Rozejrzała się znów, dokoła kiedy wylądowali przy kościele w
Dolinie Gordyka. Jak zwykle w oczy rzucił się jej najpierw dom Potterów a
potniej Weasleyów. Albus pchnął ja w stronę swojego domu. Aria jeszcze nie była
u Potterów. Dom widocznie był trzy piętrowy. Był trochę…dziwny. Po pierwsze-
był zbudowany z szarych kamieni. Nie, nie cegieł- kamieni. Dachy wyglądały jakby ktoś skopiował je z
wież Hogwartu. Drzwi wyglądały na ciężkie i były z ciemnego brązowego drewna. Okna
długie i zaokrąglone przy górze. Prawy róg od frontu obrastał bluszczem
oblepiając także prawa ścianę budynku.
- Al?- Zapytała Aria stając przed domem Potterów, który
nosił nazwę „Trawgoh”.
- Nom?- Zapytał, kiedy wtaszczył jej torbę przed drzwi.
- Kto budował ten dom?- Zapytała.
- No…tata- odparł spokojnie.
- Yhm…I to ona nadał mu nazwę?- Zapytała jeszcze.
- Tak jest- powiedział stając przed nią. Aria dalej
wpatrywała się w szmaragdowe litery.
- Zdajesz sobie sprawę, że to po prostu „Hogwart” napisane
od tyłu?- Zapytała. Albus spuścił głowę.
- Nom- westchnął a Aria roześmiała się głośno.
- Ale fajnie brzmi –
przyznała kiwając głową z uznaniem.
- To mu powiesz sama- odparł Albus, po czym kopnął w drzwi,
które otworzyły się z hukiem i…
- JUŻ JESTEM! – Wydarł się stając w drzwiach. Ginny Potter
wychyliła się zza ściany, która oddzielała jadalnie i salon od kuchni i
uśmiechnęła się do zadowolonego syna.
- To dobrze. Wszystko w porządku? Coś się stało? Co jest
Arii? Jak się ma?- Zaczęła Ginny nie zmieniając pozycji. W tym czasie Albus
postawił przed sobą Arię.
-…co u Alexa? O Aria!- Krzyknęła Ginny.
- Aria?- Lily wyłoniła się zza rogu schodów.
- Aria?- Zapytała Harry wyglądając zza gazety.
- No ja- powiedziała.
- Aria!- Ryknęła ruda rzucając się na blondynkę. Niestety
nie trafiła na nią tylko na swojego brata, który stanął przed dziewczyną.
- No ej- jęknęła.
- Aria ma szlaban. Na górę- zwrócił się do dziewczyny. Aria
zrobiła naburmuszoną minę, spuściła głowę i ciągnąc swój plecak ruszyła na
schody. Stanęła na środku nich, po czym spojrzała na Ala swoją najbardziej
wzruszającą miną.
- Pierwsze drzwi po prawej pierwsze piętro- odparł spokojnie
Albus. Aria warknęła coś pod nosem dalej taszcząc torbę. Kiedy usłyszał trzask
drzwi westchnął.
- Merlinie a myślałem, że nie wytrzymam- westchnął, po czym
spojrzał na zapłakaną Ginny i Lily.
- Co się…?- Zaczął.
- Ona zrobiła taką smutna minę- zakwiliła Lily. Albus
przytaknął jej wrzucając torbę Arii do środka domu.
- Co się stało Aluś?- Zapytała, Ginny kiedy chłopak zaczął
wchodzić spokojnie z torbą do góry.
- A tam…przez przypadek cię ciachnęła- powiedział spokojnie
i wszedł do góry. Po chwili usłyszeli trzask drzwi i krzyk „Gdzieś ty był jak cię nie było?!” i śmiech.
- No tak. W końcu jutro jedziemy. Lily spakowałaś się?-
Zapytał Harry.
- Tak tato- westchnął wchodząc do góry.
- Gdzie James?- Zdziwiła się Ginny.
- Mamo? Mamo!- Ryknął James. Ginny i Harry westchnęli, po
czym wyjrzeli przez okno. James stał przywiązany do drzewa.
- No tak. Mogłem się tego spodziewać- westchnął Harry
wychodząc z domu z różdżką.
- Albusie Severusie Potterze!- Ryknęła Ginny.
- To nie on!- Odkrzyknęła Aria.
- Ja wiem, że on!- Odkrzyknęła Ginny.
- Zamknij się Al.! To ja nie on, bo on go wziął przywiązał a
ja pieprznęłam go zaklęciem!- Krzyknęła Aria. Ginny zaśmiała się.
- Przecież dopiero, co przyszłaś skarbie! Jak mogłaś to tak
szybko zrobić?!- Ryknęła Ginny stojąc pod drzwiami pokoju młodszego syna.
- Ja potrafię różne dziwne i nienormalne rzeczy!
- Popieram!- Dodał Albus. Ginny otworzył drzwi. Aria
siedziała na łóżku Albusa nabierając powietrza a on sam leżał na dywanie,
twarzą do ziemi.
- Al, po co?- Zapytała Ginny.
- Bo ona by nie przyszła!- Krzyknął wskazując na Arię która
z kwaśną mina pokręciła głową.
- Nie o to mi szło Aluś. Po co leżysz na ziemi. Twarzą do
ziemi?- Dodała.
- Bawimy się- odpowiedziała Aria.
- W co?- Zdziwił się Harry i James stojąc w drzwiach.
- „Zabija Albusa bo nie wierzy w Arie”- odparł Al w ziemie a
Aria wyszczerzyła się do trójki.
- Em…czemu w nią nie wierzysz?- Zdziwiła się Ginny.
- Mamo, wierzysz, że nic nie kupi w Singapurze? Z ubrań?-
Zapytał Albus. Ginny pokręciła głową.
- To ja wam pokaże! O! „Nic nie kupie w Singapurze”!-
Krzyknęła zapisując ostatnie zdanie na ręce, po czym potknęła się o nogę Albusa
i upadła na ziemie. Teraz oboje leżeli twarzą do ziemi na podłodze.
- Al?- Mruknęła Aria.
- Czego?- Warknął Al.
- Nienawidzę twoich nóg- mruknęła odwracając się na plecy.
- I vice versa- burknął Albus wstając. Ginny zamknęła im
drzwi śmiejąc się pod nosem.
Następnego dnia, za dziesięć ósma przed drzwiami domu
Potterów pojawił się Sciorpius Malfoy z walizką i bardzo energicznie zapukał do
drzwi. Otworzył mu Harry Potter z kawą w ręce i wpuścił do środku. Scorpiusa
przywitał zapach owsianki i odgłosy niewyraźnych ziewnięć. Kiedy wszedł do kuchni
najpierw zobaczył Lily Potter w jednej ręce trzymającą kanapkę a w drugiej
najnowszy magazyn „Czarownicy”. Obok niej siedziała Ginny Potter, która czytała
porannego „Żonglera” popijając kawę. Obok niej zasiadł Harry Potter dla zabawy
wbijając nóż w złożonego „Proroka Codziennego” pijąc jednocześnie kawę. Obok
niego siedział James Potter piszący sms’y do swojej najnowszej dziewczyny. Obok
niego siedział jago przyjaciel – Albus Potter ukrywający śmiech za kubkiem
kawy. A obok niego z głową na stole półleżała Aria Raymond mrucząc przekleństwa
do samej siebie.
- Widać, ktoś nie jest porannym ptaszkiem- zaśmiał się
Malfoy.
- Siadaj Malfoy i przestań się drzeć jak głupi, bo ci
przywalę- warknęła Aria. Scorp usiadł obok niej i Lily.
- Ona coś piła?- Zapytała Ala, który pokręcił głową.
- Chyba, że upiła się wodą, ale nie sądzę- mruknął Albus
wrzucając do ust kawałek kanapki, którą męczył od dłuższego czasu.
- Scorp błagam zamknij się. Myślę- mruknęła Aria. Albus
praskał śmiechem, po czym został kopnięty pod stołem przez blondynkę. Po chwili
ciszy, przez którą wszyscy zebrani przy stole gapili się na Arie ta poderwała
gwałtownie głowę.
- Która godzina?- Zapytała nieprzytomnie.
- Za trzy ósma- mruknął James.
- Spałam trzy minuty- mruknęła po czym ześlizgnęła się z
krzesła i obierając sobie pewnie za cel łazienkę zaryła głową o ścianę.
- Aria!- Ryknął Lily.
- Nic mi nie jest! W domu często mi się zdarza. Widać po
ścianach- mruknęła rozcierając głowę i w końcu zniknęła w łazience.
- To od tego były te wnęki w ścianach dookoła drzwi do jej
łazienki- mruknął z zastanowieniem Albus. Scorp praskał śmiechem. Kiedy wszyscy
byli w miarę rozbudzeni obie rodziny plus Aria, Roxy i Scor wpakowali się do
samochodów i wyruszyli na wakacje do Singapuru. Aria okazała się bardzo
przydatną osobą, bo jako w połowie Singapurka znała wszystkie języki tego
kraju. Choć większość mieszkańców posługiwał się angielskim w niektórych
miejscach trzeba było znać malajski czy chociażby mandaryński. Aria niechybnie
przegrała zakład, że nie kupi żadnego ubrania, kiedy spostrzegła genialną bluzę
i nie mogła się powstrzymać. Albus wymyślił straszliwą karę, w której blondynka
musiała wykopać się w zimnym oceanie o dwunastej w nocy. Dostała krótkiej hipotermii,
ale ogólnie nic jej nie było prócz tego, że zła byłą jak osa na następny dzień.
Hugo i Lily znikali gdzieś ciągle, James ożenił się z komórką a Albus, Aria,Roxy,
Rose i Scorp łazili po mieście w piątkę. Pewnego jakże słonecznego, z reszta,
jak co dzień dnia postanowili się wybrać na plaże. Znów. Rose jak to miała w zamiarze
od dawna wcisnęła Arie w mega obcisły i mega skąpy strój kąpielowy. Niestety
blondynce nie udało się czymkolwiek siebie zakryć, więc szła za Rose, która i
tak szczerzyła się jak głupia ze swojego zwycięstwa. Lily współczuła Arii w
duchu dusząc się ze śmiechu. Roxy schowana pod parasolem i zaśmiała się cicho,
kiedy blondynka zakryła się jej kocem mordując Rose wzrokiem. Miała szczęście,
bo chłopcy akurat się kąpali. Gorzej było z tym, że starsi obecni tu czarodzieje
mało nie popękali ze śmiechu.
- Ale zabawne. To wszystko przez panią!- Krzyknęła z wyrzutem
Aria wskazując na Hermionę.- To przez panią jest taka…taka…- zacięła się.
- Kobieca?- Podsunął znikąd Scorp. Aria westchnęła.
- Nom- mruknęła podciągając koc pod samą szyje. Albus
niestety dla Arii widział przepiękny strój już wcześniej, więc tylko wytarł
mokre od wody włosy i wyłożył się na pisaku.
- A kocyk to nie łaska?- Mruknęła Aria stojąc w jego koszuli.
- O! Jak fajnie- zaśmiał się przysłaniając sobie oczy od
słońca szczerząc się do blondynki.
- No ba- powiedział wypinając pierś. Szara koszula Albusa
koszulą już nie była. Została przerobiona na naprawdę ładną sukienkę.- To mój
nowy strój kąpielowy- mruknęła i znów rzuciła mordercze spojrzenie, Rose
którego ta nie mogła uchwycić, bo znów obściskiwała się ze Scorem a Harry
skutecznie unieruchomił swojego przyjaciela, któremu chodziły tylko wściekłe
oczy.
- Rose!- Ryknęła. Rose machnął na nią ręką nie odrywając się
od Scorpiusa. Aria i Albus spojrzeli trochę na lewo od dwójki oblechów i
zobaczyli zastygłe w przerażeniu twarze młodszych tu zebranych.
- Ej no! Dzieci demoralizujecie!- Krzyknęła Aria. Rose
odepchnęła od siebie niezadowolona Scora machnęła różdżką i parawan, który
sobie ustawili urósł do dwóch metrów szczelinie ich odseparowując. Aria patrzyła
na to z niemym zdziwieniem, po czym zerknęła na Albusa.
- Nie łatwiej było po prostu… przestać?- Zapytała zbita z
tropu.
- Zapewne tak, ale moja córka nie lubi przestawać- zaśmiała
się Hemriona a Aria spojrzała na nią z przerażeniem. Ten naprawdę nienormalny
dzień został zakończony tańcami na plaży w pobliskim barze. Po jakże udanym
wypoczynku w Singapurze wszyscy cali i zdrowi wrócili do Anglii gdzie na Arie
czekała niespodzianka.
Alex wpadł do jej pokoju, kiedy właśnie pisała sms’a do Rose.
- Będę tatą!- Ryknął. Aria spojrzała do niego a telefon
wypadł jej z ręki.
- Jak?- Mruknęła. Alex spojrzał na nią z powątpieniem.
- Myślałem, że nie muszę ci tego tłumaczyć, ale skoro nie
wiesz to…- zaczął podchodząc do niej. Dziewczyna zerwała się z miejsca.
- Czekaj, czekaj! Ja wiem, jak ale jak to możliwe!? Nie, nie
przecież to chore! Ja mam być ciocią?! Ja się nie nadaje! Alex?- Szepnęła w
końcu.
- No co?- Zapytał.
- Ty będziesz tatą!?- Ryknęła.
- Alex będzie tatą?- Dobiegł ich stłumiony głos z dołu. Aria
podniosłą telefon i okazało się, że zamiast napisać sms’a zadzwoniła do Rose.
- Będę ciocią!- Ryknęła Aria do telefonu.
- To dobrze, że nie matką!- Odkrzyknęła jej Rose. Aria
rozłączyła się by rzucić się na Alexa i Evelyn stojącą za bratem.
- Tak się cieszę! Ale będziecie mieć przerąbane- zaśmiała
się Aria a Alex roześmiał się tylko. Evelyn miała urodzić za osiem miesięcy a
Aria i tak planowała wystrój pokoju dziecka nie zważając na sugestie przyszłych
rodziców.
-Lain ile razy mam ci to powtarzać. Nie. Mam. Zamiaru. Szukać.
Z. Tobą. Mebli. Do. Pokoju. BękartaTwojegoBrataIJegoDziewczyny!- Powiedział
ostatecznie na wydechu Albus, kiedy Aria siedziała na kanapie razem z Ginny i
Lily.
- Ale dlaczego?- Mruknęła.
- Bo ono urodzi się za siedem miesięcy. Dopiero- mruknął.
Aria westchnęła.
- No to, co?
- Nie wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka.
- To nie ma znaczenia. Jeśli będzie chłopiec to spoko. A jak
dziewczynka to zrobię ją na me podobieństwo- powiedziała dumnie wypinając
pierś. Harry zaśmiał się siadając na fotelu.
- Czyli ma przerąbane. Biedna- zaśmiał się Albus uchylając
przed poduszką.
- Czy coś ci nie pasuje, Aluniu?- Zapytała z wyszczerzem.
Albus skrzywiał się na to okropne zdrobnienie i pokręcił głową. Aria zerwała
się z fotela.
- I dobrze! Rose w domu?- Zapytała wszystkich. Odpowiedział
jej pomruk potwierdzania.
- Jest z nią Scorp?- Zapytała podejrzliwie.
- Skąd. Wyjechała z rodzicami do Rosji- powiedział Harry.
- Rosji?- Zdziwiła się dziewczyna.
- Mają tam domek- mruknął Albus wyrywający Jamesowi gazetę.
- Ah tak- mruknęła Aria spoglądając na czytającego gazetę
Ala.
- Nie pojedziemy ich odwiedzić Lain- mruknął. Aria westchnął
zakręcając oczami.
- Ja wcale nie miałam…- zaczęła.
- Miałaś. Widziałem po twoich oczach- rzekł bardzo mądrze
odwracając gazetę na drugą stronę. Aria spojrzała na niego z otwartymi ustami.
- Przecież nawet się na mnie nie gapiłeś.
- Ale niestety cię znam- mruknął, po czym dostał po głowie
poduszka. Zaśmiał się cicho.- Co pozwala mi stwierdzić, kiedy masz nienormalne
pomysły. A Rose siedzi w domku na drzewie w lesie- powiedział jeszcze zerkając
na nią z dołu.
- Jesteś okrutny- mruknęła.
- A czemuż to?- Zdziwił się.
- Bo dzisiaj tak mi się podoba. Nie miałam pomysłu. A to, że
jesteś chamski to już wiesz. Bardzo często zdarza mi się ci to wypomnieć. Idę.
Mam nadzieję, że się zgubię- powiedziała, po czym zniknęła za drzwiami.
- Coś się stało?- Zapytał zbity z tropu James.
- Aria wyszła- powiedziała Lily.
- To ona tu była?- Zdziwił się.
- Przestań pisać te sms’y z Jassicą i może do niej pojedź?-
Warknął Albus rzucając gazetę na stół.
– A czemu ty nie jesteś ze swoją dziewczyną?- Zapytał ironicznie,
James. Albus oparł łokcie na kolanach.
- Bo widziałem się z nią przed chwilą. A ty? Kiedy ostatni
raz wdziałeś się ze swoją dziewczyną?- Mruknął cwanie Albus.
- Uuu- zamruczała Lily przyglądając się swoim braciom.
- Dosyć- warknęła Ginny.- James masz natychmiast zadzwonić do
tej swoje Jessici i powiedzieć, że ma ci przygotować kanapę. Bo ja zabieram ci
telefon za dziesięć minut. Albus.- Ginny zwrócił się do tego mądrzejszego syna.-
Hugo prosił byś pomógł mu z zadaniem z OPCM. I masz to zrobić TERAZ- warknęła
wychodząc. Albus spojrzał na ojca zdziwiony.
- Myśli, że zapomniałem o rocznicy- szepnął Harry.
- Co kupiłeś?- Zapytał James. Harry pogrzebał chwile w
kieszeni i wyciągnął pudełeczko, w którym znajdował się piękny, zielono czarny
naszyjnik.
- Oh, jakie cudne!- Pisnęła Lily.
- Cicho Lils!- Krzyknęli całą trójką.
- Przepraszam- szepnęła. Harry schował prezent do kieszeni.
- Dziś wieczorem żadnego z was nie ma tu być. Nie wiem gdzie
pójdziecie, ale ja wywalam was z domu o dwudziestej pierwszej. Lily gdzie
idziesz?- Zapytał szybko Harry.
- Mogę do Dereka?- Zapytała.
- Jakiego Dereka?!- Krzyknęli znów razem. Trzask drzwi
mógłby uratować Lily, ale tylko na chwilkę. Aria spojrzała po całym
pomieszczeniu.
- Coś mnie ominęło?- Zapytała Aria
- Co za Derek, Lily?- Zapytał James.
- No …kolega. Mogę?- Zapytała.
- Nazwisko- warknął Albus.
- Millis?- Mruknęła. Albus zastanowił się chwile.
- No Lily. Kto by pomyślał. Derek Millis. Szósty rok.
Ravenclaw. Prefekt naczelny- zaśmiała się Aria.
- Ty wiesz?- Zdziwili się.
- No przecież- powiedział z rękami na biodrach.
- Skąd?- Zapytał Al.
- Dziewczyny wiedzą takie rzeczy- mruknęła pod nosem.- Niech
się pan nie martwi. Ma straszą siostrę. Marthe. James pewnie ją pamięta- powiedziała
z uśmiechem Aria zerkając na, Jamesa który się skrzywił.- Na pewno ich upilnuje.
Tylko trzeba jej powiedzieć. A pewnie gdzieś wyszła do lasu. Znowu- zaśmiała
się.
- Daj mi jej numer Aria.- Westchnął Harry a Lily pisnęła i
popędziła do pokoju.
- A co to za okazja?- Zapytała podając swój telefon Harremu.
- Rocznica. Tata wywala nas z domu- mruknął James.
- O super. Rozumiem, że ty idziesz w końcu do tej Jessici?-
Zapytała Aria a James kiwnął głową pisząc następnego sms’a.
- Ja idę do Rose- mruknął Albus. Aria uśmiechnęła się
kiwając głową.- Musze pomóc Hugonowi z lekcjami- dodał a Aria dalej patrzyła na
niego z tym samym uśmiechem tyle, że jej lewa brew uniosła się lekko- Z OPCM.- Dodał.
Brew znów się wzniosłą.- Przeszkadza ci to?- Zapytał zdenerwowany. Aria
pokręciła głową z tym samym wyrazem twarzy dalej oparta o fotel pana Pottera.
Odebrała od niego telefon nie spuszczając wzroku z Albusa. On rozejrzał się
zdenerwowany.
- Byłaś u Rose?- Zapytał. Aria kiwnęła głową a jej usta rozciągnęły
się w większym uśmiechu.- Tak krótko?- Zdziwił się. Harry i James z
powstrzymywanym śmiechem przyglądali się tej jakże dziwnej rozmowie. Aria tylko
wzruszyła rekami.
- Coś się stało?- Zapytał drapiąc się po karku.
- Skąd- odparła spokojnie Aria. Ginny, która przystanęła w
drzwiach kuchni uśmiechnęła się.- Prze pani?- Zapytała Aria zerkając na Ginny.
- Słucham?
- Mogłabym z panią porozmawiać?- Zapytała Aria z szerszym uśmiechem,
który przeraził Albusa.
- Jasne kochanie. Chodź do kuchni- powiedziała Ginny rzucając
wzburzone spojrzenie swojemu mężowi, który się zbytnio nie przejął. Aria warz z
Ginny zniknęły w kuchni.
- O czym rozmawiają?- Zapytała zdenerwowany, Albus.
- Nie wiem Al, ale to było zabawne- powiedział Harry.
- Och dzięki tato. Nawet nie wiesz jak się spociłem. Gorzej
niż na tym chorym szlabanie- westchnął wycierając pot z czoła.
- To do zobaczenia!- Krzyknęła Aria wychodząc.
- Papa kochanie. Powodzenia- krzyknęła Ginny przyglądając
się jak Aria po chwili znika przed ich domem.
- Co to było mamo!?- Krzyknął Al. Ginny zaśmiała się.
- Babskie sprawy- powiedziała, po czym wycofała się do
kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie to opóźnienie~! Ale mój kochany zespół wypuścił wczoraj nowe MV i chyba umarłam trzysta razy wiec...skoro umarłam...no ale dziś jest ^^ Później ostrzegam w opowiadaniu trochę będzie nieciekawie ale...noc cóż xD Do zobaczenia!
G.G