- Albus! AAALLBUUUSS!- Ryknęła Rose razem z Lily i
Scorpiusem. Chłopak zatrzymał się, ale nie spojrzała na trójkę wołających go
osób.
- No dalej Wesaley. Pokaż, jaka jesteś odważna.- Powiedział,
Scorp, na ucho Rose . Ruda przywalił mu ręką w twarz i podbiegła do Ala.
- Albus? Jak twoja ręka?- Zapytała cicho. Albus spojrzała na
nią z góry i miał ochotę się roześmiać.
- W porządku.- Powiedział. Dziewczyna cofnęła się trochę.
- Stary, powinieneś się przebrać.- Powiedział, Scorpius.
- Też tak uważam. Osobiście zawsze podobali mi się faceci,
którzy wyglądali jakby wybili całe miasto no, ale…to moja krew.- Doszedł ich
głos trochę jakby z boku. Wszyscy spojrzeli przed siebie. O mur zamku opierała
się aria z zabandażowanym brzuchem.
- Ty…oszalałaś!?- Ryknęła Rose. Albus tylko uśmiechnął się
pod nosem.
- Ja? Skądże znowu.-
Powiedziała dziewczyna ruszając w ich stronę z uśmiechem godnym pogodynki.
- Musze przyznać mojej drogiej kuzynce racje Raymond. Nie
powinnaś już chodzić.- Powiedział Albus poprawiając okulary.
-Ach tak?- Zapytała aria podpierając się o bok.-
Pielęgniarka nie miała…a nie przecież się wymknęłam.- Powiedziała śmiejąc się
Aria. Lily wraz ze Scorpem i Rose zrobili tak zwanego Face Plama.
- Tak też myślałem.- Westchnął Albus ruszając w stronę
dziewczyny. Aria już uspokoiła się i spojrzała na chłopaka. Wciągnęła powietrze
a Albus przerzucił ją sobie przez ramie.
- Co ty odwalasz Potter!?- Ryknęła Aria. Albus poprawił
sobie dziewczynę na ramieniu i ruszył w stronę Skrzydła Szpitalnego.
- Potter puść mnie!- Krzyczała Aria waląc po plecach Albusa.
- nie.- Powiedział krótko skręcając za róg.
- Potter no!- Krzyk Arii słychać było aż w Sali Wejściowej.
- Co to za krzyki?- Zapytał, Alex Raymond.
- a… to tylko Aria.- Powiedziała z uśmiechem Rose.
- Co?! Gdzie ona jest?- Zapytał.
- Albus niesie ją do skrzydła szpitalnego.- Odparła, Lily.
- Ale… co…?- Zapytał, Alex.
- No, bo sobie wyszła a Albus jest nadopiekuńczy. Bardzo,
bardzo względem wszystkich. Może nie wygląda, ale ma to po mamie.- Powiedziała
Lily.
- A…zabije ją.- Powiedział Alex i ruszył dalej.
*^*
- Potter?- Zapytała Aria dalej przewieszona przez ramię
Albusa.
- Co?- Zapytał.
- Dlaczego?- Zapytała ponownie drapiąc się po głowie.
- Konkrety?- Zapytał Albus skręcając na schody prowadzące w
dół.
- Dlaczego mnie pocałowałeś, dlaczego mnie teraz niesiesz?-
Zapytała.
- Okey. Nie wiem, czemu nie zapytałaś, dlaczego cię
uratowałem, ale rozumiesz, że znasz odpowiedź.- Mruknął.
- No przecież.- Żachnęła się dziewczyna.
- Niosę cię, ponieważ jestem, nadopiekuńczy dla wszystkich
istot, co odziedziczyłem po mamusi. I się nie śmiej, bo to prawda.- Powiedział
słysząc chichoty dziewczyny.
- Dobra. Zapytam się Lilki.- Powiedziała.
- A co do tamtego to…- zaczął Albus, kiedy nagle ruchome
schody postanowiły im zrobić mały żarcik i zaczęły się kręcić i podskakiwać
niczym byk na rodeo.
- Na stringi Merlina.- Warknął, Albus kiedy schody
przestały.
- jak na najgorszej karuzeli świta.- Powiedziała dziewczyna.
Albus westchnął i wszedł jak mu się wydawało do SS. Jednak to była jakaś
opuszczona sala. Postawił Arie na ziemi i zaczął się zastanawiać jak stąd
wyjść.
- Więc?- Ponowiła pytanie Aria leżąc na ławce i tamując
krew, która znów trysnęła jej z boku tak żeby chłopak tego nie widział.
- A co?- Zapytał zamyślony al.
- Moje pytanie.- Powiedziała aria z zamkniętymi oczami.
- A jakbym powiedział, że mi się podobasz?- Zapytała Albus.
- To bym ci nie uwierzyła.- Powiedziała z uśmiechem Aria.
Albus zaśmiał się.
- Okey. To był impuls. Wiesz te plotki. Jak ja nienawidzę
czasem, Hogwartu.- Westchnął
-To już wszystko…rozumiem.-= Powiedziała dziewczyna
zeskakując z ławki. Bandaż zabarwił się na czerwono.
- Raymond?- Zapytał Albus patrząc jak dziewczyna zbliża się
do niego chwiejnym krokiem.
- Jest źle.- Warknął Albus łapiąc dziewczyna z powrotem na
ręce.
-Raymond jesteś bezmyślna.- Westchnął.
- Wiem.- Westchnęła znów mdlejąc.
- Aria?- Usłyszała szept swojego brata.;
- Nie powinna wychodzić! Co sobie pan myślał panie Potter?!
Do tego niósł ją pan tak, że znów zaczęła krwawić! Powinien pan uważać na swoją
rękę…!- Krzyki jeszcze bardziej rozbudziły dziewczynę. Spojrzała na swojego
uśmiechniętego brata a następnie na pielęgniarkę drącą się w niebogłosy na
Albusa.
- No, co? Ja sama wyszłam.- Powiedziała Aria.
- Panna Raymond? Obudziła się pani! Och jak dobrze. Jest
pani bardzo nieodpowiedzialna i bezmyślna.- Powiedziała pielęgniarka.
- Mówiłem.- Powiedział Albus.
- Oj zamknij się.- Westchnęła dziewczyna siadając na łóżku.
- Następnym razem sam cię zabije.- Westchnął Alex
przytulając dziewczynę.
- To już czternasty raz. Niecierpliwie czekam.- Powiedziała
Aria puszczając brata, który tylko się zaśmiał.
- A ten…- zaczęła aria kładąc się z powrotem na łóżku.- Co z
Amelie?- Zapytała. Alex zerwała się z krzesła.
- ty nie powinnaś się o nią martwić tylko o siebie! Toć to
ona cię zaatakowała!- Krzyki brata długo roznosiły się po Sali. Aria tylko
znudzona oglądała swój bandaż.
- Skończyłeś?- Zapytała, kiedy krzyki Alexa ucichły. Chłopak
kiwnął głową.
- To, co z nią?- Zapytała patrząc na Pottera. Chłopak tylko
wzruszył ramionami.
- Jest zawieszona na dwa miesiące. Gdyby nie ty to by ja
wyrzucili.- Powiedział Albus wychodząc.
- Jaka ja jestem wspaniałomyślna.- Warknęła do siebie aria
zamykając oczy.
- Mowa.- Powiedział jej brat obserwując Albusa, który już
szedł korytarzem.
- Młoda?- Zapytał mężczyzna.
- No, co?- Westchnęła dziewczyna.
- Jak ty to robisz?- Zapytał. Dziewczyna otworzyła oczy.
- Co?- Zapytała.
- Nauczyciele dużo mówili mi o tym chłopaku. A ty tak sobie
z nim gadasz zabierasz mu okulary i…- jej brat się zaciął a Aria zaśmiała się.
- I całuję. To nie ja! Przyrzekam! To on się do mnie lepi.-
Zaśmiała się Aria łapiąc za brzuch.
- Nie ważne. Nie wiem jak ty to robisz, ale normalnie to
cud. Pani dyrektor jest bardzo zadowolona.- Powiedział.
- e tam. Zobaczysz. Odechce jej się.- Powiedziała dziewczyna
z szczerząc ząbki.
- Ty cos kombinujesz.- Powiedział jej brat.
- Nie no skądże. Wiesz, że ja wszystko na ostatnią chwile.-
Powiedziała z uśmiechem.
- Panie Raymond proszę już iść! Pańska siostra musi
odpocząć! Już! Wynocha!- Zaczęła krzyczeć pielęgniarka a brat arii szybko
wybiegł z SS.
- No i taka zaryczana siedziała na ławce i czekała na swoich
rodziców. Scorpius to był tak wkurzony, że tylko koło niej siedział i klepał ją
po plecach. A jej ojciec to normalnie był tak spokojny, że aż przerażający a
matka to już na wstępie się na nią rzuciła z krzykiem.- Powiedziała Rose
siedząc na szpitalnym wyrku Arii. Blondynka zabrała jej Fasolki Wszystkich Samków,
które z resztą były jej i wrzuciła do szafki. Ruda spojrzała na nią z wyrzutem.
- No co? Później powiesz ze przeze mnie przytyłaś.-
Wyszczerzyła się Aria. Rose tylko westchnęła z uśmiechem. Pielęgniarka podeszła
do dziewczyny.
- Kiedy mogę wyjść?!- Krzyknęła Aria. Pielęgniarka z
wrażenia wypuściła wszystkie leki, które blondynka szybko złapała. Piguła
spojrzała na nią czerwona. Już od wczoraj tak zaskakiwała kobietę a leżał tu
dopiero cztery dni.
- Najlepiej już.- Warknęła. Aria odrzuciła kołdrę ukazując swoje
poharatane ubranie i szybko wyskoczyła z łóżka.
- Wiedziałam, że się pani zgodzi.- Powiedziała dziewczyna
pakując wszystkie słodycze do torby.- Do widzenia!- Krzyknęła przy wyjściu.,
- Błagam oby nie.- Westchnęła wykończona pielęgniarka. Rose
niosąc nie tylko swoją, ale także torbę Arii opowiadała jej to inne plotki na
temat blondynki i jej kuzyna.
- Jacy ci ludzie są wkurzający.- Warknęła Aria ignorując
ciekawskie spojrzenia osób, obok których przechodziły.
- No, ale to jest podejrzane Ar! I nie mów, że nie.- Dodała
ruda skręcając. Aria zaśmiała się i zrobiła szybko jeden krok w bok żeby nie
wpaść jak się okazało na Malfoya.
- O, Raymond.- Powiedział zdziwiony.
- O, Malfoy.- Dodała z uśmiechem dziewczyna. Malfoy najpierw
zmierzył ją wzrokiem, po czym westchnął.
- Myśl sobie, co chcesz, Raymond ale ja…- Scorp się zaciął.
Rose jakby pewnie mogła to by mu przywaliła w plecy żeby to wyksztusił, ale
blondynka hamowała ją wzorkiem.
- Na Salazara, jakie to trudne!- Warknął w końcu a Aria
parsknęła śmiechem- Dzięki tobie moja siostra dalej będzie chodził do tej
zrytej szkoły a znając ją, chociaż wie, że powinna nie zrobi tego, więc, jako
że jestem od niej straszy… I zamknij się Weasley wiem, że o pięć minut, ale
zawsze coś… - warknął widząc jak Rose otworzyła usta. Aria uśmiechnęła się
jedynie- wracając. Dzięki, nie.- Powiedział spuszczając głowę. Aria uśmiechnęła
się.
- Nie ma, za co.- Powiedziała klepiąc go pokrzepiająco po
plecach.- Ale nie żebym chciała cię jakoś obrazić, ale…twoja siostra naprawdę
jest tępa. Cieszę się, że jesteś inny.- Dodała z uśmiechem i ruszyła do przodu.
Malfoy razem z Rose zdziwiony nie na żarty spojrzał na tą rudą.
- Ja jej nie rozumiem.- Westchnęła ruda pociągając z bara
Malfoya i dobiegła do przyjaciółki.
- Jesteś naprawdę dziwna.- Dodała ruda.
- Nie. Jestem po prostu szczera.- Powiedziała ze śmiechem
wychodząc na błonia z rudą. Albus znów jak miał w zwyczaju od jakiegoś roku
siedział na jednym z parapetów okna na korytarzu na trzecim piętrze i
obserwował błonia. Z tego okna był najlepszy widok. Wcale nie zdziwił się
widząc blondynkę razem ze swoją kuzynką na błoniach. Kiedy był u pielęgniarki
dwa dni temu by ściągnęła mu bandaże cały czas coś tam zrzędziła i zaskakiwała
pielęgniarkę. Uśmiechnął się pod nosem i oparł wygodniej o okno. Dziewczyny
usiadły na jednej z ławek i zaczęły o czymś gadać. Rose jak zwykle zaczęła
opowiadać naprawdę długą i zapewne poplątana historie wnioskując ze
zmarszczonych brwi blondynki. Kiedy Rose z uśmiechem w końcu zakończyła
blondynka prawie leżała na ławce ze śmiechu. Albus wyobraził sobie jak płyną
jej łzy z oczu. Kiedy po kilkunastu minutach wstały i ruszyły do zamku aria
instynktownie podniosła głowę do góry i napotkała swoim spojrzeniem na zielone
tęczówki Albusa. Chłopak poprawił sobie okulary a Aria tylko odwróciła głowę do
przyjaciółki.
- Ona jest naprawdę jakaś…inna.- Powiedział Malfoy kończąc
zdawać relacje Albusowi i Zabiniemu. Albus tylko westchnął a Zabini zdziwiony
gapił się teraz na blondynkę.
