"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 11



- No to teraz czekamy aż, Krukonom i Puchonom skończą się lekcje.- Zaśmiała się blondynka wychodząc z klasy. Przed drzwiami stał Alex. Gdy wyszła zaciągnął ją gdzieś za ramię.
- Myślicie, że ta dziewczyna naprawdę zemdlała?- Zapytała Rose. Albus zerknął na zdenerwowanego Alexa i zaśmianą Arie.
- Sądząc po minie jej brata to raczej tak.- Powiedział dziwnie zadowolony Albus. Aria wróciła do znajomych.
- I co?- Zapytała Rose.
- No nie wiem. Zdenerwował się, bo przyszedł list z Kalipso.- Powiedziała blondynka. Rose rzuciła się na kopertę, którą Aria trzymała w dłoni. Szybko przeczytała list.
- O ja.- Westchnęła oddając list. Blondynka uśmiechnęła się.
- Co nie?- Zaśmiała się.
- Co tam jest napisane?- Zaciekawiła się Amanda.
- Jest oczywiście po rosyjsku i nie mam pojęcia skąd Rose zna ten język...- Tu zerknęła na rudą, która uśmiechnęła się jedynie. -... Ale... Ekhm… "Droga panno Raymond. Jesteśmy wielce niezadowoleni z tego, że postanowiła pani jednak opuścić naszą szkołę. Wiemy, że być może, Hogwart ma lepsze instrumenty i pomoce w rozwijaniu pani talentu, ale jednakowoż prosi się panią o powrót do naszej szkoły. Wysyłamy ten list dopiero po dwóch miesiącach, dlatego, że myśleliśmy, że pani sama do nas wróci. Kiedy jednak Szef Aurorów przybył do naszej szkoły z informacjami, że radzi sobie pani wspaniale zmartwiliśmy się nie na żarty. Nasza szkoła potrzebuje takich uczniów jak pani i bardzo panią prosimy o powrót. Na pewno spodobał się pani, Hogwart lecz poroszę o rozważenie naszej propozycji. Postaramy się przystosować do pani oczekiwań, co do tej szkoły. Prosimy o odpowiedź. Niech pani się nie śpieszy i wszystko przemyśli. Z poważaniem J. Broglovsky.”.- Skończyła Aria i spojrzała na znajomych.
- Oł.- Powiedział Scorp.
- Ale są słodcy, że się tak o mnie martwią- westchnęła dziewczyna.
- Wracasz do Kalipso?- Zapytała Amanda. Blondynka spojrzała na nią.
- Nie wiem. Zastanowię się.- Powiedziała, po czym schowała list do torby.- A teraz… muszę znaleźć Carlosa albo innego Krukona z siódmego roku. Chodź Rose pomożesz mi.- Powiedziała i szarpnęła przyjaciółkę.
- Wygrałaś.- Westchnął Carlos. Aria puściła rękę Rose i spojrzała na niego zdziwiona.
- Serio?- Zapytał Zabini.
- Carla zemdlała na widok bogina. Trudno ją było wynieść do pielęgniarki.- Westchnął drapiąc się po głowę. Aria zaśmiała się i zaczęła skakać dookoła Carolsa.
- Wygrałam, wygrałam uhu, uhu.. haha.- Stanęła przed nim z uśmiechem- A to pech.- Powiedziała.
- Ej, ale naprawdę musze to robić?- Zapytał
- Nom. Wraca za tydzień.- Zaśmiała się dziewczyna. Carlos westchnął, ale uśmiechnął się pod nosem.
- Jesteś wredna.- Powiedział patrząc na tańczącą dziewczynę.
- Wiem. - Odparła nie przerywając.
- Mogę zrobić coś innego. Ja się jej boje.- Szepnął. Aria parsknęła śmiechem.
- Ja też- powiedziała i poklepała go po ramieniu.- Ale spoko. Na pewno cię nie zje. Tylko żartowałam. Ale z chęcią pójdę z tobą do Hogsmade.- Powiedziała, po czym wyminęła go krzycząc na całe gardło „Wygrałam!”. Carlos stał w miejscu chwile, po czym wyszczerzył się do siebie i wyszedł na błonia.
- Zgodziła się?!- Ryknęła Rose, po czym popędziła za Arią- Aaariiaa! -Ryknęła Rose.
- Ja… się nie spodziewałam.- Westchnęła Roxy, która stała lekko z boku i ruszyła za swoją kuzynką. Albus stał w miejscu nie pokazując swojego zdziwienia.

*^* 

- Dlaczego się zgodziłaś?- Zapytała, Rose.
- Bo go lubię.- Odparła Aria pisząc list.
- Podoba ci się?- Zapytała Rose.
- Może.- Odparła Aria.
- Co za list?- Zapytała, Roxy.
- Do Kalipso.- Powiedziała dziewczyna.
- Wracasz tam?- Zapytała.
- No coś ty. Tu jest super.- Powiedziała, po czym wysłała list przez swoją sówkę.
- Carlos Depende, tak? Włoch. Rodzice czystej krwi. Ma młodszą siostrę. Za rok przyjdzie do Hogwartu. Nieźle Ar.- Pochwaliła Lily. Aria zaśmiała się i wstała z ławki.
- No coś ty. To się nazywa fart.- Powiedziała blondynka, po czym ruszyła do zamku. Spotkała się, z Albusem o 20.00 tylko po to żeby mu powiedzieć, że jest wredny. Albus wkurzony stał naprzeciw zadowolonej dziewczyny.
- No co? Chciałam zepsuć ci plany na wieczór- uśmiechnęła się uroczo- Udało mi się?- Zapytała.
- Niestety.- Odparł Albus. Aria zaśmiała się tylko i wróciła do wieży gryfonów.


Sobota nastała niespodziewanie szybko. Wszystkie klasy od trzeciej wzwyż szykowały się na wyjście do Hogsmade. Znaczy się te niektóre osoby, które miały na to chęć, bo akurat w nocy spadł pierwszy śnieg. A to dopiero Listopad.
- Ariaa! W co się ubierasz?- Ryknęła, Rose z łazienki. Aria jeszcze bardziej zaplątała się w swoją kołdrę zaciągając ją na swoją głowę.
- Rose jest wcześnie chce mi się spać.- Westchnęła dziewczyna.
- Wstawaj, bo nie zdążysz.- Ryknęła Roxy.
- Jak to. Jest dopiero 10.00- Warknęła blondynka spadając z łóżka.
- No właśnie. Masz tylko pięć godzin!- Warknęła Lily, która znów zabunkrowała się w ich pokoju.
- Boże, co ja mam robić przez te pięć godzin?- Zapytała blondynka łapiąc za metalową szczotkę.
- Gadaj, w co się ubierasz!- Ryknęła Rose.
- Zakładając, że jest zimno i w nocy spadł śnieg, to w jeansy jakiś sweter albo bluzę i w płaszcz.- Warknęła dziewczyna.
- Co?! Zakładasz spódnice.- Odpowiedziała Rose.
- Chyba oszalałaś. Nie mam żadnej spódnicy. W Kalipso były jako mundurki, ale ja nie nosiłam jej zbyt często.- Powiedziała Aria związując włosy w warkocz na boku.
- CO?! To pożyczysz moją.- Powiedział Rose wyciągając miniówe. Aria cofnęła się.
- Nie, nie i jeszcze raz NIE! Zakładam glany, bo jest śnieg. Zakładam bojówki, bo są ciepłe i zakładam jakaś bluzę, Rose. Albo nie. Zamiast bojówek założę czarne jeansy pasuje ci?- Zapytała. Rose opadła na łóżko.
- Nie, ale wiem, że siłą cię nie przekonam. Zakładaj, co chcesz.- Powiedziała machając na nią ręką.
- Dziękuje bardzo.- Westchnęła dziewczyna.

*^* 

Koło 14.20 Aria już była gotowa. Miała na sobie czarne jeansy rurki, których nogawki wsadziła do glanów. Miała czarną bluzkę z długim rękawem, na którą założyła bluzę z rękawami ¾. Włosy dalej miała związane w warkocz. Kiedy z Rose wychodziły dziesięć minut przed piętnastą założyła jeszcze płaszcz w czarno biała kratę, czapkę z trzema pomponami i czarno białe rękawiczki z kciukiem, którym także można było zdjąć górę z pozostałych czterech palców i były one bez zasłonki. Aria z rękami w kieszeniach płaszcza wyszła razem z Rose na mróz gdzie szybkim ruchem uniknęła lecącej w jej stronę rykoszetem śnieżki.
- Fart.- Zaśmiała się Rose. Aria odpowiedziała jej uśmiechem. W tłumie odnalazła wzrokiem Carlosa. Miał ciemne jeansy i glany, na co dziewczyna się uśmiechnęła. Miał na sobie szarą kurtkę a na głowie czarną czapkę. Niedaleko niego, jak zauważyła Aria, stał Albus. Miał czarną kurtkę, ale jego głowy nie chroniła czapka. Zaśmiała się widząc drobinki śniegu na jego włosach. Ruszyła w stronę Cralosa.
- Cześć.- Powiedziała wesoło.
- Cześć. Ładnie wyglądasz.- Pochwalił chłopak. Aria uśmiechnęła się.
- Dzięki. Fajne galny.- Powiedziała z uśmiechem. Carlos zaśmiał się. Ruszyli przez bramę do Hogasmade. Weszli do prawie wszystkich sklepów. Na koniec Aria zaciągnęła go do "Trzech mioteł". Wypili po piwie kremowym i zbierali się już do powrotu. Carlos pomógł założyć Arii płaszcz i przepuścił ją w drzwiach. Kiedy wracali do Hogwartu kilka razy oberwali śnieżkami. Dziewczyna razem z Carlosem odrzucali śnieżki w stronę nieznanych im osób.
- Jasne jasne, bo umrę.- Żachnęła się blondynka.
- No błagam cię. Nie wierzysz, że jej bogin zmienił się w kota? Przysięgam. W takiego ślicznego z niebieskimi oczkami. Kiedy miauknął ona zemdlała.- Powiedział.
- No nie. A myślałam, że taki babsztyl to boi się, nie wiem, tornada?- Zastanowiła się. Carlos zaśmiał się.
- Też się nie spodziewałem.- Powiedział.
- Dobra. A w co zmienia się twój bogin?- Zapytał Carlos.
- O nie. Nie powiem ci.- Odpowiedziała Aria stanowczo.
- No weź. Powiedz.- Zaczął nalegać. Prawie całą drogę powrotną przekonywał i zgadywał, czego boi się dziewczyna.
- Powiedz!- Krzyknął rzucając w nią śnieżką.
- O nie!- Krzyknęła, kiedy śnieżka trafiła ją w rękę.- Teraz przegiąłeś!- Krzyknęła i rzuciła w niego ogromną kulą, która wylądowała prosto na twarzy chłopaka. Dziewczyna zasłoniła usta ręką chichocząc cicho. Carlos przejechał ręką po twarzy zgarniając śnieg. Spojrzał na dziewczynę z mordem w oczach.
- Chodź tu!- Ryknął. Aria zaczęła uciekać śmiejąc się jednocześnie. Przeskakiwała przez przeszkody próbując utrudnić bieg Carlosowi, ale jako szukający w drużynie Krukonów kondycje to on miał i zgrabnie omijał przeszkody. Albus obserwując to wszystko ze swojego okna westchnął poirytowany. Aria właśnie odwróciła się do tyłu i zauważyła, że nie biegnie za nią Carlos. Albus zobaczył chłopaka siedzącego na drzewie nad nią. Kiedy Aria stawiła się krok do przodu Carlos zeskoczył z drzewa i złapał ją od tyłu. Po czym podniósł przerzucił przez ramię i ruszył do największej zaspy, jaką znalazł w pobliżu.
- Nie nie! Błagam!- Krzyczała Aria śmiejąc się.
- Proszę zrobię, co chcesz! No nie do końca, ale się postaram.- Krzyknęła. Carols zaśmiał się na poprawkę.
- Dobra. Zastanówmy się.- Powiedział Carlos przystając, ale nie ściągając dziewczyny.
- I co?- Zapytała Aria przyglądając się przestraszona zaspie.
- Nie. Jednak nie możesz dla mnie nic zrobić.- Powiedział i ruszył do przodu.
- Prosze, błagam. Mogę nawet na kolanach!- Krzyknęła Aria, kiedy byli już bardzo blisko. Carlos nie przejął się i wrzucił dziewczynę do zaspy. Po chwili wynurzyła się tylko jej głowa, a Carlos zaniósł się śmiechem.
- Wyglądasz jak wielki bałwanek.- Powiedział. Aria zaczęła się kręcić, ale nie mogła się uwolnić od śniegu.
- Może byś mi pomógł?- Żachnęła się. Carols dalej rozbawiony podszedł do dziewczyny i podał jej rękę. Aria wsparła się na ręce i pociągnęła Carlosa w swoją stronę wrzucając go do zaspy.
- Ty też wyglądasz jak bałwanek. Stwierdziła wygrzebując się z zaspy.
- To nie fair.- Odparł oburzony otrzepując kurtkę.
- Życie jest nie fair.- Powiedziała strzepując śnieg z jego czapki.- Fajnie było.- Powiedziała otrzepując teraz siebie.
- Racja. Może kiedyś powtórzymy?- Zapytał Carols.
- Jasne.- Odparła dziewczyna. Carlos odprowadził Arie do pokoju gryfonów umawiając się z nią na następną sobotę o 14.00.
- Na razie.- Krzyknęła Aria wchodząc do pokoju wspólnego.
- Na razie.- Odpowiedział wesoło Carlos i wrócił do wieży Krukonów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz