"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 10



- Raymond no! Oddaj mi te okulary!- Warknął Potter idąc za blondynką, która ani myślała oddać mu jego własności.
- No weź Potter. Musisz sobie kupić soczewki.- Zaśmiała się Aria szybko opuszczając okulary na swój nos unikając ręki Albusa. Uśmiechnął się zatrzymując z ręką na wysokości głowy Arii.
- Ale ty jesteś malutka.- Zaśmiał się złowieszczo. Aria zatrzymała się spoglądając na niego z nad Albusowych okularów.
- Nie jestem malutka. Jestem drobna.- Warknęła dziewczyna zakładając ręce na piersi.
- No weź spokojnie mógłby sobie położyć brodę na twojej głowie.- Powiedział Albus podchodząc do zdenerwowanej dziewczyny. Stanął przed nią tak, blisko że musiał opuścić głowę. Dziewczyna natomiast uparcie wpatrywała się w przód teraz uważnie obserwując naszywkę z wężem na krawacie.- Kurdupel.- Zaśmiał się ironicznie. Aria nawet się nie ruszyła.
- Jestem drobna palancie.- Warknęła dalej stojąc w miejscu. Albus zrobił jeszcze jeden krok do przodu powodując zmniejszenie się odległości miedzy nimi a Aria cofnęła się dwa kroki natrafiając na mór. Czy ta szkoła musi mieć takie wąskie korytarze, warknęła w myślach obserwując ruszającego się węza wzdłuż krawatu.
- Raymond?- Zapytał Albus. Aria musiała długo się powstrzymywać żeby nie spojrzeć do góry. Jego głos diametralnie się zmienił przechodząc prawie do barytonu a na co dzień Albus posługiwał się niższym tenorem.
- Raymond?- Znów zapytał Albus. Dziewczyna ściągnęła sobie jego okulary i założyła za dekolt bluzki, po czym postawiła krok w prawo. Ręka Albusa szybko znalazła się obok prawego profilu dziewczyny.
- Potter czy ty masz jakiś problem?- Zapytała dalej gapiąc się w jego tors. Ten wąż denerwuje, warknął zamykając na chwile oczy.
- Tak. Problemem jesteś ty, bo nie chcesz oddać mi okularów.- Powiedział dalej barytonem, Albus. Aria warknęła pod nosem przekleństwo przesuwając się w lewo, ale Albus już zajął się tym by jego ręka też tam wylądowała.
- Raymond no.- Powiedział Albus. Dziewczyna w końcu spojrzała na niego. Głupio zielone gały, warknęła, kiedy Albus spojrzał jej prosto w oczy.
- Dasz mi moje okulary?- Zapytał spokojnie. Aria uśmiechnęła się.
- Nie. Niech tatuś ci przyśle soczewki.- Powiedziała z uśmiechem. Albus westchnął.
- Co byś chciała za te okulary?- Zapytał, Albus. Aria znów spojrzała przed siebie, jeśli tak można nazwać to, że znów gapiła się na tors Ala i uśmiechnęła się pod nosem.
- Nic, co mógłbyś mi dać.- Powiedziała wesoło. Albus uśmiechnął się. No cóż zaleciało telenowelą, pomyślał chłopak.
- No weź. Ja naprawdę nie widzę bez nich dobrze.- Upierał się, Albus. Aria przestąpiła tylko z nogi na nogę ciągnąc za okulary, myśląc intensywnie. Albus miał bardzo dobry widok pod tym katem na biust dziewczyny.
- I co? Wymyśliłaś coś?- Zapytał. Aria podniosła głowę i zmarszczyła brwi zakładając ręce na piersiach.
- Potter? Gdzie ty się patrzysz?- Warknęła. Albus uśmiechnął się.
- Na twoją głowę.- Odparł spokojnie z uśmiechem.
- Jasne.- Żachnęła się dziewczyna.
- Wymyśliłaś?- Zapytała pochylając się niżej.
- No nie wiem…?- Zastanowiła się Aria. Podniosła rękę do góry i odgarnęła włosy z twarzy, po czym położyła rękę na torsie Albusa. Al był bardzo zdziwiony.
- Ale ci bije serce.- Zaśmiała się dziewczyna.
- Tobie też by tak biło jakbyś musiała się tak pochylać.- Odparł Albus. Aria zaczęła stukać coś plami na klacie chłopaka.
