"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 45


- Ja na prawdę nie chcę.- warknął Albus kiedy 23 sierpnia chodził razem z Arią po sklepie z meblami. Niestety, tej diablicy udało się go tam zaciągnąć. A Evelyn urodzić miała dopiero około grudnia. Ale Aria nawet naszkicowała już plan pokoju. I jej przyszłego brata lub siostrę. Oczywiście w postaci chibi. Niezmiernie to niestety spodobało się Lily, która zażyczyła sobie żeby Aria narysowała jej Dereka w formie postaci z anime na kartce formatu B1 co okazało się niemałym wyzwaniem, które Aria zakończyła po niecałych dwóch dniach. Nie wiedzieć czemu Aria za modela wzięła sobie Albusa i Scora na zmianę. No ale Lily była zadowolona i dostało to jako swój prezent urodzinowy. A urodziny mała ruda miała 1 sierpnia. Albus nie dość, że nie miał ochoty pałętać się po sklepach to był pewny, że o czymś dziś zapomniała ale nie wiedział o czym.
- Co jest?- Zapytała Aria kiedy nagle dziwnym trafem znaleźli się w parku.
- O czym zapomniałeś?- Zapytała molestując sobie czoło w geście zirytowania.
- No właśnie w tym problem że…nie wiem.- mruknął Albus poprawiając koszule. Aria tylko przewróciła oczami i zaprowadziła go w głąb parku. Park nagle stał się lasem i Albus zaczął podejrzewać że Aria jednak chce go zabić. Co prawda jej agresywność zmalała kiedy tydzień temu złapano Carlosa Depende, który ukrywał się w walącym budynku udając żebraka co wychodziło mu nadzwyczaj dobrze. Jednak Albus dalej obawiał się swojej dziewczyny. Zwłaszcza jeśli to opierało się na jej i tak już niestabilnej psychice. I jak mógł się domyślić jak na złość zapadła noc a on nigdzie ani nie widział Arii ani jej nie wyczuwał. Chodziło oczywiście o to że Albus jak skończony kretyn machał dookoła siebie i nawet nad sobą rękami by sprawdzić gdzie ona zniknęła. Niestety jego próby znalezienia różdżki dostały nóg i wskoczyły w najbliższy autobus dając Albusowi ostatni wniosek. W końcu go zabije. Z pochyloną głowa, jak na skazańca przystało ruszył do przodu. Poraziło go nagłe światło które aż zwaliło go z nóg i ten krzyk.
- Najlepszego!- Wydarł się Scor rzucając na Ala. Albus odsunął od siebie zdezorientowany przyjaciela i rozejrzał się po oświetlonej polanie z wielkim transparentem na którym pisało” Oby nie aż stu lat Aluniu!” wyraźnym pismem Arii czego mógł się po niej spodziewać. Następnie jego spojrzenie padło na wielki tort z napisem „17 lat dla Albusa!”. Kiedy następnie zauważył serpentyny, latające balony które nie tylko wykrzykiwały życzenia ale także i różne obelgi, mnóstwo alkoholu, napojów, żarcia , prezentów i trochę rozkojarzonych i rozbawionych gości Albus w końcu przypomniała sobie o czym zapomniał. Tak. Dzisiaj Albuis Severus Potter obchodził 17 urodziny.
- Wiedziałem że o czymś zapomniałem- mruknął po czym wszyscy rzucili się na niego z życzeniami. Nie obyło się bez molestowania jubilata przez niektóre panie i o zgrozo panów. Jednaka Aria szybko poskromiła przestępców. Czy to ważne jak? Ważny był efekt. A efekt był dobry. Albus nie był już molestowany seksualnie i psychicznie i to wystarczyło. Rodziców Ala ani innych nie było. Dostał na prawdę wiele prezentów jednak najlepszy prezent dostał od Arii. Wręcz się popłakał. Gdyż dostał od niej…
- …okulary?- Zdziwił się Scor. Aria wyszczerzyła się do niego kiedy Albus wręcz z namaszczeniem ujął w ręce okulary w przeplatane dwoma czarno zielonymi drucikami  i owalnych nie za grubych szkłach. Zauważył jeden fajny bajer. Którym był łańcuszek na okulary. Mógł się wydawać tandetny ale ładnie zdobiony robił za niezłą ozdobę.
- Nie płacz Al, masz gości- zaśmiała się Rose od której dostał kolarz ze zdjęciami i wódkę która kupiła w Singapurze. Po kilku godzinach imprezy nagle coś zaszumiało i wszyscy stracili przytomność. Kiedy się obudzili byli w Malfoy Manor a tam były transparenty „Merlinie nie więcej niż sto Scorpi” pisane ręką Rose i inne tandety oznaczające urodziny. Kiedy spojrzało się na zegar można było się dopatrzeć godziny dwunastej dziesięć co oznaczało dzień 24 sierpnia i narodziny Scorpiusa Hyperiona Malfoya. Impreza trwała dalej a wtajemniczona w omówiony dawno już plan w wykonaniu Arii, Rose mogła pochwalić się prezentem dla Scora który kiedy chłopak tylko go zobaczył zrobił minę jakby wygrał ulubiony sprzęt sportowy plus kilka milionów galeonów. Co to było, nikt nie wie ale wiadomo było to, że na pewno nie była ty prezent rzeczowy lecz…hm…o trochę innej formie.

  *^* 

Aria otworzyła oczy. Bolała ja głowa- co nie było dziwne po tak dużej ilości alkoholu- i bolały ją plecy, nogi i jedna ręka. Spojrzała w stronę gdzie powinna znajdować się prawa ręka lecz na niej leżała Rose. Aria zrzuciła rudą ze swojej zdrętwiałej ręki i prawie krzyknęła ale powstrzymały ją dłonie Albusa które znów zasłoniły jej usta. Leżała na samym środku ogrodu a dookoła niej i kilkadziesiąt metrów dalej leżeli na pewno pijani, naćpani i Merlin wie co jeszcze goście imprezy urodzinowej Ala i Sorpa.
- Widocznie trochę to był dla nich za dużo- mruknął Albus. Aria wstała i rozejrzała się. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Dobrze że kiedy rozmawiała z panią Malfoy ostrzegła ją przed niekorzystnymi skutkami po imprezie. Jak zauważyła wszystkie skrzaty z Malfoy Manor o dość sporej liczbie – bo aż piętnastu- poczęło zbierać butelki po ognistej, spirytusie i…to by było na tyle. Gdzieś tam, zawieruszyło się kilka pustych paczek po chipsach i puszki coli.
- Hm…nie sądziłam że będzie AŻ tak ciężko- mruknęła Aria kiedy Albus oparł się o jej ramie.
- Też tak pomyślałem- westchnął. Aria kopnęła Rose w kostkę.
- Jutro Scorpi się tobą zajmę- mruknęła ruda przytulając do siebie buta Scorpiusa. Aria zrobiła dość specyficzna minę która wyrażała zarówno zaciekawienie jak i obrzydzenie.
- Rose!- krzyknęła wprost do ucha rudej. Rose zamachnęła się i zdzieliła Arię w głowę. Blondynka padła na leżącego niedaleko Scorpa.
- Spoko Ar, nie powiem Alowi że się na mnie rzuciłaś. To pozostanie między nami!- wydarł się Scorp myśląc pewnie że szepcze. Na pewno był jeszcze na haju. Albus pomógł zebrać się Arii. Rose trochę ogarnęła sytuacje swoim nieprzytomnym wzrokiem po czym wstała pomagając Scorpowi.
- No to… może zaczniemy to sprzątać?- zaproponowała Rose. Aria spojrzała na nią po czym złapała Albusa za rękę i krzyknęła.
- No to na razie!- I teleportowała się z Potterem.
- Wiedziałam, że tak będzie- mruknęła Rose. Spojrzała na swojego już kojarzącego fakty chłopaka.- Choć Scorp, dam ci prezent- szepnęła. Kiedy odwróciła się do domu Scorpius już stał przy drzwiach domu.

   *^* 

Aria rozejrzała się i stwierdziła, że jest w pokoju Albusa.
- Brudno tu masz- mruknęła drapiąc się różdżką po brodzie.
- Bo nie spodziewałem się gości- mruknął niestety sam do siebie bo kiedy się odwrócił Arii już nie było. Podrapał się po głowie, wysłał jej sms’a z następująca treścią „Gdzie cię wywiało do cholery debilko?!” po czym gdy dostał następującą odpowiedź „Do domu palancie’ położył się spać.

  *^* 

- Albus?- Merlinie błagam!
- Aluś?
- AAALL!- Albus zerwał się z łóżka z bardzo miłym zamiarem zamordowania drącej się mu do ucha osoby. Ta drącą się do ucha osoba była…Elena. Albus spojrzała na nią przerażony po czym wskoczyła z powrotem do łóżka zasłaniając się kołdrą. Elena westchnęła kręcąc głowa.
- Albus?- zapytała.
- Idź stad ty porąbana damulko!- warknął spod kołdry Al. Usłyszał jak Elena się śmieje. I śmiech jeszcze jednej osoby. Kiedy zerwał się z łóżka zobaczył obok Eleny Arię która śmiała się jak głupia razem z dziewczyną. Al podrapała się po głowie, po czym pstryknął palcami.
- Jeszcze nie wytrzeźwiałem- po czym znów ułożył się w łóżku z zamiarem zaśnięcia.
- Aluniu- Nie. To nie może być ani sen ani fatamorgana.
- Aluuuniuu!- zawyła Aria tuż nad jego uchem.
- No wstaje przecież, Merlinie- warknął zarzucając na siebie koszule.
- To było zbędne.- powiedziała Elena już po wykonanym czynie Albusa. Aria zmiażdżyła ją wzrokiem a dziewczyna cofnęła się do kąta w pokoju.
- Co ona tu robi?- Zapytał zaspany Albus poprawiając okulary. Aria kiwnęła na Elenę palcem a ta kiedy ominęła łukiem Arie stanęła przed Albusem.
- E…ten…no…sorki że cię wtedy pocałowałam ale to moja siostra mnie do tego zmusiła. Stwierdziła że lepiej będzie kiedy- choć w to wątpię- James się jej oświadczy…- tu przerwał jej śmiech Arii i Albusa-… no właśnie. Wracając. Że jeśli jej się oświadczy to lepiej będzie jeśli TY nie będziesz miał żadnej dziewczyny- powiedziała.
- Czemu?- zdziwił się Albus.
- Hm…żeby…jakby znudziła się Jamesem…- zaczęła.
- Dobra czaje. Twoja siostra to zwykła szmata. James wie?- Zapytał Al. Dziewczyna westchnęła.
- Pewnie. Dlatego moja siostra teraz ryczy w pokoju nad strata jak to nazwała „dwóch pieczeni”- mruknęła Elena bawiąc się kosmykiem swoich włosów. Aria pokręciła głową zastanawiając się nad czymś a Albus zmierzył je obie wzrokiem.
- Po co tu przylazłaś?- Zapytał w końcu Arie. To pytanie nurtowała go od początku.
- Bo mi się nudzi.- burknęła Aria.
- Oczywiście. Idź pomęcz kogoś innego. Idę spać - mruknął. Elena wzruszyła rękami i zniknęła. Aria prychnęła i zeszła schodami na dół. Po chwili kilka trzasków zbudziło Albusa. Z zamiarem zamordowania swojej dziewczyny Albus zszedł na parter.
- Al!- krzyknęła Lily rzucając się na brata. Arii nie było ale był za to omlet i kawa. Po stwierdzeniu że czasem się ta dziewucha do czegoś przydaje zrzucił z siebie siostrę i rzucił się na kawę. Oburzona Lily zaczęła go wyzywać po czym zabunkrowała się u siebie. Czyli jak zawsze kiedy wracał z imprez do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam xD
Pewnie jak zwykle mega dużo błędów wybaczcie mi ale wczoraj już nie myślałam za dobrze by poprawić >.< Mam nadzieje że sie podoba ~!
G.G