. Aria kucnęła śmiejąc się i przytulając do siebie marynarkę. Albus podniósł książkę i spojrzał na skuloną Arię, po czym uśmiechnął się jak debil. Aria z góry wyglądała jak zwinięty w kłębek kotek, tyle że jeszcze kiwała się śmiejąc. Albus coś powiedział klęcząc. Aria usiadła na piętach, wycierając sobie oczy wierzchem dłoni i co chwilę krztusząc się śmiechem. Scorp nawet z tej odległości dostrzegł ten błysk w oczach przyjaciela. Albus załapał Arię za rękę i…
- Kurde! - Krzyknęli całą piątką, kiedy Albus tak pociągnął Arię, że schowali się za pniem, który ich zasłonił i ci ich nie wiedzieli. Rose wręcz rozpłaszczyła swoją twarz na szybie.
- Patrzcie!- Krzyknęła. Pozostała czwórka wróciła na miejsca. Aria odgarnęła włosy z twarzy i rzuciła w Ala marynarką, jednocześnie wstając. Al złapał ją za rękę, ściągając na ziemię. Usiadła obok niego i zaczęła się śmiać, bo marynarka wylądowała mu na twarzy. Aria ściągnęła mu ją z twarzy uśmiechając się szeroko, po czym wskazała na kałamarnicę która machała macką. Reszty nie chciało się im oglądać. Wiedzieli już wszystko.
- Wiedziałam, że tak będzie- westchnęła rozczulona Rose, przytulając Scorpa.
- To kiedy powiesz tacie?- Zapytał Hugo, schodząc ze schodów.
- O w mordę... - jęknęła dwójka. Hugo podszedł do nich, pogłaskał siostrę po włosach i klepnął Scorpa w plecy po czym wyjrzał przez okno.
- Aria właśnie całuje Ala, wiecie?- Zapytał. Natychmiastowo został odepchnięty.
- Ty kłamco!- Warknęła Rose, kiedy Hugo zaśmiał się wychodząc z Pokoju Wspólnego.
- Najdźmy ich! - Krzyknęła Amanda. Wszyscy przytaknęli i wyparowali z wieży Gryffindoru.

*^* 

- I po co ci ta książka Al! - Krzyknęła Aria.
- No bo ja tego nie czaję- burknął Albus, otwierając znów książkę. Aria znów mu ją zamknęła.
- Wcale mi nie pomagasz - westchnął Albus kręcąc głową.
- Powiedz mi co jest trudnego w tym, żeby przesadzić jakąś głupią roślinkę! - Krzyknęła Aria.
- Ja nie mam ręki do roślin - jęknął z żalem Albus. Aria zamyśliła się, otwierając książkę na stronie z Tykwobulą.
- O mamo. Ciocia Luna twierdzi, że świetnie chroni przed plimpkami - westchnął Albus. Aria spojrzała na niego.
- Nie. Nie wiem co to jest- zaśmiał się. Aria tylko wywróciła oczami. Zaczęła mu tłumaczyć zastosowanie danej rośliny i sposób w jaki się ją przesadza.
- I gotowe. Przyklepujesz, podlewasz i zostawiasz- powiedział Aria odsuwając się od książki. Albus miał lekko zmarszczone brwi.
- Kurde. Jak to jest, że dalej tego nie czaję? - Zapytał sam siebie. Aria przejechała jedną ręką po twarzy, zabierając mu książkę drugą.
- W praktyce sobie przypomnisz- powiedziała przerzucając następne kartki.
- Mandragora - zaśmiała się. - One są takie śliczne - powiedziała sarkastycznie.-  No to gadaj. Jak się przesadza mandragory - powiedziała Aria. Albus podrapał się po głowie uśmiechając. Aria położyła z hukiem książkę na ziemi
- Merlinie, trzymajcie mnie bo nie wytrzymam- warknęła.
- Co tu się dzieje!?- ryknęła Rose stając nad Albusem i Arią. Dziewczyna podniosła głowę, zaprzestając duszenia Ala.
- Nic - powiedzieli jednocześnie. Albus trochę zduszonym głosem.
- Czemu dusisz mojego kuzyna?- Zapytała Rose. Aria puściła gardło Ala schodząc z niego i otwierając znowu książkę.
- Nich ci sam powie - burknęła. Scorp miał ochotę przywalić Albusowi bo ten tylko się szczerzył.
- Więc? - Zapytała Roxy siadając na ziemi.
- Ten debil nie wie, jak przesadzić Mandragorę! - Krzyknęła rozzłoszczona Aria, czym tylko rozśmieszyła Ala.
- No i się ze mnie śmieje!- Krzyknęła znowu. Albus parsknął znów śmiechem.
- Oj Al, oj Al. On jest strasznym tępakiem z zielarstwa. Tylko to mu zostało do nauczenia na owutemy - zaśmiał się Scorp. Aria warknęła coś pod nosem.
- Oj i tak może uda mi się dostać na Aurora, bez tych testów - powiedział.
- Twój ojciec się dostał, bo wtedy była wojna. Zaraz mogę wywołać wojnę, tyle że tylko dla Ciebie!- Ryknęła Aria. Albus cofnął się.
- I w ten oto sposób, Aria Raymond zarzekła się zamordować w najbliższym czasie Albusa Severusa Pottera. Cudownie!- Klasnęła w dłonie Amanda. Aria spojrzała na nią, unosząc brew. Zamknęła książkę i rzuciła nią w Albusa, który na szczęście ją złapał, dalej z głupim uśmiechem.
- Naprawdę, przysięgam na wszystkie skarby świata, kiedyś ci przywalę - stwierdziła Aria z wymuszonym, uroczym uśmiechem. Albus pokiwał głową, a jego uśmiech lekko zbladł.
- No. Więc co was sprowadza na pole bitwy?- Zapytała Aria opierając się o pień.
- Em… Zastanówmy się. Wy? - Zapytał Scorp.
- O! Ciekawe - przyznała Aria kiwając z uznaniem głową.
- A wiedzieliście, że wczoraj było zaćmienie księżyca?- Zapytała.
- Co ty? Na serio?!- Krzyknęła podekscytowana Rose. Aria z Albusem pokiwali głowami.
- Skąd wiecie?- Zapytała Roxy mrużąc oczy.
- Bo widzieliśmy? - Zapytał Albus.
- No ale… nie ważne - poddała się w końcu Roxy.- Trudno się z wami rozmawia, przysięgam - westchnęła. Aria wyszczerzyła się do niej, a Albus wzruszył ramionami.
- Gruba Dama wytrzeźwiała! - Krzyknął jakiś pierwszoroczny Gryfon. Aria parsknęła śmiechem, po czym spojrzała jak piątka osób biegnie do zamku.
- Po co? - Zapytała Aria, Albusa.
- Nie mam pojęcia, ale chodźmy.- Powiedział wstając i wyciągając do niej rękę. Aria podciągnęła się i złapała książkę i marynarkę znów rzucając nią w Albusa. Szybko znaleźli się przed obrazem Grubej Damy która żywo coś opowiadała.
- O to oni!- Zachichotała pod nosem. Aria spojrzała na Albusa który wzruszył ramionami. Ostatnio często mu się to zdarza...
- Merlinie, naprawdę!?- Krzyknęła Rose podbiegając do Arii.
- Ale coo?- Zapytała.
- Wiedziałam!- Krzyknęła Roxy padając na ziemię. Aria spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Całuśna parka - zaśmiała się Gruba Dama. Aria spojrzała na Albusa, a on na nią.
- CO?! - Ryknęli oboje.
- Gruba Dama nam wszystko opowiedziała - zachichotała Rose.
- Ale nie… bo… on… a ona…i wilki były… a my wcale nie… a później...- zaczęli razem tłumaczyć. Ale reszta już wiedziała swoje. Aria otworzyła usta by wypuścić ciężko powietrze.
- A już zaczynałam panią lubić!- Warknęła, wskazując na Grubą Damę. Albus i Aria przysunęli się do siebie bliżej, kiedy przyjaciele zaczęli się niebezpiecznie zbliżać.
- W nogi?- Zapytał Albus.
- W nogi - przytaknęła Aria. Za chwilę biegli razem wzdłuż korytarza. Rose przystanęła na chwilę, zastanawiając się, po czym popędziła za nimi razem ze Scorem.

*^* 

Albus pociągnął Arię za rękę w bok i zarzucił na nią i siebie pelerynę niewidkę.
- To dlatego tak się, kurde, z nikąd pojawiasz - powiedziała kiwając głową. Albus przytaknął. Po chwili obok nich, przebiegła Rose ze Scorpem. Kiedy dwójka zniknęła za zakrętem, Albus ściągnął pelerynę niewidkę.
- Jak ja Cię kocham … pelerynko - wyznał, czule głaszcząc materiał. Aria spojrzała na niego z głupią miną, wznosząc oczy ku niebu. Al szybko schował pelerynę do kieszeni. Ruszyli z powrotem, kiedy przed nimi wyrosła Lily, Roxy i Amanda.
- Kurde - powiedzieli jednocześnie, cofając się. Kiedy się odwrócili zobaczyli Rose i Scorpiusa.
- Szlak - westchnęli oboje.
- I tak wiedziałam, że do tego dojdzie - westchnęła kręcąc głową Aria.
- Ja też - przyznał Al.
- Czego mi nic nie powiedziałaś!?- Krzyknęła Rose.
- Ale przecież, Ty już wiedziałaś Rosie, co nie?- Zapytał Albus z wyszczerzem.
- To zaklęcie nic nie znaczyło - przyznała Rose puszczając Arię.
- Boję się, wiesz?- Szepnęła Aria do Albusa, kiedy pozostała czwórka, zaczęła się do nich zbliżać.
- Przynajmniej umrzemy… a nie, to nie jest pocieszająca myśl - przyznał krzywiąc się. Aria zaśmiała się pod nosem.
- Kocham was wiecie?- Zapytał z uśmiechem Scorp. Aria spojrzała na Albusa, który także na nią spojrzał, a później oboje spojrzeli na Scorpa.
- Że słucham?- Zapytali oboje.
- Ja też was kocham! Wszyscy was kochają!- Wyznała Amanda.
- Merlinie, poszaleli - szepnęła Aria patrząc, jak Roxy znowu będąc na ziemi, odprawia chyba jakieś modły czy coś, mrucząc pod nosem.
- Zwijamy się - stwierdził Albus.
- Nie, nie, nie, nie, nie!- Krzyknął Scorp.
- Dlaczego? Nawet nie zdążyłam policzyć ile razy - westchnęła Aria.
- Bo teraz wy, musicie nam powiedzieć, czy to prawda!- Krzyknęła Rose.
- E…co?!- Zapytał Albus.
- Chodzicie?- Zapytała Lily łapiąc brata za koszulę.
- Chodzimy?- Zapytała Aria Albusa, a ten ją.
- Nie wiem… a powinniśmy?- Zaciekawiła się Aria.
- Mnie tam to wisi - wyznał Albus.
- Mnie też w gruncie rzeczy. Więc niech wam będzie, możemy ze sobą chodzić - powiedziała Aria, wzruszając rękami. Rose gapiła się na nich, z rozszerzonymi oczami i otwartą buzią. Roxy aż zaprzestała tych niby modłów.
- Salazarze, jak można być takim nienormalnym?- Zapytał Scorp, zdziwiony jak cholera. Aria i Albus zgodnie wzruszyli ramionami.
- Dajesz skarbie! Dwa galeony!- Krzyknęła Amelie do Zabiniego. Jase wyciągnął pieniądze i podał swojej dziewczynie.
- No gratulacje, Raymond. Dzięki Tobie, mam dwa galeony więcej - powiedziała przechodząc obok.
- A nie ma za co!- Krzyknęła za nią Aria. - Przynajmniej Amelie żeśmy uszczęśliwili - powiedziała do Albusa.
- Racja, należą się jej. Idziemy na błonia?- Zapytał Al.
- Chodźmy - powiedziała. Trzymając się za ręce i gadając wyszli z zamku. Roxy w końcu się odwiesiła, upadając twarzą na posadzkę zamku. Lily upadła obok niej. Amanda chwiała się na nogach, a Rose razem ze Scorpem nie mogli zamknąć swoich ust. Zobaczyli tylko, jak Albus przytula blondynkę, która głośno się śmiała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No jest i nowy rozdział na nowym serwisie. Onet mnie wkurzył. Niby przenieśli serwer na lepszy ale... jest tak skomplikowany że nie mam czasu ani nawet chęci żeby się z nim bawić i wszystko ustawiać. Jedynym blogiem na onecie jaki tam zostanie to chyba Jasmine bo nie chce mi się jej przenosić. Chyba że mi się zachce to zostaną tylko wyobrażenia wyobraźni. I jak nowy rozdział? Wiem że wielu z was czekało na ten moment xD. Od teraz rozdział będą pojawiały się każdego miesiąca 15-stego wiec luzik. Takie opóźnienie się nie powtórzy. Dziękuję jeszcze Nemo która po wstawieniu notki informacyjnej odezwała się do mnie niezwykle szybko i to dziki niej jest rozdział. Dziękuję ;* Do zobaczenia z miesiąc!
G.G

Rozdział 29



- No nie ruszaj się!- Warknęła Aria ciągnąc za wstążki od gorsetu Amandy. Zaparła się jedną noga o ścianę i szarpnęła mocno.
- Ocipiałaś!- zapiała Amanda łapiąc się za brzuch. Aria z uśmiechem zawiązała wstążki w śliczne kokardki.
- Ale się udało.- westchnęła opierając ręce na kolanach. Dalej była w potarganych włosach, wyciągniętej koszulce i spodniach od dresu.
- Ej? A ty, z kim idziesz?- zapytała Amanda nagle olśniona tą niewiedzą. Wszystkie dziewczyny nagle zaprzestały pracy nad sobą. Rose wyłoniła się z szafy z jedynym butem w ręce, Lily wychyliła się z łazienki z różdżką we włosach. Amanda stała tuż przed nią a Roxy zaprzestała mocowania się z zamkiem sukienki.
- No właśnie?- Zapytały jednocześnie. Aria oparła ręce na biodrach i spojrzała na nie.
- A jak kurde myślicie?- Zapytała. Dziewczyny chwile się zastanawiały. Każda w głowie miała już chłopaka, z którym poszłaby na bal Aria. Tyle, że każda myślała o innym. Aria uśmiechnęła się.
- No właśnie. A teraz..! Idę się ubrać.- burknęła pod nosem nurkując pod swoje łóżko by wytaszczyć spod niego sukienkę w torbie ze sklepu. Weszła do łazienki i zamknęła drzwi. Otworzyła je, wypchnęła Lily i zamknęła je ponownie. Dziewczyny spojrzały po sobie z głupimi uśmiechami i wróciły do swoich zajęć. Kiedy godzina dziewiętnasta zbliżała się wielkimi krokami Aria w końcu wylazła z łazienki.
- Gotowe?- zapytała z uśmiechem. Dziewczyny pokiwały głowami. Wyszły razem z dormitorium i przeszły cichym korytarzem. Lily po kilku minutach marszu zgarnął Derek, który zaprosił ja na bal. Amanda zniknęła po chwili z Michaelem a Roxy z Adamem. Rose i Aria przeszły do końca same. Aria widziała już zakręt, za którym krył się szczyt schodów. Spojrzała na Rose, która była tak podekscytowana, że chyba mogłaby spokojnie latać na wyczarowanej chmurce. Zaśmiała się pod nosem i ścisnęła jej rękę.
- Gotowa?- szepnęła. Rose spojrzała na nią płonącym wzrokiem.
- Jasne. Idziemy razem.- szepnęła. Ruszyły spokojnie by po chwili zniknąć za zakrętem.

~&~

Albus wraz ze Scorem stali przy szczycie schodów.
- Zawsze się spóźniają.- mruknął pod nosem Scor uważnie obserwując Zabiniego i jego własną siostrę. Po chwili zaśmiał się pod nosem.
- Al zobacz, kto zabrał twoja siostrę i kuzynkę na bal.- mruknął. Albus odwrócił się w drugą stronę. Do Sali w brązowej sukience do kolan i związanymi w koka włosami wchodziła właśnie Lily pod rękę z Derekiem Mansenem w białym garniturze. Za nimi w białej sukience do ziemi i związanymi w warkocza włosami szła Roxy z bramkarzem drużyny Gryffindoru- Adamem. Uśmiechnął się pod nosem.
- Co ty chcesz? Wyglądają super.- Zaśmiał się. Scor nie odpowiedział. Sfrustrowany Albus spojrzał na przyjaciela w czarnym fraku by zauważyć, że usilnie gapi się w schody. Al z westchnieniem przeniósł tam wzrok i też troszkę go zatkało. Na szczycie schodów stała Aria i Rose. Ta druga miała swoje długie rude włosy spięte kilkoma wsuwkami po bokach twarzy. Zielona sukienka z jednym grubym ramiączkiem sięgała ziemi i miała wycięcie od połowy uda. Biust przewiązany był zmarszczonym materiałem a cała sukienka lała się na odziane w czarne szpilki stopy jego kuzynki. Trzymała za rękę Arie, której rozwiane włosy tworzyły złotą aureole. Miała na sobie czarną sukienkę, która z początku łudząco przypominała płaszcz. Niewielki dekolt ozdobiony falbankami, w pasie przewiązana czarnym sznurkiem związanym w niewidoczna kokardę. Cała sukienka sięgała jej lekko przed kolana. Miała wyszytą na sobie czerwoną róże, której pąk spoczywał na niewielkim rozdarciu na lewym udzie a jej łodyga wiała się przez cały przód materiału. Nogi odziane miała w czarne trampki z czerwonym zamkiem. Albus katem oka spojrzał na Scora, który uśmiechał się głupio. Dziewczyny w końcu stanęła na ostatnim schodku. Aria rozejrzała się marszcząc brwi. Jej przydymione oczy wyglądały na bardziej niebieskie niż zwykle a czerwone usta rozciągnęły się w zirytowanym grymasie.
- Rose. Spóźniłyśmy się kurna.- powiedział do przyjaciółki szarpiąc ją za rękę. Rose gapiła się na Scora.
- Rose!- warknęła blondynka szarpiąc ja mocniej.
- To nie ja.- powiedziała ruda.
- Nie wiesz, co powiedziałam nie?- burknęła Aria. Rose z uśmiechem pokręciła głową. Aria puściła jej rękę burcząc coś pod nosem i spojrzała na Ala. Chłopakowi wydawało się, że dziewczyna zaraz zabije go śmiechem. Ubrany w czysty szary garnitur maił czarną koszule i czarny krawat. Dziewczyna spojrzała na Rose która przykleiła się już do Scora i wzdrygnęła się krótko. Podeszła do Albusa i stanęła obok niego.
- Idziemy Raymond?- zapytał Albus lustrując jej profil.
- Nie.- burknęła. Al spojrzała na nią. Dziewczyna przeszyła go wzrokiem.
- Nie mów do mnie po nazwisku. Chyba, że chcesz po pysku to bardzo proszę.- powiedziała wzruszając rękami. Al wyszczerzył się.
- Aria idziemy?- zapytał.
- Jasne.- wzruszyła rękami łapiąc jego ramię. Rose ze Scorem weszli właśnie do wielkiej Sali. Dyrektorka mało nie dostała zawału widząc dwójkę trzymającą się za ręce. Ale wrażeniom złym dla chorych na serce nie było jeszcze końca. Lily spojrzała na drzwi, w których właśnie stanęła Aria z Albusem. Dziewczyna wyglądała jak piękne zesłanie śmierci. Włosy były lekko rozczochrane a od niej całej bił czarny blask. Zabójczo piękna, mruknęła w myślach Lily. Albus wyglądał ja Upadły Anioł. Spokojny, w szarym, prawie czarnym garniturze trzymał pod rękę Arie, która powiedział coś do niego a on jedynie kiwnął głową kierując się w stronę ich stolika.
- Wiedziałam! Dajesz kasę!- krzyknął nauczyciel zaklęć Brandon Mrowicky do dyrektorki. Aria uśmiechnęła się kącikiem ust, po czym spojrzała na Ala, który wzruszyła tylko ramionami odsuwając jej krzesło i usiadł obok niej.
- Co?- Zapytała Aria Lily, która dalej gapiła się na nią jak na nienormalną.
- Ty, Aria Raymond poszłaś na Bal Wielkanocny z moim bratem?!- krzyknęła.
- No, po kurtce jak widać.- Stwierdziła spokojnie. Lily zaczął się śmieć jak psychopatka a Albus tylko oparł się wygodniej na krześle i lustrował siostrę tak długo aż jej szaleńczy śmiech zmienił się w zdenerwowany chichot, po czym umilkła. Zabini wyszczerzył się do niego.
- I czego się szczerzysz łysolu?- warknął. Ara przywaliła mu w ramie.
- Za co?!- warknął patrząc na nią.
- Nie warcz. Kulturalnym trzeba być.- Powiedziała. Alby tylko prychnął. Dostał drugi raz.
- Jak zapytasz, za co to dostaniesz znowu.- Ostrzegła z uśmiechem. Albus otworzył usta, ale zamilkła i uśmiechnął się uroczo.
- Mam się bać?- Zapytała Aria kiedy Albus dalej z uśmiechał się niczym aniołek gapiąc się na nią.
- Raczej powinnaś to nic dobrego nie wróży.- powiedziała Amelie. Zanim Aria się zorientowała już była ciągnięta przez Albusa na parkiet. Merlinie, to będzie długa noc. Mruknęła w myślach.

*^*

- I jak się bawicie?!- zapytał DJ. Rozszalały tłum wydał z siebie okrzyk zadowolenia. Aria gdzieś w środku z Rose, Albusem i Scorem zaczęli bujać się do piosenki.
- Forever young, I want to be forever young!- Zawyli razem trzymając się za ręce i kołysząc. Aria zaśmiała się kiedy Rose potknęła się o własna nogę. Nie. Nie byli pijani. Po prostu świetnie się bawili.
- Do you really want to live forever, forever and ever! – zawyli znów. Aria z Albusem wykonywali to chyba najczyściej. Rose z boku ze Scorem trochę fałszowali. Aria podniosła rękę Albusa i Rose do góry i zaczęli się bujać. Rose zrzuciła swoje buty tańcząc na boso. Dziewczyny zaczęły ze sobą tańczyć śmiejąc się w niebogłosy. Piosenka skończyła się a dziewczyny przytulone do siebie śmiały się jak głupie.
- A teraz coś dla par!- zakrzyknął DJ. Aria zniknęła gdzieś a Scor już porwał do tańca Rose. Albus rozejrzał się i zobaczyła blondynkę przy stole w towarzystwie Lily. Ruszyła w stronę stołu krążąc miedzy tańczącymi parami. Dopiero, kiedy stanął przy swoim krześle zobaczył brata arii. Usiadł spokojnie przy stole.
- Lily a gdzie Derek?- zapytała Aria odgarniając włosy i uśmiechając się do Albusa, co on odwzajemnił.
- Tańczy z siostrą.- zaśmiała się Lily.
- A ty, co tak siedzisz?- zapytała Aria szturchając brata w ramię.
- A co?- zapytał.
- Łap panią Valentine i na parkiet!- Zaśmiała się Aria.
- To już wole dyrektorkę.- zaśmiał się Alex.
- No to, na co czekasz? Zobacz. Taka samotna siedzi. Lecisz!- Zaśmiała się znów dziewczyna. Alex spojrzała na nią jak na psycholkę, ale wstał.
- Czuję tą twoja aluzje żeby sobie poszedł. Już mnie nie kochasz. Wiedziałem.- I wielce oburzony zaprosił panią Valentine do tańca. Albus zaśmiał się tak samo jak Lily.
- Nie wolno spławiać własnego brata.- zaśmiała się Lily.
- No właśnie.- Mruknął Albus patrząc spode łba na siostrę.
- Oj tam, oj tam. Nie ważne.- mruknęła Lily. Derek złapał ją za rękę i zaciągnął na parkiet.
- Ale ci się rodzina powiększy Al- powiedziała Aria.
- Jasne. Marzyłem o tym od miesięcy.- mruknął Albus wstając.- Zatańczysz?- zapytał wyciągając do niej rękę.
- Jasne.- powiedział łapiąc go za dłoń i przeciskając się gdzieś w środek. Gdzieś w głębi mignęła jej Roxy z Adamem a obok tańczył Scor z Rose. Aria położyła swoje ręce na karku Albusa a on swoje na jej biodrach i zaczęli powoli kiwać się do piosenki gadając jednocześnie.
- Myślę, że wujek będzie niepocieszony.- westchnęła z uśmiechem Albus, kiedy Rose ze Sporem znów się całowali. Długo podejmowali decyzje o tym by się już nie ukrywać.
- Oj tam. Może się nie ucieszy, ale czego nie robi się dla ukochanej córki.- westchnęła Aria z lekkim żalem. Albus spojrzała na nią badawczo. Westchnął i przytulił do siebie blondynkę.
- Dasz rade, co nie?- szepnął jej na ucho. Aria pociągnęła krótko głową.
- Nie.- Jęknęła czepiając się jego koszuli. Albus oprał swoją brodę o głowę blondynki i tańczył powoli razem z nią. Było mu jej cholernie szkoda. Aria pokręciła głowa. Albus odsunął ją trochę od siebie.
- Sorry.- mruknęła. Al zaśmiał się.
- Nic się przecież nie stało.- powiedział jeszcze raz ją przytulając.
- Dzięki.- zaśmiał się odsuwając gdyż skończyła się piosenka.
- Dziękuje.- powiedział Albus skłaniając się. Aria dygnęła na nogach i oboje zanieśli się śmiechem. Scor spojrzał w bok i zobaczył jak Albus przytula blondynkę, która podtrzymuje się na jego ramieniu tańcząc. Chyba z reszta tańcząc, bo to było coś dziwnego. Uśmiechnął się pod nosem i przytulił mocniej do siebie Rose, która zachichotała, kiedy Aria złapała Albusa za krawat i ściągnęła mu go z głowy zawieszając na swojej szyi. Dziewczyna zaczęła uciekać przed chłopakiem. Obydwoje śmiali się głośno, po czym zostali stłumieni szybka piosenką. Aria rozwiązała krawat i zarzuciła go na szyje Rose i zaczęła z nią tańczyć pogo.  Albus złapał Arie w pasie i posadził sobie na barku tak samo jak Scorpius, Rose i przecisnęli się na sam przód gdzie występowały właśnie Szaleńcze Węże. Aria razem z Rose śpiewały wymachując rękami a chłopacy podskakiwali razem z nimi. W końcu Szaleńcze Węże zeszły ze sceny a dziewczyny zeskoczyły z pleców chłopaków. Zaciągnęły ich do stolików.
- Szkoda że już poszli!- krzyknęła Rose próbując przebić się przez głośnie rytmy jakieś dyskotekowej piosenki.
- No!- krzyknęła Aria, po czym szturchnęła Albusa.- Chodź tu. Zawiąże ci ten krawat!- zaśmiała się. Zarzuciła krawat i zaczęła szybko go zaplatać, po czym przyklepała swoje dzieło.
- Nieźle!- zaśmiał się Albus. Rose i Scorpius poszli znów tańczyć, ale Aria wyglądała jakby miała za chwile zemdleć. Albus wstał zabierając swoją marynarkę i podniósł dziewczynę z krzesła.
- Chodź. Odprowadzę cię.- krzyknął jej do ucha. Dziewczyna pokiwała głową.

Rozdział 28



-Nie wierze, że to zrobiłyście.- warknęła Aria stojąc przed lustrem w kiecce Roxy. Była cholernie krótka i obcisła.
- Przynajmniej wiemy, co ci wybrać na bal!- zakrzyknęła Amanda lustrując opięte krągłości dziewczyny. Aria skrzywiła się.
- Nie podoba mi się to.- powiedziała zaciągając sukienkę próbując zsunąć ją, chociaż powyżej kolan. Lily uderzyła ja po rękach i kiedy Aria puściła sukienkę ledwo zakrywała jej pośladki.
- Ale wiesz. Musiałyśmy cię obezwładnić.- powiedział Roxy rozcierając ramię, kiedy Aria po przebudzeniu uderzyła ją odruchowa. Blondynka wyszczerzyła się do niej.
- Jutro jest wyjście do Hogasmade. Idziesz z nami po kieckę Aria. I nie ma bata będzie szyta na miarę.- powiedział ostro Rose. Aria założyła ręce na piersi odsuwając się od lustra zsuwając sukienkę.
- Na pewno nie chyba…- trzask otwieranych drzwi spowodował chwilowe milczenie. Hugo stał w drzwiach patrząc na Arie szeroko otwartymi oczami, na co ona przewróciła zirytowana oczami i rzuciła się na lóżko.
- Czego?!- warknęła stłumiona przez materiał. Hugo odchrząknął z trudnością przenosząc wzrok na siostrę.
- Malfoy chce z tobą gadać Rose. Co zrobiłaś?- zapytał rudy. Rose tylko się wyszczerzyła się wyrzucając brata z pokoju i wychodząc. Aria zaklęła szpetnie przewracając się na plecy.
- Zabije was przy najbliższej okazji. Lily ty się znasz. Co mi grozi za zabicie Rose drewnianą klamką?- zapytał. Lily zastanowiła się.
- Kilka lat w wiezieniu ostateczność to Azkaban, ale raczej tam, bo w końcu mój tata i wujek ja uwielbiają.- powiedziała Lily. Aria jęknęła spadając z łóżka. Ściągnęła sukienkę i założyła na siebie bokserkę i jeansy.
- Idę. Mam nadzieje że zabłądzę.- jęknęła wyciągając medalik z pod bluzki, po czym wyszła.
- Skąd ona ma ten medalik?- zapytała nagle Lily
- Dostała na urodziny. Od Albusa.- zaśmiała się Amanda. Lily spojrzała na nią zdziwiona.
- Na serio?- zapytała Roxy. Amanda pokiwała głową. Dziewczyny zamyśliły się. Tym czasem Aria podeszła do Hugona siedzącego w fotelu i stanęła przed nim. Chrząknęła, kiedy nie odwróciła oczu od książki. Spojrzał na nią, po czym się wyszczerzył lustrując ja wzrokiem. Aria pochyliła się.
- Powiesz komuś a ja powiem wszystkim, że grasz na saksofonie i śpiewasz.- szepnęła Aria. Hugo spojrzała na nią przestraszony.
- Nawet nie próbuj…- warknął
- Ty też rudzielcu.- powiedziała z uśmiechem wymijając jakąś gryfonkę. Wyszła z pokoju wspólnego i rzucając mordercze spojrzenie Rose wyminęła ją i Scora.
- No i czemu się przebrałaś!?- krzyknęła za nią Rose. Ale Aria tylko burknęła coś pod nosem. Jak miał w zwyczaju Albus, nagle i niespodziewanie pojawił się koło blondynki. Przyzwyczajona jeszcze bardziej się skuliła.
- Jak ty to do cholery robisz?- zapytała Aria.
- Co?- zapytał Albus.
- Że się z nikąd pojawiasz.- westchnęła. Albus wyszczerzył się klepiąc po wybrzuszeniu w kieszeni.
- Tajemnica rodzinna.- zaśmiał się. Przyjrzał się dziewczynie.
- Co jest?- zapytał szturchając ją w ramię. Aria jęknęła żałośnie.
- Idę jutro po sukienkę do Hogasmade . Rose  i Lily i Roxy i Amanda. Chyba rozumiesz nie?- zapytała żałośnie. Albus zaśmiał się zatrzymując przy sali wejściowej.
- Taa…właśnie…- Albus zrobił pauzę lustrując zapatrzoną w wejście do Sali dziewczynę.- Jeśli idziesz po sukienkę to, z kim idziesz na bal?- zapytał rzeczowo. Aria parsknęła śmiechem.
- Właśnie o to chodzi, że z nikim.- powiedziała powoli odwracając głowę. Zmarszczyła brwi, po czym wyszczerzyła się cwanie.- Z kim idziesz?- zapytała Aria. Albus uśmiechnął się szeroko a jego uśmiech był taki…nie fajny.
- Z tobą.- powiedział. Aria pokiwał głową w zamyśleniu, po czym…
- Co?!- krzyknęła. Albus zaśmiał się z jej reakcji.
- No dawaj Raymond. Przynajmniej nie będziemy musieli udawać ze nam się podoba.- powiedział wzruszając ramionami. Ara podrapała się po brodzie w zamyśleniu, co chłopak skwitował śmiechem.
- No dobra. Ale nie waż się nikomu mówić.- Zastrzegła szturchając go palcem w pierś.
- Spoko. Ode mnie nikt się nie dowie.- zaśmiał się. Aria pokręciła głową.
- Czasem cię nienawidzę.- powiedziała.
- Wiem. Ale i tak mnie lubisz.- zaśmiał się.
- Ta nienawiść nawiedza mnie coraz częściej.- stwierdziła w zamyśleniu.
- Zdarza się.
- Muszę się na kimś wyżyć.- stwierdziła. Uśmiechnęła się radośnie, po czym podskoczyła machając ręka.- Depende, choć na chwilkę!- Krzyknęła. Albus zaśmiał się odwracając. Za nim stał uśmiechnięty, Zabini.
- Powiesz komuś a urwę ci język Jase.- powiedział wesoło Albus. To jeszcze bardziej przeraziło czarnoskórego, który westchnął, ale pokiwał głową. Albus oddalił się przy akompaniamencie krzyków Carlosa Depende o błaganie o litość.