- Wiem!- Zakrzyknęła.
- Taak?- Zapytał Al.
- Wypuść mnie.- Powiedziała wesoło. Al. pokręcił głowa.
- Nie. Wypuszczę cię jak oddasz mi okulary.
- Tego nie mogę zrobić za nic.- Westchnęła.
- Fajkę?- Zapytał Albus.
- Nie, nie! Ja nie pale…w tym tygodniu.- Dodała szeptem. Albus uśmiechnął się wrednie.
- No, więc?- Zapytał. Aria podniosła głowę. Wzięła kolury i założyła je chłopakowi na nos.
- Bądź dzisiaj pod pustą salą na szóstym piętrze o 20. Jak cię nie będzie to wszystkie je połamie.-Odparła wesoło. Al.; odsunął się a ona w podskokach wyskoczyła na błonia. Albus poprawił okulary i westchnął. A miał tyle planów na wieczór. Kanapa miała randkę z jego tyłkiem a ręka z pilotem od telewizora. No nic. Trzeba będzie odłożyć randkę na później, zaśmiała się w duchu Albus i ruszył do klasy od OPCM.

*^* 

- Hipogryfy to cholibka naprawdę miłe zwierzyny. Tylko kiedyś taki jeden…- Zaczął Hagrid. Krukowi i Gryfoni z siódmego roku spojrzeli na niego zdziwieni.- Znaczy ten…- Hagrid podrapał się po brodzie. Aria uśmiechnęła się do niego z błyszczącymi oczami.- A o tym to opowiem wam może, kiedy indziej. A teraz!- Zakrzyknął- Ktoś chce go pogłaskać?- Zapytał. Wszyscy Krukowi i Gryfoni cofnęli się. Tylko Aria i Krukon – Carlos Depende zostali na przedzie. Chłopak z uśmiechem spojrzał na dziewczynę, po czym zwrócił wzrok na Hagrida.- O widzę dwójka jest nawet!- Krzyknął. Aria uśmiechnęła się szerzej.
- No to może najpierw ty chłopcze.- Powiedział poważnym tonem. Carlom uśmiechnął się i podszedł do półolbrzyma.
- Więc tak. Podchodzisz do niego powolutku. Kiedy będziesz ze metr od niego ukłoń się. Jeżeli ci się nie ukłoni to…uciekaj.- Powiedział Hagrid. Aria uśmiechnęła się szerzej.
- Aria, ale ty jesteś głupia.- Szepnęła Rose zza krzaka. Carlom powoli podchodził do zwierza. Stanął metr od niego i ukłonił mu się. Hipogryf nie ruszył się. Carlom ukłonił się mocniej, po czym Hipogryf lekko dygnął na kopytach.
- Brawo! Teraz możesz go poklaskać!- Krzyknął Hagrid. Aria uważnie obserwowała Krukona. Z wyciągniętą ręką dotknął dzioba i zbliżył się jeszcze bardziej. Hipogryf pochylił głowę opierając ją na ramieniu chłopaka.
- Świetnie! To może teraz ty Aria.- Powiedział Hagrid. Carols stanął koło hipogryfa. Aria w lekkim pokłonie przebyła z półtora metra, kiedy Hipogryf pochylił się pierwszy.
- Oh! Szybko! To jest dziwne. Dotknij go!- Krzyknął Hagrid. Dziewczyna podeszła z uśmiechem do hipogryfa głaskając go po szyi.
- Śliczny Hipiś.- Powiedziała głaszcząc go dalej. Hipogryf pochylił się.
- Aria on chcę żebyś na niego usiadała!- Krzyknął zdziwiony Hagrid. Aria spojrzała na Hagrida.
- Tylko nie łap za pióra!- Zastrzegł. Dziewczyna odbiła się od podłoża i wskoczyła na Hipogryfa. Zwierze rozprostowała skrzydła i wzbił się w powietrze. Powietrze rozdarł melodyjny śmiech dziewczyny. Aria przeleciała nad jeziorem i obok okien klas. Albus znudzony zastępstwem za Alexa wyjrzał przez okno i prawie spadły mu okulary, kiedy zobaczył Arie, na Hipogryfie spokojnie szybującą nad jeziorem. Dziewczyna pochyliła się i dotknęła odbicia jeziora przecinając je. Albus poprawił sobie okulary i zamknął oczy. Ojciec coś wspominał o hipogryfie ale nie sadziłem, że Hagrid znów to zrobi, westchnął w myślach. Tym czasem Aria przelatywała nad Zakazanym Lasem i wylądowała gładko. Hagrid ściągnął dziewczynę ze zwierzęcia. Aria stała nic nie mówiąc.
- Aria wszystko w porządku?- Zapytał Carols. Dziewczyna pokręciła głową.
- Coś się stało?- Zapytał Hagrid. Twarz dziewczyny rozjaśnił sukces.
- To było super!- Ryknęła śmiejąc się i przytulając łeb hipogryfa. Krukoni i Gryfoni zaczęli śmiać się i klaskać. Po lekcji Aria opowiadała Rose jak przelatywała koło okien lekcyjnych.
- Było super a ty stchórzyłaś rudzielcu.- Powiedziała blondynka z wrednym uśmiechem. Rose zmarszczyła brwi a później spuściła głowę.
- Bo mam lęk wysokości okey?- Żachnęła się dziewczyna. Hugo przytulił siostrę a blondynka zaczęła się śmiać.
- Ty…ty mas lęk wysokości?- Zawyła i usiadła na ławce ze śmiechu.
- Nie wiedziałaś?- Powiedział jakiś głos. Aria spojrzała w prawo i uśmiechnęła się do Carlosa.
- Nie-e.- Powiedziała blondynka zerkając na rude rodzeństwo.
- Kiedyś w pierwszej klasie, kiedy uczyli nas latania na miotłach Rose zwiała z lekcji.- Powiedział Carlos. Aria zaśmiała się jeszcze raz.
- No nie. Rose Weasley zwiała z lekcji. Cudowne.- Powiedziała ocierając łzy. Rose i Hugon poszli pod klasę a Aria dalej rozmawiała z Carlosem.
- Ale naprawdę?- Zapytała powstrzymując się od śmiechu Aria. Carlom praskał śmiechem.
- Przyrzekam. Mój ojciec walnął w komórkę Experialmusem a moja kuzynka dalej gadała przez telefon. Nawet nie zauważyła ze sygnał się urwał.- Zaśmiał się chłopak.
- No nie. Twoja kuzynka jest boska.- Westchnęła blondynka.
-, Jaką masz teraz lekcję?- Zapytał brunet. Aria zmarszczyła brwi, po czym westchnęła.
- Eliksiry. Ze Ślizgonami.- Westchnęła. Carlom spojrzał na nią zaciekawiony.
- Nie lubisz Ślizgonów?- Zapytał. Aria spojrzała na niego i wstała.
- nie. Eliksirów i nauczycielki. Zawsze się mnie czepia’ Panno Raymond ten wywar powinien być karmazynowy a nie czerwony!”- Zaczęła przedrzeźniać nauczycielkę blondynka.
- Ale karmazynowy to jest czerwony.- Zaśmiał się chłopak.
- No właśnie!- Krzyknęła Aria i uniosła ręce w górę. Jej koszulka uniosła się do góry prezentując długą bliznę.
- Miałaś w tedy szczęście.- Powiedział cicho Carlos. Aria opuściła ręce i spojrzała na niego zdziwiona. Spojrzała na swój brzuch.
- Racja. Nie wiedziałam, że Amelie to psycholka.- Westchnęła podpierając się ręką o ławkę. Carlos także wstał.
- Nie. Miałaś szczęście, że Potter w tedy był.- Westchnął spoglądając na jeziora.- Szkoda, że mnie w tedy nie było.- Szepnął cicho chłopak.
- Potti ma po mamusia odziedziczone naprawdę wielką nadopiekuńczości. Jestem pewna, że gdyby nie to, że Lily i Rose są w innym domu to na pewno nie mogłyby się zbliżać do chłopaków.- Zaśmiała się blondynka. Carlos uśmiechnął się pod nosem.
- dziwne. Albus Potter jest nadopiekuńczy.- Zaśmiał się chłopak.
- strasznie. Można tez nazwać to byciem nachalnym, ale uparcie twierdzi ze jest nadopiekuńczy. Tak przynajmniej twierdzy Lily.- Powiedziała dziewczyna.
- Choć odprowadzę cię pod klasę. Mam teraz OPCM a twój bart kazał nam czekać przy klasie od eliksirów. Ponoć nie było go na pierwszej lekcji.- Powiedział chłopak ruszając.
- Znając go przygotował coś, od czego na pewno ktoś w waszej klasie zemdleje.- Zaśmiała się blondynka. Carlos zawtórował jej.

*^* 

- Naprawdę?- Zapytał Scorpius po raz setny Rose.
- No przysięgam. Z reszta Albus tez widział nie?- Zapytała Rose. Potter pokiwał głową.
- A gdzie ona jest?- Zapytał Zabini. Rose spojrzała za siebie na Hugona, który wzruszył rękami.
- nie wiem.- Odparła ruda. Scorp zrobił Face Plama i pokręciła głową.
- Ej a dlaczego tutaj są krukowi?- Zapytał Zabini.
- No, bo pan Raymond kazał im tu zaczekać, bo maja z nim lekcje.- Powiedziała Rose.
- To, dlatego my mieliśmy zastępstwo z Binnsem.- Westchnął Scorpius.
- Nom. Założę się ze ktoś zemdleje.- Zaśmiał się Hugo.
- Ej, ogóle, dlaczego ty nie idziesz pod swoja klasę?- Zapytała Rose. Hugo mruknął cos pod nosem i ruszył schodami do góry. Po korytarzu rozniósł się tak wszystkim znany śmiech.
- O! Aria idzie!- Ucieszyła się Rose. Albus zwrócił swe oczka na wejście do korytarza. Jego oczy zabłysły widząc znaną twarzy blondynki, ale równie szybko zagasły, gdy dostrzegł Krukona maszerującego obok niej. Albus zmarszczył brwi starając się sobie przypomnieć jego imię. Wysoki brunet, chyba jest w drużynie Krukonów w Quiddichu. Niebieskie oczy. Tak. Carlos Depende, pomyślał Albus i poprawił sobie okulary.
- Nie no błagam cię. Czyli że mam się bać?- Zapytał chłopak zbliżając się razem z blondynką.
- Błagam. Jeżeli mojego barta nie było nawet na śniadaniu to jestem pewna, że tamta dziewczyna....- Blondynka wskazał na wysoką szatynkę.-... Zemdleje po 15 no dobra pół godzinie zajęci.- Powiedziała z uśmiechem.
- Carla? Oho. Zakład, że nie?- Zapytał brunet.
- Dobra. O co?- Zapytała Aria przystając kawałek od swoich przyjaciół. Carlos chwile się zastanawiał, po czym uśmiechnął się sprytnie.
- o! Cafany uśmiech. Co wymyśliłeś?- Zapytała blondynka.
- Dobra. Jeśli wygram to pójdziesz ze mną w sobotę o 15.00 do Hogasmade.- Powiedział. Blondynka zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się.
- Co wymyśliłaś?- Zapytał.
- A jeśli ja wygram to…- dziewczyna zamyśliła się i spojrzała przez Albusa prosto na Scorpiusa. Uśmiechnął się pod nosem i szepnęła coś chłopakowi na ucho. Cralos skrzywił się.
- Dobra.- Powiedział zaciskając rękę blondynki.
- Szykuj się na pożarcie.- Zaśmiała się dziewczyna i ruszyła do Rose. Przyśpieszyła i rzuciła się jej na szyje.
- Roosie! Jak ja się za tobą stęskniła kotku!- Krzyknęła. Rose spuściła głowę i poklepała blondynkę po jej głowie.
- Ta ta. My wszyscy za tobą tęskniliśmy także.- Powiedziała Rosie. Aria puścił ją i uśmiechnął się.
- Jak miło.- Westchnęła rozczulona.
- Co mu kazałaś zrobić, jeśli przegra?- Zapytała z nikąd Amanda,.
- O! Siemka. Na pewno się przekonasz. Na stówę przegra.- Zaśmiała się dziewczyna.
- Panno Raymond proszę o cisze. Już mamy lekcje- krzyknęła nauczycielka. Aria stanęła na palcach i wyszukała Carlosa. Chłopak śmiała się. Dziewczyna wskazała na tył nauczycielki i uniosła ręce do góry. Chłopaka tylko pokręcił głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz