"Zostaw mnie Raymond! Ja kontempluje!"- Albus

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 34



Aria wraz z Rose, Scorem, Amandą i Roxy siedzieli w gabinecie dyrektorki. Ta razem z ojcem Albusa i bratem Arii rozmawiali na zewnątrz. Za to teraz nastała naprawdę dość nie miłą sytuacja. Draco Malfoty co prawda zabrał Carlosa Depende do św. Munga ale przed nimi właśnie siedział Ron Weasley. I nie był najszczęśliwszy na świcie.
- Rose córeczko masz mi coś do powiedzenia?- zapytał Ron stając przed Rose i Scorem.
- Eee…- Rose rozejrzała się.- Nie?- zapytała. Ron pokręcił głową.
- Zła odpowiedź. Prawidłowa to: „Tak tatusiu”.- powiedział Ron.
- Oj no ale, o co ci chodzi?- jęknęła Rose.
- Rose. Kochanie. To jest MALFOY!- warknął. Roxy spojrzała zaniepokojona na Arie, która wyglądał jakby miała w zamiarze kogoś zabić. Odsunęła krzesło od blondynki.
- No to co?!- krzyknęła Rose zrywając się z krzesła. Rose zaczęła się kłócić z ojcem. Scor spojrzał na Arie, która zaciskała tak mocno palce na krześle, że aż jej kostki zbielały.
- Em… Rose?- zapytał cicho zerkając na Arie.
- To w ogóle nie a znaczenia!- krzyknął Ruda.
- Panie Weasley?- jęknął Scor.
- Milczeć! Rose ja cie błagam uspokój się i słuchaj tatusia!- warknął Ronald.
- Zamknąć się oboje!- ryknęła Aria. Była tak blada a jednocześnie miała rumieńce na policzkach.- Czy wy jesteście nienormalni!? Ty!- Wskazała na seniora.- Nie wtrącaj się w sprawy swojej córki. Czy to ważne z kem ona chodzi?! Dla mnie mogłaby nawet zostać żoną Voldzia i bym się ucieszyła, że jest szczęśliwa!- ryknęła.- A ty!- Wskazała na Rose.- Mogłaś wcześniej o tym powiedzieć ! A ty!- Pokazała na Scora.- W ogóle jej nie pomagasz! Kłócicie się o coś całkiem nie ważnego a ja mam ochotę was wszystkich pozabijać. Przysięgam!- warknęła Aria, o czym tupiąc głośno nogami usiadła na krześle zakładając ręce na piersi z wkurzona miną. Ron spojrzała na nią a później na córkę. Oparł się o biurko a Rose wróciła na swoje miejsce. Po chwili do środka weszła dyrektorka.
- Dziękuje, że pan tu poczekał panie Weasley- powiedziała kobieta zasiadając za biurkiem. Aria spojrzała na swojego brata, ale on wcale nie miał zamiaru przekazywać jej jakichkolwiek informacji gestami twarzy. Aria jeszcze bardziej się naburmuszyła i zapadła w krzesło.
- Więc…jak to się stało?- zapytała dyrektorka kładąc łokcie na stole i podpierając brodę dłońmi. Aria spojrzała na nią marszcząc brwi, bo dyrektorka gapiła się na nią. Rozejrzała się. Wszyscy się na nią gapili.
- Skład mam wiedzieć!- warknęła zarzucając włosami wkurzona.
- No tak…- dyrektorka oparła się o krzesło.- Ale kiedy ostatni raz widziałaś pana Pottera? Tego młodszego- westchnęła dyrektorka. Aria zmarszczyła brwi.
- Koło…dwudziestej czwartej- powiedziała.
- To, co wy tam robiliście?!- zakrzyknął Scorpius. Aria zmiażdżyła go wzrokiem.
- Czy mam coś powiedzieć Scorpiusie?- zapytał przesłodzonym głosem.
- Nie. Obejdzie się- mruknął Scor. Dziewczyna zmrużyła oczy opadając na krzesło.
- Co wtedy robiliście?- zapytała dociekliwe kobieta. Aria zrobiła oburzoną minę.
- No ale co pani?!- zakrzyknęła.- To takie ważne?- zapytała Aria.
- Dobra, dobra. Jestem ciekawska- poddała się dyrektorka.- Wiec pan Depende musiał zaatakować Albusa, kiedy ten wracał do lochów.- Zamyśliła się kobieta a Aria przewróciła oczami. Brat szturchnął ją w ramię.
- Dobrze…w takim razie… – kobieta poczęła odsuwać się od biurka, kiedy do środka wszedł Draco Malfoy z różdżką przy plecach Carlosa.
- Zabije go!- krzyknęła Aria rzucając się w stronę krukona. Alex złapał Arie w locie a Scorpius przytrzymał jej ręce.
- Już spokój. Ciasteczko!- zaświergotał Alex kładąc Arie na ziemi i machając przed jej nosem ciastkiem. Dziewczyna zamachnęła się wytrącając mu ciastko.
- Udław się- warknęła i podeszła do Depende i załapał go za koszule.
- Gadaj pukim miła, co ci do tej tępej łepetyny wpadło i kurde coś ty sobie myślał!?- ryknęła potrząsając chłopakiem.
- Ratunku!- krzyknął przerażony chłopak.
- Ktoś mu pomoże?- zapytała dyrektorka. Trzej mężczyźni spojrzeli po sobie.
- Ee…nie.- powiedzieli jednocześnie. Scorpius westchnął.
- No dobra.- jęknął Ron.
- Aria błagam cię. Mam cię unieruchomić?- zapytał rudy. Aria zaprzestała machać ciałem chłopaka jakby był lalką, po czym spojrzała na Carlosa.
- Dobra- burknęła puszczając go. Jak długi runął na ziemie.- Dupek- warknęła siadając na swoim miejscu.
- Okey…- powiedział dyrektorka.- Skoro tę chyba konieczną część mamy za sobą…- powiedziała zerkając na Arie, której Rose zabrała różdżkę- Dziękuje panno Weasley…- dodała kobieta a Rose pochylił lekko głowę.- Przejdźmy do rzeczy. Panie Depende. Proszę nam to wyjaśnić- powiedział kobieta. Ręka Arii wystrzeliła w górę.
- Tak panno Raymond?- zapytała dyrektorka.
- Mogę wyjść?- zapytała Aria.
- A czemuż to?- zdziwiła się kobieta.
- Bo mi niedobrze- burknęła patrząc na Carlosa.- A z resztą nie wytrzymam z tym wrakiem człowieka w jednym pomieszczeniu dłużej niż dziesięć minut. No i zwymiotuje, jeśli mnie pani nie wypuści- powiedział Aria. Dyrektorka spojrzała, na Harrego.
- To są bardzo dobre argumenty- powiedział mężczyzna.
- Zawłaszcza ten ostatni- dodał z uśmiechem Draco. Dyrektorka westchnęła.
- Panno Wesley. Roxanne...- powiedziała kobieta, kiedy Rose zaczęła wstawać.- Proszę opuścić pomieszczenie wraz z…- dyrektorka nie skończyła, kiedy zobaczyli jak Aria biegnie przez korytarz drąc się: „Zabini dupku chodź tu!”. Kobieta zacisnęła dłoń, którą podniosłą w geście ukojenia.
- No tak. Niech pani już zostanie. Ekhm… więc Carlos. Powiedź nam, jaki miałeś do cholery cel!- krzyknęła kobieta.
- Spokojnie pani psor- powiedział Scor.
- Już dobrze. Słucham- powiedziała kobieta. Chłopak spojrzał na nią jak na głupią.
- Bo go nienawidzę?- Zapytał retorycznie. Kobieta załamana opuścił głowę.
- Dlatego przykułeś go do ściany używając czarno magicznych zaklęć i klątw by…- zaczęła dyrektorka. Huk przerwał jej wypowiedź.
- Nie można wchodzić!- Doszedł ich zrozpaczony krzyk.
- Ja wszystko mogę!- Usłyszeli do nich głos Arii.
- Panno Raymond proszę o spokoju!- ryknęła dyrektorka.
- No ale…- warknęła głośno dziewczyna.- Nich się pani odsunie ja tu kryzys przeżywam!- warknęła. Dyrektorka spojrzała na Rose, która jęknęła chowając głowę w dłonie i kręcą nią.
- Zabini! Do mnie!- krzyknęła Aria.
- Już, już- usłyszeli przestraszony głos. Harry i Draco uśmiechnęli się do siebie.
- Jak ojciec- powiedzieli jednocześnie. Dyrektorka spojrzała na nich a oni natychmiast spoważnieli. Zza rogu wyłoniła się Aria.
- Już będę cicho Ale…- zaczęła.
- Raymond, natychmiast oddaj mi ucznia!- krzyknęła profesor Valentine nieudolnie dobiegając do Arii w szpilkach. Aria przyciągnęła do siebie Zabiniego, który wyszczerzył się do Scora. Dostał w goleń.
- Ale on mi jest potrzebny! – krzyknęła Aria. Scor miał ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Ale teraz jest lekcja Raymond!- krzyknęła nauczycielka.
- No to niech pani na nią wraca!- odkrzyknęła dziewczyna ciągnąc za sobą Zabiniego.
- Raymond!- ryknęła nauczycielka.
- Mój brat pani nie lubi!- krzyknęła Aria gdzieś na błoniach. Wszyscy spojrzeli na, Alexa który zasłonił sobie usta ręką śmiejąc się. Profesor Valentine wydęła usta i ruszyła do dyrektorki. Kobieta poczęła zaklęciem zamykać drzwi.
- Ale, pani dyrektor ona..!- krzyknęła kobieta, kiedy drzwi się zamknął. Minevra westchnęła.
- Wracając. Przykułeś Albusa Pottera do ściany Pokoju Życzeń kajdanami, rzucałeś na niego czarno magiczne zaklęcia torturujące oraz te, które sam wymyśliłeś bo go nienawidzisz?- zapytała kobieta zdziwiona.
- No i jeszcze on jest z …- zaczął Carlos ale Scor kopnął go w twarz i chłopak zemdlał.
- Panie Malfoy!- krzyknęła oburzona dyrektorka. Scor machał noga udając, że nic się nie stało.
- Słucham?- zapytał jakby zdziwiony.
- Jak pan tak mógł?- zapytała kobieta. Harry i Ron patrzyli na niego zdziwieni a Draco podziwiając celność kopniecie wiedział, o co chodziło synowi.
- Przepraszam. Noga mi czasami sama podskakuje. Taki tik nerwowy- powiedział, po czym kopnął w stół patrząc na nogę zdziwiony.
- Ehh…dobrze. W takim razie Carlos Depende zostaje wydalony z Hogwartu. Przekażemy mu to jak się obudzi w wydziale psychiatrycznym w św. Mungu- powiedziała kobieta wstając. Do pomieszczenia wpadła zadowolona Aria. Spojrzała na Carlosa jak na robaka.
- Kurde kto to zrobił?- zapytała zrozpaczona widząc, że chłopak jest nie przytomny.
- Malfoy.- powiedziała Rose.
- Dupku! On mi był potrzebny- jęknęła dziewczyna wyciągając coś z kieszeni.
- Aria błagam nie. Nie!- krzyknął Alex, ale Aria już rozsypała na Carlosa dziwny pyłek w kolorze skóry. Uśmiechnęła się.
- Szkoda. Fajnie się w tedy rzucają- powiedziała wesoło.
- Co to jest?- zapytał przerażony, ale jednak pod wielkim wrażeniem Harry.
- Taki pyłek. Zabini mi był potrzebny i go ulepszył! Teraz rany są bardziej widoczne!- pisnęła z zachwytem. Pyłek wypalał dziury w ubraniu i parzył skórę.
- Nich się pani nie martwi pani psor. Po tygodniu zejdzie- powiedział spokojnie Aria.
- Merlinie chroń mnie- westchnęła kobieta.
- Bardzo pożyteczny.- Zauważył obraz Albusa Dumbledora.
- Dziękuje.- powiedziała Aria.
- Młodzieńcze.- Obraz zwrócił się do Scora.- Dlaczego nie dałeś mu dokończyć zdania?- zapytał.
- Bo to tajemnica- powiedział Scor. Staruszek pogłaskał się po brodzie ze zrozumieniem. Aria spojrzała to na obraz to na Malfoya.
- O czym ja nie wiem?- zapytała.
- O…o mój nos- jęknął Carlos. Podskoczył do ściany na widok Arii a potem wrzasnął.
- Pale się! Aa! Pale!- krzyknął rzucając się. Draco rzucił na niego drętwotę.
- No i z głowy. Zostałeś oficjalnie wydalony z Hogwartu i przeniesiony na wydział psychiatryczny w Mungu.- powiedział Darco, po czym zniknął z Carlosem.
- Ee? Czemu?- zdziwiła się Aria.
- A co wolisz żeby tu został?- zdziwił się Harry.
- Proszę pana. Pan we mnie wątpi. On by ze Skrzydła Szpitalnego na krok się nie oddalił- powiedziała głaszcząc się po torbie. Mężczyzna z uśmiechem pokręcił głową.
- Ja ci przysięgam Ar, że kiedyś ci skonfiskuje to coś -warknął Alex.
- Oj tam, oj tam- powiedział Aria ruszając do drzwi. Zatrzymała się z ręką przy klamce.- Co mi grozi za pobicie nauczycielki?- zapytał zerkając na Harrego.
- Hmm… W twoim stanie tylko drętwota- powiedział Harry. Aria uśmiechnęła się.
- Cudownie- powiedział otwierając drzwi. A przed nimi z krwawiącym nosem leżała pani Valentine. Wszyscy spojrzeli oszołomieni na Arie. A dziewczyna jedynie wzruszał rękami.
- Nie chciała mnie wpuścić i nazwała mnie diablicą- powiedziała smutno, po czym z gracją przeskoczyła ciało. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Pani Pill! Niech pani zostawi te drzwi! I tak tam wejdę!- krzyknęła Aria do pielęgniarki.
- Błagam!- krzyknęła Aria waląc w drzwi.- No, ale żeby zaklęciem?!- krzyknęła oburzona Aria.
- Rose skarbie?- zapytał Harry, kiedy Rose uśmiechnęła się do Roxy i Amandy.
- No co wujku?- zapytała Rose.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytał. Rose westchnęła.
- No i co z tego że chodzę ze Scorpiusem?- zapytała zmęczona Rose. Scor walnął się w czoło podchodząc do rudej.
- Rosie, kochanie. Chodziło o Arie- westchnął. Rose zagryzła wargę.
- No tak- powiedziała krzywiąc się.- Ee…ale to nic takiego, nie?- zapytała jeszcze patrząc na Dracona, którego twarzy wrażała takie uczucia jak…ee…trudno stwierdzić. Po prostu nie wrażała uczuć.
- Rosie w co ty nas wpakowałaś- jęknął Scor.
- Oj cicho bądź palancie. Nie pomagasz- warknęła Rose. Draco uśmiechnął się.
- Mi to nie przeszkadza!- powiedział podnosząc rękę. Klepnął Rona w plecy rozczochrał Scorowi włosy i podszedł do Rose.
- Jeśli przy tobie jest grzeczny to ja się cieszę- powiedział, po czym wyszedł. Rose spojrzała na Scora z wyszczerzem.
- Ha! Jeden mniej- powiedziała
- No a ja?- jęknął Harry.
- No ciebie to obchodzić wujku nie powinno- powiedziała Rose. Harry jęknął.
- Obchodzi ale teraz mi wisi.- powiedział Harry.- Czy ja coś powinienem wiedzieć o Albusie?- zapytał. Rose spojrzała na Roxy, która kręciła się na krześle a Scor począł cicho gwizdać.
- Nie- powiedziała Rose.
- Ruda wiem, kiedy kłamiesz- warknął Harry.
- Oj może i tak!- powiedziała tupiąc nogą.- Ale…ale ja ci nie powiem!- powiedziała dziewczyna.
- Rose. Cóż za stanowczość.- Ironizował Scor. Rose przywaliła mu w łeb.- Ta. Należało mi się- powiedział masując swoją blond czuprynę.
- Może już wyjdziecie? To mój gabinet- zauważyła dyrektorka. Cała szóstka wypakował się z jej gabinetu. Nawet nie zauważyli jak Alex poszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i oto zaległy rozdział z grudnia. Myśle że ten jeden....'mrożący krew w żyłach' wątek jak na razie wystarczy xD To do zobaczenia 15! (który de facto jest we wtorek ) xD
G.G

1 komentarz:

  1. Jej, boskie! Mój ulubiony rozdział! Szczególnie ten tik nerwowy Scorpa... Wspaniałe! <3 ^^

    OdpowiedzUsuń