"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 32



- Ja się naprawę boje.- powiedziała Aria. Miała na oczach czarną przepaskę, której nie mogła zdjąć i prowadzona byłą przez Albusa po korytarzach Hogwartu.
- Jeny nie masz, czego- westchnął chłopak skręcając nią ostro.
- No wiesz. Ostatnio zauważyłam, że lubisz mnie wykorzystywać- powiedziała Aria a Albus prychnął z uśmiechem.- Tak, tak. Zauważyłam to. A to jest dość dziwna sytuacja wiec mam prawdo do bycia zdenerwowaną. Do tego ty to ty no i…- zaczęła się rozkręcać, kiedy w końcu się zatrzymali i Albus ściągnął jej opaskę.
- Cicho- szperał tylko. Aria totalnie wmurowało. Przez jej monolog nawet nie zdała sobie sprawy, że razem z Albusem wyszli na błonia. Teraz stali tuż przy linii drzew Zakazanego Lasu. Świetliki przycupnęły na liściach pobliskich drzew i wyglądały jak zielone lampki na choinkę. Tak samo krążyły nad stołem, przy którym stały dwa krzesła i świece. To wszytko było odgrodzone od reszty świata ‘murem’ z książek oczywiście szczelnie osłoniętych folią. Na tym murze siedziało kilkadziesiąt misiów machając łapką, w których trzymały świecące czerwone serduszka z napisem „Kocham cie”. Trzeba też dodać, że każdy miś frazę tą miał zapisaną w innym języku. Przy wejściu stały dwa wielkie misie, które także trzymały wielkie serca. Duży misek w ogrodniczkach z sercem, na którym napisane miał „I Love You” i obok misio dziewczynka z kokardą, która miała napisane „Cinta Anda” z malajskiego. Aria zauważyła także, że każdy miso na łapce miał narysowanego smoka. Kiedy Albus pociągnął ją do środka okręgu Aria zauważyła swojego brata, który rzucał ochronne zaklęcia. Ze zdziwieniem zauważyła szeroki uśmiech na jego twarzy kiedy zniknął w zamku. Hagrid przemknął niewidoczny po tym jak odstraszył pobliskie zwierzęta. Kiedy Aria przechodziła obok misiów te wyciągały do niej serca. Dziewczyna została usadowiona na jednym z krzeseł.
- O matko- w końcu mruknęła dalej się rozglądają. Jej wzrok padł na fioletowe dość duże pudełko. Zdziwiona podniosła wieczko i zasłoniła usta ręką. Wzięła w dłoń piękną metalową ramkę z wijącymi się czerwonymi różami, w której były dwa zdjęcia jej rodziców. Na górze kolorowe, kiedy Aria była już na świecie a na dole w kolorze sepii zdjęcie za czasów szkolnych.
- Matko Al.- jęknęła dziewczyna i przytuliła mocno chłopaka zrywając się z krzesła. Albus uśmiechnął się zadowolony. Aria podniosła się i wciągnęła różdżkę. Albus ze zdziwiona miną obserwował lot czarnego średniej wielkości pudełka, które gładko wylądowało w jej dłoniach. Dziewczyna położył pudełko przed Alem. Zaciekawiony chłopak podniósł wieczko i uśmiechnął się. W środku pudełka leżała bransoletka z rzemienia. Połączona była ze sobą kilkoma mniejszymi zdobionymi na czarno pierścieniami. Zawieszony na niej byłą nieduży nabój, prostokątna tabliczka z wygrawerowanym ‘ASP&AR” i podłużny szmaragd. Zaśmiał się cicho przypominając sobie jak długo gapił się na tą bransoletkę na wystawie myśląc, że kiedyś ją sobie kupi. Był pewien, że Aria tego nie widziała. Blondynka przyglądał mu się z zgryzioną wargą. Albus założył bransoletkę na prawy nadgarstek i uśmiechnął się.
- Super- przyznał. Aria uśmiechnęła się i usiadła mu na kolanach przytulając mocno.
- Jeszce nikt, nigdy w całym moim życiu nie zrobił dla mnie tyle ile ty zrobiłeś w ten jeden wieczór.- przyznała Aria przyglądając się dwóm misiom pokazującym sobie serduszka nawzajem.
- No co ty? Żartujesz.- powiedział Albus gładząc ją po kolanie.
- Nie. Przyrzekam.- powiedziała Aria zarzucając mu jedna rękę na szyje.
- Coś ty? A należy ci się.- powiedział z uśmiechem. Aria pocałowała go w policzek przytulając się mocniej.
- Jesteś lepszym chłopakiem niż ja dziewczyną.- powiedziała. Albus zaśmiał się.
- Wolałabyś być chłopakiem?- zapytał Albus.
- A wyglądam na chłopka?- zapytała Aria przyglądając się jego twarzy. Albus pokręcił głową przecząco.
- No właśnie.- burknęła całując go w usta. Albus uśmiechnął się czując jak Aria masuje mu kark dłonią. Ścisnął ją mocniej za kolano.
- Skąd wytrzasnąłeś tę zdjęcia?- zapytała Aria.
- Znalazłem w kronice szkolnej. Najpierw zapytałem się twojego brata o nazwisko panieńskie twojej matki a później potwierdził mi, że to oni. Dyrektorka skserowała fotkę wiec nie musisz się bać, że ją ukradłem.- zaśmiał się Albus. Aria przyjrzała się jednemu zdjęciu, na którym siedemnastolatki przytulając się uśmiechają się do aparatu i na drugim gdzie starsze już kopie śmieją się kiwając na boki a brąz włosy mężczyzna obejmuje blondynkę. Albus naprawdę się postarał. Może i spędził poranek z Arią pod wierzbą, ale przez resztę dnia w ogóle go nie widziała. Przez kilka godzin układał książki, które ściągnął z pokoju życzeń tak samo jak misie. Później ożywał każdego i rysował smoka na łapce. Z dwie godziny zajęło mu wypisywanie frazy w kilku językach. A misiów było z dużymi czterdzieści osiem. Także zwabienie świetlików trochę mu zajęło. Wyszukał substancje, która je zwabi i spryskał nią pobliskie drzewa i powietrze nad stołem a także stworzył z tego aromatu świecę, która wytwarzała go sprowadzając coraz więcej żyjątek.
- Merlinie. Moja matka był taka piękna.- powiedziała Aria dotykając fotografii.
- A ty jesteś do niej podobna. A twój brat to wykapany ojciec.- powiedział z uśmiechem Albus. Aria odstawiał fotografie na stół.
- Wiesz…myślę, że byliby z ciebie dumni.- powiedział chłopak.
- Mam nadzieję.- dodała Aria. Jeszki kilkadziesiąt minut spędzili na rozmawianiu o książkach, które sprowadził Albus. Aria w końcu wstała z kucek i spojrzała na niebo.
- Chyba trzeba już wracać.- jęknęła. Albus spojrzała na nią z uśmiechem. Wziął fotografie i podął jej.
- Nie zapomnij.- powiedział jeszcze.
- Dziękuję.- powiedziała, po czym ścisnęła Ala za rękę. Przeszli kilaka kroków, po czym Aria zatrzymała się.
- Al? -zapytała z uśmiechem.
- Tak?
- Mogę sobie wziąć tego miśka faceta?- zapytała błagalnie. Albus uśmiechnął się kiwając głową. Miso zaczął szaleńczo machać łapka patrząc na miso dziewczynę.
- Chyba musisz wziąć parkę.- powiedział Albus. Aria rzuciła na misie zaklęcia i z lewitującymi nad ich głowami misami ruszyli do zamku. Hagrid obserwowałby dwójka bezpiecznie dotarła do zamku i wysłał wiadomość Alexowi, że dzieciaki są już w środku. Aria i Albus szybko znaleźli się przed Grubą Damą. Tyle, że kobiety nie było.
- Czasami mam ochotę ją podniszczyć.- westchnęła Aria. Albus zaśmiał się i w tym momencie wróciła Gruba Dama. Uśmiechnęła się dno nich, po czym spojrzała zdziwiona na misie.
- Morelowe morele.- powiedziała. Gruba Dama otworzyła się. Aria wpakowała do środka miśki, po czym odwróciła się do Ala zarzucając mu ręce na szyje. Albus położył swoje ręce na jej biodrach.
- Co mamy jutro za dzień?- zapytała Aria kiwając się na nogach.
- Hmm…poniedziałek.- powiedział z uśmiechem Albus. Aria jęknęła z uśmiechem.
- Kurcze. Same zjecie ze ślzgonami.- westchnęła dalej z uśmiechem.
- Tobie to przeszkadza?- zapytał Albus.
- Nie.- odparła krótko Aria.
- To dobrze.- powiedział pochylając się i całując ją z uśmiechem. Gruba Dama westchnęła rozczulana, co oni po prostu zignorowali. Aria odsunęła się by pocałować krótko Albusa w usta.
- Dobranoc.- powiedział odwracając się na pięcia i pomachał do niego jeszcze zza szpary w drzwiach.
- A wejściówkę masz?- zapytał Gruba Dama mrużąc oczy. Albus pokazał jej świstek pergaminu i ruszył do lochów. Bransoletka od Arii obijała miło jego nadgarstek. Cały czas czuł, że ktoś na niego patrzy, ale równie dobrze mogły to być obrazy. Kiedy usłyszał głośniejszy stukot obrócił się a w tedy zapadłą ciemność a on upadłą na podłogę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem. Znów krotko. Ale tym razem to było zamierzone i tak jakby ciąg dalszy pojawi się jeszcze w grudniu wiec...luzik xD Mam nadzieje że jakoś was nie zanudzam czy coś? Bo ta opowieść jeszcze bedzię trochę trwała :)
G.G