"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 17



Aria nie była tą sama dziewczyną, którą wszyscy poznali pięć miesięcy temu. Chodziła smutna. Zamyślona częściej niż powinna. Była cicha. Żadnych głupich wygłupów, wybuchów radości czy po prostu śmiechu z byle, czego. Teraz trudno było ją zmusić do uśmiechu.
- Aria tak mi przykro!- Powtórzyła któryś z kolei raz Rose w ciągu tygodnia. Aria znów miała opuścić Hogwart. Tyle że tym razem ciszyła się z tej przyczyn.
- Rose błagam cię. – Westchnęła dziewczyna stojąc na błoniach.- Mogę do ciebie przyjechać w na kilka dni?- Zapytała Arii mocniej naciągając czapkę.
- Jasne! Kiedy?- Zapytała Rose.
- Napisze ci lista. Dlaczego Albus tak dziwnie wygląda?- Zapytała Aria. Chłopak chodził dziwnie skrzywiony i cały czas burczał coś pod nosem. Rose uśmiechnęła się.
- Dostał szlaban od ciotki Giny. Jeszcze nie wiem, co ma robić, ale jak widać na załączonym obrazku…- Rose wskazała Albus kopiącego bałwana i mrucząc przekleństwa.-… Nie jest zadowolony.- Zaśmiała się. Albus spojrzał na blondynkę. Aria po prostu uśmiechnął się blado. Albus westchnął, ale także zrobił z ustami coś, co mogło podchodzić za uśmiech. No, ale trzeba nagradzać za chęci.
- Widać, nie jest zadowolony.- Westchnęła Aria. Jeszcze mocniej naciągnęła czapkę. Niedaleko nich przechodził Carlos. Z nową dziewczyną. Jakąś puchonką. Rose spojrzała na niego zdziwiona, ale on puściła jej tylko oczko. Aria westchnęła zirytowana.
- Napisz jak najszybciej.- Powiedział Rose przytulając Arie.
- Jasne. Na razie!- Krzyknęła i zniknęła z bratem. Rose spojrzała na Scorpiusa, który szybko do niej podszedł.
- Pożałował?- Zapytała złowrogo Rose.
- Jak mi wiadomo od Ala to złamała mu nos a on też wymysł dla niego coś specjalnego, o czym mnie nie powiadomił, ale nie martw się ja wymyśle coś gorszego.- Powiedział z uśmiechem Scorpius. Rose odwzajemniła uśmiech.
- Chodźmy do pociągu rudzielcu.- Powiedział Scorp, po czym pomógł jej ciągnąć kufer.
- Dlaczego Al jest taki przybity?- Zapytał blondyn. Rose zaśmiała się.
- Dostał szlaban od ciotki Giny. Nie wiem gdzie ani co ma robić, ale nie jest z tej perspektywy zadowolony. Do tego szlaban ma prze całe ferie.- Powiedziała. Scorpius zaśmiał się.
- Ciekawe, czym sobie zasłużył.- Zastanowił się.
- Tego na pewno dowiem się już w domu. Bo tobie się je pochwalił jak widzę.- Powiedziała dziewczyna.
- No nie. Biedny Aluś. Tak przez całe ferie.- Zaśmiał się Scorp.
- Ale jesteś wredny.- Powiedziała Rose
- To po tacie.- Odrzekł Scorp wypinając pierś. Rose szturchnął go w nią i weszła do pociągu a Malfoy tuż za nią. Albus już siedział w przedziale. Czemu matka jest taka wkurzająca?! Warknął w myślach. Przecież nic wielkiego nie zrobiłem, pomyślał Albus i odpłynął we wspomnieniach.

RETROSPEKCJA

Albus kroczył naprawdę zły przez zamek szukając jednej osoby, na którą był tak wkurwiony, że spokojnie mógłby ją zabić. Oczywiście nie było wątpliwości ze szuka Krukona- Carlosa Depende. Nie musiał długo szukać. Zobaczył chłopaka wychodzącego z Skrzydła Szpitalnego. Mógł w ogóle nie wychodzić, warknął w myślach. Carlos zdziwił się na widok bruneta, ale zaraz zrozumiał, że jego obecność na pustym korytarzu gdzie było tylko ich dwoje nie wróży nic dobrego.
- Co tam Potter?- Zagadnął spokojnie Carlos. Albus uśmiechnął się a Carlosowi zjeżyły się włoski na karku. Al ruszył przed siebie a raczej prosto na Carlosa.
- Ej, co jest?- Zapytał Krukon.
- Zaraz zobaczysz jak boli strzaskany bark.- Westchnął zirytowany Albus. Carlos spojrzał na niego przerażony. Nie musiał czekać długo. Albus załapał chłopaka za bark i po prostu nacisnął. Po korytarzy rozniósł się dźwięk łamanych kości a Carlos zawył rozpaczliwie. Albus uderzył go w zraniony bark po czym otworzył drzwi do SS.
- Masz szczęście, że jestem, jaki jestem. Nie martw się. Na pewno cię nie zabije. Ale twoja obecność w szkole będzie kwitowana częstymi odwiedzinami w tym pokoju. Nawet nie próbuj mówić, kto ci to zrobił. Będzie gorzej. A tym czasem…- Powiedział, Albus i kopnął go w brak. Chłopak zawył i opadł na podłogę.- Do zobaczenia.- Powiedział Al i ulotnił się chwilę przed wyjściem z SS pielęgniarki, która z okrzykiem znów wciągnęła chłopaka do sali.

KONIEC RETROSPEKCJI

Albus uśmiechnął się wrednie się na to jakże miłe wspomnienie. Nie żeby był jakimś tam mściwcem, ale bardzo, bardzo mocno uważał, że chłopak zasłużył na coś gorszego. Ale Albus nie miał zamiaru tego robić. I tak mu się upiekło i nie dostał szlabanu w szkole tylko w domu. Dwa tygodnie pracując w sklepie Weasley&Weasley. Merlinie miej mnie w opiece, westchnął. Po chwili do przedziału wparował Scorpius czerwony na twarzy.
- Co ty robiłeś Malfoy?- Zapytała mrużąc oczy Albus. Scorp spojrzał na niego pół przytomnie a następnie się uśmiechnął.
- Nie wiem, dlaczego ale jak pociągnąłem z bara Depende to zawył jakbym mu go złamał.- Powiedział Scorpius a następnie opadł na przeciwną kanapę. Albus uśmiechnął się mrocznie.
- Co ty wiesz, czego ja nie wiem?- Zapytał, Scorp. Albus znów poprawił sobie okulary tym gestem, którego Scorpius nie rozumiał a na który chwytał się pełno głupich lasek.
- Istotnie się z tobą zgodzę. Bara Carolsa Depende jednakże nie został złamany, lecz… skruszony.- Powiedział z diabelskim uśmiechem. Scorp spojrzała na niego zdziwiony i uśmiechnął się po chwili.
- Lubię jak jesteś wredny i mściwy.- Powiedział Scorpius. Albus prychnął.
- Nie jestem mściwy. Należało mu się. Raymond przez niego pogniotła mi koszule.- Westchnął teatralnie. Scorp spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
- Al czy ty nie pamiętasz, że mnie ciężko okłamać. Nawet tobie?- Zapytał. Albus westchnął tylko i zaczął czytać. Unikanie odpowiedzi czasem jest równoznaczne z przyznaniem racji, pomyślał zadowolony Scorpius. Oj Raymond jak ty zmieniłaś tę szkołę, westchnął jeszcze wyglądając przez okno.

*^* 

- Alex?! Mogę się wybrać na kilka dni do Rose?- Zapytała Aria wchodząc do kuchni. Minęły już cztery dni ferii a Aria chciała pobyć w towarzystwie przyjaciółki, która pomogłaby jej może wrócić do normy.
- Jasne. Czemu nie. Kiedy i na ile?- Zapytał wesoło Alex. Aria zmrużyła oczy i spojrzała na chłopaka.
- Coś ty taki wesoły?- Zapytała.
- Bo wiesz…poznałem taką dziewczynę.- Powiedział. Aria podskoczyła do niego jednym susem.
- Jaką? Jak ma na imię? Ile ma lat? Czym się zajmuje? Jest czarownicą? Ma rodzeństwo? Jaki kolor włosów? Jak…- Zaczęła Aria, ale Alex zatkał jej usta wsadzaj jej do buzi, muffina. Aria spojrzała na niego marszcząc brwi.
- Na imię ma Evelyn. Jest w moim wieku. Jest czarownicą i pracuje w „Żonglerze”. Nie wiem czy ma rodzeństwo. Ma rude włosy.- Powiedział Alex marszcząc brwi. Aria wypluła muffina na blat.
- To było chamskie wiesz?- Zapytała dziewczyna z błyskiem w oku. Alex uśmiechnął się szerzej i przytulił ją. Aria odchyliła głowę zdziwiona.
- Coś się stało?- Zapytała. Alex spojrzał na nią z uśmiechem.
- Dobrze, wracasz już do siebie.- Westchnął zadowolony. Aria spuściła głowę i wyszła z kuchni. Ale ze mnie idiota! Warknął w myślach Alex. Ale zanim wyszedł, by porozmawiać z siostrą, Aria wróciła z kartonem, w rekach.
- Weź to spal.- Powiedział z uśmiechem. Alex spojrzał na nią. Prezenty od Carolsa. Wziął je bez żadnych sprzeciwów i wycelował różdżkę. Po chwili spoglądał w oczy siostry. Widział w nich odbijające się płomienie i uśmiech na ustach. Kiedy karton cały spłonął szybko ugasił ogień na wszelki wypadek zalewając go wodą.
- No to mów. Jaka jest ta dziewczyna.- Powiedział Aria natychmiast.
- Najpierw powiedz mi, kiedy i na ile lecisz do Weasleyów.- Powiedział Alex.
- Myślałam o jutrze. Rose napisała mi, że mogę przyjechać nawet dzisiaj, ale jednak nie. Może na cztery piec dni?- Zastanowiła się. Alex spojrzał na nią.
- Jeśli chcesz to jasne. Będę miała czas żeby wyjść albo zaprosić Evelyn.- Westchnął. Aria uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że w końcu sobie kogoś znalazłeś. Na święta byłeś jakiś taki przybity.- Mruknęła Aria.
- To z powody Ginny. Zawsze mi się podobała a mnie zakuło to, że ma męża. Znaczy się, nie żebym coś tam miał do Harrego tylko była moją przyjaciółką i jakoś tak wyszło. Ale ucieszyłem się, że zaprosiła nas na święta. Fajnie było prawda?- Zapytał z uśmiechem, Alex.
- No ba. Musimy powtórzyć. Może na Wielkanoc?- Zamyśliła się Aria.
- Tym razem zaprosimy ich do nas.- Zaśmiał się Alex.
- A żebyś wiedział. Idę zadzwonić do Rose… Albo nie. Lepiej jak napisze. Jej ojciec nie łapie komórek.- Zaśmiała się, po czym wbiegła na schody i zniknęła w swoim pokoju.

Aria czekała znów z reszta na brata. Na plecach miła plecak i oczywiście czekała na niego z teleportacją.
- Już lecę mała!- Krzyknął Alex i jak długi zleciał ze schodów. Aria pobiegła do niego tłumiąc śmiech.
- Nic mi nie jest !- Zakrzyknął zrywając się na nogi. Aria już spokojnie mogła wybuchnąć śmiechem. Nie zdrowo go tak dusić. Usiadła na stopniu i oparła głowę o balustradę.
- Już skończyłaś? Możemy iść?- Zapytał Alex.
- Ta. Chodźmy.- Powiedział Aria. Wyszli przed dom, po czym łapiąc się za ręce znaleźli się w Dolinie Godryka. Aria rozejrzała się dookoła. Podziwiała zasypanie śniegiem wzgórza. Na jednym z takich wzgórz oddalonym od reszty stał dom Potterów a o kilkaset metrów od niego Weasleyów. Dom Potterów był bardo charakterystyczny. Z szarego kamienia gdzie niegdzie można było zobaczyć czarne i czerwone cegły. Róg budynku oplatał bluszcz. Przypominał mini zamek. Natomiast dom Weasleyów był śmieszny. Miał dobudowane piętra. Był oczywiście ceglany, ale z daleka wydawało się jakby chylił się ku dołu. Piętra były na zmianę większe to mniejsze. Rose powiedział, że taka architektura została jej ojcu z czasów dzieciństwa. Ruszyła z bratem w stronę krzywego domku. Po chwili stali przed drzwiami. Aria kazała zniknąć bratu, co uczynił niechętnie, ale jednak. Aria zapukała do drzwi. Litery które układały się w „DOM WEASLEYÓW. GROCIA”, zmieniły się w „Witamy Pannę Arie”. Dziewczyna zaśmiała się z dowcipnych literek. Jeszcze kilka razy zmieniły swoje położenia witając ją w różny sposób. Ostatni to „Siema Laska”, na co wybuchnęła śmiechem. Drzwi otworzyła jej Hermiona Weasley. Wysoka brunetka o czekoladowych oczach.
- Aria!- Zakrzyknęła i wciągnęła dziewczynę do środka.
- Dzień dobry!- Zaśmiała się dziewczyna, kiedy matka Rose uwolniła ją z objęć.
- Jak miło, że do nas wpadasz. Możesz zostać ile tylko zechcesz! Im więcej kobiet tym lepiej!- Zakrzyknęła kobieta a Aria zaśmiał się. Z kuchni usłyszała jakiś brzdęk a później jakby ktoś wstrzymał oddech. Hermiona westchnęła.
- Ronaldzie doskonale wiem, że wyjadasz moje ciasto. I tak pożałujesz. – Warknęła w stronę kuchni.- Ale teraz mamy gości!!- Ryknęła na całą Grocię. Ronald Weasley, rudy i piegowaty mężczyzna o niebieskich oczach wyszedł z kuchni z uśmiechem.
- Aria, witamy w Groci. Biedny dom. Że też tak go pokarali.- Westchnął. Hermiona odwróciła się do niego.
- Nie no, żartowałem- Dodał szybko.
- Aariaaa!- Ryknęła Rose i ze schodów rzuciła się na dziewczynę powalając ją do parteru. Znaczy ze na ziemię.
- Albusa całe ferie nie ma w domu.- Aria spojrzała na nią zdziwiona- Szlaban.- Dodała szybko z uśmiechem. Aria odwzajemniła gest. Nadal nie wiedział, na czym polega szlaban zielonookiego.
- Podobno Albus zasłużył. Czy ja wiem. Po tym, co opowiedziała mi Ginny to ja był dała łagodniejszy. To, co dzieci, coś do picia?- Zapytała. Zanim ktoś odpowiedział zaśmiała się się- Zrobię czekolady.- I weszła do kuchni. Aria spojrzała na Rose.
- Chodź do góry! Opowiem ci.- Powiedział i pociągnęła przyjaciółkę do góry. Aria odwróciła się.
- Plecak!- Krzyknęła.
- Hugo weźmie.- Warknęła zirytowana Rose i rzuciła się do swojego pokoju.
- Tata wstawił łóżko specjalnie dla ciebie.- Powiedział Rose. Jej zielonkawy pokój był bardzo dziewczęcy a fioletowe łóżka wyglądało jak doklejone z buntowniczych czasów. Aria miała takie same obok tego Rose.
- Wiesz, za co Al dostał szlaban?!- Pisnęła Rose. Aria usiadła z nią na łóżku.
- Nie.- Powiedziała poprawiając się i przytulając lawendową poduszkę.
- Ponoć pokruszył kości barku Carlosowi pod Skrzydłem Szpitalnym!- Pisnęła Rose. Aria uśmiechnął się zaskoczona.
- Co ty? Czemu?- Zapytała. Rose spojrzała na nią zdziwiona, po czym uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Nie wiem. Nie pytałam go, bo nie mam, kiedy.- Zaśmiała się. Aria dołączyła do niej.
Blondynka świetnie bawiła się u Weasleyów. Została prawie do końca ferii. Była razem z Rose na Pokątnej. Były na zakupach. Aria kupiła wiele książek. Rose powiedziała jej, że Albus pracuje w sklepie jej wujka, ale za każdym razem, kiedy tam zachodzili George Weasley mówił im, że gdzieś go wysłał albo teraz ma przerwę. A chodziły na serio w bardzo różnych godzinach.
- Myślę, że twój wujek nie chcę żebyśmy widziały Ala.- Powiedział Aria.
- Wszystko jest możliwe.- Odparła ruda. Grali razem w Quiddicha. Nawet nieźle gadało jej się z Jamesem kiedy do niej nie zarywał. Co wieczór Aria była świadkiem przekomicznych kłótni państwa Weasley, co zawsze kończyło się przeprosinami pana Weaslaya- nie ważne czy miał racje czy nie- i zabieraniem żony gdzieś na miasto. W tedy Aria razem z Hugonem, Rose i Lily czasami z Jamesem robili sobie mini imprezy. Przez całe ferie dziewczyna ani nikt z Weasleyów nie widział Albusa gdyż pracował on od rana aż do północy, bo wtedy zamykali sklep, a kiedy przychodził od razu szedł spać.
- Twoja mam jest wredna.- Stwierdziła któregoś dnia Aria zwracając się do Lily.
- Możliwe. Charakterek to ja mam po niej.- Uśmiechnęła się.

*^* 

Aria właśnie stałą przy drzwiach i żegnał się z państwem Weasley i nie wiadomo, po co z Rose.
- Rosie kochana przecież zobaczymy się jutro!- Zaśmiała się blondynka.
- No to, co! Już się przyzwyczaiłam do ciebie. Będę musiała spaś z Hugonem, bo będzie mi smutno. – Westchnął dziewczyna. Aria zaśmiał się podpierając o ścianę.
- Nie sądzę żeby Hugo był zadowolony. Może lepsza Lily?- Zapytała Aria.
- Lesze to niż nic.- Powiedział Rose i jeszcze raz przytuliła przyjaciółkę.
- Do juta i do widzenia!- Ryknęła Aria by pochwali zniknąć z przed Groci.
- Szkoda. A już się przyzwyczaiłem, że budził mnie w nocy śmiech.- Westchnęła Ron. Hermiona spojrzała na niego ze współczuciem.
- Racja… Nie wiem, co wy tam wyprawiałyście, ale w całym domu was było słychać.- Warknął Hermiona. Rose tylko wyszczerzyła się w uśmiechu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz