- Siema, Potter.- powiedziała
Aria mijając Albusa na korytarzu. Albus skinął jej głową czytając coś przy
ścianie. Aria wzruszyła rekami, po czym z uśmiechem ruszyła w stronę Roxy. Rose
stojąca niedaleko wytrzeszczyła na nią oczy.
- Chyba obrała tę są taktykę, co
nasz Albus.- zaśmiał się Scor.
- To kurna wcale nie jest zabawne
Malfoy- warknęła Rose. Scor spojrzała na nią zdziwiony.
- Oni mają być razem!- krzyknęła.
Albus spojrzał znad książki na kuzynkę. Rose przeniosła rękę trochę w bok i
zamiast pokazywać Ala wskazywała Eve Gonez i Marcisa Bersten, którzy siedzieli
na ławce niedaleko. Eva spojrzała z uśmiechem na Rose, która pokiwała na nią
głową. Albus zaśmiał się dalej czytając książkę.
- Opanuj się Rosie, bo się wyda.-
zaśmiał się Scor.
- No, ale oni są nienormalni i…-
zaczęła Rose.
- RROOOSSSEEE!- Krzyk a po chwili
huk. Blondynka wpadła na rudą powalając ją na ziemie. Leżąca na Rose Aria
uśmiechnęła się do niej.
- Cześć.- powiedziała Aria.
- No cześć.- odparła zmieszana
Rose.
- Rose!- krzyknęła nagle aria
potrząsając rudą.
- Co?- zapytała przestraszona.
- Czemu mi do cholery nie
powiedziałaś?- warknęła Aria pomagając wstać rudej.
- O czym?- zapytała Rose
odsuwając się niepewnie od Arii.
- Że twoja mama będzie na meczu
Quidditcha!- ryknęła Aria. Rose zatkała sobie uszy rękoma.
- No i co?- pisnęła cichutko
Rose.
- A to, że ja uwielbiam twoją
mamę a ty mi nic nie powiedziałaś. Wredna ty.- powiedziała oburzona Aria.
- A ha. Przepraszam. Tylko nie
krzycz. Bolą mnie uszy a tu strasznie echo niesie.- powiedziała Rose.
- No. A w ogóle to, kto wygrał
ostatnio?- zapytała Aria.
- No jak to, kto? Jasne, że
ślizogni!- krzyknął Scor. Zebrani dookoła ślizgoni odpowiedzieli mu żwawymi wiwatami
prócz Ala który burknął pod nosem „ślizgoni”, po czym odwróciła kartkę dalej.
- Cóż za entuzjazm- zaśmiała się
Aria.
- A ciebie nie było?- Zdziwiła
się Rose.
- No nie. Gdzie ja wtedy byłam?-
Zastanowiła się Aria.
- Aria! Dawaj idziemy na trening!
Jutro gramy z krukonami!- zaśmiała się Roxy.
- Tak. Zabije Depende !- zaśmiała
się Aria podbiegając do Roxy.
- I to się nazywa zabójczy
entuzjazm!- zaśmiał się Scor. Albus spojrzał nieprzytomni na kolegę, który
klepną go w plecy.
- Co?- zapytał.
- Jutro jest mecz? Gryffindor vs
Ravencalw? Heloooł!? Pierwszy mecz psychola! Idziemy oglądać trening!-
krzyknął. Albus westchnął, po czym zaczął zbierać książki.
- Nie chce mi się Scor, seryjnie.
Ale na mecz przyjdę. Ciekawe ile razy Depende dostanie tłuczkiem?- Zastanowił
się Al.
- Hm? Powiedzmy, tyle samo razy,
co ty zaraz ode mnie?!- warknęła Rose.
- No, ale za co?- zapytał
spokojnie Al.
- Za udawanie, „że nic się nie
stało”!- krzyknęła Rose.
- No. Bo. Nic. Się. Nie. Stało.
Rose!- krzyknął Albus dobitnie akcentując każde słowo.
- Doprawdy?- zapytała Rose.
- Doprawdy.- odparł Al.
- Ale doprawdy?
- No doprawdy.
- Ale doprawdy doprawdy?
- Rose.- warknął Albus.
- Sorry. Zacięłam się. A ja myślę
coś innego.- powiedziała Rose.
- Tobie często zdarza się myśleć coś innego a widzieć coś innego.- burknął pod nosem Al.
- Tobie często zdarza się myśleć coś innego a widzieć coś innego.- burknął pod nosem Al.
- No weź!- Oburzyła się ruda.
- Nic. Się. Nie. Stało.-
powiedział dobitnie Al.
- Ale się stanie.- powiedziała z
uśmiechem Rose. Albus otworzył usta, po czym zacisnął je w wazką linie i
wyminął dwójkę natrętów.
- Przepraszam, ale co ty
kombinujesz Rose?- zapytał zdezorientowany Scor.
- Coś strasznie strasznego, ale i
ekscytującego. Wchodzisz?- zapytała Rose. Scor podrapał się po karku, po czym
ochoczo skinął głową.
- Jasne. Chodźmy.- powiedział, po
czym ruszył z Rose do Sali Wejściowej.
- Aria! Kończymy!- krzyknęła
Roxy. Aria spojrzała na nią, po czym złapała znicza już któryś raz z rzędu.
Zleciała miotła na dół.
- Dobra. Depende jest szukającym.
Ale będzie fajnie.- zaśmiała się Roxy. Lily zawtórowała kuzynce natomiast Aria
zagapiła się na łażącego w kółko Albusa mruczącego coś pod nosem. Przekrzywiła
głowę i zmarszczyła brwi rozbawiona. Albus stanął, spojrzał w jej stronę,
zaklął, po czym ruszyła do zamku. Aria zaśmiała się. Spojrzała na Roxy i Lily,
które dziwnie na nią patrzyły.
- Co?- zapytała zdezorientowana.
- Na co się gapiłaś?- zapytała
Lily.
- A co?- zapytała dociekliwie
Aria przerzucając miotłę przez ramie.
- Bo miałaś taka minę jakby ktoś
ci przed nos posadził słodkiego szczeniaczka.- powiedziała ze zmrużonymi oczami
Roxy. Albo to było podejrzliwe mrużenie oczu albo to od alergii na trawę.
- E…, co?!- ryknęła Aria
zdezorientowana.
- Kto to był?!- zakrzyknęła, Lily
szukając wzrokiem jakiegoś chłopaka.
- Nikt.- mruknęła Aria ruszając
do przodu.
- No pogadaj z nami o tym!-
krzyknęła Roxy dotrzymując jej kroku.
- Nie.
- Ale kiedy..!- Zaczęły razem,
Lily i Roxy.
- Nie.
- No, ale..!
- Nie.
- No weź no..!
- Nie!
- A…-
- NIE!- krzyknęła Aria. Idąc do
wieży Griffindoru Aria nie dała dojść do słowa żadnej z dziewczyn drąc się
szybko „Nie!”. Wpadała do Pokoju Wspólnego i spojrzała zdziwiona na Rose i
Scora siedzących na ziemi i obgadujących coś.
- E…, co wy odwalacie?- zapytała.
Scor schował pospiesznie kartki z podłogi a Rose zerwała się natychmiast.
- Nic!- krzyknęła stając przed
Arią. Dziewczyna stanęła na palcach by spojrzeć na Scora.
- Dlaczego on tu jest?- zapytała
kiwając się na nogach.
- No, bo… No, bo…- zająknęła się
Rose.
- Uczymy się anatomii!- krzyknął
Scor. Aria spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami natomiast Rose odwróciła
się i powiedziała bezgłośne, „Co?!” po czym uśmiechnęła się kiwając głową w
stronę Arii.
- Em… Czy wy wiecie, o czym jest
anatomia?- zapytała Aria.
- No. O budowie wewnętrznej
człowieka?- zapytał Scor. Aria zagryzła dolną wargę powstrzymując się od
śmiechu i zaprzeczyła głową.
- O budowie zewnętrznej
zwierząt?- Spróbował. Aria już byłą czerwona od powstrzymywanego śmiechu, kiedy
do pokoju wpadła Roxy i Lily.
- Ale…Co on tu robi?- zapytała
Roxy.
- Uczy się z Rose anatomii!-
ryknęła Aria. Roxy i Lily spojrzała przerażone na Rose. Ruda załamana wypchnęła
bąkającego coś pod nosem, Scora.
- Idź i nie wracaj.- warknęła.
- Rose ale…- zaczęła Roxy.
- No przecież żartował!-
krzyknęła. Lily zmierzyła wzrokiem kuzynkę.
