"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 7



- Myślicie, że są razem?
- Nie! No co ty! W końcu to jest ON!
- No ale widziałaś jak do niej machał!
- Ale może oni coś knują…- Podobne szepty towarzyszyły i Albusowi i Arii podczas przechadzki po zamku. Niestety wybrali sobie taki moment, że oboje stanęli naprzeciw siebie przy głównym wejściu na błonia.
- Potter.- Powiedziała z uśmiechem Aria.
- Raymond.- Opowiedział znudzony Al.
- Jak tam spacer?- Zapytała Aria rzucając prawie, że mordercze spojrzenie grupie plotkujących dziewuch.
- Wspaniale wręcz.- Odparował z dziwnym uśmiechem, Albus. Aria spojrzała na niego zdziwiona.
- Co ci się stało w twarz?- Zapytała z udawanym przerażeniem Aria. Albus uśmiechnął się poprawiając dwoma palcami okulary, które zsunęły mu się z nosa.
- Raymond.- Powiedział Albus. Powiedział to takim głosem, że Aria musiała na niego zerknąć. Podniosła głowę i w tym samym momencie Albus złapał ja za rękę przyciągając do siebie. Nie zdążyła policzyć w myślach do dwóch kiedy poczuła jego zimne wargi na swoich. Ich pseudo ‘pocałunek’ nie trwał dłużej niż 3 sekundy. Albus puścił jej rękę i spojrzała na nią wzrokiem, który Aria nazywała’ mglistym’.
- Do zobaczenia na szlabanie.- Powiedział wsadzając ręce z powrotem do kieszeni i ruszając do przodu. Aria ukryła swoje zdziwienie wzdychając widocznie zirytowana i wyszła na błonia.
- Widzieliście!
- Oni są razem?!
- Nie gadaj!
- Pocałował ją!- Znów. Aria westchnęła. O co mu chodzi? Zastanowiła się zatrzymując prawie na środku trawnika. Coraz ciężej mi go rozszyfrować. I do tego jeszcze ten szlaban. Aria westchnęła obracając się w stronę zamku. Spojrzała na wielki budynek i znieruchomiała. Przy jednym z okien na trzecim piętrzę siedział Albus obserwując ją uważnie. Aria uśmiechnęła się cwanie idąc tak, że po chwili była niewidoczna dla zielonych oczu chłopaka. Albus odwrócił głowę od szyby i uśmiechnął się do siebie cwanie.
- Oj , Raymond, Raymond.- Westchnął. Zeskoczył z okna i ruszył w stronę biblioteki.

*^* 

Aria zawzięcie grała melodie na fortepianie. Naciskała klawisze instynktownie nie zastanawiając się, co właśnie gra. A grała Etiudę Rewolucyjną Fryderyka Chopina. Jej palce sunęły po klawiszach fortepianu a ona sama patrzyła w bok. Jej wzrok utkwiony był w oknie, zza którego dostrzegła spadając z drzew liście. Bez zastanowienia jeszcze bardziej przyśpieszyła graną melodie a jej palce ledwo nadążały wciskanie odpowiednich klawiszy. Z impetem wcisnęła pedał fortepianu aż zaskrzypiał a następnie przeniosła wzrok na drzwi. Jak się okazało to nie fortepian zaskrzypiał, lecz drzwi. W drzwiach jak się można było spodziewać stał Albus Potter z czterema książkami w rekach. Aria nie zwracając sobie nim dłużej uwagi znów spojrzała na okno i jeszcze mocniej przyspieszyła. Albus ruszył do przodu zastanawiając się czy tę dziewczynę nie bolą palce. Ta etiuda sama w sobie jest szybka a ona przyspieszyła dwukrotnie jak zdołał zauważyć. Przeszedł, obok kiedy Aria właśnie kończyła. Mocno naciskała pojedyncze akordy. Zdziwił się, że nie zrobiła w nich dziur. Aria wstała od fioletowego fortepianu przy którym siedziała i podeszła do klawesynu stojącego na podeście. Usiadła. Albus uśmiechnął się pod nosem. Nikt zazwyczaj nie grał na klawesynie. Ale Aria zaczęła. Melodie, którą znało już dość dużo ludzi. Yiruma – River Flows In You. Aria zamknęła oczy dodając trochę od siebie i nie zwracając uwagi na szelesty kartek, którymi perfidnie bawił się Potter zastanawiając się jak to możliwe, że jeszcze się nie zmieniły w popiół. W końcu Aria nie wytrzymała. Jest cierpliwa ale nienawidzi jak ktoś jej przeszkadza.
- Potter?- Zapytała cicho pochylona nad instrumentem. Al już otworzył usta…
- Nie możesz iść z tym do biblioteki? Albo, chociaż mógłbyś nie sprawdzać wytrzymałości kartek książek akurat TU?- Zapytała dalej spokojnie.
- Sorry Raymond. Biblioteka jest pełna, ale postaram się być cicho…- Mówił tak, że z każdym słowem ściszał głos a przy ostatnim słowie był to już prawie szept.
- Dziękuję.- Powiedziała tylko znów zmieniając swoje miejsce i siadając z powrotem przy fioletowym fortepianie, który sobie tak upodobała. Albus siedzący w miejscy gdzie stawiono krzesła potrzebne na koncert przeglądał właśnie stare zapiski melodii. Znów Yiruma- pomyślał słysząc następną melodie. Westchnął i kserując zaklęciem jedną ze stron podszedł do czarnego fortepianu i zaczął cicho grac. Aria zignorowała fortepian do momentu, w którym nie rozpoznała melodii. Mocno nacisnęła ostatnie klawisze fortepianu i wstała od niego kierując się w stronę Pottera. A Albus właśnie męczył się nad melodią popełniając kolejne błędy. Melrinie, jakie to jest do dupy, pomyślał, kiedy kolejny raz się pomyli. Poczuł coś na swoim ramieniu i zanim zdołał się obejrzeć dużo mniejsze dłonie od niego zaczęły grać melodie tak jak powinno to być. Aria zaciskała delikatnie klawisze żeby przypomnieć sobie melodie. Zerknęła na kolana Pottera na których leżały nuty. Pochwyciła je jedną ręką drugą dalej gając. Czy ona musi wszystko umieć lepiej ode mnie? Pomyślał, Albus kiedy dziewczyna skończyła nie myląc się ani razu.
- Błagam cię już nigdy nie krzywdź tej melodii.- Westchnęła odchylając się na kozetce.
- No, sorry. Ja nie mam mózgu stworzonego do zapamiętywania od tak na pstrykniecie palcami całych melodii. Ja mam mózg stworzony do nauki.- Powiedział wyniośle patrząc jak mina Arii z każdym słowem robi się inna a jej twarz czerwienieje. Kiedy skończył dziewczyna wybuchała takim śmiechem, że spadła z kozetki i skuliła się na podłodze. Albus wychylił się do przodu.
-A poza tym to wszyscy zdrowi, co nie?- Zapytał Al, kiedy dziewczyna już się pozbierała i ruszyła do wyjaśnia z Sali.
- Jasne.- Powiedziała i zatrzymałam się przy drzwiach. Odwróciła głowę trochę w bok.
- Następnym razem jak będziesz miał ochotę mnie pocałować to mnie uprzedź.- Powiedziała i wyszła. Albus tylko się uśmiechnął i wrócił do fortepianu.

*^* 

- AAAAAAAARRRRRRRRRRRRIIIIIIAAAAAAAAAAA!- Przeraźliwy krzyk wybił naszą kochaną blondynkę z rozmyślań.
- Cześć Rose.- Powiedziała spokojnie. Nasza kochana Rose cała czerwona i dysząca niczym byk - można było się nawet dopatrzeć małych obłoczków z jej nozdrzy- pociągnęła swą nową przyjaciółkę za rękę i rzuciła w fotel.
- Co tam ruda?- Zapytała spokojnie poprawiając się w fotelu Aria. Zaraz koło Rose znalazły się Amanda, Lily i Roxy.
- O! Coś się zapowiada.- Zaśmiała się blondynka.
- Ty się mnie pytasz, co tam?!- Ryknęła Rosie.
- Ee?- Zapytała Aria patrząc na Lily.
- Co ty odwalasz!?- Wydarło się drugie rude. Blondynka spojrzała na Amande.
- Czego nic nie mówisz?!- Ryknęła. Aria zdziwiona na maksa spojrzała na Roxy, która pociągnęła nosem i westchnęła.
- Chodzi o Ala.- Powiedziała spokojnie. Aria jeszcze bardziej zmarszczyła brwi.
- Co z nimi?- Zapytała. Trzy dziewczyny zaczęły krzyczeć jej coś niezrozumiałego a Roxy znów pociągnęła nosem i westchnęła.
- Całowałaś go.- Powiedziała. Aria zaśmiała się.
- Nie! To nie tak!- Powiedziała. Amanda, Rose i Lily przestały się wydzierać i spojrzały na nią.- To on mnie pocałował.- Powiedziała z wyszczerzem. Całej czwórce opadła szczeka.
- CO?!- Krzyknęły tak głośno że Aria mocniej zapadła się w fotel.
- No przecież mówię!- Krzyknęła Aria śmiejąc się z ich min.
- I co cię tak bawi!?- Ryknęła Rose wraz z Lily i Amanda.
- Wy.- Odparła tylko.
- No ja ją kocham.- Westchnęła Roxy rozczulona. Aria uśmiechnęła się do niej tak uroczo, że wszystkie cztery westchnęły, ale pozostała trójka powróciła do swoich krzyków po chwili.
- Ale jak to!?- Zakrzyknęła Amanda.
- Chodzisz z moim bratem?!- Przeraziła się Lily. Aria dostała nagłego ataku głupawki, która trwała gdzieś tak około 10 minut.
- No, co ty.- Powiedziała w końcu.
- No to…?- Zaczęła Rose.
- Nie wiem Rosie. Spytaj się go. A tak poza tym to skąd wiecie?- Zastanowiła się Aria.
- W Hogwarcie plotki roznoszą się szybciej niż Avada rzucona przez Voldzia.- Powiedział przez nos Roxy.
- Aa… To wszystko wyjaśnia.- Powiedziała spokojnie Aria.
- Ty nie widziałaś Amelie.- Zaśmiała się Lily.
- Chodzi wkurzona odkąd się o tym dowiedziała i wszędzie cię szuka.- Zaśmiała się Rose.
- O! To nie dajmy jej dłużej czekać!- Zakrzyknęła Aria zrywając się z fotela i ruszając do wyjścia.
- Tym razem sobie nie odpuszczę.- Mruknęła zasmarkana Roxy i wybiegła za przyjaciółkami.

*^* 

- Amelie uspokój się.- Westchnął po raz kolejny Scorpius latając w tę i na zad za swoją czerwoną ze złości siostrzyczką. Zabini, który śmiał się z tego nie widmo ile także powrócił do łask Malfoya.
- Ami daj se siana. To tylko gryfonka.- Powiedział, Jase.
- Ale ta gryfonka całowała mojego Alusia!- Ryknęła Amelie na całe błonia. Ludzie się rozstąpili, ale ewidentnie nie z powodu Amelie. Otóż na błonia właśnie wkroczyła Aria ze swoim czarniutkim kapeluszem na głowie kapelusz. Albus, który znów ulokował się na trzecim piętrze przy oknie uśmiechnął się tylko i ruszył do wyjścia.

1 komentarz:

  1. Przyspieszanie etiudy rewolucyjnej dwukrotnie to profanacja :___: I czemu Aria to taka Mary Sue? Byłaby sympatyczna, gdyby nie to...

    OdpowiedzUsuń