Albus podziękował ostatni raz pielęgniarce. Niestety nie
pozwoliła mu wyjść trzeciego dnia, lecz dwa dni później. Akurat trwały lekcje.
Albus przechadzał się po korytarzach, kiedy przed nim wyrósł Bezgłowy Nick.
- Cześć Nick.- powiedział Albus.
- O! Pan Potter. Jak się pan ma?- zapytał Nick. Albus
wzruszyła ramionami.
- Jakoś. Ujndze. Kiedy kończą się lekcje?- zapytał Albus lekko
zdezorientowany.
- Za trzy minuty. To pora na obiad.- Dodał sir Nicolas, po
czym zniknął. Albus zmarszczył brwi doszukując się jakiejś aluzji w słowach
ducha. W końcu wzruszyła ramionami i jako pierwszy zasiadał za stołem
Slytherinu. Stoły powoli się zapełniały. Dyrektorka oficjalnie rozpoczęła
obiad.
- No i jesteś!- zakrzyknął Zabini. Albus mruknął coś
przeżuwając akurat sałatkę.
- Będziesz gra l dalej?- zapytał Jase. Albus zakrztusi się
sałatą.
- No przecież, że tak.- wycharczał. Jase wzruszył tylko rękami
wracając do swojego udka z kurczaka. Albus rozejrzał się. Rose machała do niego
szaleńczo razem z Lily i Roxy. Odmachał im pośpiesznie bojąc się ze im te łapki
odpadną. Dyrektorka zaciekawiła Albusa. Była jakaś tak dziwnie spokojna lekko
rozbawiona. Przyglądną się jej długo. Nawet nie usłyszał skrzypnięcia drzwi ani
tego jak cały Hogwart umilkł. Albus obrócił się dopiero, kiedy w żebra uderzył
go Scor. Już mu chciał cos odwarknąć, kiedy go zatkało. Co ona tu do cholery
robi?! Ryknął w myślach widząc arie wchodzącą do wielkiej Sali.
- Wow. Prawie jakby była Potterem.- zaśmiała się blondynka.
Albus rypnął głową o blat, kiedy ludzie zaczęli powoli podbiegać do blondynki.
Umrę, jeszcze dziś. Pomyślał przyglądając się zalanej łzami, Rose która
przytula Arie. A widziała ją dwa dni temu, pomyślał zerkając na Amelie, której
drgały kąciki ust. Ten świat jest dziwny. Westchnął. Scor poklepał go po
plecach. Brunet spojrzał na niego dziwnie, ale nic nie powiedział kończąc swój
obiad. Po jakże burzliwym przywitaniu Arii wszyscy powrócili do swoich zajęć.
Czyli jedzenia. Aria nie jadła. Rozmawiała z dziewczynami i Hugonem. Im chyba
też się odechciało. Albus cierpliwie czekał na Scora.
- Nie czekaj na mnie. Czekam na Rose.- westchnął blondyn.
Albus przejechał ręka po twarzy wstając od stołu. Ruszyła swoim przeciętnym
tempem macając się po kieszeniach. W końcu Mozę zapalić. Zaszył się gdzieś w
najmniej widocznym miejscu i zaciągnął się głęboko. Dym przyjemnie łaskotał go
w gardło i podniebienie. Przytrzymał go odrobinę dłużej wypuszczając ogromny
obłoczek dymu. Widział czasami uczniów, którzy odeszli już ze szkoły jak jednym
sztachem spalali całego papierosa. Dla Albusa to było marnotrawstwo.
- Użycz jednego.- Mało serce nie wyskoczyło mu z piersi.
Opadł na ziemie widząc nad sobą na murku szczerzącą się Arie. Wziął kilka
głębokich wdechu.
- Dopiero, co wyszedłem.- westchnął podając jej papierosa.
Dziewczyna usiadła na murku w ogóle się nie przejmując zapaliła papierosa.
- Ja też. Nie narzekam.- burknęła. Dalej złą? Zastanowił
się. Przyjrzał się jej. Może trochę, stwierdził. Spalił papierosa i zaczął
grzebać w kieszeniach. Spodnie miał stare jeszcze z wypadku przynieśli mu tylko
koszule. Uśmiechnął się pod nosem.
- Raymond?- zapytał. Aria burknęła cos pod nosem.
- Chyba nie sadzisz ze bym zapomniał o twoich urodzinach.
Byłem po to.- powiedział kładąc jej pudełeczko na nogach. Aria ze zdziwieniem
stwierdziła ze było takie same jak we śnie. Otworzyła. Smok także wyglądał tak
samo. Przejechała po nim palcem.
- Odwróć.- Polecił Albus. Aria zmarszczyła brwi, ale
wykonała polecenie. Na tyle wygrawerowany był napis po Malajsku. Aria najpierw
się zdziwiła, po czym zaczęła czytać. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Fajne.- powiedziała przejeżdżając palcem po wygrawerowanym
cytacie „Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości. Bo miłość ucieka, kiedy słyszy
krzyk, lecz szybko wraca dając nadzieję”. Była ciekawa skąd wiedział, co
powinien napisać. Słownik na pewno mu w tym nie pomógł.
- Pomożesz?- zapytała zeskakując z murku i wręczając mu
medalik. Zebrała włosy na jedną stronę a Aalbus zapiął jej medali. Złapał go w
palec obracając w słońcu. Cieszył go widok uśmiechu na jej twarzy, promieni
słońca odbijających się najpierw od zielonych i czarnych kamieni by tańczyć na
jej twarzy. Puściła medalik i stanęła do niego przodem.
- I jak?- zaśmiała się.
- Ładnie.- powiedział z uznaniem. Aria zaśmiała się, po czym
przytuliła go.
-, Dzięki ale nie musiałeś.- powiedziała puszczając go.
- No, co ty! D końca życia byś mnie nienawidziła za to ze
przyszedłem na imprezę bez prezentu. Zaśmiał się spalając peta. Aria tylko
wzruszyła rekami.
- Nie prawda. Tylko do końca szkoły.- powiedziała. Albus
przytaknął jej z uśmiechem.
- Aria!- Rose byłą naprawdę zła.
- Jeżeli paliłaś zabije cię.- powiedziała. Aria stając koło
Albusa schowała rękę z papierosem za plecy. Albus wziął od niej papierosa za
plecami.
- To tylko ja.- powiedział Albus. Rose zmierzyła ich oboje
wzrokiem, po czym coś pisnęła przeskakując przez murek rzucając się na
blondynkę.
Albus odsunął się na
wszelki wypadek. Do jego uszu nadlatywały tylko skrawki rozmowy, w której Rosie
zadawała pytania nie dając czasu na odpowiedź Arii.
- Skąd!?- W końcu ryknęła Aria przejechała ręka po twarzy.
- Dostałam.- powiedziała w końcu.
- Od kogo?- Zapytała Rose pchając dalej Arie. Albus już nie
usłyszał czy powiedziała, że od niego czy użyła bardzo denerwującego ostatnio
Rose zdania: "Nie ważne".
- Naprawdę?!- A wiec powiedziała. Westchnął uśmiechem, po czym się ulotnił. Katem oka
zobaczyła tylko jak Rose szuka go a kiedy się odwraca udeje, że drapie siew
głowę. Zaśmiała się i zniknął na trzecim piętrze
*^*
- No, ale gdzie on jest?- zapytała Rose rozżalonym tonem.
Aria wzruszyła z uśmiechem ramionami. Rose przyjrzała się jej.
- Mogę zobaczyć?- zapytała. Aria kiwnęła głową ściągając wisiorek.
Rose szybko odwróciła go w drugą stronę i westchnęła zirytowana.
- Po jakiemu to?- zapytała oddając wisiorek Arii. Dziewczyna
zapięła wisiorek nieudolnie, ale jej się udało.
- Po Malajsku.- powiedziała prostując ręce.
- Co tam pisze?- zapytała, Rose.
- „Pamiętaj by zawsze łapać mnie, gdy spadnę z miotły”.-
Powiedziała poważnie Aria. Rose nawet przez chwili jej uwierzyła, ale po chwili
trzepła się w głowę.
Aria zaśmiała się.
- Nie wierze że uwierzyłaś.- zaśmiała się blondynka ruszając
do zamku. Rose pobiegła szybko za nią.
- I tak się dowiem!- krzyknęła Rose, kiedy aria nagle
zniknęła jej z oczu. Po chwili, kiedy Rose skręciła wpadła na Lily. Przed
tablicą z ogłoszeniami był niemożliwy tłok.
- Lilka, co się dzieje?- zapytała Rose.
- Będzie bal!- krzyknęła Potter. Rose przepchnęła się do
przodu by przeczytać ogłoszenie.
„ Dnia 25 kwietnia Br
odbędzie się Bal Wielkanocny.
Odbędą się dwa bale.
Dla osób z roku od pierwszego do piątego od godziny 15.00 do godziny 18.30
natomiast rocznik szósty i siódmy będzie miał bal od godziny 19.00 do około
24.00. Na bal chłopcy zapraszając dziewczęta. Obowiązkowe są stroje wieczorowe.
Obecność obowiązkowa.
Dyrektor Minevra
MacGonagall.”
Rose wyszczerzyła się do Lily.
- Arii się to nie spadała.- powiedziała psotka. Rose
uśmiechnęła się szerzej.
- No właśnie! Znajdźmy ją! Szybko!- krzyknęła, kiedy Lily
dalej stała w miejscu. Zaczęła przeszukiwać cały Hogwart. W końcu wpadły na
najbardziej oczywisty pomysł- poszył do wydziału muzycznego. Jak się można było
spodziewać Aria siedziała właśnie tam grając jakąś sonatę na flecie.
- Aria!- krzyknęła Rose, kiedy za trzecim razem pomyślała,
że dziewczyna już kończy a ta jedynie zrobiła pauzę. Aria spojrzała na nią
rozkojarzona.
- No co?- zapytała.
- Mam bal!- krzyknęła Rose.
- NIEE!- zawyła Aria rzucając fletem o ziemie, po czym
szybko do niego podbiegając i głaszcząc go po główce.
- Tak!- ryknęła Rose podskakując na miejscu.
- No i nie wiem, z czego się tak cieszysz.- powiedziała
naburmuszona Aria odkładając zbezczeszczony, ale naprawiony magia flet na
miejsce.
- No, bo idziemy na zakupy?- zapytała retorycznie, Rose.- Co
prawda bal jest dopiero w kwietniu, ale to nic!- zakrzyknęła Rose. Aria
skrzywiła się nieznacznie, po czym uśmiechnęła się cwanie.
- Obecność obowiązkowa.- powiedziała z wyszczerzem Lily.
- Kurde!- krzyknęła Aria z furią.- Ja się tak nie bawię.
Jeszcze mi powiecie ze chłopcy zapraszają?- zapytała. Lily i Rose pokiwały
głową z morderczym uśmiechem. Aria jęknęła.
- Idę zrobić protest. – burknęła aria wyczarowując wielki
transparent „Balom mówimy kategoryczne i cholernie głośnie NIE!”, po czym
stanęła przed nim przyglądając mu się krytycznie.
- Nie ma mowy. Pójdziesz na ten bal. I to z chłopakiem.-
powiedziała Rose. Jej niecny plan robiła się coraz łatwiejszy. Aria spojrzała
na nią wkurzona. Po chwili do wydziały wpadł Albus razem z wniebowziętym
sporem.
- Idziemy na bal Rosie!- krzyknął przytulając ruda Scor.
Rose spojrzała na niego spod byka, po czym kopnęła w piszczel.
- Za co?!- ryknęła.
- A ładnie zaprosić to już nie łaska?- syknął Rose. Scor
westchnął, po czym uśmiechnął się uroczo.
- Rosanno Weasley czy zechciałabyś pójść ze mną na bal?-
zapytał. Rose zmrużyła oczy.
- Gdybyś nie był sobą to bym odmówiła. Nie mów do mnie per
"Rosanna".- powiedziała prawie wypluwając swoje imię. Copr.
Uśmiechnęła się zadowolony,.
- Ale jestem sobą! Hura!?- zapytał widząc nie tęgą minę Ala
i Arii.
- Ehe. Ty się ciesz. Al, idziesz ze mną robić protest?-
zapytała bruneta, Aria.. Albus wzruszył rękami, po czym kiwnął głową.
- Nie! nie, nie, nie ,nie!- krzyknął Scor tarasując im
drogę.
- Dlaczego? Aż pięć razy?- zapytała Aria.
- Bo ja chcę ten bal!- krzyknęła Lily.
- No właśnie!- odkrzyknął jej z uśmiechem Scor. Aria
przywaliła mu transparentem, po czym znów zmieniła jego postać w krzesło.
- Bolało.-jęknął Scor.
- Bo miało. Nigdzie nie idę. Chyba ze mogę…- zaczęła Aria z
uśmiechem.
- Stroje wieczorowe.- zaśmiała się Rose.
- To nie! Nie idę! Na pewno nie wciśniesz mnie w kieckę
Rose. Ani ty, ani Lily, ani Roxy, ani Amanda! Ani wy wszystkie!- krzyknęła
zrozpaczona.
- Jeszcze się przekonamy.- powiedziała Rose mrużąc oczy. Po
chwili stanęła koło niej Lily z podobną miną. Aria przewróciła oczami.
- Na. Pewno. Nie.Ubiorę. Sukienki!- krzyknęła Aria.
,,Wow. Prawie jakbym była Potterem"
OdpowiedzUsuńHahahahahaha xd
Powaliłaś mnie tym tekstem xd