- Ja nie wiem Hugo jak tyś się uchował- westchnął Albus
kręcąc głową a siedzący przed nim rudowłosy gryfon uśmiechnął się zadziornie.
- No, ale ty przecież jesteś genialny Al! Na pewno mi
wytłumaczysz- powiedział z wyszczerzem.
- Ty mi tu nie słódź młody. Bierz się za ten rozdział a ja
idę do twojej siorki- mruknął Albus wstając z fotela. Hugo westchnął zrezygnowany
i pochylił się nad książką. Albus wskoczył kilka stopni i stanął przed drzwiami
do pokoju jego kuzynki. Zapukał. Na wszelki wypadek.
- Czego?!- Ryknęła
- Rosie?- Parsknął śmiechem Al.
- O! Al!- Pisnęła ruda otwierając drzwi. Albus uniósł brew.
- A ty już w piżamce?- Zapytał widząc swoją kuzynkę w jakieś
wyciągniętej bluzie i krótkich spodenkach.
- Haha. Słucham cię- powiedziała wpuszczając go do środka.
Najwidoczniej Albus przeszkodził Rose w rozmowie komputerowej.
- Z kim gadasz?- Zapytał podchodząc do monitora. Zanim
jednak zdążył zobaczyć, z kim jego kuzyneczka tak zaciekle rozmawiała zobaczył coś,
co go zdziwiło.
- Rosie?- Zapytał zdziwiony.
- Al!- Krzyknęła z łazienki.
- Czemu oglądasz zdjęcia pierścionków?- Zapytała głupio. Rose
podparła ręce na biodrach i spojrzała na niego uważnie.
- Chcesz jakiś nowy sobie sprawić?- Zapytał po kilku
minutach. Rose westchnął zwalając go z krzesła przed komputerem.
- Nie- westchnęła i odpisała osobie, z którą rozmawiała.
- Z kim gadasz?- Zapytał jeszcze raz.
- Z Arią- odparła pochłonięta naprawdę długą, widomością blondynki,
którą tamta napisała w pięć sekund. W końcu zabrała się za odpisywanie.
- O! A o czym?- Zapytał podchodząc bliżej.
- O niczym!- Krzyknęła wyłączając monitor.
- Rosie?
- No, co? Musisz wszystko wiedzieć?- Warknęła, po czym włączyła
monitor z powrotem.- Jak ci idzie z Hugonem?- Zapytała.
- Dobrze. A raczej źle. Ale ogólnie jakoś. Mało pojęty jest
ten twój brat- odparł Al.
- No co ty nie powiesz- mruknął sarkastycznie Rose. Albus
roześmiał się.
- Dobra ja spadam. Widzę, że ci przeszkadzam.- Powiedział,
po czym wyszedł pożegnany przez Rose machnięciem ręki. Kiedy zszedł na dół
zdziwił go widok Hugona śpiącego na książce? Nie to nie ten widok. Raczej jego
brata w towarzystwie dwóch dziewczyn, z czego jedną z nich na pewno byłą
Jessicą.
- James?- Zapytał cicho Albus.
- O Alb…!- Zaczął krzyczeć James, kiedy Al uciszył go
zaklęciem wskazując na Hugona. James przytaknął, po czym Albus ściągnął z niego
zaklęcie.
- James, co ty odwalasz?- Zapytała ostrożnie Albus podnosząc
głowę Hugona za włosy i wyciągając spod niej książkę położył młodego rudzielca
na kanapie.
- No ojciec wywalił mnie z domu a Jess rodzice wyrzucili
wiec wybiliśmy do Weasleyów- szepnął James kierując się do kuchni.
- Tak. To zauważyłem. A oprócz Jassici sprowadzałeś także…?-
Zaczął.
- Elenę- powiedział obojętnie James obejmując swoja rudowłosą
dziewczynę. Elena byłą w wieku Albusa, a ciemnej karnacji, czarnych włosach i
brązowych oczach. Była wyższa od Arii, ale przy Albusie nadal niska.
- A Elena to…?- Dalej dopytywał się Albus gasząc światło w
salonie.
- Siostra Jess- odparł. Albus westchnął opierając głowę o
blat stołu.
- James. To nie jest twój dom. Nie możesz sobie sprowadzać,
kogo chcesz- warknął przez zęby. Do kuchni w materiałowych szortach i bokserce
weszła Rose.
- No właśnie Potter. Dziś to jest mój dom. I ja sobie…-
zaczęła póki jej wzrok i spoczął na Elenie.- Jakie boskie kolczyki!- Pisnęła.
Albus zarył głową o stół.
- Twój brat ma jakieś…problemy?- Szepnęła Jess.
- Nie. Ja jestem tylko odpowiedzialny- warknął, po czym
wyszedł z kuchni.
- Ach. Sorry- mruknęła Rose.- James ja nie mam pojęcia jak
wy chcecie się tutaj pomieścić. To nie willa Scora!- Zakrzyknęła.
- No wiadomo. On jest w Rosji. Ej Rose?- Zaczął James.
- Nie mam kluczy do jego domu i na pewno cię tam nie zaprowadzę-
westchnęła Rose.
- Em…przepraszam?- Po raz pierwszy odezwała się Elena.- Ale
kto to był?- Zapytała wskazując na zamknięte drzwi. James jakby trochę zjadany,
uśmiechnął się i zgarnął Elene ramieniem.
- To mój młodszy brat. Albus Severus Potter. Możliwe, że
będzie Aurorem- westchnął. Elena uśmiechnęła się spuszczając wzrok. Rose
spojrzała wkurzona na Jamesa.
- James!- Warknęła.
- No co, no co?- Zdziwił się. Akurat w tym momencie w rozpiętej
koszuli do kuchni wszedł zły Albus.
- Rosie złotko. Dlaczego nie ostrzegłaś mnie, że Hugo znów
założył zabezpieczenia w pokoju?- Zapytała przesłodzonym głosem podchodząc do
kranu by zmyć krew z piersi.
- O Merlinie! Zapomniałam. Nic ci się nie stało?- Zapytała
podchodząc do niego i odwracając w swoja stronę.
- Nie. Tylko latający nóż ze ściany lekko drasnął mnie w pierś.-
westchnął przemywając ranę.
- Hugo ma to po wujku- westchnął James z uśmiech patrząc na
oczarowana Elene. Rose zaklęciem zasklepiał ranę na koszuli Albusa.
- Nigdy, powtarzam, nigdy więcej nie wejdę do pokoju tego
gówniarza. Tam się można zabić- westchnął przejeżdżając ręką po włosach w końcu
usiadał przy stole.
- Hugo dba o swoje bezpieczeństwo- zaśmiał się James.
- Ale zabawne. Ciekawe czy śmiałbyś się gdybyś otwierał drzwi
do pokoju szesnastolatka a w twoją stronę leciałby trójzębny widelec ze srebrnej
zastawy twojej matki- westchnął Albus wyciągając widelec z kieszeni.
- Wiedziałam, że to nie ja go ukradłem!- Zakrzyknął uradowany,
James. Jego zadowolony wywód przerwało pukanie do drzwi.
- Kogo niesie- westchnęła Rose wstając od stołu. Elena w tym
czasie zajęła miejsce Rose mało taktownie podwalając się do Albusa. Al bardzo
starał się to ignorować, ale ta dziewczyna zaczynała go wręcz drażnić. James
głupio zadowolony przyglądał się poczynaniom jego młodszego brata. Podejrzewane
było to, że się zjarał. Elene w końcu dopięła swego całując Albus wręcz brutalnie
jakby sama byłą lekko naćpana. Bardzo głośny trzask i świst powietrza uwolnił Albusa
od szponów dziewczyny i mógł wziąć w końcu głębszy wdech. Lecz zanim mógł w
spokoju zamordować młodsza siostrę dziewczyny jego brata w drzwiach pojawiał się
bardzo nie miała sytuacja. Może Albus poczułby się lepiej gdyby płakała, Krzyczała
albo rozwalała wszystko dookoła. Ale to się nie stało. Bo Aria z różdżką w
jednej ręce i telefonie w drugiej po prostu patrzyła na Albusa w dość dużym
szoku. Rose wyglądała jakby miała skopać każdego po kolei a najmocniej
czarnowłosą Elene, która dalej jeździła palcem po ramieniu Albusa.
- Rose?- Zapytała Aria, która dalej patrzyła na Ala.
- Ar ja…- zaczęła.
- Coś się stało wiesz. Mój brat zadzwonił i powiedział, że
stał się jakiś wypadek. A wiedział, że rodzice Lily…- to zabolało Albusa. Powiedział
Lily. Nie jego.-…mają rocznice a nie mógł się dodzwonić do twoich. A są
potrzebni aurorzy i magomedycy- mruknęła trochę nieprzytomnie i pod koniec
wypowiedzi spojrzała na Rose.
- Ja…hm…nie będę przeszkadzać. Na razie Rosie- powiedziała
cicho i zanim ktokolwiek zdążyłby mrugnąć jej już nie było w kuchni. Albus
zerwał się z krzesła odpychając Rose, która już dzwoniła do rodziców. Ale nie
znalazł Arii. Pewnie teleportowała się już w Groci.
W kuchni nie panowała najmilsza atmosfera. Kiedy Rose
zakończyła rozmowę z rodzicami wręcz uniosła za koszule swojego niedorozwiniętego
kuzyna.
- Czy ty jesteś normalny?!- Warknęła.
- Ale Rosie, ja nie wiem o co ci chodzi- wycharczał. Drzwi
otworzyły się z hukiem a w nich stanął Albnus. Rose puściła Jamesa.
- Won.- warknął Al patrząc się to na Jessice to na Elene. Ta
druga zerwała się i chciała do niego podejść, ale on wyciągnął już różdżkę.
- Powiedziałem. Won!- Warknął Albus a jego oczy świeciły
nienaturalnie. Jessica oparł ręce na biodrach.
- To nie twój dom- warknął.
- Wynocha- warknęła Rose.
- Rose!- Krzyknął Jamesa ruszając za swoją oburzoną
dziewczyną.
- Nie obchodzi mnie to James. Wiedziałeś o tym.
Prowokowałeś. Won- warknęła ze spuszczoną głową.
- Przepraszam- westchnął, kiedy dziewczyny wyszły.
- Przepraszam tu nie pomoże James. Ty to widziałeś?- Warknął
Rose opadając na fotel. Albus stał przy oknie i wyglądał jak słup.
- Al?- Szepnęła Rose stając za nim.
- Nie dotykaj mnie- warknął. Rose odsunęła się kawałek.
- Oj no weź Aluś. Zajdziesz sobie ładniejszą- powiedział James
mając nadziej na rozładowanie atmosfery.
- Zabije cię- warknął A|lbus stając przed Jamesem.- Po prostu
zabije. Ty dupku. Po co ją tu sprowadziłeś? Po co je obie? Miałeś zabrać tylko
tą swoją dziewczynę. Na kiego brałeś też cholerną siostrę psychopatkę?- Warczał
Albus a jego oczy były niebezpiecznie rozpalone.
- Uspokój się Al. Wszystko da się naprawić- mruknął James. Drzwi
Groci otworzyły się a w nich stała Aria i wyglądała naprawdę strasznie. Byłą przemoczona,
ale gorsze było to, że płakała.
- Rosie? Możemy porozmawiać?- Szepnęła cicho. Albus podniósł
się z fotela.- Nawet nie podchodź- zastrzegła łamiącym się głosem. Rose
podbiegła do niej wyprzedzając Ala.
- Ja…ktoś podpalił mój dom- wyjąkała Aria.
- Co?!- Krzyknęli całą trójką. Aria kiwnęła głową.
- Pożar już ugaszono, ale…czy Evelyn i Alex mogą tu
zanocować?- Zapytała.
- Oczywiście Ar. Ale gdzie oni są?- Zapytała. Aria wytarła
łzy.
- Teraz rozmawiają z policją- szepnęła.
- Nic ci nie jest?- Zapytał James.
- Nie. W porządku. Nie było mnie w tedy w domu- mruknęła.-
To ja po nich zadzwonię- powiedziała i weszła do kuchni. Po chwili szeptów w
drzwiach Groci pojawił się Alex i Evelyn już z widocznym brzuchem.
- Wchodzicie- powiedziała szybko Rose. Dwójka szybko
osuszyła się. Rose pokazała im pokoje a Aria dalej siedziała w kuchni. Dopiero
kiedy dwójka gości była gotowa do spania ona wyłoniła się z kuchni i pożegnała
się z bratem.
- A ty nie śpisz?- Zapytała zbita z tropu Rose.
- Nie. Ja musze coś jeszcze załatwić- powiedziała z
wymuszonym uśmiechem.
- Ale możesz to zrobić jutro Aruś. Proszę cię- powiedziała
Rose ciągnąc przyjaciółkę za rękę. Aria westchnęła cicho.
- Nie Rose. Ja muszę iść. I to nie ma nic wspólnego z tym…-
zacięła się na chwile zerkając w stronę zaszokowanego i stojącego w tej samej
pozycji Albusa.- Musze oszacować straty a Alex nie powinien się denerwować, bo
wtedy robi to Evelyn a ona tym bardziej nie powinna – westchnęła.
- Nie. Zostajesz tutaj- powiedział głośno Albus i zamknął
różdżką drzwi. Aria nawet na niego spojrzała. Dalej patrzyła w oczy Rose.
- Tak. Będziesz spała ze mną- powiedziała Rose ciągnąc ją do
góry.
Ja nie za bardzo mogę uwieżyć w to co przeczytałam ...! I teraz mam po pierwsze udusić Jamesa i po prostu ukatrupić jego i jego dziewczyne i jeje pierdoloną ( przepraszam za wyrażenie, ale inaczej jej nazwać nie mogę ) tempą idiotke potocznie nazwaną jej siostrą! Tak więc proszę karawan na try trupy i karetkę dla jednego poszkodowanego dekla ! Oczywiście mówię o Alu ! Mógłby się ogarnąć a nie ! Uch mam ochotę poważnie go uszkodzić !
OdpowiedzUsuńBiedna Aria biedna ! Mam ochotę ją przytulić bardzo mocno ! Bo ona a to nie zasłużyła! Już i tak wiele wycierpała! Np. Śmierć swoich rodziców! I nici z pokoju dla dziecka na razie...:'(
Mam nadzieję, że wszystko się w końcu ułoży.
Al spieprzyłeś- napraw !
James won z domu !
Rose kochana zamij się Arią, proszę :)
i bd spokojną .
pozdrawiam i życzę dużo weny :*:*:*:*
ps. kocham to opowiadanie a cb chciałabym kiedyś poznać , szkoda, że to nie możliwe:( kocham<3
Mwłahahahaha dodałaś w końcu tą opcję :D domyślam się, że się domyślasz kto to pisze ;p no więc ... przypuszczałam, się że zniszczysz im w końcu życie, bo było zbyt spokojnie i słodko no, ale żeby AŻ TAK !!! dziewczyno to było straszne !!! wcale nie chciało mi się płakać ;p żartuję, ale to nie jest ważne ;) napisałabym coś więcej ale ciągle wyobrażam sb co bd dalej i po prostu nie mogę ;p no to do następnej ;) Domino :*
OdpowiedzUsuń