"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

sobota, 27 października 2012

Rozdział 30



Albus uchylił przed nią drzwi Wielkiej Sali i zarzucił na jej ramiona swoją marynarkę. Noc była ciepła, ale nie na tyle, by chodzić w takich sukienkach. Aria przyglądała się niebu, po czym zatrzymała się i szarpnęła Albusa za rękaw koszuli.
- Co jest? - Zapytał. Aria wskazał na jezioro. Odbijał się w nim księżyc. Księżyc w pełni, który powoli robił się coraz ciemniejszy.
- Zaćmienie księżyca - powiedziała z uśmiechem Aria. Albus pociągnął ją na dwór. Teraz widzieli księżyc tuż przed nimi. Jego srebrna tarcza, z każdą chwilą robiła się coraz ciemniejsza. Po trzech minutach, blask księżyca był przyćmiony, a noc zrobiła się jeszcze ciemniejsza niż zwykle. Usłyszeli wycie wilka. Aria przestraszona złapała ramię Albusa. Rozejrzał się zdziwiony. Wiedział, że to nie był wilk, lecz wilkołak. Zgarnął rozglądającą się dziewczynę ramieniem i zaprowadził z powrotem do zamku. Przyśpieszył trochę kroku, słysząc głośniejsze wycie. Aria kurczowo trzymała się jego ręki. Zwolnili dopiero, kiedy znaleźli się w bezpiecznym miejscu, w środku Hogwartu. Spojrzał na blondynkę. Była blada, trochę przestraszona i rozkojarzona.
- Wszystko okey? - Zapytał łapiąc ją za ramię. Aria kurczowo ściskała w palcach medalik od niego. Albus lekko nią potrząsnął.
- Co? - Zapytała rozkojarzona, nadal w palcach obracając wisiorek.
- Wszystko w porządku? - Ponowił pytanie.
- Ja… nie najlepiej się czuję. Mam złe przeżycia z wilkami - powiedziała krzywiąc się. Albus złapał ją za rękę, tą którą nie bawiła się wisiorkiem i zaprowadził do ławki. Aria była strasznie blada i trzęsły się jej ręce. Usiadła na ławce z cichym skrzypnięciem.
- Lepiej? - Zapytał, kiedy wycie w końcu umilkło.
- Tak. Tak, jasne- powiedziała z bladym uśmiechem, puszczając medalik, który posłusznie obrócił się smokiem do przodu.
- Co takiego zrobiły Ci wilki? - Zapytał Albus.
- Zagryzły mi psa i pogryzły moją nogę - powiedziała wystawiając nogę do światła księżyca, który już się wyłonił. Albus dopiero teraz zauważył delikatne "wgniecenia" na łydkach. Zmarszczył brwi i pochylił się dotykając rany. Noga Arii lekko zadrżała, by po chwili powoli opaść na posadzkę.
- Maskara - stwierdził Albus.
- Nom. - Aria pokiwała głową. Albus z westchnieniem ulgi przyjął widok, powracających rumieńców na jej policzki. Spojrzał na wisiorek na jej szyi. Smok wydawał wić się w świetle księżyca. Aria spojrzała na Ala, którego oczy były teraz takiego samego koloru, jak kamienie, z których został stworzony smok. Chłopak czuł na sobie jej wzrok, ale sam na nią nie spojrzał. Przeniosła w końcu wzrok na witrażowe okno, które przedstawiało syrenę wciągającą żeglarza przez pocałunek, w głąb morza. Przekrzywiła głowę wpatrując się w witraż. Poczuła rękę na swoim policzku. Odwróciła się. Ich usta złączyły się. Aria położyła swoją dłoń na jego policzku, a Albus przykrył ją swoją ręką. Usłyszeli wycie, ale nie przestali się całować. Po jej policzku popłynęła jedna łza, którą delikatnie wytarł ręką Albus. Aria mocno się do niego przytuliła, a on gładził ją lekko po plecach.
- Chodźmy - powiedział Albus wstając. Aria szła lekko chwiejnym krokiem. Zdezorientowana, trochę przestraszona, ale na jej ustach igrał uśmiech, który cieszył Albusa. Dziewczyna stanęła przed Grubą Damą i westchnęła drapiąc się po głowie.
- Tym razem, pozwolę bez hasła - zaśmiała się kobieta z obrazu. Aria uśmiechnęła się do niej.
- Jakbym mogła to bym panią ucałowała - zaśmiała się cicho Aria. Gruba Dama zachichotała i zniknęła z obrazu, wołana przez przyjaciółki i sąsiadki. Aria odwróciła się i przywarła ustami do ust Albusa. Na krótko.
- Dobranoc - mruknęła jeszcze, patrząc mu prosto w oczy, po czym zniknęła za obrazem. Albus nie upomniał się o swoją marynarkę. Wisiało mu to. Pogwizdując wesoło, ruszył do lochów.

*^* 

Aria stanęła na samym środku pokoju wspólnego, kiedy zorientowała się, że ma na sobie marynarkę Ala. Chciała się wrócić, ale nogi wolały ruszyć do dormitorium. Ściągnęła z siebie marynarkę i rzuciła na łóżko, zabierając po drodze koszulę nocną i weszła do łazienki. Po chwili wyszła z niej w związanych włosach i obszernej koszulce, sięgającej jej do połowy uda. Usiadła na łóżku na przeciw marynarki. Zasiadła po turecku, wpatrując się w materiał z uśmiechem i przekrzywioną głową. Przysunęła się do niej na czworakach i wzięła do ręki. Czuła miękkość śliskiego materiału w rękach, a do jej nozdrzy docierał zapach Jego ciała, pomieszany z jej perfumami. Zawiesiła marynarkę na wezgłowiu łóżka i zakopała się w kołdrę, ściskając poduszkę w ręce i machnięciem różdżki zamykając wszystkie okna, żeby nie słyszeć wycia. Pod kołdrą dotknęła delikatnych wgnieceń w skórze, po czym zwinęła się w kłębek i zasnęła.

*^* 

Obudził ją szmer liści i ciche rozmowy. Otworzyła jedno oko i spojrzała na trójkę dziewczyn siedzących na łóżku Rose. Przewróciła się na plecy i westchnęła. Zobaczyła marynarkę Albusa wiszącą na wezgłowiu. Uśmiechnęła się przekonując siebie samą, że to wcale nie był sen.
- Cześć śpiochu - zaśmiała się Roxy. Była tak strasznie rozpromieniona, że chyba bardziej od niej odbijać się słońce nie mogło. Aria przetarła rękami zaciśniętymi w pięści oczy.
- O... jak słodko - westchnął ktoś z drzwi. Aria spojrzała do góry spostrzegając Scorpiusa.
- A on tu co?- Zapytała Aria, siadając na łóżku. Scorp wyszczerzył się do niej.
- A tak przyszedłem. Do Rosie. Do was ogólnie. A mogę, bo Gruba Dama się zalała i wpuszcza jak popadnie - zaśmiał się siadając na jej wyrku.
- Ale to nie daje ci prawa by siedzieć na moim łóżku! - Krzyknęła, kopiąc go lekko. Scorp wstał śmiejąc się.
- Odżyła! Cieszmy się- zaśmiał się Scorp siadając obok Rose.
- I teraz będziecie się tak na mnie gapić?- zapytała Aria.
- A czemu nie? Ładna jesteś- powiedziała z wyszczerzem Amanda.
- Wielkie dzięki. Ty też. Ale na serio, ja chcę się ubrać, a on nie pomaga - powiedziała pokazując Malfoya. Scorp wstał i wyszedł z dormitorium. Aria zgarnęła z podłogi w miarę czyste jeansy i obcisły podkoszulek. Z kufra wyciągnęła bieliznę i kiedy stanęła w progu łazienki, krzyknęła:
- Już możesz! - Po czym zamknęła się w łazience. Scorpius szybko wparował do pokoju.
- To kiedy oni wyszli? - Zapytał szeptem, słysząc odgłos wody spod prysznica.
- Nie wiem. Ostatni raz widziałam ich, jak Aria wiązała Alowi krawat, a później poszliśmy tańczyć - powiedziała Rose.
- To ona tak szybko wyszła z Alem? To co oni tyle robili? A może szybko wróciła do dormitorium? - Zastanowiła się Amanda.
- Szkoda, że Gruba Dama jest zalana. Na pewno by nam powiedziała- jęknęła Roxy. Woda ucichła więc oni także. Po chwili z łazienki w jeansach, trampkach i T- shircie oraz z mokrymi włosami, wyszła Aria.
- Co tak cicho?- Zapytała mrużąc oczy.
- A tak. Jakoś. No właśnie. - mruknęli razem bez ładu i składu. Aria odrzuciła ręcznik na bok i magią wysuszyła swoje włosy, po czym jej spojrzenie znów padło na marynarkę. Przyjrzała się jej przekręcając głowę.
- A no tak - mruknęła pod nosem biorąc ją do ręki i ruszając do wyjścia z uśmiechem.
- Gdzie idziesz?! - Krzyknął Scorp. Głowa Arii pokazał się w drzwiach.
- Gdzie Al? - Zapytała Scorpa.
- E... Na błoniach, chyba. Znowu czyta książkę- mruknął. Aria parsknęła śmiechem po czym zniknęła. Piątka odczekała chwilę, po czym zbiegła na dół do Pokoju Wspólnego i wszyscy zrzucili z okna pierwszorocznych. Scorp wskazał im Albusa prawie niewidocznego, gdyż siedział pod wierzbą. Po chwili na błonia spokojnie weszła Aria. Rozejrzała się uważnie po czym wzruszyła ramionami kręcąc głową. Scorp uśmiechnął się pod nosem. Zarzucając sobie marynarkę na plecy, ruszyła w stronę wierzby. Była kilkakrotnie zagadywana przez kilka osób. W końcu stanęła w cieniu wierzby. Po drugiej stronie pnia. Rose zagryzła zdenerwowana wargę. Aria przeciągnęła się ziewając jednocześnie. Obeszła pień dookoła i krzyknęła wskazując na Ala. Chłopak wyrzucił książkę w powietrze i padł na ziemię. Scorp i reszta parsknęli śmiechem. Aria kucnęła śmiejąc się i przytulając do siebie marynarkę. Albus podniósł książkę i spojrzał na skuloną Arię, po czym uśmiechnął się jak debil. Aria z góry wyglądała jak zwinięty w kłębek kotek, tyle że jeszcze kiwała się śmiejąc. Albus coś powiedział klęcząc. Aria usiadła na piętach, wycierając sobie oczy wierzchem dłoni i co chwilę krztusząc się śmiechem. Scorp nawet z tej odległości dostrzegł ten błysk w oczach przyjaciela. Albus załapał Arię za rękę i…
- Kurde! - Krzyknęli całą piątką, kiedy Albus tak pociągnął Arię, że schowali się za pniem, który ich zasłonił i ci ich nie wiedzieli. Rose wręcz rozpłaszczyła swoją twarz na szybie.
- Patrzcie!- Krzyknęła. Pozostała czwórka wróciła na miejsca. Aria odgarnęła włosy z twarzy i rzuciła w Ala marynarką, jednocześnie wstając. Al złapał ją za rękę, ściągając na ziemię. Usiadła obok niego i zaczęła się śmiać, bo marynarka wylądowała mu na twarzy. Aria ściągnęła mu ją z twarzy uśmiechając się szeroko, po czym wskazała na kałamarnicę która machała macką. Reszty nie chciało się im oglądać. Wiedzieli już wszystko.
- Wiedziałam, że tak będzie- westchnęła rozczulona Rose, przytulając Scorpa.
- To kiedy powiesz tacie?- Zapytał Hugo, schodząc ze schodów.
- O w mordę... - jęknęła dwójka. Hugo podszedł do nich, pogłaskał siostrę po włosach i klepnął Scorpa w plecy po czym wyjrzał przez okno.
- Aria właśnie całuje Ala, wiecie?- Zapytał. Natychmiastowo został odepchnięty.
- Ty kłamco!- Warknęła Rose, kiedy Hugo zaśmiał się wychodząc z Pokoju Wspólnego.
- Najdźmy ich! - Krzyknęła Amanda. Wszyscy przytaknęli i wyparowali z wieży Gryffindoru.

*^* 

- I po co ci ta książka Al! - Krzyknęła Aria.
- No bo ja tego nie czaję- burknął Albus, otwierając znów książkę. Aria znów mu ją zamknęła.
- Wcale mi nie pomagasz - westchnął Albus kręcąc głową.
- Powiedz mi co jest trudnego w tym, żeby przesadzić jakąś głupią roślinkę! - Krzyknęła Aria.
- Ja nie mam ręki do roślin - jęknął z żalem Albus. Aria zamyśliła się, otwierając książkę na stronie z Tykwobulą.
- O mamo. Ciocia Luna twierdzi, że świetnie chroni przed plimpkami - westchnął Albus. Aria spojrzała na niego.
- Nie. Nie wiem co to jest- zaśmiał się. Aria tylko wywróciła oczami. Zaczęła mu tłumaczyć zastosowanie danej rośliny i sposób w jaki się ją przesadza.
- I gotowe. Przyklepujesz, podlewasz i zostawiasz- powiedział Aria odsuwając się od książki. Albus miał lekko zmarszczone brwi.
- Kurde. Jak to jest, że dalej tego nie czaję? - Zapytał sam siebie. Aria przejechała jedną ręką po twarzy, zabierając mu książkę drugą.
- W praktyce sobie przypomnisz- powiedziała przerzucając następne kartki.
- Mandragora - zaśmiała się. - One są takie śliczne - powiedziała sarkastycznie.-  No to gadaj. Jak się przesadza mandragory - powiedziała Aria. Albus podrapał się po głowie uśmiechając. Aria położyła z hukiem książkę na ziemi
- Merlinie, trzymajcie mnie bo nie wytrzymam- warknęła.
- Co tu się dzieje!?- ryknęła Rose stając nad Albusem i Arią. Dziewczyna podniosła głowę, zaprzestając duszenia Ala.
- Nic - powiedzieli jednocześnie. Albus trochę zduszonym głosem.
- Czemu dusisz mojego kuzyna?- Zapytała Rose. Aria puściła gardło Ala schodząc z niego i otwierając znowu książkę.
- Nich ci sam powie - burknęła. Scorp miał ochotę przywalić Albusowi bo ten tylko się szczerzył.
- Więc? - Zapytała Roxy siadając na ziemi.
- Ten debil nie wie, jak przesadzić Mandragorę! - Krzyknęła rozzłoszczona Aria, czym tylko rozśmieszyła Ala.
- No i się ze mnie śmieje!- Krzyknęła znowu. Albus parsknął znów śmiechem.
- Oj Al, oj Al. On jest strasznym tępakiem z zielarstwa. Tylko to mu zostało do nauczenia na owutemy - zaśmiał się Scorp. Aria warknęła coś pod nosem.
- Oj i tak może uda mi się dostać na Aurora, bez tych testów - powiedział.
- Twój ojciec się dostał, bo wtedy była wojna. Zaraz mogę wywołać wojnę, tyle że tylko dla Ciebie!- Ryknęła Aria. Albus cofnął się.
- I w ten oto sposób, Aria Raymond zarzekła się zamordować w najbliższym czasie Albusa Severusa Pottera. Cudownie!- Klasnęła w dłonie Amanda. Aria spojrzała na nią, unosząc brew. Zamknęła książkę i rzuciła nią w Albusa, który na szczęście ją złapał, dalej z głupim uśmiechem.
- Naprawdę, przysięgam na wszystkie skarby świata, kiedyś ci przywalę - stwierdziła Aria z wymuszonym, uroczym uśmiechem. Albus pokiwał głową, a jego uśmiech lekko zbladł.
- No. Więc co was sprowadza na pole bitwy?- Zapytała Aria opierając się o pień.
- Em… Zastanówmy się. Wy? - Zapytał Scorp.
- O! Ciekawe - przyznała Aria kiwając z uznaniem głową.
- A wiedzieliście, że wczoraj było zaćmienie księżyca?- Zapytała.
- Co ty? Na serio?!- Krzyknęła podekscytowana Rose. Aria z Albusem pokiwali głowami.
- Skąd wiecie?- Zapytała Roxy mrużąc oczy.
- Bo widzieliśmy? - Zapytał Albus.
- No ale… nie ważne - poddała się w końcu Roxy.- Trudno się z wami rozmawia, przysięgam - westchnęła. Aria wyszczerzyła się do niej, a Albus wzruszył ramionami.
- Gruba Dama wytrzeźwiała! - Krzyknął jakiś pierwszoroczny Gryfon. Aria parsknęła śmiechem, po czym spojrzała jak piątka osób biegnie do zamku.
- Po co? - Zapytała Aria, Albusa.
- Nie mam pojęcia, ale chodźmy.- Powiedział wstając i wyciągając do niej rękę. Aria podciągnęła się i złapała książkę i marynarkę znów rzucając nią w Albusa. Szybko znaleźli się przed obrazem Grubej Damy która żywo coś opowiadała.
- O to oni!- Zachichotała pod nosem. Aria spojrzała na Albusa który wzruszył ramionami. Ostatnio często mu się to zdarza...
- Merlinie, naprawdę!?- Krzyknęła Rose podbiegając do Arii.
- Ale coo?- Zapytała.
- Wiedziałam!- Krzyknęła Roxy padając na ziemię. Aria spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Całuśna parka - zaśmiała się Gruba Dama. Aria spojrzała na Albusa, a on na nią.
- CO?! - Ryknęli oboje.
- Gruba Dama nam wszystko opowiedziała - zachichotała Rose.
- Ale nie… bo… on… a ona…i wilki były… a my wcale nie… a później...- zaczęli razem tłumaczyć. Ale reszta już wiedziała swoje. Aria otworzyła usta by wypuścić ciężko powietrze.
- A już zaczynałam panią lubić!- Warknęła, wskazując na Grubą Damę. Albus i Aria przysunęli się do siebie bliżej, kiedy przyjaciele zaczęli się niebezpiecznie zbliżać.
- W nogi?- Zapytał Albus.
- W nogi - przytaknęła Aria. Za chwilę biegli razem wzdłuż korytarza. Rose przystanęła na chwilę, zastanawiając się, po czym popędziła za nimi razem ze Scorem.

*^* 

Albus pociągnął Arię za rękę w bok i zarzucił na nią i siebie pelerynę niewidkę.
- To dlatego tak się, kurde, z nikąd pojawiasz - powiedziała kiwając głową. Albus przytaknął. Po chwili obok nich, przebiegła Rose ze Scorpem. Kiedy dwójka zniknęła za zakrętem, Albus ściągnął pelerynę niewidkę.
- Jak ja Cię kocham … pelerynko - wyznał, czule głaszcząc materiał. Aria spojrzała na niego z głupią miną, wznosząc oczy ku niebu. Al szybko schował pelerynę do kieszeni. Ruszyli z powrotem, kiedy przed nimi wyrosła Lily, Roxy i Amanda.
- Kurde - powiedzieli jednocześnie, cofając się. Kiedy się odwrócili zobaczyli Rose i Scorpiusa.
- Szlak - westchnęli oboje.
- I tak wiedziałam, że do tego dojdzie - westchnęła kręcąc głową Aria.
- Ja też - przyznał Al.
- Czego mi nic nie powiedziałaś!?- Krzyknęła Rose.
- Ale przecież, Ty już wiedziałaś Rosie, co nie?- Zapytał Albus z wyszczerzem.
- To zaklęcie nic nie znaczyło - przyznała Rose puszczając Arię.
- Boję się, wiesz?- Szepnęła Aria do Albusa, kiedy pozostała czwórka, zaczęła się do nich zbliżać.
- Przynajmniej umrzemy… a nie, to nie jest pocieszająca myśl - przyznał krzywiąc się. Aria zaśmiała się pod nosem.
- Kocham was wiecie?- Zapytał z uśmiechem Scorp. Aria spojrzała na Albusa, który także na nią spojrzał, a później oboje spojrzeli na Scorpa.
- Że słucham?- Zapytali oboje.
- Ja też was kocham! Wszyscy was kochają!- Wyznała Amanda.
- Merlinie, poszaleli - szepnęła Aria patrząc, jak Roxy znowu będąc na ziemi, odprawia chyba jakieś modły czy coś, mrucząc pod nosem.
- Zwijamy się - stwierdził Albus.
- Nie, nie, nie, nie, nie!- Krzyknął Scorp.
- Dlaczego? Nawet nie zdążyłam policzyć ile razy - westchnęła Aria.
- Bo teraz wy, musicie nam powiedzieć, czy to prawda!- Krzyknęła Rose.
- E…co?!- Zapytał Albus.
- Chodzicie?- Zapytała Lily łapiąc brata za koszulę.
- Chodzimy?- Zapytała Aria Albusa, a ten ją.
- Nie wiem… a powinniśmy?- Zaciekawiła się Aria.
- Mnie tam to wisi - wyznał Albus.
- Mnie też w gruncie rzeczy. Więc niech wam będzie, możemy ze sobą chodzić - powiedziała Aria, wzruszając rękami. Rose gapiła się na nich, z rozszerzonymi oczami i otwartą buzią. Roxy aż zaprzestała tych niby modłów.
- Salazarze, jak można być takim nienormalnym?- Zapytał Scorp, zdziwiony jak cholera. Aria i Albus zgodnie wzruszyli ramionami.
- Dajesz skarbie! Dwa galeony!- Krzyknęła Amelie do Zabiniego. Jase wyciągnął pieniądze i podał swojej dziewczynie.
- No gratulacje, Raymond. Dzięki Tobie, mam dwa galeony więcej - powiedziała przechodząc obok.
- A nie ma za co!- Krzyknęła za nią Aria. - Przynajmniej Amelie żeśmy uszczęśliwili - powiedziała do Albusa.
- Racja, należą się jej. Idziemy na błonia?- Zapytał Al.
- Chodźmy - powiedziała. Trzymając się za ręce i gadając wyszli z zamku. Roxy w końcu się odwiesiła, upadając twarzą na posadzkę zamku. Lily upadła obok niej. Amanda chwiała się na nogach, a Rose razem ze Scorpem nie mogli zamknąć swoich ust. Zobaczyli tylko, jak Albus przytula blondynkę, która głośno się śmiała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No jest i nowy rozdział na nowym serwisie. Onet mnie wkurzył. Niby przenieśli serwer na lepszy ale... jest tak skomplikowany że nie mam czasu ani nawet chęci żeby się z nim bawić i wszystko ustawiać. Jedynym blogiem na onecie jaki tam zostanie to chyba Jasmine bo nie chce mi się jej przenosić. Chyba że mi się zachce to zostaną tylko wyobrażenia wyobraźni. I jak nowy rozdział? Wiem że wielu z was czekało na ten moment xD. Od teraz rozdział będą pojawiały się każdego miesiąca 15-stego wiec luzik. Takie opóźnienie się nie powtórzy. Dziękuję jeszcze Nemo która po wstawieniu notki informacyjnej odezwała się do mnie niezwykle szybko i to dziki niej jest rozdział. Dziękuję ;* Do zobaczenia z miesiąc!
G.G

3 komentarze:

  1. Albus O.O Jak ja tego gościa uwielbiam. Aria jest taka pozytywna. Kocham twoich bohaterów. A to opowiadanie jest świetne. Takie poprawiające humor. Ciekawe pomysły. Cały czas coś się dzieje. A Aria i Al zastanawiający się czy powinni ze sobą chodzić są boscy.
    Tak bez ładu i składu trochę wyszło, wybacz;)
    Mała waga co do budowy dialogów: krzyknął, zapytał itp. po wykrzyknikach i pytajnikach piszemy z małej. I szlag, nie szlak.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy,
    Latrice

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha! Nie byłam co prawda pierwsza na blogspocie, ale przeczytałam pierwsza! I właśnie znalazłam kilka błędów, za które bardzo przepraszam ale miałam 6 opowiadań do poprawki i byłam ciut zmęczona :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. to nic. ważne ze Aluś w końcu się pokazał i to dzięki tobie xD

      Usuń