*^* 

- Gdzieś ty była!?- krzyknęła Rose, kiedy Aria w końcu dołączyła do nich przed Hogwart. Blondynka spojrzała na nią jak na idiotkę.
- W kiblu.- burknęła aria.
- Aria!- krzyknął jakiś chłopka dziewczyna spojrzała na niego.
- E…te…pójdziesz ze Mn…a na bal?- zapytała. Aria uśmiechnęła się.
- Nie.- powiedziała poczym podeszłą do dziewczyn. Rose spojrzała na nią jak na dziwoląga.
- Dlaczego?- zapytała Rose.
- Bo nie.- odparła aria.- Albo się ruszymy albo wracam z powrotem.- zagroziła blondynka. Lily wróciła do nich po tym jak wytłumaczyła płaczącemu chłopakowi ze Aria jest dziwna.
- Mogłaś to zrobić delikatniej.- powiedziała.
- Mogłam.- powiedział Aria wzruszając rekami.
- Więc…?- zapytał Amanda.
- Ale jestem zła a wy wkurzacie mnie jeszcze bardziej. Jeszcze mam blisko.- warknęła przez zęby. Zdecydowanie jak na środek kwietnia było zbyt ciepło. Rose rozejrzała się uważnie i pomachała do Scora, który kiwnął jej głowa i odciągnął od nich Albusa i Jasego zanim ci dwoje je zauważyli.
- Malfoy!- ryknęła Aria. Amelie odwróciła się.
- Dawaj tu.- westchnęła blondynka. Amelie zmierzyła ja wzrokiem. Dalej była zła za przegrana z zeszłej niedzieli, ale posłusznie ruszyła z piątką dziewczyn. Weszły do każdego sklepu z ubraniami. Już przy drugim Rose i Amelie świetnie się ze sobą dogadywały, co do stroju Arii. Zaś sama Aria odchodziła już powoli od zmysłów pod wpływem nawału koronek, falbanek, wstążeczek i innych tych dupereli. Teraz stała jak manekin czekając aż wrzucą ja do przymierzalni i zakopią pod sterta sukienek. Nie musiała czekać długo. Wkładała każdą sukienkę bez namysłu by pokazać się dziewczyną, one stwierdzą ze jest beznadziejna a Aria wróci z powrotem przebrać się w inną. Tym razem zatrzymałam się na dłużej oglądając sukienkę. Tak. Ta na pewno, pomyślała patrząc na doskonale wyglądający materiał. Kiedy wyszła przywitały ją westchnienie podziwu i potakiwanie.
- Bierzemy!- ryknęła na cały sklep Rose.
- Na reszcie!- wydarła się Aria prawie kucając ze szczęście. Aria oczywiście zastałą ostania bez sukienki wiec, kiedy już za nią zapłaciła ruszyły do pubu "Pod trzema miotłami". Zamówiły kremowe piwo i zaszłe gawędząc wesoło.
- Amelie?- zdziwił się Jasie stając przy stole. Aria kopnęła swoja torbę z sukienką pod stuł.
- Siemka!- zaśmiała się blondynka. Albus zmierzyła najpierw ją a po chwili piątkę gryfonek.
- Co żeście z nią zrobiły wy potwory!- krzyknął wielce "załamany" Scorpius. Amelie przewróciła oczami, po czym wstała kładąc na stół pieniądze za swoje piwo.
- Uspokój się. Raymond, mam nadzieje ze mnie nie zawiedziesz.- powiedziała z cwanym uśmiechem. Aria tylko wzruszyła rękami. Amelie złapała Jasego za ramie, po czym siła wcisnęła mu swoje torby z zakupami i wyrzuciła z pubu zamykając za sobą drzwi.
- Dobra. Już jestem spokojny. Ile tu siedzicie?- zapytał Scor. Aria zerknęła na zegarek.
- Pięć minut.- powiedziała. Albus zachwiał się na nogach.
- To, co wy robiłyście cały dzień?!- krzyknął przerażony blondyn. Aria wydęła wargi zakładając ręce na piersi spojrzała na Rose.
- Ee..? Szukałyśmy sukienki dla Arii?- zapytała nieśmiało. Albus przetarł sobie rekami oczy.
- Znalazłyście? – zapytał Scorp prawie kładąc się na stole by zobaczyć leżące obok dziewczyn torby.
- Nie wiem.- powiedział Aria kopiąc pod stołem Rose w kostkę, która ledwo się skrzywiła. Albus spojrzał na nią między palcami.
- Hę?- zdziwił się. Blondynka wzruszyła tylko spokojnie rekami. Albus westchnęła ciągnąc za sobą Sfora.
- Chodź. I tak ci nie powiedzą.- powiedział wychodząc z nim na zewnątrz. Po kilkunastu minutach gryfonki w końcu zwolniły stolik, na który zaraz rzucili się krukoni. Aria uparcie wymijała temat, kto, z kim idzie na bal.
- Rose, z kim idziesz?- znów zaczęła Amanda. Aria spojrzała z ukosa na rudą, która zaczęła błądzić dookoła wzrokiem.
- Z nikim.- powiedziała mocno ściskając swoją sukienkę w torbie. Aria uśmiechnęła się pod nosem.
- Naprawdę? To mogę powiedzieć Magnusowi ze z chęcią z nim pójdziesz?- zapytała poekscytowana Amanda.
- Nie!- krzyknęła Rose. Aria spojrzała na nią mrużąc oczy, ale się nie odezwała. Amanda zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem.
- Dlaczego?- zdziwiła się szatynka.
- Bo…ja nie chce z nim iść.- powiedziała spokojnie Rose. Powoli zbliżały się do Hogwartu. Aria widział jak ktoś czai się przy bramie. Zmrużyła oczy próbując rozpoznać postacie.
- On no weź. Nie idziesz z nikim to może…- zaczęła Amanda. Aria zatkała jej usta.
- Co jest?- szepnęła Lily.
- Ktoś jest przy bramie.- powiedział Aria. Dziewczyny zwróciły tam wzrok.
- Ej? Czy oni się chowają?- zapytała Amanda. Aria przywalił sobie ręką w czoło.
- Tak Am i właśnie to mnie niepokoi.- mruknęła Aria ruszając do przodu. Bardzo, ale to bardzo byłą zaskoczona, kiedy Scorpius wyskoczył zza krzaków. Już chciała krzyknąć żeby dziewczyny zasłoniły sobie oczy, ale się powstrzymała widząc go dzięki Merlinowi w spodniach.
- Malfoy! W dupie ci się poprzewracało?!- ryknął Aria. Scor olał ją i zaciągnął gdzieś. Rose. Czwórka dziewczyn stał tępo gapiąc się w krzaki, za którymi zniknęli. Po chwili obok nich znalazł się Albus i także zaczął gapić się w krzaki.
- Po co?- zapytał Tylko.
- Nie wiem. Rose i Scor tam są. – Powiedziała Aria. Albus mruknął cos pod nosem. Po chwili zza krzaków wyłonił się potargany Scor rzucając się na Albusa krzycząc: " Taaaak! Bo jestem genialny!” po czym Albus sfrustrowany walnął go zaklęciem i Scor wyładował kilka metrów dalej. Po tym, kiedy cała piątka odwróciła wzrok od leżącego Scora zza tych samych krzaków wyłoniła się potargana Rose w nieco gorszym nastroju, ale z uśmiech.
- Rose?- zagadnęła Roxy.
- Hm?- zapytała ruda.
- Co wy tam robiliście?- zapytała, Amanda podejrzliwe.
- Bawiliśmy się w berka.- odparła z wyszczerzem. Aria spojrzała na nią jak na kretynkę a Rose posłała jej spojrzenie, które mówiło „Poprosił znów żeby z nim poszła na bal” i zniknęła.
- A ha. To wyjaśnia, dlaczego są potargani.- powiedział Aria.
- Też racja.- zgodziła się z nią Lily i razem poszły do zamku. Jedynie Amanda i Roxy dalej gapiły się w krzaki.

Rozdział 27



Albus podziękował ostatni raz pielęgniarce. Niestety nie pozwoliła mu wyjść trzeciego dnia, lecz dwa dni później. Akurat trwały lekcje. Albus przechadzał się po korytarzach, kiedy przed nim wyrósł Bezgłowy Nick.
- Cześć Nick.- powiedział Albus.
- O! Pan Potter. Jak się pan ma?- zapytał Nick. Albus wzruszyła ramionami.
- Jakoś. Ujndze. Kiedy kończą się lekcje?- zapytał Albus lekko zdezorientowany.
- Za trzy minuty. To pora na obiad.- Dodał sir Nicolas, po czym zniknął. Albus zmarszczył brwi doszukując się jakiejś aluzji w słowach ducha. W końcu wzruszyła ramionami i jako pierwszy zasiadał za stołem Slytherinu. Stoły powoli się zapełniały. Dyrektorka oficjalnie rozpoczęła obiad.
- No i jesteś!- zakrzyknął Zabini. Albus mruknął coś przeżuwając akurat sałatkę.
- Będziesz gra l dalej?- zapytał Jase. Albus zakrztusi się sałatą.
- No przecież, że tak.- wycharczał. Jase wzruszył tylko rękami wracając do swojego udka z kurczaka. Albus rozejrzał się. Rose machała do niego szaleńczo razem z Lily i Roxy. Odmachał im pośpiesznie bojąc się ze im te łapki odpadną. Dyrektorka zaciekawiła Albusa. Była jakaś tak dziwnie spokojna lekko rozbawiona. Przyglądną się jej długo. Nawet nie usłyszał skrzypnięcia drzwi ani tego jak cały Hogwart umilkł. Albus obrócił się dopiero, kiedy w żebra uderzył go Scor. Już mu chciał cos odwarknąć, kiedy go zatkało. Co ona tu do cholery robi?! Ryknął w myślach widząc arie wchodzącą do wielkiej Sali.
- Wow. Prawie jakby była Potterem.- zaśmiała się blondynka. Albus rypnął głową o blat, kiedy ludzie zaczęli powoli podbiegać do blondynki. Umrę, jeszcze dziś. Pomyślał przyglądając się zalanej łzami, Rose która przytula Arie. A widziała ją dwa dni temu, pomyślał zerkając na Amelie, której drgały kąciki ust. Ten świat jest dziwny. Westchnął. Scor poklepał go po plecach. Brunet spojrzał na niego dziwnie, ale nic nie powiedział kończąc swój obiad. Po jakże burzliwym przywitaniu Arii wszyscy powrócili do swoich zajęć. Czyli jedzenia. Aria nie jadła. Rozmawiała z dziewczynami i Hugonem. Im chyba też się odechciało. Albus cierpliwie czekał na Scora.
- Nie czekaj na mnie. Czekam na Rose.- westchnął blondyn. Albus przejechał ręka po twarzy wstając od stołu. Ruszyła swoim przeciętnym tempem macając się po kieszeniach. W końcu Mozę zapalić. Zaszył się gdzieś w najmniej widocznym miejscu i zaciągnął się głęboko. Dym przyjemnie łaskotał go w gardło i podniebienie. Przytrzymał go odrobinę dłużej wypuszczając ogromny obłoczek dymu. Widział czasami uczniów, którzy odeszli już ze szkoły jak jednym sztachem spalali całego papierosa. Dla Albusa to było marnotrawstwo.
- Użycz jednego.- Mało serce nie wyskoczyło mu z piersi. Opadł na ziemie widząc nad sobą na murku szczerzącą się Arie. Wziął kilka głębokich wdechu.
- Dopiero, co wyszedłem.- westchnął podając jej papierosa. Dziewczyna usiadła na murku w ogóle się nie przejmując zapaliła papierosa.
- Ja też. Nie narzekam.- burknęła. Dalej złą? Zastanowił się. Przyjrzał się jej. Może trochę, stwierdził. Spalił papierosa i zaczął grzebać w kieszeniach. Spodnie miał stare jeszcze z wypadku przynieśli mu tylko koszule. Uśmiechnął się pod nosem.
- Raymond?- zapytał. Aria burknęła cos pod nosem.
- Chyba nie sadzisz ze bym zapomniał o twoich urodzinach. Byłem po to.- powiedział kładąc jej pudełeczko na nogach. Aria ze zdziwieniem stwierdziła ze było takie same jak we śnie. Otworzyła. Smok także wyglądał tak samo. Przejechała po nim palcem.
- Odwróć.- Polecił Albus. Aria zmarszczyła brwi, ale wykonała polecenie. Na tyle wygrawerowany był napis po Malajsku. Aria najpierw się zdziwiła, po czym zaczęła czytać. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Fajne.- powiedziała przejeżdżając palcem po wygrawerowanym cytacie „Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości. Bo miłość ucieka, kiedy słyszy krzyk, lecz szybko wraca dając nadzieję”. Była ciekawa skąd wiedział, co powinien napisać. Słownik na pewno mu w tym nie pomógł.
- Pomożesz?- zapytała zeskakując z murku i wręczając mu medalik. Zebrała włosy na jedną stronę a Aalbus zapiął jej medali. Złapał go w palec obracając w słońcu. Cieszył go widok uśmiechu na jej twarzy, promieni słońca odbijających się najpierw od zielonych i czarnych kamieni by tańczyć na jej twarzy. Puściła medalik i stanęła do niego przodem.
- I jak?- zaśmiała się.
- Ładnie.- powiedział z uznaniem. Aria zaśmiała się, po czym przytuliła go.
-, Dzięki ale nie musiałeś.- powiedziała puszczając go.
- No, co ty! D końca życia byś mnie nienawidziła za to ze przyszedłem na imprezę bez prezentu. Zaśmiał się spalając peta. Aria tylko wzruszyła rekami.
- Nie prawda. Tylko do końca szkoły.- powiedziała. Albus przytaknął jej z uśmiechem.
- Aria!- Rose byłą naprawdę zła.
- Jeżeli paliłaś zabije cię.- powiedziała. Aria stając koło Albusa schowała rękę z papierosem za plecy. Albus wziął od niej papierosa za plecami.
- To tylko ja.- powiedział Albus. Rose zmierzyła ich oboje wzrokiem, po czym coś pisnęła przeskakując przez murek rzucając się na blondynkę.
 Albus odsunął się na wszelki wypadek. Do jego uszu nadlatywały tylko skrawki rozmowy, w której Rosie zadawała pytania nie dając czasu na odpowiedź Arii.
- Skąd!?- W końcu ryknęła Aria przejechała ręka po twarzy.
- Dostałam.- powiedziała w końcu.
- Od kogo?- Zapytała Rose pchając dalej Arie. Albus już nie usłyszał czy powiedziała, że od niego czy użyła bardzo denerwującego ostatnio Rose zdania: "Nie ważne".
- Naprawdę?!- A wiec powiedziała. Westchnął  uśmiechem, po czym się ulotnił. Katem oka zobaczyła tylko jak Rose szuka go a kiedy się odwraca udeje, że drapie siew głowę. Zaśmiała się i zniknął na trzecim piętrze

*^* 

- No, ale gdzie on jest?- zapytała Rose rozżalonym tonem. Aria wzruszyła z uśmiechem ramionami. Rose przyjrzała się jej.
- Mogę zobaczyć?- zapytała. Aria kiwnęła głową ściągając wisiorek. Rose szybko odwróciła go w drugą stronę i westchnęła zirytowana.
- Po jakiemu to?- zapytała oddając wisiorek Arii. Dziewczyna zapięła wisiorek nieudolnie, ale jej się udało.
- Po Malajsku.- powiedziała prostując ręce.
- Co tam pisze?- zapytała, Rose.
- „Pamiętaj by zawsze łapać mnie, gdy spadnę z miotły”.- Powiedziała poważnie Aria. Rose nawet przez chwili jej uwierzyła, ale po chwili trzepła się w głowę.
 Aria zaśmiała się.
- Nie wierze że uwierzyłaś.- zaśmiała się blondynka ruszając do zamku. Rose pobiegła szybko za nią.
- I tak się dowiem!- krzyknęła Rose, kiedy aria nagle zniknęła jej z oczu. Po chwili, kiedy Rose skręciła wpadła na Lily. Przed tablicą z ogłoszeniami był niemożliwy tłok.
- Lilka, co się dzieje?- zapytała Rose.
- Będzie bal!- krzyknęła Potter. Rose przepchnęła się do przodu by przeczytać ogłoszenie.

„ Dnia 25 kwietnia Br odbędzie się Bal Wielkanocny.
Odbędą się dwa bale. Dla osób z roku od pierwszego do piątego od godziny 15.00 do godziny 18.30 natomiast rocznik szósty i siódmy będzie miał bal od godziny 19.00 do około 24.00. Na bal chłopcy zapraszając dziewczęta. Obowiązkowe są stroje wieczorowe. Obecność obowiązkowa.
Dyrektor Minevra MacGonagall.”

Rose wyszczerzyła się do Lily.
- Arii się to nie spadała.- powiedziała psotka. Rose uśmiechnęła się szerzej.
- No właśnie! Znajdźmy ją! Szybko!- krzyknęła, kiedy Lily dalej stała w miejscu. Zaczęła przeszukiwać cały Hogwart. W końcu wpadły na najbardziej oczywisty pomysł- poszył do wydziału muzycznego. Jak się można było spodziewać Aria siedziała właśnie tam grając jakąś sonatę na flecie.
- Aria!- krzyknęła Rose, kiedy za trzecim razem pomyślała, że dziewczyna już kończy a ta jedynie zrobiła pauzę. Aria spojrzała na nią rozkojarzona.
- No co?- zapytała.
- Mam bal!- krzyknęła Rose.
- NIEE!- zawyła Aria rzucając fletem o ziemie, po czym szybko do niego podbiegając i głaszcząc go po główce.
- Tak!- ryknęła Rose podskakując na miejscu.
- No i nie wiem, z czego się tak cieszysz.- powiedziała naburmuszona Aria odkładając zbezczeszczony, ale naprawiony magia flet na miejsce.
- No, bo idziemy na zakupy?- zapytała retorycznie, Rose.- Co prawda bal jest dopiero w kwietniu, ale to nic!- zakrzyknęła Rose. Aria skrzywiła się nieznacznie, po czym uśmiechnęła się cwanie.
- Obecność obowiązkowa.- powiedziała z wyszczerzem Lily.
- Kurde!- krzyknęła Aria z furią.- Ja się tak nie bawię. Jeszcze mi powiecie ze chłopcy zapraszają?- zapytała. Lily i Rose pokiwały głową z morderczym uśmiechem. Aria jęknęła.
- Idę zrobić protest. – burknęła aria wyczarowując wielki transparent „Balom mówimy kategoryczne i cholernie głośnie NIE!”, po czym stanęła przed nim przyglądając mu się krytycznie.
- Nie ma mowy. Pójdziesz na ten bal. I to z chłopakiem.- powiedziała Rose. Jej niecny plan robiła się coraz łatwiejszy. Aria spojrzała na nią wkurzona. Po chwili do wydziały wpadł Albus razem z wniebowziętym sporem.
- Idziemy na bal Rosie!- krzyknął przytulając ruda Scor. Rose spojrzała na niego spod byka, po czym kopnęła w piszczel.
- Za co?!- ryknęła.
- A ładnie zaprosić to już nie łaska?- syknął Rose. Scor westchnął, po czym uśmiechnął się uroczo.
- Rosanno Weasley czy zechciałabyś pójść ze mną na bal?- zapytał. Rose zmrużyła oczy.
- Gdybyś nie był sobą to bym odmówiła. Nie mów do mnie per "Rosanna".- powiedziała prawie wypluwając swoje imię. Copr. Uśmiechnęła się zadowolony,.
- Ale jestem sobą! Hura!?- zapytał widząc nie tęgą minę Ala i Arii.
- Ehe. Ty się ciesz. Al, idziesz ze mną robić protest?- zapytała bruneta, Aria.. Albus wzruszył rękami, po czym kiwnął głową.
- Nie! nie, nie, nie ,nie!- krzyknął Scor tarasując im drogę.
- Dlaczego? Aż pięć razy?- zapytała Aria.
- Bo ja chcę ten bal!- krzyknęła Lily.
- No właśnie!- odkrzyknął jej z uśmiechem Scor. Aria przywaliła mu transparentem, po czym znów zmieniła jego postać w krzesło.
- Bolało.-jęknął Scor.
- Bo miało. Nigdzie nie idę. Chyba ze mogę…- zaczęła Aria z uśmiechem.
- Stroje wieczorowe.- zaśmiała się Rose.
- To nie! Nie idę! Na pewno nie wciśniesz mnie w kieckę Rose. Ani ty, ani Lily, ani Roxy, ani Amanda! Ani wy wszystkie!- krzyknęła zrozpaczona.
- Jeszcze się przekonamy.- powiedziała Rose mrużąc oczy. Po chwili stanęła koło niej Lily z podobną miną. Aria przewróciła oczami.
- Na. Pewno. Nie.Ubiorę. Sukienki!- krzyknęła Aria. 

Rozdział 26



W szkole panował chaos. Rose zalana łzami stała razem z ojcem i bratem. Harry rozmawiał z bratem Arii. Roxy przytulała zdenerwowana Lily a Scorpius wraz z Zabini i siostrom obserwowali wszystko z boku. Nie pozwolono nikomu wchodzić do skrzydła szpitalnego tak samo nikogo nie wpuszczali do Munga do Sali Arii.
- Jaka ona jest dziwna! Nieodpowiedzialna! No nie mogę!- Alex krzyczał chodząc w tę i z powrotem a Harry zadzwonił do Ginny żeby ta natychmiast znalazła się w Hogwarcie.
- Uspokój się Alex. Nic jej nie będzie.- powiedział Harry łapiąc chłopaka za ramię. Alex przetarł twarz dłonią kiwając głową. Ginny warz z Hermioną teleportowały się do Hogwartu.
- Harry! Co się stało?- zapytała widząc bladą twarz męża, zapłakana Rose i nie kontaktującą Lily.
- Albus miała wypadek. Aria też.- powiedział Harry. Ginni zatrzymałam się w półmroku. Harry poszedł do niej.
- Nic mu nie jest. Znaczy się. Jest, ale ma się dobrze. Gorzej jest z dziewczyna.- mruknął tak zęby Alex nie słyszał. Chłopka siedział na murku z twarzą schowana w dłoniach. Ron klepał go pokrzepiając po plecach a Rose przytuliła się do Scora szybko, po czym podbiegła do Lily, gdy ta także zaczęła płakać. Gdzieś zza krzaków dobiegło ich przekleństwo.
- Jak ja nienawidzę tej teleportacji.- warknął James.
- Co ty tu robisz?- zapytał, Harry.
- Mama tak szybko wyleciała z domu, że nie zdążyłem się zapytać, o co chodzi, więc najpierw poleciłam tutaj no, bo to było najbardziej oczywiste. Co się stało?- zapytał otrzepując liście z głowy. Zatrzymał się widząc zapłakaną Rose i tak samo Lily.
- Ej. Co się stało?- zapytał naprawdę przestraszony. Lily podbiegła do niego. Chłopak przytulił ja.
- Albus i Aria.- załkała.
- Co im się stało?- zapytał głaszcząc rudą po włosach. Rose stała na środku już lekko opanowana obejmując się ramionami.
- Lecieli za zniczem. Aria była zła na Albusa. I nie zauważyli tej wielkiej skały, która stoki niedaleko stadionu. Aria miała najnowszą miotłę. Zobaczyła tę skała i zatrzymała się, ale Albus nie zdążył. Aria naszczepcie złapała go za szatę. Jej miotła ruszyła a ona nie mogła jej zatrzymać. Albus zahaczył o ona noga wyrównując lot. Chyba się o coś kłócili. Później aria go pościła. Pomyłam ze ja zabije. Ale ona później zaskoczyła z miotły kierując ją niżej. Złapała go i jak byli 10 metrów przed ziemią zahaczyła ręką o miotłę zwalniając lot. Aria upadał a Albus upadł na nią. Z 25 metrów.- powiedziała jąkając się lekko Rose. James spojrzała na nią przestraszony. Lily załkała znów.
- Ale ja z nim rozmawiałem. Był przytomny, kiedy nieśliśmy go do skrzydła. Aria była przytomna chwili. Kłóciła się, że nie pójdzie do szpitala. Później znów zemdlała.- mruknął Harry.
- O matko.- westchnął James i lekko pobladł. Drzwi skrzypnęły i ze skrzydła wyszła pielęgniarka. Wszyscy czuli się w jej stronę.
- Panu Potterowi nic nie jest. Teraz odpoczywa. Ma złamaną rękę, obite żebra i kilka poważniejszych stłuczeń, ale wyjdzie z tego za góra tydzień.- powiedziała pielęgniarka. Harry i reszta lekko się uspokoili.
- A wie pani, co z Arią?- zapytał Alex. Kobieta westchnęła.
- Ma poważny krwotok wewnętrzny. Trzy złamane żebra przebiły płuco. Złamaną rękę i nogę. Poważne stłuczenia i uszkodzony kręgosłup. Nie jest z nią najlepiej, ale dzięki niej pan Potter za trzy dni, jeśli dobrze pójdzie będzie mógł wrócić na zajęcia.- powiedziała kobieta, po czym zniknęła w skrzydle szpitalnym.
- Czemu ona jest taka nieodpowiedzialna.- mruknął, Alex opierając się o mur. James był przerażony. I ta dziewczyna wstała i jeszcze się kłóciła. Jak to możliwe?
- Uratowała Albusa.- powiedział Scor kręcąc głową przytulając Amelie.
- Merlinie.- jęknął Alex.    
- Panie Raymond.- Dyrektorka pojawiał się koło mężczyzny.- Niech pan się weźmie w garść. Jutro pojedzie pan ze mną do św. Munga. Teraz niech pan wraca do swojej kwatery i odpocznie.- powiedziała. Alex pokiwał głową po czym ruszył do siebie obijając się lekko o ściany.
- Jednak powinniśmy usunąć tę skałę.- mruknęła MacGonagall. Harry pokiwał powoli głowa.
- Hagrid się tym zajmie.- mruknęła kobieta wracając z powrotem do swojego gabinetu.
- A jeśli cos z nią będzie nie tak?- zapytała Roxy.
- Nic jej nie będzie.- powiedział Ron zgarniając dziewczynę ramieniem.
- Ale ma uszkodzony kręgosłup.- jęknęła Rose.
- Będzie dobrze. W końcu to Aria. To już nie pierwszy raz.- mruknął James. Wszyscy pokiwali głowami a Amelie skrzywiła się.
- Dzięki.- burknęła.
- No co? Ale nic jej nie będzie. Da sobie rade. A jutro zbieramy się z panią profesor i resztą!- zarządził Scor.
- Tak!- zakrzyknęli wszyscy.
- Nie.- powiedziała Rose. Tylko ona nie podzielała ich entuzjazmu.                           
- Dlaczego?- zapytali.
- Bo i tak będzie nieprzytomna. Lepiej najpierw pogadajmy z Albusem. Pojedziemy do niej później.- powiedziała Rose, po czym ruszyła w stronę skrzydeł. Wsadziła głowę i pokiwała na nich palcem. Harry razem z resztą przyjaciół spojrzał chwile na dzieciaki, po czym szybko za nimi przemknęli. Albus leżał na łóżku i spał. Oddech miał chrapliwy, ale miarowy.
- Aluś?- zapytała Ginny bliska płaczu. Albus zamrugał oczami.
- Zabije ją.- warknął krzywiąc się.
- Jego nienawiść powróciła! Radujmy się!.- powiedział James. Albus złapał się za głowę.
- Jak się czujesz?- zapytała Ginny.                                      
- Mama?- Zdziwił się Albus.- Ah... Dobrze. Wszystko mnie boli, ale jest dobrze.- mruknął.
- Jak na upadek z 25 metrów bolec musi.- powiedział Scor z wyszczerzem.                                     
- I czego się szczerzysz?- warknął. Scor natychmiast przestał się uśmiechać.
- Dlaczego Aria cię puściła?- zapytała, Rose. Albus westchnął.                                                        
- Bo jej kazałem.- powiedział.                                                                  
- CO?!- ryknęli wszyscy Albus skrzywił się słysząc taką dużą ilość decybeli.
- Ciszej, co?- warknął.- Kazałem jej, bo myślałem ze jak mnie puści złapie mnie ktoś inny. Po kilku sekundach spadania zrozumiałem, że raczej nikomu się nie śpieszy a do tego ta kretynka mnie uratowała. Czy ja kiedyś wspomniałem ze jest nieodpowiedzialna?- zapytał Albus. Wszyscy pokiwali głowami.- A. To dobrze.- Stwierdził, po czym spojrzała na nich dziwnie.- Gdzie ona jest?- zapytał zdezorientowany.
- W Mungu. Ma krwotok wewnętrzny, zebra przebiły jej płuca i ma uszkodzony kręgosłup.- powiedziała Rose. Albus spojrzał na nią jakby zaczęła mu to wyśpiewywać po japońsku. Co najmniej.
- E…co?!- krzyknął. Rose pokiwał głową a Al tylko zamknął oczy i mruknął cos pod nosem.
- Co?- zapytała Rose.
- Nico.- warknął Albus.– Dacie mi teraz spać? Proszę?- zapytał. Ginny zaczęła wszystkich wypędzać niczym pielęgniarka, po czym ucałowawszy syna w czoło sama wyszła ze skrzydeł.
- No to już wiemy, czemu Aria go puściła.- westchnął Harry.
- Tak.- powiedziała cicho Rose. Wyszła na błonia i zniknęła im z oczu.
- Poradzi sobie.- powiedział Ron łapiąc Hermionę za rękę, kiedy ta ruszyła za córką. Za to wolny Hugo pobiegł za siostrą na wszelki wypadek.
- Wracajmy do domu.- powiedziała Hermiona. Starsi zgodzili się z nią i razem z Jamesem zniknęli. Lidzie zaczęli odchodzić od skrzydła szpitalnego. Scor poszedł szukać Rose. Amanda, Lily i Roxy poszły do siebie a Zabini i Amelie gdzieś zniknęli. Nikt nic nie mówił. W Hogwarcie pierwszy rak od kilku lat było całkowicie cicho.

*^* 

Minęły trzy dni. Alex był u Arii dwa dni temu, i wczoraj i wybiera się także dzisiaj. Jak na razie trafiał tylko na momenty, kiedy ta spała. Dzisiaj także mieli z nim pojechać Rose, Lily, Roxy i Amanda. Scorpius wcisnął się na chama.
- Panie psorze?- zapytała rudowłosa, Kim, puchonka z trzeciego roku.
- Co? A tak./ Przepraszam. Przeczytajcie temat o wilkołakach i przynieście mi na za tydzień referat. Nie musi być długi. Mają być zawarte w nim najważniejsze informacje.- mruknął, po czym znów usiadł za sowim biurkiem. Uczniowie spojrzeli na niego zaniepokojeni, ale wrócili do swoich prac. Lekcja dobiegła końca a Alex był pierwszy przy drzwiach. Prawie wyrzucił jakiegoś spowolnionego ślizgona za drzwi. Pobiegł do gabinetu dyrektorki. Dzieciaki już czekały na niego.
- No to powodzenia.- powiedziała dyrektorka. Amanda razem z Rose weszły pierwsze, później Lily i Roxy i Scor wraz z Alexem. Wylądowali w poczekalni św. Munga. Rozejrzeli się, po czym Alex zaprowadził ich do pokoju Arii. Dziewczyna leżała na intensywnej terapii na piątym piętrze. Winda na szczęście szybko przyjechała i po czcili cała wycieczką stali przed oszklonymi drzwiami Arii. Dziewczyna była obandażowana a koło niej kręcili się magomedycy i inny. Jedyne, co ucieszyło wszystkich dookoła to, to, że właśnie kłóciła się z pielęgniarką. Alex żwawo nacisnął klamkę.
-…No chyba nie. Nie chce jakiegoś świństwa na byle gówno!- warknęła Aria. Alex zaśmiał się. Dziewczyna spojrzała do niego.
- O! Goście. Pani wybaczy. Skończymy potem.- powiedziała Aria z wrednym uśmiechem. Pielęgniarka minęła ich w drzwiach burcząc.
- Ta dziewczyna mnie wykończy.- Rose pisnęła i podbiegła do przyjaciółki. Zaczęła gadać przekrzykując siebie nawzajem aż w końcu zakończyły spektakularnym.
- NO CO TY!?
- Ekhm.- Chrząknął Scor.
- Cześć blondasie.- zaśmiała się Aria. Scor coś mruknął pod nosem przybijając jej piątkę.  Dzieci chwile pogadały z Arią, później zostawiły ją z Alexem. Później Morse szybko wparowała do pokoju Arii.
- No jak tam Rose?- zapytała Aria sącząc sok przez słomkę.                     
- A dobrze. QA u ciebie?- zapytała.
- Jakoś . No wiesz. Ten krwotok wewnętrzny meczy.- zaśmiała się blondynka. Rose spojrzała na nią dziwnie. Aria westchnęła.
- No na prawdę dobrze się czuje. Jak tam Aluś?- zaśmiała się Aria. Rose uśmiechnęła się.
- Z nim dużo lepiej. Po wypadku już z nami gadał.- powiedziała z uśmiechem Rose.
- No i git.- uśmiechnęła się Aria. Rose pokręciła głową.
- Co ci się śniło?- zapytała. Aria zmarszczyła brwi.                       
- Kiedy?- zapytała blondynka.                                                                          
- W dniu urodzin.- powiedziała Rose. Aria skrzywiła się.                                                 
- Nic fajnego.- powiedziała.
- Coś z Albusem.- powiedziała Rose. Aria spojrzała na nią z mordem.
- Sama mi to powiedziałaś. Przez sen.- zaśmiała się ruda. Blondynka przejechała ręką po twarzy.
- Oj Raymond. Ale wpadłaś.- zaśmiała się ruda. Aria wycelowała w nią palcem.
- Nie wiem, o czym mówisz, ale mnie denerwujesz. Powierz mu a własnoręcznie cię unieszkodliwię.- warknęła. Rose zaniosła się śmiechem przytakując.
- No. A wracam za trzy dni.- powiedziała blondynka.                                               
- Na serio? Super!- krzyknęła Rose.
- Panno Weasley wracacie do Hogwartu.- powiedziała pielęgniarka. Rose przytuliła Arie a kiedy wychodziła pielęgniarka uchyliła usta, kiedy wyprzedziła ją Aria.
- Nie wezmę tego świństwa!- ryknęła. Rose zaśmiała się i zbiegła na dół do recepcji gdzie potem zniknęła w zielonych płomieniach kominka.