- I nie patrz tak na mnie, Lily!-
krzyknęła czerwona ze złości Rose.
- Już, już, spokój. Rose
przyznaj, że uczyłaś się ze Scorem anatomii myśląc, że to budowa wewnętrzna
człowieka i dam ci spokój.- powiedziała, z wyszczerzem Aria. Rose zacisnęła
wargi, po czym wypuściła powietrze kiwając głową.
- No i git. Idę napisać esej z… z
czego?- Zacięła się i spojrzała na swoja dłoń- Z eliksirów! Spadam!- krzyknęła,
po czym pobiegła do dormitorium dziewcząt z siódmego roku mrucząc pod nosem ‘
Ymm… Anatomia! To mnie kręci!” a Rose tylko burknęła coś pod nosem.
- Rose ale co ty kombinowałaś?-
zapytała Lily.
- Nic!- krzyknęła, po czym
wybiegła z pokoju wspólnego.
- No nikt nam tu nic nie chce
powiedzieć Lily! Fochamy się!- zakrzyknęła Roxy.
- A jak!- powiedziała ruda, po
czym wielce obrażone zaległy na kanapie.
*^*
Rose rozglądała się zdenerwowana
dookoła. Kto by pomyślał ze będzie się tak denerwować na pierwszym meczu
gryfonów a nawet nie jest w drużynie! Aria stwierdziła ze przejęła jej
zdenerwowanie, bo blondynka od rana rozsyłała dookoła wspaniały humor. Rose w
końcu dostrzegła burze kasztanowych loków i obok ścięte rude włosy. Zamachała
energicznie. Obok niej z nikąd pojawił się Albus.
- Cześć.- powiedział. Rose
potknęła się zaskoczona. Weasleyowie i Potterowie zaśmiali się.
- Czemu ty musisz mnie
straszyć!?- ryknęła Rose. Albus z rekami w kieszeniach wzruszyła ramionami
obojętnie. Rodzice Albusa przywitali się najpierw z nim a później z Rose.
- A Hugona nie ma?- zapytała,
Hermiona rozglądając się.
- Mamo, on jest w szatni, co
nie?- zapytała sarkastycznie Rose. Albus zaśmiał sie pod nosem.
- Ciociu ty się pytasz o Hugona?
Aria wczoraj prawie zabiła Rose, bo jej nie powiedział, że przychodzisz.-
Wyszczerzył się Albus. Hermiona zaśmiała się.
- Ta dziewczyna jest
nienormalna.- powiedział Ron drapiąc się po karku.
- No ba.- mruknął Albus
odgarniając grzywkę z oczu.
- Dobra. Chodźmy, bo zajmą nam
najlepsze miejsca. A Aria, na jakiej pozycji gra?- zapytał Harry wspinając się
na loże.
- Szukającej.- zaśmiała się Rose.
- A Lily?- Zdziwiła się Ginny.
- Ona jest ścigającą. Ale jak
zobaczysz Arie w akcji to na pewno stwierdzisz, że Roxy dobrze zrobiła.-
powiedziała Rose. Starsi spojrzeli po sobie, po czym usiedli na trybunach.
- Panie i Panowie!- zakrzyknął
Thomas Bradley.- Witam was na drugim już meczu sezonu Gryffindor kontra
Ravenclaw!- Krzyki i oklaski zagłuszyły chłopka.- Najpierw drużyna Krukonów.
Kapitan, Michael Benet jednocześnie ścigający wraz z Thomasem Morgert, pałkarze
Jonas Ben i Kaspian Mosbie, bramkarz Mike Keten oraz szukający Carlos Depende!-
krzyknął. Strona Gryfonów zagłuszyła wiwaty krukownów buczeniem i
wygwizdywaniem. Nawet ślizgoni i puchoni nie omieszkali tego zrobić. Potterowie
i Weasleyowie spojrzeli zdziwieni na swoje dzieci, które buczały i gwizdały.
- Dobra! Po ostatnich
wydarzeniach zasłużył, co nie? Jestem pewien, że z tego meczu nie wyjdzie cało
skoro…- zaczął Thomas.
- Panie Bradley!- krzyknęła
dyrektorka.
- Przepraszam pani profesor.
Teraz czas na drużynę gryfonów.- Piski i wiwaty mogłyby obudzić zmarłych.-
Kapitan drużyny Roxanne Weasley, jako ścigająca wraz z Lily Potter i Jonson
Hooh! Pałkarze Amanda Grober i Hugo Weasley! Bramkarz Adam Masterki i szukająca
Aria Rymond! Dziewczyno zmieć Depende!- krzyknął chłopka, kiedy Aria wyleciała
na boisko.
- Panie Bradley pierwsze ostrzeżenie!-
ryknęła dyrektorka.
- Niech pani wybaczy. To są
emocje!- krzyknął. Rose i Albus zaśmiali się.- Pan Deper tłumaczy zasady gry.
Kapitanowie podając sobie dłonie, po czym kafel wystrzelił w górę. Złoty znicz
zniknął. Piękne przejecie piłki przez Lily Potter, która podała do Grober,
szybka zmiana pozycji i jest pierwszy gol! 10-0 dla Gryffindoru!- krzyki i
piski mało, co nie ogłuszyły niektórych. Aria oblatywała w kółko całe boisko
nurkując czasami gwałtownie ku ziemi sprawiając, że Depende kila razy spotkałby
się z ziemią. Po kilkunastu minutach Gryffindor prowadził 60 do 30 i Aria
zaczęła coraz mocniej wypatrywać znicza.
- Czyżby szukający Krukonów
zauważył znicza! Tak! Leci prosto na niego! Panna Raymond zrobiła efektowny
zwrot i już jest obok. Ale co to? Depende właśnie wrobił nasza szukającą!- Aria
w ostatniej chwili złapała się ręka jednej z pętli i zgrabnie ją wyminęła.
Depende zaśmiał się lecąc gdzieś. Aria warknęła coś pod nosem sprawdzając
wynik. 60 do 50. Niedobrze. Zaczęła intensywnie się rozglądać. Jest! Złoty
błysk tuż przy loży z nauczycielami i jak zauważyła Aria- rodzicami Rose i
Albusa razem z nimi. Powoli podleciała w stronę loży by w końcu przyśpieszyć.
- Tak! Aria widzi znicza czy
tylko kantuje? Pędzi prosto na lożę honorowa gdzie dziś gościmy Potterów i
Weasleyów! Ale co to? Aria wzbiła się ponad głowy i wyciąga rękę i… tak! Znicz
wleciał jej prosto w dłoń! Gryffindor wygrywał 210 do 50! Brawa!- krzyknął
chłopak. Harry wraz z Ronem i Ginny byli pod warzeniem dziewczyny, która teraz
była tuż nad nimi.
- Cześć Potter!- krzyknęła i
zaniosła się śmiechem. Albus zmrużył oczy.
- Kpi sobie ze mnie.- warknął
trochę rozbawiony. Arie wniesiona na ramionach do szatni. Przebrała się w
rekordowym czasie i po chwili z rozwianymi włosami i zniczem w dłoni biegła
prosto na rudowłosą.
- Rosie! Wygrałam!- krzyknęła
dziewczyna rzucając się rudej w ramiona.
- Widziałam! Przecież tam byłam!-
ryknęła ruda podskakując razem z blondynką w uścisku. Roxy, Hugo i Lily
przywitali się z rodzicami i wujostwem.
- Wiedziałam, że dobrze zrobiłam
dając ją, jako szukającą!- krzyknęła Roxy wielce dumna, po czym kichnęła.
- Nie. To jednak jest debilne.-
mruknęła Aria przestając skakać razem z Rose w uścisku.
- Uprzedzałam.- mruknęła ruda
kiwając głową.
- Dzień dobry! Wygrałam!-
wrzasnęła Aria znowu tak głośno, że wszyscy się cofnęli- Przepraszam.- zaśmiała
się Aria dalej podskakując na palcach.
- Dziecko mas ADHD.- Stwierdziła
Hermiona.
- No wiem prze pani!- zaśmiała
się Aria nie poprzestając czynności.
- A no i przepraszam pana za
ostatnio. Pana syn jest strasznie…- zaczęła Aria.
- Przystojny!?- ryknął Scorpius
biegnąc w ich stronę.
- Przestań, co? Czy ty jesteś,
jaki głupi? Jak ci się Al podoba to mu to powiedz a nie.- warknęła Aria
rozeźlona.
- Ale to prawda!- krzyknęła Roxy ze
złowieszczym uśmiechem. Albus westchnął pochylając głowę.
- Chodziło mi o wnerwiający, ale
okey.- Wzruszyła rekami Aria dalej podskakując na palcach.
- Nic się nie stało.- zaśmiał się
Harry.
- Potter wiesz, co?- zapytała
cicho Aria.
- Co?- zapytał Albus podnosząc
głowę.
- Wygrałam i z tobą też wygram!-
krzyknęła obskakując go dookoła i machając zniczem.
- To się jeszcze okaże Raymond.-
warknął. Dziewczyna zatrzymała się z uśmiechem.
- I tak wygram.- powiedziała
chowając kulkę do kieszeni.
- Skoro tak twierdzisz.-
powiedział obojętnie Albus.
- Tak.- powiedziała Aria mrużąc
oczy.- A ja musze porozmawiać z panią Weasley.- powiedziała Aria.
- Ze mną?- zdziwiła się Hermiona.
- Tak! Niech pani się ruszy nie
mam całego dnia!- warknęła Aria łapiąc ją za ramie. Kobieta ruszyła za
blondynką.
- Pani wie, że Hugo śpiewa?-
zapytała cicho. Hermiona zakryła usta ręką.
- Skąd wiesz?- wysyczała kobieta.
- Bo wiedziałam. I gra na
saksofonie prawda?- zaśmiała się Aria.
- No tak. Ale on nikomu nie mówi.
Tylko ja wiem i na to wygląda, że ty. Ale o nie wie, że ty wiesz?- zapytała.
Aria pokręciła głową.
- Dobrze. Tylko nie mów Ronaldowi
bo chyba zejdzie na zawał. To wszystko?- zapytała z uśmiechem Hermiona.
- Nie. Mam do pani prośbę.-
zaśmiała się Aria.
- O czym rozmawiają?- zapytał,
Ron Harrego.
- Nie wiem. A czy to ważne? Albus
masz z nią wygrać.- powiedział Harry. Albus spojrzała na niego zdziwiony.
- Znaczy… tak wygraj z nią, bo
się obrażę.- powiedział.
- Czyli jak zawsze? Postaram się
tatusiu.- powiedział, Albus praskając śmiechem z miny Scora.
- I czego rżysz?- zapytał Malfoy.
- Nie mogę? To z ciebie. Ekhm…
Gdzie zgubiłeś Amelie i Zabiniego?- zapytała, Albus. Scor uśmiechnął się
głupio.
- Scor?- zapytał.
- Wiedziałam!- ryknęła Aria
podskakując w stronę zebranych.
- O czym?- zapytała Rose.
- O nich.- powiedziała Aria
wzruszając rękami.
- O kim?- zapytała Roxy.
- To ty wiesz?- zapytał Scor.
- No przecież z nią rozmaiłam,
nie?- zapytała sarkastycznie Aria.
- O kim wy do cholery mówicie?!-
warknął po staremu Albus. Wszyscy znieruchomieli a Aria rozejrzała się dookoła.
- No dalej to masz Potter. O
twoim przyjacielu i prawie byłej przyszłej.- powiedziała Aria.
- Jase i Amelie?- zdziwił się.
Dwójka wymienionych właśnie szła do zamku chichrając się z czegoś. Aria z
uśmiechem do nich pomachała. Odmachał tylko Zabini, bo Amelie aktualnie się z
czegoś śmiała.
- Oni są razem?- Zdziwiła się
Lily.- Jak to się stało?! Gadajcie!- pisnęła żądna plotek.
- Nie wtrącają się Lilka. Tylko
spróbujesz.- powiedziała mrużąc oczy Aria.
- No dobra.- żachnęła się Lily
obrażona.
- Em… To była twoja siostra
prawda Scorpius?- zapytał Harry.
- Ta prze pana.- powiedział Scor.
Harry pokiwał głową.
- Twój ojciec chyba nie będzie
zadowolony, co nie?- zapytał.
- Raczej nie. Wujek Blaise jest
naszym chrzestnym no, ale nie jesteśmy spokrewnieni, ale to dziwne.- powiedział
Scor. Wszyscy prócz Arii pokiwali głowami.
- Dlaczego? Sami jesteście
dziwni. Nie rozumem was. Idę znaleźć brata. Jeszcze mu dziś nie krzyczałam. Na
razie!- krzyknęła i w podskokach pobiegła do zamku.
- I mówi to ta normalna.- burknął
Ron wywołując salwy śmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz