Jeszcze tylko 20 minut, westchnęła w myślach Aria siedząc na
kufrze. Razem z bratem postanowili wrócić do Hogwartu na nowy rok. Rose, Lily,
Hugo i Albus też wracają na nowy rok do Hogwartu.
- Alex!- Jęknęła dziewczyna.
- No chwila! Już idę.- Warknął mężczyzna wychodząc z pokoju.
- Idziemy już?- Zapytała dziewczyna wstając.
- Tak, tak.- Powiedział i złapał ją za rękę po czym
wylądowali na błoniach przed zamkiem.
- Och, Hogwart.- Westchnęła dziewczyna. Po chwili
uśmiechnęła się zadowolona na widok pałętających się po korytarzu uczniów. Jeszcze
szerzej uśmiechnęła się na widok czarnej czapki i szarej kurtki oraz
oglanowanych nóg chłopaka.
- No leć. Do tego swojego chłopaka.- Zaśmiał się Alex. Aria
przywaliła mu w bark i ruszyła w stronę zamku. Carlos właśnie zatrzymał się
żeby ściągnąć czapkę, kiedy przed nim stanęła blondynka.
- Cześć.- Powiedziała z wyszczerzem.
Carlos ściągnął czapkę i uśmiechnął się.
- No cześć. - Powiedział po czym lekko ją pocałował.
- Na kolacje?- Zapytał.
- Ahoj!- Zakrzyknęła. Złapała go za rękę i pogrążeni w rozmowie
ruszyli do Wielkiej Sali. Aria jednym zaklęciem tak samo jak Carlos odesłała
swoje ubrania do pokoju. Kolacje zjedli osobno. Przy swoich stołach, ale Aria
była zadowolona. Po rozmowie z Rose i zjedzonym posiłku wstała profesor
MacGonagall.
- Witajcie z powrotem w szkole, drodzy uczniowie. Nie będę
wam przedłużać. Bal z okazji Nowego Roku odbędzie się oczywiście 31 grudnia a
zacznie się o godzinie 19.00. Obowiązkowe są przebrania. Dlatego już jutro
zorganizowane zostanie wyjście do Hogsmade. A teraz zapraszam na deser.-
Powiedziała kobieta po czym klasnęła w ręce. Na stołach pojawiły się cista i
inne słodkości.
- Aria za co się przebierzesz?- Zapytała Rose. Aria
zastanowiła się.
- Powiem w co ale nikomu nie powiesz! - Odpowiedziała
blondynka.
- No dobra. Ja też tobie powiem ale nikomu nie powiesz!-
Zaśmiała się ruda. Powiedziały sobie szeptem i pogratulowały pomysłów.
- Pójdziemy razem poszukać strojów?- Zapytała Aria.
- Nie idziesz z Carlosem?- Zapytała z uśmiechem Rose.
- Nie. On nie może wiedzieć jak się wygadasz to Cię uduszę.-
Odpowiedziała z uśmiechem blondynka.
- Dobra, dobra. Gęba na kłódkę.- Zaśmiała się Rose. Jeszcze
chwile pogadały po czym Aria spojrzała na stół Krukonów ale nie było już przy
nim Carlosa. Za to zauważyła Albusa. Westchnęła.
- Rose? Skąd Potter ma okulary? -
Zapytała. Rose spojrzała na nią zdziwiona a następie na Ala.
Westchnęła kręcąc głową.
- Nie wiem Aria. W pociągu ich nie miał.- Westchnęła.
- Oj, źle robisz Potter. Bardzo źle.- Powiedział Aria.
Wypiła resztę soku dyniowego i wyszła z Wielkiej Sali. Właśnie skręcała w prawo
kiedy ktoś pociągnął ją za łokieć. Wpadła prosto na Carlosa.
- No wypraszam sobie. Tak brutalnie?- Zapytała ze śmiechem.
- Sorki. Nawet mnie nie zauważyłaś.- Stwierdził smutno. Aria
potargała mu włosy.
- No co ty? Musiałam się zamyślić. - Stwierdziła łapiąc go
za rękę i splatając jego palce ze swoimi placami.
- Możliwe. Więc o czym tak myślałaś?- Zapytał.
- O Amelie.- Westchnęła dziewczyna zerkając na zalane
mrokiem błonia.
- Martwisz się?- Zapytał Carlos przyciągając ją bliżej
siebie.
- Trochę. Musze przyznać, że się boje. No i z tego powodu
odwołuję tę piękną piosenkę dla Amelie.- Powiedziała z uśmiechem. Carlos
westchnął z ulgą.
- Dzięki Merlinowi. Normalnie zżerały mnie już nerwy.-
Zaśmiał się słysząc to i idąc w stronę błoni. Doszli do ławki i usiedli na
niej. Aria przytuliła się do Carlosa.
- Wiesz? Byłam u Potterów na święta.- Westchnęła.
- Co ty?- Zdziwił się Carlos.
- Tak. Weasly'owie też byli. Ginerva Potter to znajoma
mojego brata. Kiedyś razem pisali.- Powiedziała Aria bawiąc się jego palcami.
- Naprawdę? I jak było?- Zapytał trochę zły.
- Nie bądź zły. Dowiedziałam się w Wigilie kiedy drzwi mi
otworzył z przeuroczą minką Albus. Nie powinni mu pozwalać otwierać gościom.-
Zaśmiała się Aria. Chociaż Carlos był zdenerwowany także się zaśmiał.
- Było dość... Dziwnie. Wiesz, dwie rodziny dobrze się
znają. Ich matki się przyjaźnią tak samo jak ojcowie już od 11 roku życia. Mój
brat raczej dobrze się bawił spotykając swoją dawna koleżankę ale mi było
trochę... Smutno.- westchnęła dziewczyna.
- Dlaczego?- Zdziwił się Carlos. Aria spojrzała na księżyc.
- Bo wiesz. Jak wszyscy składaliśmy sobie życzenia to matki
całowały swoje dzieci, ojcowie uściskali dłonie synom, a córki mocno
przytulali. Zrobiło mi się tak smutno. Bo ... Mnie nie miał kto przytulić i
pocałować oprócz brata. Nawet nie mam jakiejś ciotki czy kogoś takiego. Co ja
gadam?! Ciotki? Ja nawet nie mam rodziców!- Powiedziała cicho Aria a po
policzku spłynęła jej łza. Carlos spojrzała zaskoczony na dziewczynę. Na co
dzień jest taka wesoła. Nie można było się spodziewać, że może mieć takie
problemy, pomyślał. Wziął w swoje dłonie twarz dziewczyny i starł swoimi dłońmi
jej łzy.
- Tak mi przykro. Nigdy mi nie powiedziałaś. Ja... Zrobię
wszystko żebyś już nie płakała.- Powiedział i przytulił ją mocno. Głupie
kłamstwo. Jeszcze o tym zapomni, pomyślał. Aria złapała się jego kurtki i
czekała aż łzy same przestaną jej płynąć. W końcu Carlos odsunął ją od siebie i
pocałował. Na początku delikatnie a później coraz mocniej. Łzy Arii szybko
wyschły, oplotła szyję chłopaka by po chwili zmęczona pocałunkiem schować twarz
w zagłębieniu jego szyi.
- Dziękuję.- Szepnęła dziewczyna. Carlos pogłaskał ją po
głowie i pocałował we włosy.
- Nie ma za co.- Powiedział. Odsunął ją od siebie i jeszcze
raz pocałował krótko w usta.
- Chodź. Odprowadzę Cię do wieży.- Powiedział wstając.
Pożegnali się przed obrazem. Aria szybko poszła spać nie rozmawiając z
przyjaciółkami.
*^*
- Aria wstawaj.- Szepnęła Rose do dziewczyny. Dalej pamiętała
jej dziwną minę kiedy składali sobie życzenia w Wigilię.
- Tak braciszku... - Szepnęła przez sen. Rose cofnęła się.
Zazwyczaj mówi się "Tak mamusiu" pomyślała Rose. Ale przecież ona nie
ma mamy ani taty, pomyślała smutno i wyszła z dormitorium. I tak dzisiaj nie
mają lekcji z powodu tego balu. Wyszła z wierzy Gryfonów i ruszyła korytarzem.
- Cześć Rose.- Powiedział Carlos. Rose uśmiechnęła się na
widok chłopaka.
- No cześć. Jak tam święta?- Zapytała Rose.
Carlos przerzucił torbę przez głowę.
- Bardzo dobrze.- Powiedział spokojnie. Rose dziwnie się
czuła. Carlos tak dziwnie na nią patrzył. Jakbym... Mu się podobała? Aż cofnęła
się na tą myśl. Przecież on chodzi z Arią!
- Dokąd idziesz?- Zapytała spokojnie Rose.
- A... Tak przed siebie. Nudno trochę.- Westchnął opierając
się o mur. Rose zbyt dobrze znała takie postawy. Coś, jakby zobaczyła przed
sobą Malfoya i Jamesa. Westchnęła.
- No to nie przeszkadzam.- Po czym ruszyła pędem przed
siebie. Czy to możliwe że on chodzi z Arią tylko po to, żeby się do mnie zbliżyć?
Pomyślała Rose wychodząc na błonia. Nie, to nie możliwe! Przecież jest taki
miły. Nigdy nie zachowywał się jak Malfoy czy choćby James. A może tylko mi się
zdawało...Dodała w myślach po czym opadła na trawę. Ale ten uśmiech... Nie, to
było przypadkiem. Wcale nie chciał mnie oczarować, co mu de facto nie wyszło.
Rose westchnęła. Ciekawe czy ktoś zauważył że Malfoy i ja... Nie na pewno nie.
Nikt nie może! Rodzice nie mogą się dowiedzieć. To byłby koniec świata! Rose
westchnęła i wstała z trawy. Zatrzymała się natychmiast widząc Scorpiusa.
- Co ty tu robisz?- Zapytała Rose.
- Szukałem Cię. - Odparł blondyn spokojnie. Rose westchnęła
spuszczając głowę.
- Dzisiaj wraca Amelie prawda?- Zapytała Rose. Scorpius
lekko się spiął ale przytaknął.
- Tak. Po obiedzie.- Powiedział wkładając ręce do kieszeni.
Rose spojrzała na niego przenikliwie.
- Nie patrz tak Rose. Ja też się martwię.- Dodał. Rose
spojrzała w bok. Poczuła rękę Scorpa na swoim policzku.
- Weasley, co jest?- Zapytał patrząc jej prosto w oczy.
- Nie nic.- Odparła spuszczając wzrok.
- Rose?- Zapytał Scorpius.- Nie kłam.- Dodał. Rose spojrzała
w bok zirytowana. Czy on musi czytać we mnie jak w otwartej księdze? Zapytała
siebie w myślach.
- To nic wielkiego. Po prostu ten Carlos... Jest trochę
dziwny.- Powiedziała. Scorp spojrzał na nią zdziwiony po czym zmarszczył brwi.
- Nie przejmuj się nim. Jeśli coś zrobi Arii na pewno tego
pożałuje.- Powiedział po czym lekko pocałował ją w usta. Rose oddał mu
pocałunek.
Trafiłam na twoje opowiadanie jakoś przez przypadek. Zaczęłam czytać i po prostu wpadłam. Czytam już od kilku godzin i nie mogę przestać *__*
OdpowiedzUsuń