- Czyli że na ciebie leci?- Zapytał czarnoskóry. Albus znów
westchnął a Malfoy trzasnął się ręką w czoło.
- Ni idioto. Chodzi o to, że jest po prostu szczera bądź
miła bądź oba a to nie jest częste- warknął Albus.
- A ha. Dziwne.- Powiedział marszcząc brwi, Jase.
- Nom.- Powiedział Malfoy patrząc na Albusa, który właśnie
stukał coś o blat stołu.
- Al, co ty odpierdalasz?- Zapytał Scorpius rozpoznając
melodie.
- ćwiczę.- powiedział Albus.
- Czemu nie pójdziesz poćwiczyć tego na fortepianie zamiast
na stole?- Zapytał, Malfoy. Albus spojrzał na niego.
- Bo poroszono mnie żebym nie niszczył tej melodii...-
Powiedział.- Bo nie umiem jej do końca- dodał jeszcze.
- Kto cię prosił?- Zapytał, Jase.
- a czy to twoja sprawa?- Zapytał, Albus.
- No chyba nie.- Odparł, Zabini.
- No właśnie.- Odparował, Potter.
- miałeś ten szlaban?- Zaciekawił się, Malfoy.
- Nie. Odwołali nam.- Powiedział Al.
- Nam?- Powtórzył zdziwiony Malfoy.
- Miałem mieć szlaban z Raymond.- Dodał Albus powoli
zwracając twarz ku przyjacielowi.
- Dostała szlaban? Za co?- Zapytał zdziwiony.
- Za pałętanie się po zamku po zmroku. Ale wtedy była u nas
na imprezie.- Powiedział Al.
- Oj kłamiemy bratu.- Zaśmiał się Scorp.
- A propos brata…to jest trochę dziwny.- Powiedział Jase.
- No, co ty. Można to wywnioskować po lekcjach.- Powiedział
Albus.
- Al?- Zapytał Scorpius oglądają swoje paznokcie.
- Czego?- Zapytał Al.
- Czemu… Ekhm…- Malfoy zaciął się widząc wzrok przyjaciela
bez okularów. Głupie zielone gały, warknął w myślach.
- Malfoy?- Zapytał Albus. Scorp pokręciła głową.
- Dlaczego nie masz okularów?- Zapytał zdziwiony. Albus
wskazał blondynkę siedzącą przy stole gryfonów. W jej włosach znów były jego
okulary.
- Dobra,. Już rozumiem. A po drugie…- Scorp zaciął się znów.
- Dlaczego ją pocałowałeś?- Wypalił w końcu Zabini. Albus
uśmiechnął się szatańsko odrzucając swoją grzywkę, co ślizgonki skwitowały
westchnieniem.
- Bo miałem takie widzi mi się.- Powiedział, Albus opierając
się o blat.
- Al, czy z tobą wszystko okey?- Zapytał. Albus przymknął na
chwile oczy.
- A czemu pytasz?- Zapytał.
- Nie no tak mnie ostatnio zaskakujesz.- Powiedział Scorp.
Albus uśmiechnął się pod nosem.
- Potter masz szczęście. Twój szlaban został odwieszony. Mam
nadzieje, że już więcej cię tak nie zobaczę.- Powiedział psor Raymond. Albus
spojrzał na niego zdziwiony. Alex Raymond z ręką w kieszeni stanął za Albusem.
Wyciągnął rękę z kieszeni i położył ją na ramieniu Albusa, po czym wrócił do
stołu nauczycielskiego. Albus najpierw spojrzał na paczkę papierosów, która
ześlizgnęła się z ramienia, ślizgona a później na blondynkę. Brodę podparła na
dłoniach i z okularami Ala na nosie spojrzała na niego z uśmiechem wzruszając
ramionami. Albus tylko uśmiechnął się w ten dziwny sposób, który wcale nie był
uprzejmy i schował fajki do kieszeni. Spojrzała na stół nauczycielski.
Nauczyciel OPCM wdał się w rozmowę z Hagridem zerkając na Arie, po czym
ruszając za jej wzrokiem spojrzała na Albusa. Albus z niemym pytaniem wpatrywał
się w nauczyciela. Alex oparł się na oparciu i prawie niezauważalnie zwrócił
twarz ku Arii przykładając jednocześnie palec wskazujący i środkowy do ust i
odchylił lekko głowę do tyłu. Albus szybko zrozumiał, po czym schował swoje
ukochane papierosy sprawdzając uprzednio czy nauczyciel mu ich nie podkradł i
schował je do kieszeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz