Aria w podskokach ruszyła schodami do góry. Nie wiedzieć
czemu poczuła się lepiej wiedząc, że Amelie nie chcę od razu zdradzać
wszystkiego Alowi i Scorpowi. Wskoczyła na ostatni schodek i uśmiechnęła się
szerzej widząc pogwizdującego pod nosem Hugona. Oj gdybyś wiedział rudzielcu,
pomyślała z uśmiechem, po czym zamachała do niego i wybiegła na błonia.
Zatrzymała się kiedy dotarła do połowy drogi i z cichym przekleństwem cofnęła
się do zamku.
- Raymond! Raymond do cholery!- ryknął Scorp gapiąc się ja
dziewczyna zatrzymuje się patrząc na niego podejrzliwe.
- Co?- zapytała.
- Co ty wyprawiasz?- zapytał.
- No… idę do Roxy powiedzieć jej, że boisko już jest wolne.-
powiedziała Aria spokojnie.
- A… To już rozumiem, po co się wracasz.- powiedział z
cwanym uśmiechem. Aria zmierzyła go wzrokiem.
- Czego chcesz?- zapytała prosto z mostu.
- E…o czym gadałaś z moją siostrą?- zapytał Scorp. Aria
tylko ze śmiechem pokręciła głową.
- Babskie sprawy. Czaisz? BABSKIE!- krzyknęła by podkreślić
to ważne słowo.
- Yhm, yhm. Jasne, bo uwierzę.- żachnął się Scorp.
- W każdym razie cię nie powinno to obchodzić, bo nie o
ciebie szło. No to by było na tyle- odrzekła aria.
- Ale czekaj, czekaj!- krzyknął.
- No, co znowu?- zapytała zatrzymując się.
- Al coś od ciebie chce a że, ponieważ bardzo szybko
zniknęłaś a on nadal ma tę głupią moc perswazji wysłał mnie po ciebie, więc…-
powiedział.
- Więc…?- zapytała głupio Aria.
- no chodź.- powiedział. Aria z westchnieniem znów ruszyła w
stronę Lochów. Czy ci ślizgoni nie mogą dać mi spokoju, westchnęła unosząc oczy
ku sufitowi.
- No co?- zapytała dostrzegając Ala centralnie nad nią.
- Co ty odwalasz?- zapytał z uniesiona brwią.
- Kontempluje i ubolewam nad sobą, a co?- zapytała. Albus
westchnął.
- Przyjdź o 20.00 do wydziału muzycznego. Okey?- zapytał,
ale raczej chodziło mu po głowie oto taki zdanie „ Masz być o 20.00 w wydziale
muzycznym, bo inaczej Avadą”. Aria westchnęła.
- Ta,ta. Jasne.- Machnęła na niego ręka i ruszyła z
powrotem.
- Jak cię…
-… nie będzie to Avadą wiem!- ryknęła dziewczyna wskakując
po schodach. Albus tylko zaśmiał się ze Scorpem i wrócili do Pokoju Wspólnego
ślizgonów.
*^*
I znów zbiegała po schodach wieży Gryffindoru by znaleźć się
w wydziale muzycznym. Czy jej się chciało? Cholernie i zdecydowanie NIE no, ale w końcu to Potter. A Pottera
trzeba się bać. Aria parsknęła śmiechem podczas biegu tracąc równowagę. Szybko
zebrała się do kupy po mało inteligentnej myśli, szybkim spacerkiem ruszyła do
wydziału. Z daleka dostrzegła rudą czuprynę Hugona.
- Siemka Rudy!- krzyknęła Aria. Chłopak wyrwany z rozmyślań
spojrzał na nią.
- No cześć. Czy ci się to nie nudzi? Ja cię dzisiaj tylko
widzę jak zbiegasz i wbiegasz po schodach. Ogólnie biegasz po Hogwarcie.-
powiedział chłopak. Aria wzruszyła ramionami. Moja wina, że wszyscy czegoś ode
mnie chcą? Zapytała się w myślach.
- A Hugo… z resztą dobra.- Aria rozmyśliła się w ostatniej
chwili machając zbywająco ręką.- To ja spadam. Papa!- krzyknęła.
- No nara.- powiedział Hugo w przestrzeń. Ruszył do przodu.
Aria z hukiem wpadła do Sali z instrumentami. Zatrzymała się w pół kroku widząc
oprócz Albusa także Scorpa i Zabiniego. Po chwili leżała twarzą na ziemi
dostrzegając także Amelie.
- A-u.- warknęła dziewczyna. Zatrzymywanie się w pół kroku
mi nie służy, westchnęła wstając.
- Raymond? Co ty odwalasz?- zapytał znów Al.
- Tak sobie upadam. Uatrakcyjnienie mojego zabieganego dnia
czaisz nie?- zapytała sarkastycznie podchodząc bliżej. Kiedy przechodziła obok
fortepianu gdzie siedziała Amelie ją i Malfoy odrzuciło na przeciwległe ściany.
- No co jest!?- ryknęła Aria zjeżdżając po ścianie na
dół. Amelie westchnęła, kiedy Scor
pomógł jej wstać. Aria postawiona do pionu przez Albusa zachwiała się
delikatnie.
- Głupie zaklęcie!- ryknęły obie naraz. Coś zabłysło.
- Potter! Nie pal tutaj!- syknęła Aria widząc płomień obok
Albusa.
- To nie ja!- krzyknął Albus podnosząc ręce w obronnym
geście. Aria spojrzała na wyszczerzonego Pottera.
- No co?- zapytała.
- Wiecie, że przełamałyście zaklęcie bezpieczeństwa?-
zapytał z uśmiechem.
- Więc..?- zapytała Aria. Ale nikt nie zdążył im
odpowiedzieć, bo dziewczyny najpierw podleciały do siebie a później z całej
siły rozrzuciły po wydziale. Aria z krzykiem wpadła w rozłożone w ostatniej
chwili ręce Albusa a Amelie Scora. Aria zatrzęsła się bynajmniej nie ze
strachu.
- Puścisz mnie?- zapytała ze spuszczoną głową.
- Puściłbym gdybym nie wiedział, że jak to zrobię to znów
zaczniesz lecieć na Amelie.- parsknął śmiechem Al.
- Wiesz, że to zabrzmiało dwuznacznie?- zaśmiał się Zabini.
- O to mi szło Jase.- Westchnął zirytowany Albus.
- Ale ja na prawdę nie czuję się komfortowo.- mruknęła Aria
kręcąc się.
- A ja wręcz przeciwnie.- zaśmiał się Albus. Aria stanęła spokojnie
naburmuszona.
- Po to żeś mnie ściągnął?- zapytała. Poczuła jak chłopak
się trzęsie. Nie wiem, dlaczego się śmieje, ale jeśli ze mnie to tylko, kiedy
mnie puści będzie miał randkę z ziemią, westchnęła zirytowana w myślach.
- Też. No, ale mówiłem ci, że chcę ci coś pokazać.-
powiedział.
- To tez brzmi dwuznacznie Al.- mruknął z uśmiechem Zabini.
Al spiorunował go wzrokiem, więc chłopak na razie mógł tylko łypać na wszystko
oczami. Aria swoimi własnymi gałami tylko przewróciła.
- Jasne, jasne. Bujać to ja a nie mnie*.- warknęła czując,
że przesuwa się ku Amelie.
- Co racja to fakt.- zaśmiał się Al. Coś za dobry humor ma
ten Potter. Może w końcu zabił Jamesa i teraz rudy palant wykrwawia się w
krwistoczerwonej kałuży krwi? Albo zabił Depende! To by było cudowne jednakowoż
nie wiem, dlaczego ma taki dobry humor i…
- To ja wyniosę Amelie . Zabini, pomóż mi.- warknął Scor
dziwnie zirytowany przerywając tym samym Arii w swoich cudnych rozmyślaniach
odbiegających od głównego tematu, jakim był dobry humor młodego Pottera. Ale
mniejsza..
- Ja? Przecież Amelie nie jest ciężka.- powiedział Zabini.
- A skąd możesz wiedzieć?- zapytał Scor mrużąc gniewnie
oczy, co mogło źle skończyć się dla twarzy Jasego. Znów. Zabini zapowietrzył
się, ale ze spuszczoną głową wyszedł za Maloyami.
- A teraz mnie puścisz? Boli mnie takie jedno miejsce gdzie
nie powinno być twojej reki.- warknęła Aria. Albus szybko podniósł ręce.
- Czyli że jakbym powiedział tak na początku to byś mnie
puścił?- Zdziwiła się Aria mrużąc oczy. Albus zmierzył ja wzrokiem.
- Powiedzmy. Nie chce być oskarżany o molestowanie.-
Powiedział wzruszając rękami i ruszając do fortepianu. Aria ruszyła za nim
obojętnie.
- No to pokaż, co potrafisz.- zaśmiała się blondynka parząc
na siadającego przy fortepianie chłopka.. Albus nawet na nią nie spojrzał.
Zaczął grać. Aria już na samym początku przyuważyła poprawę. Nie grał
niepewnie. Może i ćwiczył przez te ferie? Zastanowiła się siadając na kozetce
obok niego. Nie zauważyła ani nie usłyszała żadnych widocznych błędów. Albus
czuł się dobrze wiedząc ze w końcu opanował ten utwór. Włożył w niego bardzo
wiele pracy i cieszyła go myśl, że blondynce się podoba. Aria nawet ze
zdziwieniem zobaczyła, że dodał trochę od siebie, co wyglądało i brzmiało na
prawdę dobrze. Arie aż lekko cofnęło, kiedy Albus z mocą naciskał kolejne
akordy powodując lekkie drżenie czarnego matowego fortepianu. Grał z dziwną
stanowczością, czego Aria nigdy nie widział u pianistów. Oni raczej starli się
być delikatni dla swoich podopiecznych – czyli fortepianu- lecz Albus starał
się grać jak najlepiej nie zważając na stan instrumentu. Aria z uznaniem
pokiwała głową, kiedy chłopak skończył.
- I…?- zapytał odgarniając włosy z twarzy. Aria wzięła
głęboki wdech, ale po chwil skrzywiła się i pokręciła głową marszcząc brwi.
- Myślisz?- zapytał z głupim uśmiechem. Dziewczyna pokiwała
głowa. Albus odchyli się na kozetce. Aria wstała przyglądając mu się z daleka.
- I…?- Znów zapytał.
- No nie powiem, że mnie nie zaskoczyłeś. Ale niestety
bardzo mnie zawiodłeś. Sądziłam, że będzie to lepiej rozegrane a tu takie coś
mi odstawiasz. Zawiodłam się.- powiedziała wzdychając i kręcą głową. Albus
zmarszczył brwi.
- Ale…- zaczął zdziwiony.
- Żart! Bosko normalnie aż się zdziwiłam! Ile to ćwiczyłeś?
Kto ci pomagał, bo nie wieżę, że sam? Gadaj!- krzyknęła siadając po chwili obok
niego. Albus odchylił głowę przyglądając się jej błyszczącym oczom.
- Dobra. Teraz ci wieże. Ee…? Ćwiczyłem całe ferie…Nikt mi
nie pomagał i nie mogę uwierzyć, że we mnie nie wierzysz.- powiedział oburzony.
Aria zmrużyła oczy spuszczając głowę.
- No dobra, dobra. Tak się zapędziłam.- powiedziała
naciskając kolejne klawisze zaczynające melodie. Albus spojrzał na jej rękę i
złapał ją za łokieć.
-Co jest?- zapytała. Albus spojrzał na jej nadgarstek gdzie
tam miała obwiązaną czarną wstążkę. Złapał za wstążkę i mocno pociągnął. Z
szeroko otwartymi oczami patrzył na kilka zadrapań i oparzenie na ręce.
- Raymond?- zapytał. Dziewczyna wyszarpnęła rękę z jego
uścisku wstając i wyrywając wstążkę z jego ręki. Szybkim krokiem zmierzała do
wyjścia klnąc pod nosem.
- Czekaj!- krzyknął Albus i ręka zatarasował drzwi.- Co to
jest?- zapytał wskazując na jej do połowy zakryty nadgarstek.
- Oparzenie.- burknęła.
- Czemu niewyleczone?- zapytał zły jak cholera.
- Bo tego nie potrzebuje.- warknęła Aria próbując przecisnąć
się do wyjścia.
- Stój!- krzyknął Albus, kiedy Aria wybiegła z wydziału.
Wyciągnął różdżkę i wycelował w dziewczynę.
- Merlinie miej mnie w opiece, że dalej tu wytrzymuje.-
warknął jeszcze, po czym rzucił zaklęcie przywołujące. Dziewczyna znów na niego
wleciała tyle, że tym razem chłopak złapał ją za zdrowy nadgarstek i zaczął
ciągnąć do Skrzydła Szpitalnego.
- Potter natychmiast mnie puść! Słyszysz?! Nic mi nie jest!
To był wypadek okey?- krzyknęła. Al zatrzymał się.
- Skoro tak to, dlaczego nadal to tu jest?- syknął wskazując
na opuchliznę i zadrapania.
- Jakoś tak nie miałam czasu?- zapytała.
- A przywalił ci ktoś kiedyś tak mocno, że ci się później
odechciało?- zapytała z nikąd Rose.
- Rosie?- zapytała zbita z tropu Aria. Rose jeszcze bardziej
wściekła – o ile można- od Ala stała obok kuzyna. Aria spuściła głowę.
- Dobra pójdę okey? Tylko tak nie stójcie, bo i tak nie
robicie na mnie wrażenia. Nie było nikogo żeby mnie tak straszył.- burknęła
przeciskając się miedzy nimi i ruszając do Skrzydła Szpitalnego. Albus ze
zdziwieniem spojrzał na Rose.
- No przecież nie pamięta swoich rodziców.- westchnęła
dziewczyna. Albus także westchnął.
- Po co to robi?- zapytał. Rose wzruszyła rękami.
- Bynajmniej nie dla tego żeby ktoś zwrócił na nią uwagę.-
powiedziała Rose.
- No raczej.- powiedział dalej obserwując dziewczynę. Aria
chwile stała przed wejściem do SS po czym ze spuszczoną głową weszła do środka.
- Rose weź jej pilnuj.- Zastrzegł Albus.
- jasne. A ty, co? Matka Terasa z wyboru?- zapytała Rose.
Albus uniósł brew.
- Po mamusi? Nie ma tak dobrze. Ja już cię przejrzałam Aluś
i ci nie wieże. Po mamusi to ty masz tylko zdolności do Quidditcha i trochę
charakteru. No nie wierzę Al żeś mi nie powiedział.- powiedziała Rose z uśmiechem.
Albus podrapał się po głowie i wyszczerzył zdezorientowany zęby..
- Dobra jak dalej będziesz się tak szczerzył to będę musiał
iść do okulisty. No ale Al! Nie spodziewałam się.- zaśmiała się Rose idąc w
stronę SS.
- Ja też, ale raczej chodzi mi o to, że nie mam pojęcia, o
co ci chodzi ruda dziewczynko.- mruknął do siebie Albus wychodząc na błonia.
Oczywiście żeby zapalić papierosa, pomyśleć i wyżyć się umysłowo na samym
sobie. To zawsze poprawiało mu humor.
*^*
- Następnym razem na prawdę ci przywalę żeby bolało.-
warknęła Rose wychodząc z SS z Arią, którą pielęgniarka opatrzyła w rekordowym
czasie, po czym wręcz wywaliła ze Skrzydła.
- Yhm.- burknęła nieprzytomnie Aria bawiąc się bandażem.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz!? Aria to nie jest zabawne?
Po kiego to robisz?- zapytała Rose. Aria nie odpowiedziała.
- O! A mogę zapalić?- zapytała Aria wydymając wargi. Rose
zmierzyła ją wzrokiem.
- Tak ale..!- Rose zatrzymała ją ręką.
- AAAAAAAALLLLLLLLLL!- ryknęła ruda. Aria zachwiała się
trochę. Albus wyłonił się zza murku z obojętną miną i książką w dłoni jakby w
ogóle nie słyszał tego przerażająco głośnego ryku a raczej szept swej cudnej i
rozwścieczonej nadal kuzynki.
- Co?- zapytał nieprzytomnie. Mocarz nie?
- Weź z nią idź, bo ja jej nie puszczę samej jeśli będzie
miała ogień.- warknęła Rose. Aria uniosła zirytowana ręce.
- No weź Rose! Nawet nie mogę sama palić?- żachnęła się
blondynka.
- Jasne, że nie.- powiedział za nią Potter łapiąc ją za
zdrowy nadgarstek i opuszczając jedna z rączek nadal uniesionych w górze.-
Chodź.- powiedział.
- Później odstaw tego potworka do wierzy!- ryknęła Rose na
co Albus pokiwał głowa. Było już dość ciemno, więc usiedli pod drzewem. Aria
przykucnęła i zapaliła papierosa różdżką gapiąc się w jezioro.
- Po co?- zapytał tylko. Aria westchnęła jednocześnie
wypuszczając dym. Zjechała plecami po pniu aż do ziemi.
- Bo wtedy mam przebłyski.- powiedziała spalając niedopałek.
Albus spojrzał na nią zdziwiony.
- Przypominam sobie rodziców. Jestem mało odporna na takie
obrażenia i dlatego szybko mdleje. A kiedy jestem nieprzytomna to ich widzę.-
powiedziała. Albus przysunął się bliżej, bo z każdym słowem Aria mówiła ciszej.
- Chodzi mi o rodziców. Kiedy umarli miałam niecałe trzy
lata. W ogóle ich nie pamiętam. Alex miał w tedy 18 lat, więc nie musiałam iść
do domu dziecka czy czegoś takiego. Wszyscy nasi dziadkowie zginęli. Mój tata i
mama byli jedynakami. Nigdy nie spędzaliśmy czasu z jakąś dalszą rodziną, bo
ich nie znaliśmy. Moich rodziców zabił jeden z popleczników Voldemorta. Nie
wiem jak się nazywał. W czasach wojny moi dziadkowie i rodzice bardzo pomagali
w pisaniu prawdziwych informacji ze świata. Pracowali w „Żonglerze”. Na
początku, kiedy byli jeszcze młodzi buntowali się jak każdy. Moi dziadkowie i babcie
pracowali w „Żonglerze”, ale szybko ich zabito. Mama z tatą zaczęli dostarczać
informacje do pisma. To było bardzo niebezpieczne, ale dzięki temu „Żongler”
był najbardziej wiarygodny. Kiedy wojna się skończyła zaczęli pracować w
wydawnictwie. Wracali w tedy z rocznicy ślubu. Tan facet najpierw ich
torturował. Użył Sectusempry na mojej matce, kiedy związał mojego ojca. Moja
matka umarła na oczach ojca. On umarł od Crucjatusa. Kilkakrotnego nakładanego
na inne zaklęcia. Kiedy tak mdleje to widzę ich twarze. Lekko zniekształcone.
Jak moja mama się uśmiecha z blond włosami i niebieskimi oczami. Mój tata,
który uśmiecha się do mojej mamy z przydługimi brązowymi włosami i
szaroniebieskimi oczami. Oboje są młodzi. Tacy, jakich ich zapamiętałam. Kiedy
jest mi smutno po prostu to robie a później… później ich oglądam. Jak się
śmieją a później znów znikają. I znów jest mi smutno. To cholerne błędne koło i
dobrze to wiem. Nie możesz wiedzieć jak to jest spędzać święta tylko we dwójkę
ze swoim bratem. Widziałam wasza rodzinę. Rose mówiła, że nie jest to nie
wszyscy. Zawsze chciałam tak spędzać świta. Ale okazało się to bardziej
bolesne, kiedy to nie jest twoja prawdziwa rodzina.- powiedziała Aria. Albus
przyglądał jej się w zamyśleniu. Po policzku spłynęła jej łza, która odbiła
promienie księżyca. Albus przytulił ją do siebie a Aria nie ruszała się
próbując stłumić płacz. Głaskał ją lekko po włosach. Cicho szlochała próbując
się uspokoić. Albus przyciągnął ja mocniej, bo zaczęła się delikatnie osuwać.
Aria objęła rekami jego szyje dalej szlochając.
- No już. Będzie dobrze. Też możesz mieć taka rodzinę.-
powiedział Albus czując jej rwący się oddech na szyi i łzy kapiące na obojczyk.
Dziewczyna tylko pokręciła głową. Albus złapał ja za ramiona i odsunął. Aria
miała lekko czerwone oczy.
- Będziesz miła taką rodzinę czaisz?- zapytał patrząc jej
prosto w oczy. Aria kiwnęła głową znów łkając cicho. Przytulił ją znowu.
- No już. Spokojnie. Wdech wydech.- powiedział Al.
- Potter czy ty mnie właśnie uczysz oddychania?- zapytała lekko
rwącym głosem Aria. Albus zaśmiał się mocniej ja przytulając,.
- No co? Chyba ci się zapomniało.- powiedział pomagając jej
wstać. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- O kurde późno już.- powiedziała widząc księżyc. Albus
tylko wzruszył rekami.
- Chodź. Musze cię odprowadzić do wierzy.- zaśmiał się.
Blondynka zawtórowała mu i w milczeniu ruszyli do wierzy. Aria ze spuszczona
głową bawiła się bandażem rozmyślając o rodzicach a Albus zamyślony patrząc
przed siebie zastanawiał się jakby to było gdyby on musiał żyć tylko z Jamesem.
Szybko wytracił te myśl z głowy.
- Al.?- zapytała Aria.
- Hę?- Zdziwił się Potter widząc ze stoją przed obrazem.
Aria parsknęła śmiechem.
- No właśnie. Widziałam jaki byłeś „zamyślony”- powiedział a
ostatnie słowo wzięła w cudzysłów. Albus tylko przewrócił oczami.
- E…dygotki?- zapytała Aria.
- dobrze.- powiedziała Gruba Dama.
- Dygotki? Co to?- zapytał chłopak. Aria zaśmiał się kręcąc
głową.
- Człowieku, mnie się pytasz?- zapytała a Albus zaśmiał
się.- Skąd JA mam to wiedzieć?- Dodała. Albus przyjrzał jej się. Kto by
pomyślał, że kilka minut temu płakała, pomyślał widząc promienny uśmiech na jej
twarzy. Aria przestała się uśmiechać i ruszyła do Pokoju Wspólnego.
- Branoc.- powiedziała znikając za obrazem. Albus chwile
gapiła się na Grubą Damę, po czym westchnął i ruszył do lochów. Usłyszał
skrzypnięcie.
- Al?- Odwrócił się. Aria stała tuż za nim. Dziewczyna
przytuliła go i pocałowała w policzek.
- Dziękuję.- powiedziała, po czym wróciła do siebie. Albus
uśmiechnął się i ruszył do lochów w lepszym humorze niż mógł się spodziewać.
*^*
- Co tak długo?- zapytała Rose. Aria spojrzała na nią z
uśmiechem, po czym wzruszyła ramionami. Rose spojrzała na nią przenikliwie, po
czym westchnęła załamana.
- Kurde tak trudno cie
przejrzeć.- mruknęła ruda a Aria zaśmiała się.
- Dobra chodź. Idziemy spać.
Amanda nie wiem, czemu ale nie może się doczekać, kiedy cię spotka i…- zaczęła
Rose. Aria złapała ją za rękaw bluzy.
- Nic jej nie mów okey?-
Poprosiła Aria. Rose spojrzała na nią, po czym uśmiechnęła się.
- Jasne. Chodźmy.- powiedziała.
Aria z uśmiechem pobiegła z nią po schodach.
- Aria!- krzyknęła Amanda
zaciągając dziewczynę na łóżko.
- No co?- zaśmiała się.
- Wiesz ze Cat ta z Hufflpuffu
wiesz ta z czerwonymi włosami i blond pasemkami, z resztą wygląda okropnie, nie
chciałam jej tego mówić no wiesz nie chce jej robić przykrości, ale powinna
zafarbować te pasemka na czarno albo chociaż brązowo i…- rozgadała się Amanda.
Aria zmarszczyła brwi.
- Am! Skup się.- powiedziała Aria
z uśmiechem.
- a tak, tak! Wiesz, że ta Cat
chodzi z Carlosem? A przecież on nie dawno był z Jessicą i…- tym razem
przerwała jej Rose.
- Czy ty myślisz ze Ar coś to
obchodzi?- zapytał Rose.
- No wiem, że nie ale zauważyłaś,
że wszystkie te dziewczyny wcześniej jakoś były związane z Rose? No, bo zanim
tu przyjechałaś oprócz mnie i Lily, Rose była koleżanką Cat i Jessici i tej
dziewczyny z którą chodził jeszcze wcześniej.- powiedziała Amanda. Aria
westchnęła.
- Jeju masz racje! On jest jakiś
porypany. Ja przecież już…
- Ekhm! Ekhm!- Zakaszlała głośno
Aria patrząc wymownie na Rose. Ona zaś zasłoniła usta ręką mamrocząc coś pod
nosem.
- Boli cię gardło?- zapytała
przestraszona Amanda.
- Nie spoko coś mi tam stanęło
wiesz.- zaśmiał się Aria. Amanda chwile posiedziała, po czym stwierdziła ze
idzie do Lily i Roxy.
- Rose ale miałaś farta!
Wygadałbyś się.- szepnęła dziwnie dziewczyna.
- Morgan dzięki Ar. I pytanie
znów. Co ty tak długo robiłaś tam z Alem?- zapytała ruda marszcząc brwi.
- A…rozmawiałam. Wiesz… o tym.-
powiedziała podnosząc rękę. Rose pokiwała głową
- Więc, po co to robisz?-
zapytała Rose siadając obok Arii, która usiadła na oknie. Blondynka powiedział
jej mniej więcej to samo. Po chwili razem siedziały na oknie a ruda przytulała
blondynkę.
- Jej. Nie wiedziałam. Przykro mi.-
powiedziała.
- spokojnie. Nic mi nie jest.-
zaśmiała się Aria puszczając Rose.
- Wiesz… bo ja też chciałam ci
coś powiedzieć. Kiedyś jak jeszcze nie chodziłam do Hogwartu strasznie lubiłam
latać na miotle. Kilka tygodni przed wyjazdem do Hogwartu, kiedy miałam iść do
pierwszej klasy tak jak zawsze graliśmy sobie z Potterami i rodzina Roxy a
także dalsza w mini Qudditcha. Jakoś… nie wiem jak to się stało. Albo mój brat
albo kuzyn. Byłam wtedy ścigającą. Oni lecieli prosto na siebie bo Hugo miał
tłuczek. I jakoś… któryś z nich mnie potracił i straciłam panowanie nad miotłą
jakby ktoś ja zaczarował. Zaczęła mną rzucać i w końcu spadłam. Teraz mam jakąś
awersje. Boje się ich nawet dotknąć, ale jestem na każdym meczu, bo lubię to
dalej oglądać. Zawłaszcza jak grają ślizgoni. Mówi ci mają super zwody.-
powiedziała z uśmiechem przez łzy Rose. Aria przytulia ją.
- Oj zobaczysz kiedyś nadejdzie
taki moment, że z chęcią wskoczysz na miotłę.- Zarzekła się Aria.
- Jasne. Może kiedyś.- zaśmiała
się Rose
- Em… Rose czy ty wiesz może, że
Hugo ma jakieś umiejętności artystyczne?- zapytała Aria. Rose spojrzała na nią
marszcząc brwi.
- Raczej nie, chociaż ostatnio
nie widują go zbyt często…- zastanowiła się Rose.
- Powiem ci coś jeśli ty nic
nikomu nie powiesz.- powiedziała Aria.
- Dawaj.- Zaciekawiona Rose to
bardzo ożywiona Rose.
- Hugo ma świetny wokal i gra na
saksofonie.- Wypaliła szybko Aria. Rose wypuściła poduszkę, którą przyciskała
do piersi.
- COOO!?- ryknęła.
- Nom. Jak chciałam kiedyś
przećwiczyć melodię, którą uczył się Al to on coś grał na saksofonie i śpiewał.
Mówię ci jest świetny.- zaśmiał się Aria.
- Jak też ci coś powiem to nikomu
nie powiesz?- zaśmiała się Rose. Aria zawtórowała jej kiwając głowa.
- Wiesz jak Aluś bosko śpiewa?!
Masakra! Kiedyś myślałam, że to James bo słyszałam przez otwarte okno gitarę i
śpiew. Niby mieszkamy na tych wzgórzach ale niesie dźwięki mówię ci. Wracając.
Myślałam, że to James ale któregoś dnia tak obserwowałam ich dom i wyszedł
James ale gra nie ustała. Później myślałam to na pewno wujek Harry bo ciotka
tam kiedyś mamrotała, że na gitarze brzdąka a on wychodzi za Jamesem! Mało nie
umarłam. Później jeszcze potwierdziłam to u cioci Ginny i Lily!- zakrzyknęła
unosząc ręce w górę Rose.
- Wow. No to mamy na nich haki.-
zaśmiała się Aria. Rose zaśmiała się razem z nią, po czym przyjrzała się
dokładnie przyjaciółce, która wyciągała piżamę z kufra. Oj Albus, ale wpadłeś.
Zaśmiała się w duchu zeskakując z parapetu widząc na piżamie dziewczyny czaszkę
a pod nią dwa skrzyżowane pistolety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz