"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 38

Christina Perri - A Thousand Years


Aria rozejrzała się po swoim pokoju trochę skonsternowana. Machnięciem różdżki zmieniła niebiesko czerwone ściany na niebiesko zielone a sufit pozostał czarnych. Przynajmniej nie widać pajęczyn. Kiedy skończyła rozpakowywać kufer wyciągnęła najmniejsze pudełeczko, w którym schowane były zdjęcie z Hogwartu i ramka, którą dostała od Ala. Postawiła ja na stoliku koło łóżka po czym na jednej ze ścian przy której nic nie stało poczęła przywieszać różne zdjęcia. Zaklęciem przylepiała też sześć zniczy, które udało je się złapać. Z Alem wygrała dwa razy a on z nią tak samo. Dwa był z wygrany z Huffelpuffem a dwa pozostałe z Ravenclavem. Puchar domówi otrzymał Slitherin a Puchar Quiddicha jak co roku Gyrffindor. Aria odeszła kawałek podziwiając swoje dzieło czyli kolaż z przypadkowych zdjęć, które co chwile się poruszały. Poprawiła niektóre ostatni raz po czym wyszła na balkon, który miła w pokoju. Z uśmiechem dostrzegła Samitie- biała sowę Albusa, która ścigała się z jej Rarą. Dziewczyna szybko padła na ziemie kiedy dwa ptaki wleciały do jej pokoju odbijając się od ściany i upadając na jej łóżko. Szybko podbiegła do nich i sprawdziła czy nic im nie jest. Samitia usiadła jej na ramieniu poprawiając pióra a Rara na drugim. Aria spojrzał na małą karteczkę, która spadła z nogi Rary i większą paczuszkę, która spadla Samitii. Strzepnęła ptaki z ramienia po czym ze stolika wyciągnęła dwa krakersy i dała każdej sowie. Dziewczyna usiadła po turecku na łóżku i poczęła podejrzliwie przyglądać się zwykłej białej krateczce złożonej na dwa. W końcu otworzyła ją a z niej wyleciała jeszcze mniejsza. Aria zaczęła się zastanawiać ile będzie to trwało ale z ulgą stwierdziła, że z już małej karteczki nic nie wypadało. Na papierze napisane było żeby wzięła pudełeczko i wyszła na dwór. Wiec Aria wzięła pudełeczko i wyszła na balkon. Zdarła brązowy papier po czym przyjrzała się pudełku. Otworzyła je a z niego wyleciał pyłek, który z pomocą wiatru pofrunął w stronę parku skrząc się na różne kolory szepcząc róże miłe słowa. Aria prawie padła kiedy dosłyszała się tam głosu Jamesa który powiedział ‘Niezła laska’. Po chwili pudełeczko podskoczyło w rekach Arii i zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek zrobić spadło na ziemie. Kiedy miała zamiar je przywołać zaśmiała się głośno gdy pudełeczko rozbiło się jakby było z delikatnego szkła a zamiast tego u stóp jej balkonu wyrosły krzaczki białych jak śnieg konwalii oraz fioletowych, niebieskich i nawet czarnych frezji. Aria uśmiechnęła się wychylając z balkonu i zbiegła szybko na dół. Okrążyła dom i podeszła do krzaczków z czarnymi frezjami.
- Merlinie Al., jesteś genialny- zaśmiała się na widok wręcz naturalnej czerni kwiatów i wydobywającego się z nich słodkiego zapachu.
- Aria?- Zdziwił się Alex wychylając przez okno.- Skąd są te kwiaty?- Zapytał. Aria wyprostowała się z uśmiechem.
- Dostałam- parsknęła śmiechem po czym weszła z powrotem do domu.
- Od Ala?- Zapytał wychylając się. Dziewczyna pokiwała głową a Alex zrobił to samo z uznaniem.
- Ten dzieciak jest genialny- mruknął pod nosem a Aria zaśmiała się.
- Kiedy przyjdzie do nas Alessandra?- Zapytała blondynka.
- Jutro na obiad. Wiem, że za dwa dni idziesz do Weasleyów więc zgodziła się przyjść jutro- powiedział z uśmiechem.
- To super! Już nie mogą się doczekać- zaśmiała się wchodząc z powrotem do swojego pokoju.

 *^* 

- James ty kretynie!- Krzyknął Albus kiedy czekał na Samitie.
- No co? Skłamałem?- Zapytał go brat a młodszy mruknął coś pod nosem.
- Długo nad tym myślałeś?- Zapytała Ginny.
- Nie. Tylko chwilkę- wyszczerzył się Al.
- Mamy genialnego syna. Teraz musimy tylko poczekać jak ci poszły owutemy i zobaczymy- zaśmiał się Harry zasiadając przy stole. Kiedy Ginny postawiał przed każdym talerz z zupą, wszyscy zaczęli jeść w ciszy kiedy z oddali doszedł ich skrzek. Albus spojrzała na białą plamę i rozpoznał w niej Samitie i zobaczyła też Rare. Chłopak szybko podbiegł do okna żeby je otworzyć a następnie szybko się od niego odsunął. Rara wpadła do zupy  Harrego a Samitia do Albusa. Podrapał się po głowie z wyszczerzem po czym podszedł do swoje sowy i wyczyścił ją zaklęciem tak samo jak Rare. Odwiązał zwitek papieru z nóżki Rary i małą kopertę od Samitiy. Albus zobaczył jak z małej karteczki, którą dostał od Rary wypada kolorowe konfetti. Spojrzał na nie zdziwiony. Konfetti ułożyło się w napis ‘Otwórz kopertę cholera” więc jak mu kazano tak zrobił. Otworzył kopertę, która okazała się…wyjcem? Ale bardzo przyjemnym wyjcem wiec Albus szybko zwiał z obiadu zaszywając się w pokoju i słuchając podziękowań Arii. Wyjec się nie zniszczył a Albus po chwili wrócił na miejsce.
- To coś mnie obraża- pożalił się James . Kiedy dotknął konfetti to prychnęło rozjuszone i napisało ‘Precz z łapał patafianie!’.
- Haha. Widocznie cię nie lubi- powiedział Albus a kiedy Lily dotknęła konfetti ułożyło się w serduszko. Kiedy Al dotknął je serduszko zabłysło mocno a kiedy James znów go dotknął stało się szare i ułożyło w czaszkę.
- No uwielbiam ją- zaśmiała się Lily znów zasiadając do obiadu.

 *^* 

 - Mamo! No ale ile mam tu siedzieć?- Zapytał Hugo kiedy Hermiona zamknęła go w jego pokoju.
- Do dziewiętnastej kochanie- powiedział przez drzwi kobieta. Uśmiechnęła się do siebie. „Ta dziewczyna jest genialna”, pomyślała schodząc schodami na dół. Rzuciła jeszcze zaklęcie na okno w pokoju jej syna i wyszła z domu. W ogrodzie Potterów stała wielka zamaskowana i niewidoczna teraz scena. Aria przybyła wcześniej co wcale Hermione nie dziwiło. Teraz sprawdzała saksofon który- jak twierdzi- pożyczyła. Kto ją tam wie.
- Dalej ględzi?- Zapytała Rose. Hermiona pokiwała głową.
- Ale jak ty chcesz go do tego przekonać, Aria?- Zapytała kobieta.
- Niech się pani nie martwi. Mam swoje- tu przerwała żeby z trzaskiem zamocować ustnik- sposoby- dokończyła. Albus, James, Harry i Ron zostali zamknięci w domu Potterów bo oni przecież nic nie wiedzieli. Aria zeskoczyła ze sceny.
- Dobra. Niech ich pani puszcza- zwróciła się i do Hermiony i do Ginny. Obie kobiety w tym samym momencie machnęły różdżkami i drzwi w obu domach otworzyły się na oścież.
- Wolni!- Ryknął James wbiegając w krzaki. Hugo powlókł się do matki by obrzucić ją pełnym urazy spojrzeniem. Al wraz z Harrym i Ronem ostrożnie wyszli z domu rozglądając się.
- Wyście poszalały!- Krzyknęli razem Ron z Harrym a Albus westchnął zirytowany.
- Wiedziałem, że tylko ty coś takiego wymyślisz- westchnął podchodząc do szczerzącej się Arii.
- No ba- zaśmiała się.- Hugo rudzielcu chodź tu!- Krzyknął na Hugona, który spłoszony podszedł do Arii. Dziewczyna pociągnęła go gadając z nim aż na scenę, kiedy ten się zaparł.
- Oszalałaś?!- Pisnął przerażony ale na scenie został sam a Aria schodząc wcisnęła mu do reki saksofon.
- Co to ma być?- Zdziwił się Ron. Aria podeszła do sceny i coś szepnęła do Hugona a ten zaczął grać.
- O w dupę- szepnął Albus.
- Wiem więcej o twojej rodzinie niż ty sam- żachnęła się blondynka.
- Oj tam, oj tam- powiedział z uśmiechem Al. Aria machnęła różdżka i kiedy Hugo przestał grać znikąd zaczęła wypływać muzyka do której rudy zaczął śpiewać. Aria spojrzała na Rona, który namiętnie szeptał coś do żony ale ta jedynie go zignorowała.
- Więc to był ten twój plan- zaśmiał się Albus.
- Nom. Jestem genialna- zaśmiał się blondynka kiwając razem z Alem i Rose w rytm piosenki.
- Wredny geniusz- mruknęła Rose.
- Dokładnie- przyznała jej racje Aria. Wieczór minął im w przyjemnej atmosferze. Aria  pochwaliła się tym, że rzuciła palenie co nie tylko uszczęśliwiło resztę co zdziwiło, że dziewczyna w ogóle paliła. Albus nie pochwalił się tym zbytnio bo by mu się dostało. Po Arię przyszedł brat bo było koło drugiej i zarówno Ginny, Hermiona i Rose jak i Albus nie chcieli żeby wracała sama. Taktownie ich wyśmiała ale poczekała na brata po czym zniknęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótko. Bo na rozluźnienie ^^ Ten mój Al to chyba nie ma końca xD Nie no ma...przyznać się kto chce żeby już się skończył? ^^ Dobra...kończę nauka czeka. Do zobaczenia za miesiąc(może szybciej...?)
G.G