- Myślicie, że są razem?
- Nie! No co ty! W końcu to jest ON!
- No ale widziałaś jak do niej machał!
- Ale może oni coś knują…- Podobne szepty towarzyszyły i
Albusowi i Arii podczas przechadzki po zamku. Niestety wybrali sobie taki moment,
że oboje stanęli naprzeciw siebie przy głównym wejściu na błonia.
- Potter.- Powiedziała z uśmiechem Aria.
- Raymond.- Opowiedział znudzony Al.
- Jak tam spacer?- Zapytała Aria rzucając prawie, że
mordercze spojrzenie grupie plotkujących dziewuch.
- Wspaniale wręcz.- Odparował z dziwnym uśmiechem, Albus.
Aria spojrzała na niego zdziwiona.
- Co ci się stało w twarz?- Zapytała z udawanym przerażeniem
Aria. Albus uśmiechnął się poprawiając dwoma palcami okulary, które zsunęły mu
się z nosa.
- Raymond.- Powiedział Albus. Powiedział to takim głosem, że
Aria musiała na niego zerknąć. Podniosła głowę i w tym samym momencie Albus
złapał ja za rękę przyciągając do siebie. Nie zdążyła policzyć w myślach do
dwóch kiedy poczuła jego zimne wargi na swoich. Ich pseudo ‘pocałunek’ nie
trwał dłużej niż 3 sekundy. Albus puścił jej rękę i spojrzała na nią wzrokiem,
który Aria nazywała’ mglistym’.
- Do zobaczenia na szlabanie.- Powiedział wsadzając ręce z
powrotem do kieszeni i ruszając do przodu. Aria ukryła swoje zdziwienie
wzdychając widocznie zirytowana i wyszła na błonia.
- Widzieliście!
- Oni są razem?!
- Nie gadaj!
- Pocałował ją!- Znów. Aria westchnęła. O co mu chodzi?
Zastanowiła się zatrzymując prawie na środku trawnika. Coraz ciężej mi go
rozszyfrować. I do tego jeszcze ten szlaban. Aria westchnęła obracając się w
stronę zamku. Spojrzała na wielki budynek i znieruchomiała. Przy jednym z okien
na trzecim piętrzę siedział Albus obserwując ją uważnie. Aria uśmiechnęła się
cwanie idąc tak, że po chwili była niewidoczna dla zielonych oczu chłopaka.
Albus odwrócił głowę od szyby i uśmiechnął się do siebie cwanie.
- Oj , Raymond, Raymond.- Westchnął. Zeskoczył z okna i
ruszył w stronę biblioteki.
*^*
Aria zawzięcie grała melodie na fortepianie. Naciskała
klawisze instynktownie nie zastanawiając się, co właśnie gra. A grała Etiudę
Rewolucyjną Fryderyka Chopina. Jej palce sunęły po klawiszach fortepianu a ona
sama patrzyła w bok. Jej wzrok utkwiony był w oknie, zza którego dostrzegła
spadając z drzew liście. Bez zastanowienia jeszcze bardziej przyśpieszyła graną
melodie a jej palce ledwo nadążały wciskanie odpowiednich klawiszy. Z impetem
wcisnęła pedał fortepianu aż zaskrzypiał a następnie przeniosła wzrok na drzwi.
Jak się okazało to nie fortepian zaskrzypiał, lecz drzwi. W drzwiach jak się
można było spodziewać stał Albus Potter z czterema książkami w rekach. Aria nie
zwracając sobie nim dłużej uwagi znów spojrzała na okno i jeszcze mocniej przyspieszyła.
Albus ruszył do przodu zastanawiając się czy tę dziewczynę nie bolą palce. Ta
etiuda sama w sobie jest szybka a ona przyspieszyła dwukrotnie jak zdołał
zauważyć. Przeszedł, obok kiedy Aria właśnie kończyła. Mocno naciskała
pojedyncze akordy. Zdziwił się, że nie zrobiła w nich dziur. Aria wstała od
fioletowego fortepianu przy którym siedziała i podeszła do klawesynu stojącego
na podeście. Usiadła. Albus uśmiechnął się pod nosem. Nikt zazwyczaj nie grał
na klawesynie. Ale Aria zaczęła. Melodie, którą znało już dość dużo ludzi. Yiruma
– River Flows In You. Aria zamknęła oczy dodając trochę od siebie i nie
zwracając uwagi na szelesty kartek, którymi perfidnie bawił się Potter
zastanawiając się jak to możliwe, że jeszcze się nie zmieniły w popiół. W końcu
Aria nie wytrzymała. Jest cierpliwa ale nienawidzi jak ktoś jej przeszkadza.
- Potter?- Zapytała cicho pochylona nad instrumentem. Al już
otworzył usta…
- Nie możesz iść z tym do biblioteki? Albo, chociaż mógłbyś
nie sprawdzać wytrzymałości kartek książek akurat TU?- Zapytała dalej
spokojnie.
- Sorry Raymond. Biblioteka jest pełna, ale postaram się być
cicho…- Mówił tak, że z każdym słowem ściszał głos a przy ostatnim słowie był
to już prawie szept.
- Dziękuję.- Powiedziała tylko znów zmieniając swoje miejsce
i siadając z powrotem przy fioletowym fortepianie, który sobie tak upodobała.
Albus siedzący w miejscy gdzie stawiono krzesła potrzebne na koncert przeglądał
właśnie stare zapiski melodii. Znów Yiruma- pomyślał słysząc następną melodie.
Westchnął i kserując zaklęciem jedną ze stron podszedł do czarnego fortepianu i
zaczął cicho grac. Aria zignorowała fortepian do momentu, w którym nie rozpoznała
melodii. Mocno nacisnęła ostatnie klawisze fortepianu i wstała od niego kierując
się w stronę Pottera. A Albus właśnie męczył się nad melodią popełniając
kolejne błędy. Melrinie, jakie to jest do dupy, pomyślał, kiedy kolejny raz się
pomyli. Poczuł coś na swoim ramieniu i zanim zdołał się obejrzeć dużo mniejsze
dłonie od niego zaczęły grać melodie tak jak powinno to być. Aria zaciskała
delikatnie klawisze żeby przypomnieć sobie melodie. Zerknęła na kolana Pottera
na których leżały nuty. Pochwyciła je jedną ręką drugą dalej gając. Czy ona
musi wszystko umieć lepiej ode mnie? Pomyślał, Albus kiedy dziewczyna skończyła
nie myląc się ani razu.
- Błagam cię już nigdy nie krzywdź tej melodii.- Westchnęła
odchylając się na kozetce.
- No, sorry. Ja nie mam mózgu stworzonego do zapamiętywania
od tak na pstrykniecie palcami całych melodii. Ja mam mózg stworzony do nauki.-
Powiedział wyniośle patrząc jak mina Arii z każdym słowem robi się inna a jej
twarz czerwienieje. Kiedy skończył dziewczyna wybuchała takim śmiechem, że
spadła z kozetki i skuliła się na podłodze. Albus wychylił się do przodu.
-A poza tym to wszyscy zdrowi, co nie?- Zapytał Al, kiedy
dziewczyna już się pozbierała i ruszyła do wyjaśnia z Sali.
- Jasne.- Powiedziała i zatrzymałam się przy drzwiach.
Odwróciła głowę trochę w bok.
- Następnym razem jak będziesz miał ochotę mnie pocałować to
mnie uprzedź.- Powiedziała i wyszła. Albus tylko się uśmiechnął i wrócił do
fortepianu.
*^*
- AAAAAAAARRRRRRRRRRRRIIIIIIAAAAAAAAAAA!- Przeraźliwy krzyk
wybił naszą kochaną blondynkę z rozmyślań.
- Cześć Rose.- Powiedziała spokojnie. Nasza kochana Rose
cała czerwona i dysząca niczym byk - można było się nawet dopatrzeć małych
obłoczków z jej nozdrzy- pociągnęła swą nową przyjaciółkę za rękę i rzuciła w
fotel.
- Co tam ruda?- Zapytała spokojnie poprawiając się w fotelu
Aria. Zaraz koło Rose znalazły się Amanda, Lily i Roxy.
- O! Coś się zapowiada.- Zaśmiała się blondynka.
- Ty się mnie pytasz, co tam?!- Ryknęła Rosie.
- Ee?- Zapytała Aria patrząc na Lily.
- Co ty odwalasz!?- Wydarło się drugie rude. Blondynka
spojrzała na Amande.
- Czego nic nie mówisz?!- Ryknęła. Aria zdziwiona na maksa
spojrzała na Roxy, która pociągnęła nosem i westchnęła.
- Chodzi o Ala.- Powiedziała spokojnie. Aria jeszcze bardziej
zmarszczyła brwi.
- Co z nimi?- Zapytała. Trzy dziewczyny zaczęły krzyczeć jej
coś niezrozumiałego a Roxy znów pociągnęła nosem i westchnęła.
- Całowałaś go.- Powiedziała. Aria zaśmiała się.
- Nie! To nie tak!- Powiedziała. Amanda, Rose i Lily przestały
się wydzierać i spojrzały na nią.- To on mnie pocałował.- Powiedziała z
wyszczerzem. Całej czwórce opadła szczeka.
- CO?!- Krzyknęły tak głośno że Aria mocniej zapadła się w
fotel.
- No przecież mówię!- Krzyknęła Aria śmiejąc się z ich min.
- I co cię tak bawi!?- Ryknęła Rose wraz z Lily i Amanda.
- Wy.- Odparła tylko.
- No ja ją kocham.- Westchnęła Roxy rozczulona. Aria uśmiechnęła
się do niej tak uroczo, że wszystkie cztery westchnęły, ale pozostała trójka
powróciła do swoich krzyków po chwili.
- Ale jak to!?- Zakrzyknęła Amanda.
- Chodzisz z moim bratem?!- Przeraziła się Lily. Aria
dostała nagłego ataku głupawki, która trwała gdzieś tak około 10 minut.
- No, co ty.- Powiedziała w końcu.
- No to…?- Zaczęła Rose.
- Nie wiem Rosie. Spytaj się go. A tak poza tym to skąd
wiecie?- Zastanowiła się Aria.
- W Hogwarcie plotki roznoszą się szybciej niż Avada rzucona
przez Voldzia.- Powiedział przez nos Roxy.
- Aa… To wszystko wyjaśnia.- Powiedziała spokojnie Aria.
- Ty nie widziałaś Amelie.- Zaśmiała się Lily.
- Chodzi wkurzona odkąd się o tym dowiedziała i wszędzie cię
szuka.- Zaśmiała się Rose.
- O! To nie dajmy jej dłużej czekać!- Zakrzyknęła Aria
zrywając się z fotela i ruszając do wyjścia.
- Tym razem sobie nie odpuszczę.- Mruknęła zasmarkana Roxy i
wybiegła za przyjaciółkami.
*^*
- Amelie uspokój się.- Westchnął po raz kolejny Scorpius
latając w tę i na zad za swoją czerwoną ze złości siostrzyczką. Zabini, który
śmiał się z tego nie widmo ile także powrócił do łask Malfoya.
- Ami daj se siana. To tylko gryfonka.- Powiedział, Jase.
- Ale ta gryfonka całowała mojego Alusia!- Ryknęła Amelie na
całe błonia. Ludzie się rozstąpili, ale ewidentnie nie z powodu Amelie. Otóż na
błonia właśnie wkroczyła Aria ze swoim czarniutkim kapeluszem na głowie kapelusz. Albus, który znów ulokował się na trzecim piętrze przy
oknie uśmiechnął się tylko i ruszył do wyjścia.
Przyspieszanie etiudy rewolucyjnej dwukrotnie to profanacja :___: I czemu Aria to taka Mary Sue? Byłaby sympatyczna, gdyby nie to...
OdpowiedzUsuń