Giovanni Allevi – Aria (wł. powietrze)
Al zapukał do drzwi ale odpowiedziała mu głucha cisza. Zaryzykował
i wszedł do środka, jednak Arii nie było. Trzask przeraził Albusa. Wkurzona Aria
kopała w drzwi balkonu. Albus spojrzał na łóżko gdzie leżała jej różdżka.
Westchnął z nikłym uśmiechem i podszedł do drzwi otwierając je dziewczynie. Ona
jednak, zamiast wejść pociągnęła go za koszule, wyszła i zamknęła balkon zasłaniając
kotary. Mógł się tego spodziewać. Rzucił zaklęcie na drzwi ale nic się nie
stało. Zaklął głośno i wyjrzał za barierkę. Jęknął po czym skoczył w dół. Kiedy
znów znalazł się w Malfoy Manor był lekko poturbowany. Wszedł do góry i otworzył
drzwi pokoju dziewczyny. Aria siedziała na łóżku a w ręce miała medalion od Albusa.
- Aria?- Szepnął wchodząc do pokoju i zamykając za sobą
drzwi.
- Tak?- Zapytała spokojnie.
- To na prawdę nie ja. Ona była jak Amelie. Ja na prawdę nie
chciałem. Lain proszę cię – westchnęła klęcząc przed nią. Aria schowała
medalion do kieszeni.
- Jak ona miała na imię?- Zapytała.
- Elena- odpowiedział. Aria kiwnęła głową wpatrując się w
okno.
- Kto to był?
- Siostra tej Jessici od Jamesa.
- A ja na prawdę myślałam, że się zmieniałeś- powiedziała i
spojrzała mu w oczy. Albus nie wytrzymał tego spojrzenia, takiego samego jakie
posłała Depende wtedy w korytarzu.
- Ale ja się zmieniłem. Ja na prawdę nie chciałem, Aria. Do
tego James cały czas podpuszczał tę dziewczynę a ona była jakby naćpana-
szepnął. Aria westchnęła i pogłaskała go po głowie. Albus złapał ją za rękę.
- Wybaczysz mi?- Zapytał. Aria spojrzała za okno.
- Nie wiem – westchnęła. Al spuścił głowę.- Ale mnie
przytul- załkała. Al zerwał się szybko i mocno przytulia blondynkę, która
rozpłakała się.
- Będzie dobrze wiesz?- Zapytał. Aria pokręciła głową.
Chłopak mocniej ją przytulił.
- Będzie. Obiecuje ci- powiedział całując ją we włosy.
- Obiecujesz?- Zdziwią się dalej przytulona do jego piersi.
- Obiecuje- powtórzył. Aria odsunęła się od niego kawałek
wycierając oczy.
- Co masz na myśli mówiąc „dobrze”?- zapytała.
- Wrócisz do swojego domu, który będzie taki jak dawniej.
Będziesz miała bratanice. A później duża rodzinę. W tedy będzie dobrze-
powiedział odgarniając jej mokre włosy z twarzy.- Będziesz miała te swoje
wymarzone bliźniaki i motor. Będziesz miała wymarzonego męża, który nie będzie
całował na prawo i lewo tylko będzie kochał tylko ciebie. I w tedy będzie
dobrze- dodał jeszcze.
- Kto będzie moim mężem?- Zapytała.
- Ten, który sobie na to zasłużył- odparł Al.
- A kto zasłużył?
- Chyba nie ja- powiedział pochylając głowę. Aria rozpłakała
się mocno go przytulając.
- Proszę już nigdy mi tak nie rób. Proszę cię, Aluś. To mi
obiecaj. Już nigdy tak nie zrobisz- załkała Aria.
- Obiecuje. To już nigdy się nie powtórzy.- powiedział głaskając
ja po włosach. Rose domknęła drzwi do końca.
- I czego się gapisz?- Zapytała wycierając łzy i gapiąc się
na Jamesa, który wpatrywał się we włosy Rose. Ruda uśmiechnęła się widząc
zaszklone oczy kuzyna.
- Będziesz płakał- zaśmiała się po czym zamknęła się w pokoju
Scora.
- No i co z tego- powiedział ciągnąc nosem James i znikając
w jednym z innych gościnnych pokoi.
Albus rozejrzał się zdezorientowany. Dopiero, kiedy zobaczył
zwiniętą w kłębek Arie na drugiej połowie łóżka przypomniało mu się co tu robi.
Ześlizgnął się delikatnie z łóżka i rozejrzał jeszcze raz po czym zniknął na
korytarzu. Spokojnym krokiem ruszył na dół. Zajrzał do salonu, w którym zobaczył
rozmawiających rodziców Scora. Szybko wycofał się i wszedł do innego
pomieszczenia w którym znalazł się fortepian. Albusowi to było wręcz na rękę.
Zasiadł do fortepianu i zaczął przypominać sobie jedną z jego ulubionych melodii.
Astoria spojrzała badawczo na swojego męża. Może i uważali
ją za roztrzepaną świruskę ale kiedy przychodziło co do czego była wzorową
matką i prawie normalnym odpowiedzialnym człowiekiem.
- Myślisz, że to ten dzieciak?- Zapytała ostrożnie. Draco
był lekko podenerwowany kiedy przeczytał list z Munga gdzie poinformowali go, że Carlos Depende
uciekł ze szpitala.
- Ja jestem wręcz pewny kochanie. Ty nie widziałaś, jak
Albus wyglądał. A dziewczyna ma same kłopoty przez niego- westchnął i wziął do
ręki filiżankę z kawa. Astoria zamyśliła się spoglądając na swój napój. Jak to
się stało, że się pokłócili? Czemu ten chłopiec tak ją nęka? Tyle pytań. Może
na to pierwsze uda się jej znaleźć odpowiedź. Zerknęła na swojego męża. On na pewno
wie. Zawsze potrafił rozszyfrować ludzi. Odstawiała kawę na stół i wbiła wzrok
w mężczyznę, ten spojrzał na nią lekko zdziwiony.
- Coś się stało?- Zapytał.
- Draco…czy ty wiesz co się stało z…?- Zanim zdążyła zapytać
Draco tylko się uśmiechnął i kiwną głową.- Więc co? Nie wyglądała na smutną
tylko bardziej na zawiedzioną- stwierdziła.
- Niestety, pomyślałem na początku, że to nasz kochany Aluś
coś zbroił. Jednak jak zwykle to wina tego oszołoma Jamesa- westchnął Draco a
Astoria na prawdę się zdziwiła.- Przyprowadził do domu Weasleyów swoją dziewczynę
i jej siostrę. Niestety ta siostra jest w wieku Albusa no a wiesz jak Albus
wygląda. I niestety okazała się gorsza niż Amelie wcześniej a że Raymond weszła
w nieodpowiednim momencie…- westchnął z uśmiechem. Astoria zakryła usta ręką po
czym trzepnęła męża w ramię.
- I czego się śmiejesz?! Trzeba im pomóc!- To mówiąc zerwała
się z kanapy. Draco uśmiechnął się znów pod nosem sadzając ją z powrotem.
- To nie jest już potrzebne- powiedział.
- Czemu?
- Widziałem jak James płakał a to oznacza tylko dwie rzeczy-
westchnął.
- Jakie?
- Że albo w pobliżu nie ma luster- Astoria wywróciła oczami.-
albo stało się coś smutnego czy wzruszającego niepotrzebne skreślić ale sądzę,
że jednak to ta druga rzecz- powiedział rozsiadając się na kanapie.- No i Albus
gra tę melodię więc mam racje- dodał. Astoria spojrzała za siebie. Rzeczywiście
ktoś grał na fortepianie. Jednak ona nie znała tej melodii więc to nie mógł być
Scorpius. Drzwi do salonu otworzyły się szerzej a melodia płynąca z pokoju
muzycznego zgłośniła się. W drzwiach stał ich syn i zapewne synowa z czego
lubią się śmiać. Za nimi przemknęła Aria .
- Dobry!- krzyknęli dwójką.
- Bry- burknęła tylko Aria i po chwili zniknęła.
- A ta co znowu?- Zdziwiła się Rose. Zabije go, jeśli znowu
coś spieprzył, westchnęła w myślach.
- Nad czym kontemplujesz Rossano?- zapytała znikąd Aria.
- Co? Ja…- Rose pewnie zaczęłaby mówić gdyby sobie nie przypomniała,
że…- Nie mów do mnie Rosanno!- Ryknęła.
- Hehe myślałam, że nie masz już języka. Chciałam ci pomóc
poszukać go w paszczy Scorpa, ale jednak widzę, że ci oddał- zaśmiała się Aria.
Rose zrobiła się cała czerwona.
- Zazdrościsz?- Warknęła.
- Ja?- Zdziwiła się kiedy usiadła koło zadowolonej Astroii.-
Scorpius jest blondynem Rose. Blondyni są nieokiełznani. Co by było gdybym
chodziła z blondynem?!- Zakrzyknęła przerażona.
- Rozwaliłabyś pół świata- westchnął Hugo.
- To jest dobra odpowiedź mój zaspany rudzielcu- wyszczerzyła
się Aria. Hugo spojrzała na nią zdziwiony po czym uśmiechnął się.
- Przepraaaszaaam!- Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić
na Arii leżał półnagi James. Dzięki Bogu nagą miał tylko klatę.
-Przepraszam, przepraszam to wszystko moja wina przepraszam!-
Piszczał cały czas a Aria warczała coś spod niego. Nikt też w tym zmierzaniu
nie zauważył że melodia ucichała.
- Głupi kretynie, będziesz łaskawa zejść z mojej
dziewczyny?- Warknął z progu Albus z okularami na nosie. Wszyscy uśmiechnęli
się tylko James trochę rozkojarzony zszedł z trochę poturbowanej Arii, która
wyglądała na trochę jak naćpana.
- Chyba zatrułam się tymi jego perfumami- jęknęła
przewracając się na brzuch i wstając. Zachwiała się na nogach po czym rozwaliła
się na Rose.
- Biedna ty- powiedziała ruda gładząc ją po włosach.
- Mam chyba coś ze wzrokiem- westchnęła mrużąc oczy kiedy
pochylił się nad nią Albus.- Przecież Al nie nosi już okularów- westchnęła ściskając
swoje oczy. Niestety nic to nie dało bo zieloniutkie tęczówki Albusa nadal były
przykryte niezbyt grubymi szkłami.
- Al?
- Nie.
- Proszę
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie.
- No weź. Mam pełno argumentów na to byś nie nosił okularów-
westchnęła Aria.
- Podaj trzy.
- Bo nie, bo tak, bo ja tak chce- powiedziała i uśmiechnęła się
szeroko.
- Nie.
- No weeź- jęknęła. Albus wyszczerzył się do niej. Aria
zmrużyła oczy po czym zerwała się na równe nogi.
- Komu ukradłeś pingle?- Zapytała.
- Znalazłem w pokoju- powiedział. Teraz prostokątne szkła
były przyozdobione tylko cienkim drucikiem.
- Na razie mogą być- burknęła Aria siadając na kanapie. Al
spoczął obok niej i tak zaczęła się konwersacja o tym czemu James rzucił się na
Arię półnagi.
Po obiedzie do Malfoy Manor zawitali Państwo Potter, Weasley
i Alex z Evelyn.
- Merlinie, Merlinie Merlinie!- zapiszczała Astoria podskakując
w jednym miejscu na widok Alexa i Evelyn. Kobieta spojrzała zdziwiona na Arie,
która tylko z uśmiechem wzruszyła rękami. Astoria doskoczyła szybko do Evelyn.
- Kochana jak ty pięknie wyglądasz! To chłopiec będzie mówię
ci dziecinko!- Pisnęła Astoria a Evelyn tylko zaśmiała się. Draco podszedł do
swojej żony od tyłu i oderwał ja od brzucha młodej kobiety trzymając w
powietrzu za ramiona.
- Ee..?- Zdziwiła się Astoria rozglądając zdezorientowana.
- Kochanie, bądź tak miła i odpuść przez chwilkę. Twoje
nakłady entuzjazmu i szczęścia już powaliły Albusa nieprzytomnego na ziemie.
Nie chcemy by więcej osób na to padło, prawa?- zapytał stawiając kobietę na
ziemi. Astoria tak jak i reszta spojrzała na dywan w salonie na którym twarzą
do ziemi leżał Albus a kucająca przy nim Aria dźgała go placem w ramie.
Podrapała się w głowę i łapiąc go za włosy uniosła lekko głowę.
- Wcale nie jestem…uroczy.…- burknął Albus a włosy
wyślizgnął się z ręki Arii i jego twarz znów wylądowała na ziemi. Aria
skrzywiała się i spojrzała przestraszona na Dracona.
- Właśnie to miałem na myśl.- westchnął.
- Panie! Panie!- Mała skrzatka pojawiała się przy Draconie.-
Przyszedł do pana list.- powiedziała.
- Dziękuje- mruknął Draco widząc pieczeń na kopercie.- Romi
zaprowadź gości do salonu. I uważaj na swoją panią- mruknął rozrywając kopertę
i znikając w jakimś innym pokoju. Skrzatka zasalutowała i łapiąc za rękę
Astorię i Hermionę pociągnęła je do salonu zatapiając milionami pytań.
- Proszę się rozgościć!- Zakrzyknęła skrzatka po czym
podeszła do Scorpiusa.- Mogę w czymś jeszcze służyć?- Zapytała.
- Nie Romi, albo…- Scorp sparzał w stronę Albusa i Arii,
która rozsiadła się na dywanie dalej tykając Albusa ołówkiem-… Zawołaj Larrego-
powiedział Scorp. Romi zasalutowała i zniknęła.
- Bardzo…energiczna skrzatka- powiedziała Hermiona siadając
na kanapie.
- No cóż. Romi zawsze taka była- powiedziała Astoria
zasiadając w fotelu.
- Hmm…Albus?- Aria znów trzepnęła Albusa w ramię- Twoi
rodzice przyszli – mruknęła targając go za włosy. Na chwile się zamyśliła a w
tym czasie Harry i Ginny usiedli koło swoich przyjaciół.
- Twój ojciec ma włosy do kolan a matka się ogoliła na łyso
Al- mruknęła Aria.
- Nie…jestem…milusi- szept wydobywający się z ust Ala był
trochę stłumiony.
- Aluniu- szepnęła z wyszczerzem Aria.
- Nie…jestem…uroczy
- Al do jasnej cholery zaraz coś ci wsadzę do tej twojej
zapyziałej gęby ty zboczony demonie!- Ryknęła Aria. Albus podniósł nieprzytomny
głowę.
- Żyje!- Ryknęli wszyscy młodzi w pokoju. Albus usiadł na
dywanie.
- Kogo nazywasz zboczonym demonem?- Mruknął.
- To wprawdzie była wypowiedź dla Jamesa ale pomyślałam, że dla
ciebie też będzie w sam raz- odrapała Aria wstając i kierując się w stronę
kanapy.
- Podziałało – mruknął Albus siadając obok niej. Harry, Ron,
Hermiona i Ginny odetchnęli z ulgą.
- Tak jak myślałem…- mruknął Draco wchodząc do salonu- O?
Albus? Żyjesz, jak miło. – zaśmiał się siadając koło swojej naburmuszonej żony.
- Widzisz co się dzieje jak nazywasz Albusa ‘uroczym’ i
‘milusim’? – zaśmiał się Draco a Astoria tyko pokręciła głową. Aria oparła się
o zagłówek.
- Nie wiem skąd pani przyszło do głowy takie stwierdzenie.
Czy Albus wygląda uroczono?- Zdziwiła się Aria. Wszyscy spojrzeli na Albusa,
który spojrzała na nich znudzonym wzrokiem. Zgodnie pokręcili głowami.
- A milusio?- Ta sama reakcja.- No właśnie. Uroczy to jest
zaspany Hugo- mruknęła cicho a na potwierdzenie tych słów Hugo ziewną przeciągle.
- Jaki słodzik!- Zapiszczała Hermiona przytulając syna,.
- Ekhm…- Draco wybudził wszystkich z niewiadomego transu.- Jak już pewnie wiecie
lub nie mamy informacje o tym kto podpaliła dom Arii- mruknął Draco. Alex i
Evelyn wyprostowali się a Aria wyjrzał ponad przyjaciół na blondyna.
- Jak się domyślałem to ta sama osoba, która cztery dni temu
uciekła z św. Munga.- mruknął.- Carlos Depende.- dodał dramatycznym szeptem.
Alex przywaliła głową w stół a Aria wyglądała jakby miała zemdleć.
- Że …Co?- mruknął.
- Carlos uciekł cztery dni temu ze szpitala. Niestety to
wręcz pewne że on za tym stoi. Teraz pozostaje nam go tylko znaleźć i usadzić z
powrotem w szpitalu- powiedział Draco odkładając list na stół.
- Hm… skoro Depende podpalił dom Arii to można go wsadzić do
Azkabanu?- Zamyślił się Albus.
- Niestety nie- mruknął Harry. Zanim Aria zdążyła wykrzyczeć
wszystkie przekleństwa jakie znała Albus zasłoniła jej usta ręką.
- Szkoda- mruknął a Aria dalej szamotała się z jego ręką
krzycząc niezrozumiałe wyzwiska.
- Kiedy dom zostanie odbudowany?- zapytała Evelyn.
- Wygląda na to że zostało im mało do zrobienie. Do
jutrzejszego popołudnia, wszystko powinno być gotowe- powiedział Draco.
- To świetne!- Krzyknęła w końcu Aria odsuwając się od
Albusa.- Pani Pottert?- Zapytała Aria a w jej oczach można było zobaczyć
niebezpieczny błysk.
- Może w kuchni?- zapytała kobieta.
- Pani Malfoy?- Dodała jeszcze Aria.
- Za mną proszę- powiedziała zadowolona Astoria i wyprowadziła
dwie kobiety. W tym samym czasie w salonie pokazał się Larry i Romi.
- Wzywałeś mnie paniczu?- mruknął.
- Tak, tak. Znieś proszę bagaże gości na dół- powiedział.
- Tak jest- mruknął Larry i wyszedł razem ze skrzatką.
- Aria coś kombinuje. Ale co? Tak szybko?- Zastanowił się
Scorp po czym nagle dostał olśnienia i wyszczerzył się do Rose.
- Malfoy, ty coś wiesz?- Zapytał Albus.
- Nie, nie. Nic z tych rzeczy- zaśmiał się Scorp zgarniając ramieniem
Rose. Ron dalej wyglądał jakby mógł rzucać Avady oczami.
- Tak!- Krzyknęła Aria po czym rzuciła się na Ala. Nastała chwila ciszy i westchnienie.
- Dobra- mruknął Albus. Aria zeskoczyła z kanapy i wróciła
do kuchni.
- Idę zawiadomić Aurorów by zaczęli poszukiwać Carolsa
Depende. Idziemy Ron- mruknął Harry. Pożegnali się grzecznie i wyszli. Hermiona
spojrzała dziwnie na Rose a tym czasem cichaczem wróciła Aria
- No co?- Zapytała zdziwiona córka. Hermiona przeniosła
spojrzenie na Scorpa, potem na Dracona i tak kilka razy.
- Ale o co chodzi?- Zapytali razem Malfoyowie. Hermiona uśmiechnęła
się pod nosem.
- Do widzenia- zaśmiała się i zniknęła. Aria wyszczerzył się
do Ala który parsknął śmiechem.
- Co to było?- zapytali całą trójką.
- Naoczny sprawdzian- zaśmiała się Aria i znów weszła do
kuchni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie to opóźnienie! Kilka spraw było do załatwienia ^^ mam nadzieje ze rozdział odrobine rozweseli :D
G.G