"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 13



W końcu nastała Wigilia. W domu Weasleyów, u których tym razem miała odbyć się wigilia panował istny chaos. Wujek Ron razem z tatą poszli po choinkę, ciotka Hermiona razem z matką siedzą w kuchni a Lily i Rose pindrzą się w pokoju tej drugiej, Albus  opisał sytuacje z westchnieniem. James spojrzał na swojego brata.
- Jak tam w szkole bracholku? Co z ta ładniutką blondynką?- Zapytał. Albus westchnął.
- Normalnie. Nie wiem, kogo masz na myśli.- Odpowiedział lodowato Albus.
- No chodzi mi o tą dziewczynę… O! Arie. Co tam u niej?- Zapytał. Albus uśmiechnął się cwanie.
- W porządku. Amelie Malfoy mało, co jej nie zbiła, ale git jest.- Powiedział Albus.
- O! No tak słyszałem. Amelie ma wrócić po świętach do Hogwartu. Ale będzie.- Zaśmiał się James.- Ale heloł!? Ponoć ja uratowałaś. Nasz nadopiekuńczy Aluś.- Westchnął James czochrając mu włosy.- To, co ? Chodzicie?- Zapytał. Abus spojrzał na niego z uniesioną brwią.
- Nie.- Odparł spokojnie Albus.
- No to, na co czekasz!?- Ryknął James.
- Ona ma już chłopaka debilu.- Powiedziała Rose stojąc na schodach w zielonej kiecce.
- Niezła kiecka Rose.- Zaśmiał się złowieszczo Albus. Rose rzuciła mu tylko wściekłe spojrzenie.
- CO?! No, ale mogłem się spodziewać. Albus to ciota on by się nie porwał na akcje podrywania blondyny.- Westchnął James siadając na kanapie. Albusa coraz bardziej denerwowało to, że Rose nauczyła się już mówić w jego towarzystwie a nawet mu pyskować.
- O! To nie wiedziałeś, że Aluś pocałował Arie?- Zaśmiała się Rose.
- CO!?- Znów ryknął James.- A JEDNAK?!- Zapytał się Rose.
- Nie. To było tylko raz. A czemu Albus to zrobił? Nadal nie jest mi znana przyczyna.- Odrzekła Rose siadając na stole.
- Oj! Aluś dorasta!- Zaśmiał się James.
- Dzieci spokój. Mówiłam wam, że będziemy mieli dziś gości?- Zapytał Ginerva Potter.
- Jakich znowu gości?- Zapytał Albus.
- Zaprosiłam mojego kolegę z rodziną z pracy na kolacje.- Powiedziała wesoło Ginny.
- O! A kto to ciociu?- Zapytała Rose. W tym samym czasie zadzwonił telefon.
- Chwila.- Powiedziała Ginny. Hermiona wyłoniła się z kuchni.
- A wy, co tak siedzicie?- Młodzież spojrzała na nią zdziwiona. Kobieta zmarszczyła brwi-. Siadać do stołu!- Zarządziła. Dzieciaki szybko zajęły miejsce przy stole. Ron i Harry wrócili już z choinką i czarami ponakładali na nią łańcuchy i bombki.
- Oczywiście, do widzenia.- Powiedział Ginny i odłożyła telefon. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Albus skarbie otwórz. To pewnie oni.- Powiedziała kobieta. Albus podszedł do drzwi i otworzył. Mało, co a nie spadły mu okulary a serce nie wyskoczyło z piersi.
- Raymond?!- Ryknął Albus.
- Potter?!- Ryknęła w tym samym czasie Aria upadając prawie na ziemie.

***

- Och, wiec teraz uczysz w Hogwarcie!- Krzyknęła ucieszona Giny. Aria dalej stała przy drzwiach chwiejąc się na nogach z wrażenia.
- Aria!- Krzyknęła Rose rzucając się na dziewczynę.
- Rosie! Merlinie jak dobrze, że jesteś.- Westchnęła blondynka.
- No a jak! W końcu to mój dom!- Zaśmiała się ruda. Albus zauważyła bransoletkę na nadgarstku blondynki. Zmarszczył brwi.
- W takim razie ta cała koleżanka to…- Zaczęła Aria.
- Moja mamunia.- Powiedział Albus.
- Chryste!- Krzyknęła Aria.- To jest jakieś nienormalne!- Krzyknęła.
- Och! A więc to jest twoja siostra!- Zakrzyknęła Ginerva. Harry Potter siedzący przy stole był tak zaskoczony, że widelec zatrzymał się wpół drogi do jego ust a pieróg z niego zwisający postanowił skorzystać z okazji wesoło ześlizgując się z białej koszuli.
- Dobry panie Potter!- Zamachała z uśmiechem blondynka.
- Och. A skąd skarbie znasz mojego męża?- Zaciekawiła się Ginny.
- Ach. No przecież był po mnie w Kalipso bym się do Hogwartu przeniosła.- Powiedziała Aria.
- No i nic mi nie powiedziałeś Harry! Jak mogłeś!?- Ryknęła Ginny.
- To już wiem, po kim to ma, Lily.- Szepnęła do Rose, Aria.
- Yhm.- Bąknęła ruda.
- Ginny uspokój się kochana.- Powiedział Hermiona i podeszła do Arii.
- Witaj. Hermiona Weasley.- Powiedział.
- Dobry wieczór. Od razu poznałam. Rose jest do pani podobna.- Powiedziała Aria. Jakoś źle się tutaj czuła.
- Och dziękuje. Tam siedzi mój leniwy mąż Ronald Weasley.- Bąknęła Hermiona. Rudowłosy mężczyzna zamachał wesoło do Arii.
- Jak Hugo.- Szepnęła Aria do Rose, która tylko spuściła głowę.
- Zapraszam do stołu!- Krzyknęła Giny.

***

Po jakże wspaniałej kolacji nastąpił czas na prezenty. Albus był niezmiernie zaskoczony widząc prezent od Arii.
- Na pewno ci się spodoba.- Zaśmiała się dziewczyna. Albus rozerwał papier i ze spuszczoną głową niepewnie obserwował nowe soczewki. Nim spostrzegł blondynka już zabrała mu okulary.
- Nie masz wyjścia.- Westchnęła udając niezadowolenie. Albus warcząc pod nosem przekleństwa poszedł do łazienki.
- Pierwszy raz widzę żeby ktoś tak traktował Albusa.- Zaśmiała się zadowolona Ginny.
- Tak. Ona ma tak już od pierwszego dnia.- Powiedziała Rose.
- Yhm. Żebyś ciociu widziała jak ona go wkurza.- Westchnął Hugo.
- Nie prawda! Ja nikogo nie wkurzam. Jestem tylko wredna.- Powiedziała blondynka z uśmiechem.
- Wredniejszej osoby Merlin na głowie chyba nie miał.- Powiedział Albus wychodzą z łazienki.
- Aluś jak ty ślicznie wyglądasz!- Ryknęła Ginny.
- Ta. Dzięki mamo.- Westchnął Albus sięgając po okulary. Aria szybo zabrała je ze stołu.
- E! Nie wolno. Okulary są teraz moje. A kup sobie nowe to wszystkie podepcze i zakopie na błoniach.- Powiedział z uśmiechem Aria.
- Przysięgam. Gorsza od śmierciożercy.- Bąknął Aluś ze spuszczoną głową.
- A to dopiero początek.- Westchnęła rozbawiona Aria.
- Nienawidzę cię.- Warknął Albus patrząc na blondynkę.
- I na wzajem Aluś.- Powiedziała z uśmiechem. Po pokoju rozniósł się śmiech a Albus tylko westchnął.
- Merlinie! Czemuś mnie tak pokarał!- Krzyknął Albus unosząc ręce ku sufitowi.
- Bo zasłużyłeś. A jak już nabąknęłam. To dopiero początek Potter.- Powiedział złowrogo Aria.
- Chyba że przedtem zabije cię Amelie.- Uśmiechnął się złośliwie Albus.
- Skąd. To się już nie powtórzy. Ma zakaz zbliżania się do mnie na trzy metry i zostanie na nią rzucone zalecie. Jednak pan Malfoy się postarał.- Zaśmiała się Aria ubierając płaszcz.
- Boże nie wierzę w ciebie, ale dlaczego mi to robisz! Po co ją tu sprowadziłeś?!- Warknął.
- Jak już mówiłem Potter. Po pierwsze: bo zasłużyłeś. Po drugie: sprowadził mnie tu twój tata zażalenia do pana Pottera a po trzecie:…- Aria zacięła się.- A nie. Nie ma trzeciego. Dobranoc!- Ryknęła teleportując się z bratem. Ron dalej śmiał się na kanapie.
- Uwielbiam tę dziewczynę.- Westchnął Harry.
- Dziwne. Bo nasz, Albus jej nie lubi.- Zaśmiał się, James.
- Zabrała mi okulary.- Mruknął Al spuszczając głowę. Po pokoju rozniosły się donośnie śmiechy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz