"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 19 października 2013

Rozdział 44

Giovanni Allevi – Aria (wł. powietrze)

Al zapukał do drzwi ale odpowiedziała mu głucha cisza. Zaryzykował i wszedł do środka, jednak Arii nie było. Trzask przeraził Albusa. Wkurzona Aria kopała w drzwi balkonu. Albus spojrzał na łóżko gdzie leżała jej różdżka. Westchnął z nikłym uśmiechem i podszedł do drzwi otwierając je dziewczynie. Ona jednak, zamiast wejść pociągnęła go za koszule, wyszła i zamknęła balkon zasłaniając kotary. Mógł się tego spodziewać. Rzucił zaklęcie na drzwi ale nic się nie stało. Zaklął głośno i wyjrzał za barierkę. Jęknął po czym skoczył w dół. Kiedy znów znalazł się w Malfoy Manor był lekko poturbowany. Wszedł do góry i otworzył drzwi pokoju dziewczyny. Aria siedziała na łóżku a w ręce miała medalion od Albusa.
- Aria?- Szepnął wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
- Tak?- Zapytała spokojnie.
- To na prawdę nie ja. Ona była jak Amelie. Ja na prawdę nie chciałem. Lain proszę cię – westchnęła klęcząc przed nią. Aria schowała medalion do kieszeni.
- Jak ona miała na imię?- Zapytała.
- Elena- odpowiedział. Aria kiwnęła głową wpatrując się w okno.
- Kto to był?
- Siostra tej Jessici od Jamesa.
- A ja na prawdę myślałam, że się zmieniałeś- powiedziała i spojrzała mu w oczy. Albus nie wytrzymał tego spojrzenia, takiego samego jakie posłała Depende wtedy w korytarzu.
- Ale ja się zmieniłem. Ja na prawdę nie chciałem, Aria. Do tego James cały czas podpuszczał tę dziewczynę a ona była jakby naćpana- szepnął. Aria westchnęła i pogłaskała go po głowie. Albus złapał ją za rękę.
- Wybaczysz mi?- Zapytał. Aria spojrzała za okno.
- Nie wiem – westchnęła. Al spuścił głowę.- Ale mnie przytul- załkała. Al zerwał się szybko i mocno przytulia blondynkę, która rozpłakała się.
- Będzie dobrze wiesz?- Zapytał. Aria pokręciła głową. Chłopak mocniej ją przytulił.
- Będzie. Obiecuje ci- powiedział całując ją we włosy.
- Obiecujesz?- Zdziwią się dalej przytulona do jego piersi.
- Obiecuje- powtórzył. Aria odsunęła się od niego kawałek wycierając oczy.
- Co masz na myśli mówiąc „dobrze”?- zapytała.
- Wrócisz do swojego domu, który będzie taki jak dawniej. Będziesz miała bratanice. A później duża rodzinę. W tedy będzie dobrze- powiedział odgarniając jej mokre włosy z twarzy.- Będziesz miała te swoje wymarzone bliźniaki i motor. Będziesz miała wymarzonego męża, który nie będzie całował na prawo i lewo tylko będzie kochał tylko ciebie. I w tedy będzie dobrze- dodał jeszcze.
- Kto będzie moim mężem?- Zapytała.
- Ten, który sobie na to zasłużył- odparł Al.
- A kto zasłużył?
- Chyba nie ja- powiedział pochylając głowę. Aria rozpłakała się mocno go przytulając.
- Proszę już nigdy mi tak nie rób. Proszę cię, Aluś. To mi obiecaj. Już nigdy tak nie zrobisz- załkała Aria.
- Obiecuje. To już nigdy się nie powtórzy.- powiedział głaskając ja po włosach. Rose domknęła drzwi do końca.
- I czego się gapisz?- Zapytała wycierając łzy i gapiąc się na Jamesa, który wpatrywał się we włosy Rose. Ruda uśmiechnęła się widząc zaszklone oczy kuzyna.
- Będziesz płakał- zaśmiała się po czym zamknęła się w pokoju Scora.
- No i co z tego- powiedział ciągnąc nosem James i znikając w jednym z innych gościnnych pokoi.

   *^* 

Albus rozejrzał się zdezorientowany. Dopiero, kiedy zobaczył zwiniętą w kłębek Arie na drugiej połowie łóżka przypomniało mu się co tu robi. Ześlizgnął się delikatnie z łóżka i rozejrzał jeszcze raz po czym zniknął na korytarzu. Spokojnym krokiem ruszył na dół. Zajrzał do salonu, w którym zobaczył rozmawiających rodziców Scora. Szybko wycofał się i wszedł do innego pomieszczenia w którym znalazł się fortepian. Albusowi to było wręcz na rękę. Zasiadł do fortepianu i zaczął przypominać sobie jedną z jego ulubionych melodii.

Astoria spojrzała badawczo na swojego męża. Może i uważali ją za roztrzepaną świruskę ale kiedy przychodziło co do czego była wzorową matką i prawie normalnym odpowiedzialnym człowiekiem.
- Myślisz, że to ten dzieciak?- Zapytała ostrożnie. Draco był lekko podenerwowany kiedy przeczytał list z Munga  gdzie poinformowali go, że Carlos Depende uciekł ze szpitala.
- Ja jestem wręcz pewny kochanie. Ty nie widziałaś, jak Albus wyglądał. A dziewczyna ma same kłopoty przez niego- westchnął i wziął do ręki filiżankę z kawa. Astoria zamyśliła się spoglądając na swój napój. Jak to się stało, że się pokłócili? Czemu ten chłopiec tak ją nęka? Tyle pytań. Może na to pierwsze uda się jej znaleźć odpowiedź. Zerknęła na swojego męża. On na pewno wie. Zawsze potrafił rozszyfrować ludzi. Odstawiała kawę na stół i wbiła wzrok w mężczyznę, ten spojrzał na nią lekko zdziwiony.
- Coś się stało?- Zapytał.
- Draco…czy ty wiesz co się stało z…?- Zanim zdążyła zapytać Draco tylko się uśmiechnął i kiwną głową.- Więc co? Nie wyglądała na smutną tylko bardziej na zawiedzioną- stwierdziła.
- Niestety, pomyślałem na początku, że to nasz kochany Aluś coś zbroił. Jednak jak zwykle to wina tego oszołoma Jamesa- westchnął Draco a Astoria na prawdę się zdziwiła.- Przyprowadził do domu Weasleyów swoją dziewczynę i jej siostrę. Niestety ta siostra jest w wieku Albusa no a wiesz jak Albus wygląda. I niestety okazała się gorsza niż Amelie wcześniej a że Raymond weszła w nieodpowiednim momencie…- westchnął z uśmiechem. Astoria zakryła usta ręką po czym trzepnęła męża w ramię.
- I czego się śmiejesz?! Trzeba im pomóc!- To mówiąc zerwała się z kanapy. Draco uśmiechnął się znów pod nosem sadzając ją z powrotem.
- To nie jest już potrzebne- powiedział.
- Czemu?
- Widziałem jak James płakał a to oznacza tylko dwie rzeczy- westchnął.
- Jakie?
- Że albo w pobliżu nie ma luster- Astoria wywróciła oczami.- albo stało się coś smutnego czy wzruszającego niepotrzebne skreślić ale sądzę, że jednak to ta druga rzecz- powiedział rozsiadając się na kanapie.- No i Albus gra tę melodię więc mam racje- dodał. Astoria spojrzała za siebie. Rzeczywiście ktoś grał na fortepianie. Jednak ona nie znała tej melodii więc to nie mógł być Scorpius. Drzwi do salonu otworzyły się szerzej a melodia płynąca z pokoju muzycznego zgłośniła się. W drzwiach stał ich syn i zapewne synowa z czego lubią się śmiać. Za nimi przemknęła Aria .
- Dobry!- krzyknęli dwójką.
- Bry- burknęła tylko Aria i po chwili zniknęła.
- A ta co znowu?- Zdziwiła się Rose. Zabije go, jeśli znowu coś spieprzył, westchnęła w myślach.
- Nad czym kontemplujesz Rossano?- zapytała znikąd Aria.
- Co? Ja…- Rose pewnie zaczęłaby mówić gdyby sobie nie przypomniała, że…- Nie mów do mnie Rosanno!- Ryknęła.
- Hehe myślałam, że nie masz już języka. Chciałam ci pomóc poszukać go w paszczy Scorpa, ale jednak widzę, że ci oddał- zaśmiała się Aria. Rose zrobiła się cała czerwona.
- Zazdrościsz?- Warknęła.
- Ja?- Zdziwiła się kiedy usiadła koło zadowolonej Astroii.- Scorpius jest blondynem Rose. Blondyni są nieokiełznani. Co by było gdybym chodziła z blondynem?!- Zakrzyknęła przerażona.
- Rozwaliłabyś pół świata- westchnął Hugo.
- To jest dobra odpowiedź mój zaspany rudzielcu- wyszczerzyła się Aria. Hugo spojrzała na nią zdziwiony po czym uśmiechnął się.
- Przepraaaszaaam!- Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić na Arii leżał półnagi James. Dzięki Bogu nagą miał tylko klatę.
-Przepraszam, przepraszam to wszystko moja wina przepraszam!- Piszczał cały czas a Aria warczała coś spod niego. Nikt też w tym zmierzaniu nie zauważył że melodia ucichała.
- Głupi kretynie, będziesz łaskawa zejść z mojej dziewczyny?- Warknął z progu Albus z okularami na nosie. Wszyscy uśmiechnęli się tylko James trochę rozkojarzony zszedł z trochę poturbowanej Arii, która wyglądała na trochę jak naćpana.
- Chyba zatrułam się tymi jego perfumami- jęknęła przewracając się na brzuch i wstając. Zachwiała się na nogach po czym rozwaliła się na Rose.
- Biedna ty- powiedziała ruda gładząc ją po włosach.
- Mam chyba coś ze wzrokiem- westchnęła mrużąc oczy kiedy pochylił się nad nią Albus.- Przecież Al nie nosi już okularów- westchnęła ściskając swoje oczy. Niestety nic to nie dało bo zieloniutkie tęczówki Albusa nadal były przykryte niezbyt grubymi szkłami.
- Al?
- Nie.
- Proszę
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie.
- No weź. Mam pełno argumentów na to byś nie nosił okularów- westchnęła Aria.
- Podaj trzy.
- Bo nie, bo tak, bo ja tak chce- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Nie.
- No weeź- jęknęła. Albus wyszczerzył się do niej. Aria zmrużyła oczy po czym zerwała się na równe nogi.
- Komu ukradłeś pingle?- Zapytała.
- Znalazłem w pokoju- powiedział. Teraz prostokątne szkła były przyozdobione tylko cienkim drucikiem.
- Na razie mogą być- burknęła Aria siadając na kanapie. Al spoczął obok niej i tak zaczęła się konwersacja o tym czemu James rzucił się na Arię półnagi.
    *^* 

Po obiedzie do Malfoy Manor zawitali Państwo Potter, Weasley i Alex z Evelyn.
- Merlinie, Merlinie Merlinie!- zapiszczała Astoria podskakując w jednym miejscu na widok Alexa i Evelyn. Kobieta spojrzała zdziwiona na Arie, która tylko z uśmiechem wzruszyła rękami. Astoria doskoczyła szybko do Evelyn.
- Kochana jak ty pięknie wyglądasz! To chłopiec będzie mówię ci dziecinko!- Pisnęła Astoria a Evelyn tylko zaśmiała się. Draco podszedł do swojej żony od tyłu i oderwał ja od brzucha młodej kobiety trzymając w powietrzu za ramiona.
- Ee..?- Zdziwiła się Astoria rozglądając zdezorientowana.
- Kochanie, bądź tak miła i odpuść przez chwilkę. Twoje nakłady entuzjazmu i szczęścia już powaliły Albusa nieprzytomnego na ziemie. Nie chcemy by więcej osób na to padło, prawa?- zapytał stawiając kobietę na ziemi. Astoria tak jak i reszta spojrzała na dywan w salonie na którym twarzą do ziemi leżał Albus a kucająca przy nim Aria dźgała go placem w ramie. Podrapała się w głowę i łapiąc go za włosy uniosła lekko głowę.
- Wcale nie jestem…uroczy.…- burknął Albus a włosy wyślizgnął się z ręki Arii i jego twarz znów wylądowała na ziemi. Aria skrzywiała się i spojrzała przestraszona na Dracona.
- Właśnie to miałem na myśl.- westchnął.
- Panie! Panie!- Mała skrzatka pojawiała się przy Draconie.- Przyszedł do pana list.- powiedziała.
- Dziękuje- mruknął Draco widząc pieczeń na kopercie.- Romi zaprowadź gości do salonu. I uważaj na swoją panią- mruknął rozrywając kopertę i znikając w jakimś innym pokoju. Skrzatka zasalutowała i łapiąc za rękę Astorię i Hermionę pociągnęła je do salonu zatapiając milionami pytań.
- Proszę się rozgościć!- Zakrzyknęła skrzatka po czym podeszła do Scorpiusa.- Mogę w czymś jeszcze służyć?- Zapytała.
- Nie Romi, albo…- Scorp sparzał w stronę Albusa i Arii, która rozsiadła się na dywanie dalej tykając Albusa ołówkiem-… Zawołaj Larrego- powiedział Scorp. Romi zasalutowała i zniknęła.
- Bardzo…energiczna skrzatka- powiedziała Hermiona siadając na kanapie.
- No cóż. Romi zawsze taka była- powiedziała Astoria zasiadając w fotelu.
- Hmm…Albus?- Aria znów trzepnęła Albusa w ramię- Twoi rodzice przyszli – mruknęła targając go za włosy. Na chwile się zamyśliła a w tym czasie Harry i Ginny usiedli koło swoich przyjaciół.
- Twój ojciec ma włosy do kolan a matka się ogoliła na łyso Al- mruknęła Aria.
- Nie…jestem…milusi- szept wydobywający się z ust Ala był trochę stłumiony.
- Aluniu- szepnęła z wyszczerzem Aria.
- Nie…jestem…uroczy
- Al do jasnej cholery zaraz coś ci wsadzę do tej twojej zapyziałej gęby ty zboczony demonie!- Ryknęła Aria. Albus podniósł nieprzytomny głowę.
- Żyje!- Ryknęli wszyscy młodzi w pokoju. Albus usiadł na dywanie.
- Kogo nazywasz zboczonym demonem?- Mruknął.
- To wprawdzie była wypowiedź dla Jamesa ale pomyślałam, że dla ciebie też będzie w sam raz- odrapała Aria wstając i kierując się w stronę kanapy.
- Podziałało – mruknął Albus siadając obok niej. Harry, Ron, Hermiona i Ginny odetchnęli z ulgą.
- Tak jak myślałem…- mruknął Draco wchodząc do salonu- O? Albus? Żyjesz, jak miło. – zaśmiał się siadając koło swojej naburmuszonej żony.
- Widzisz co się dzieje jak nazywasz Albusa ‘uroczym’ i ‘milusim’? – zaśmiał się Draco a Astoria tyko pokręciła głową. Aria oparła się o zagłówek.
- Nie wiem skąd pani przyszło do głowy takie stwierdzenie. Czy Albus wygląda uroczono?- Zdziwiła się Aria. Wszyscy spojrzeli na Albusa, który spojrzała na nich znudzonym wzrokiem. Zgodnie pokręcili głowami.
- A milusio?- Ta sama reakcja.- No właśnie. Uroczy to jest zaspany Hugo- mruknęła cicho a na potwierdzenie tych słów Hugo ziewną przeciągle.
- Jaki słodzik!- Zapiszczała Hermiona przytulając syna,.
- Ekhm…- Draco wybudził wszystkich  z niewiadomego transu.- Jak już pewnie wiecie lub nie mamy informacje o tym kto podpaliła dom Arii- mruknął Draco. Alex i Evelyn wyprostowali się a Aria wyjrzał ponad przyjaciół na blondyna.
- Jak się domyślałem to ta sama osoba, która cztery dni temu uciekła z św. Munga.- mruknął.- Carlos Depende.- dodał dramatycznym szeptem. Alex przywaliła głową w stół a Aria wyglądała jakby miała zemdleć.
- Że …Co?- mruknął.
- Carlos uciekł cztery dni temu ze szpitala. Niestety to wręcz pewne że on za tym stoi. Teraz pozostaje nam go tylko znaleźć i usadzić z powrotem w szpitalu- powiedział Draco odkładając list na stół.
- Hm… skoro Depende podpalił dom Arii to można go wsadzić do Azkabanu?- Zamyślił się Albus.
- Niestety nie- mruknął Harry. Zanim Aria zdążyła wykrzyczeć wszystkie przekleństwa jakie znała Albus zasłoniła jej usta ręką.
- Szkoda- mruknął a Aria dalej szamotała się z jego ręką krzycząc niezrozumiałe wyzwiska.
- Kiedy dom zostanie odbudowany?- zapytała Evelyn.
- Wygląda na to że zostało im mało do zrobienie. Do jutrzejszego popołudnia, wszystko powinno być gotowe- powiedział Draco.
- To świetne!- Krzyknęła w końcu Aria odsuwając się od Albusa.- Pani Pottert?- Zapytała Aria a w jej oczach można było zobaczyć niebezpieczny błysk.
- Może w kuchni?- zapytała kobieta.
- Pani Malfoy?- Dodała jeszcze Aria.
- Za mną proszę- powiedziała zadowolona Astoria i wyprowadziła dwie kobiety. W tym samym czasie w salonie pokazał się Larry i Romi.
- Wzywałeś mnie paniczu?- mruknął.
- Tak, tak. Znieś proszę bagaże gości na dół- powiedział.
- Tak jest- mruknął Larry i wyszedł razem ze skrzatką.
- Aria coś kombinuje. Ale co? Tak szybko?- Zastanowił się Scorp po czym nagle dostał olśnienia i wyszczerzył się do Rose.
- Malfoy, ty coś wiesz?- Zapytał Albus.
- Nie, nie. Nic z tych rzeczy- zaśmiał się Scorp zgarniając ramieniem Rose. Ron dalej wyglądał jakby mógł rzucać Avady oczami.
- Tak!- Krzyknęła Aria po czym rzuciła się na Ala.  Nastała chwila ciszy i westchnienie.
- Dobra- mruknął Albus. Aria zeskoczyła z kanapy i wróciła do kuchni.
- Idę zawiadomić Aurorów by zaczęli poszukiwać Carolsa Depende. Idziemy Ron- mruknął Harry. Pożegnali się grzecznie i wyszli. Hermiona spojrzała dziwnie na Rose a tym czasem cichaczem wróciła Aria
- No co?- Zapytała zdziwiona córka. Hermiona przeniosła spojrzenie na Scorpa, potem na Dracona i tak kilka razy.
- Ale o co chodzi?- Zapytali razem Malfoyowie. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
- Do widzenia- zaśmiała się i zniknęła. Aria wyszczerzył się do Ala który parsknął śmiechem.
- Co to było?- zapytali całą trójką.

- Naoczny sprawdzian- zaśmiała się Aria i znów weszła do kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie to opóźnienie! Kilka spraw było do załatwienia ^^ mam nadzieje ze rozdział odrobine rozweseli :D
G.G