"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 20 października 2012

Rozdział 3



Szły właśnie którymś z kolei korytarzem. Aria słuchała Historii Hogwaru jednym uchem a drugim wszystko wypadało na powietrze.
- Rose?- Zapytała Aria, kiedy skracali przerywając tym rudzielcowi.
- Co?- Zapytała Rose.
- Czy to cię czasem nie denerwuje?- Zapytała Aria przejeżdżając ręką po włosach.
- Co?- zapytała zaciekawiona Rose.
- Nie denerwuje cię to ile wiesz?- zapytała Aria patrząc na nią z uśmiechem. Rose prychnęła ale uśmiechnęła się do Arii. Znów skręciły idąc w ciszy. Arii mignęła ręka gdzieś za kawałkiem muru. Zmróżyła oczy.
- A ciebie czasem to nie denerwuje?- zapytała Rose.
- Co? To że wiem mało? Strasznie.- powiedziała szczerząc się blondynka.
- Nie. To że wszystko sobie olewasz?- zapytała Rose.
- Przestań. Nie będę się przejmowała jakimś zdebilniałym blond rodzeństwem.- powiedziała Aria widząc obłok dymu za kawałkiem muru który obserwowała.
- Ta. Akurat o Malfoyów mi nie chodziło. Bardziej chodziło mi o sytuacje w których czujesz że jesteś w niebezpieczeństwie - powiedziała Rose.
- Jeszcze w tej szkole tego nie czułam.- westchnęła Aria.
- A powinnaś - Głos zza muru wydawał jej się znajomy. O mur opierał się młody Potter palca papierosa z zamkniętymi oczami.
- Al, co ty wyprawiasz?- zapytała Rose. Otworzył oczy i spojrzał na kuzynkę.
- To co widzisz Rosie.- powiedział uśmiechając się. Aria przestąpiła na druga nogę.
- Myślisz?- zapytała Aria. Młody Potter uśmiechnął się wypuszczając obłok dymu.
- Ja to wiem. – powiedział. Aria wzruszyła rekami i zaczęła grzebać w torebce. Ruszyła kilka kroków do przodu obserwowana przez Rose i Albusa.  Wyciągnęła z torebki malutkie skrzypce i powierzyła je zaklęciem. Nie obracając się zaczęła grać bardzo głośno "He’s a Pirate" idąc w stronę czerwono złotych schodów.
- Rose rusz się! Nie znam tego cholernego hasła o które prosi mnie ta grubaska!- krzyknęła Aria. Rose zaśmiała się i ruszyła do przodu.
- Powinnaś uważać Raymond. My ty mamy duchy.- powiedział Potter patrząc na blondynkę wyłaniająca się zza rogu. Dziewczyna zmrużyła oczy a potem uśmiechnęła się cwanie.
- Zauważyłam.- Powiedziała zerkając na Prawie Bezgłowego Nicka. Aria przejechała smyczkiem po strunie przypominając dźwięk paznokci ciągnących po tablicy. Bezgłowy Nick zatkał uszy i uciekł z krzykiem.
- W mojej szkole też były duchy.- odparowała blondynka znikając za rogiem.
                                                                                                                                          
*^* 

Po jakże miłym powitaniu w Pokoju Wspólnym Aria i reszta dziewczyn poszły spać. Aria obudziła się o trzeciej nad ranem. Zanim wyplatała się z kołdry było dwadzieścia po. Szybko ubrała się i uczesała. Wyszła do Pokoju Wspólnego. Pusto. Wyszła na korytarz. Pusto. Wszędzie pusto! Co to za szkoła!? Myślała. Zaczęła iść tą sama drogą co wczorajszego dnia. Przeskoczyła przez wnękę w murze taką samą w której wczoraj siedział młody Potter. Dziewczyna rozejrzała się. Zmarszczyła brwi na widok kałamarnicy w jeziorze. Ruszyła w stronę pomostu nad jeziorem rozglądając się dookoła uwarzenie. Młody Potter także już nie spał. Albus siedział w tej samej wnęce czekając na wschód słońca. Widząc blondynkę zeskoczył z muru , wsadził ręce głęboko w kieszenie i powoli ze źdźbłem trawy w ustach zmierzał w jej stronę tak żeby go  nie zauważyła. Aria szła dalej rozglądając się. Zatrzymała się na samym środku błoni. Albus zrobił to samo.
- Słyszę cie Potter.- powiedziała z kpiną ruszając znów do przodu. Potter tylko uśmiechnął się ironicznie i ruszył w stronę ławki. Aria skręciła ostro w prawo kierując się w stronę kamienia. Usiadła gładko na wrzeźbionej w nim wysokiej ławce po turecku czekając na wschód słońca. Potter usiadł na ławce za nią. Wyciągnął jednego papierosa i podpalił go różdżką rozwalając się na całej ławce. Aria zaciągnęła się powietrzem i wyczuwając charakterystyczny zapach dymu papierosowego odrzuciła głowę w stronę skąd dochodził. Albus właśnie spoglądał w jej stronę. Spojrzał Arii w jej chabrowe oczy i uniósł brew. Aria nie zmieniając wyrazu twarzy zeskoczyła ze skały. Albus nie przestał patrzeć jej w oczy nawet wtedy kiedy stała tuż przed nim rzucając powoli cień od wschodzącego słońca. Pochyliła się nad nim i wyciągnęła papierosa z ust. Albus już chciał zaprotestować kiedy sama wsadziła go sobie do swoich ust i wróciła na kamienną ławkę. Delikatnie mówiąc młodego Pottera wmurowało w ławkę.
- Trzeba się dzielić.- doszedł go głos dziewczyny kiedy wyrzucała niedopałek i znów zeskakiwała z kamiennej ławki wrzucając do ust gumę do żucia. Minęła jego ławkę nawet na niego nie zerkając. Cóż Albus nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Ludzie zwyczajnie się go bali. Taki już był. Buntownik, zawsze miał racje, inteligentniejszy niż powinien w swoim wieku. Wzbudzał respekt. Nie był przyzwyczajony że ktoś go olewa. Nawet jego rodzeństwo trochę ale jednak się go bało. Wstał z ławki wkurzony trochę bo to był jego ostatni papieros który wziął ze sobą. Aria już skapła się że jest kilka wejść na błonia i własnie przez nie weszła z powrotem do zamku. Spojrzała w bok widząc lekko zdziwionego i wkurzonego Albusa i pomachała do niego uroczo znikając za zakrętem. Albusa naprawdę to dziwiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz