- Ja na prawdę nie chcę.- warknął Albus kiedy 23 sierpnia
chodził razem z Arią po sklepie z meblami. Niestety, tej diablicy udało się go
tam zaciągnąć. A Evelyn urodzić miała dopiero około grudnia. Ale Aria nawet naszkicowała już plan pokoju. I jej
przyszłego brata lub siostrę. Oczywiście w postaci chibi. Niezmiernie to
niestety spodobało się Lily, która zażyczyła sobie żeby Aria narysowała jej
Dereka w formie postaci z anime na kartce formatu B1 co okazało się niemałym
wyzwaniem, które Aria zakończyła po niecałych dwóch dniach. Nie wiedzieć czemu
Aria za modela wzięła sobie Albusa i Scora na zmianę. No ale Lily była zadowolona
i dostało to jako swój prezent urodzinowy. A urodziny mała ruda miała 1
sierpnia. Albus nie dość, że nie miał ochoty pałętać się po sklepach to był
pewny, że o czymś dziś zapomniała ale nie wiedział o czym.
- Co jest?- Zapytała Aria kiedy nagle dziwnym trafem znaleźli
się w parku.
- O czym zapomniałeś?- Zapytała molestując sobie czoło w
geście zirytowania.
- No właśnie w tym problem że…nie wiem.- mruknął Albus
poprawiając koszule. Aria tylko przewróciła oczami i zaprowadziła go w głąb
parku. Park nagle stał się lasem i Albus zaczął podejrzewać że Aria jednak chce
go zabić. Co prawda jej agresywność zmalała kiedy tydzień temu złapano Carlosa
Depende, który ukrywał się w walącym budynku udając żebraka co wychodziło mu
nadzwyczaj dobrze. Jednak Albus dalej obawiał się swojej dziewczyny. Zwłaszcza
jeśli to opierało się na jej i tak już niestabilnej psychice. I jak mógł się
domyślić jak na złość zapadła noc a on nigdzie ani nie widział Arii ani jej nie
wyczuwał. Chodziło oczywiście o to że Albus jak skończony kretyn machał dookoła
siebie i nawet nad sobą rękami by sprawdzić gdzie ona zniknęła. Niestety jego
próby znalezienia różdżki dostały nóg i wskoczyły w najbliższy autobus dając Albusowi
ostatni wniosek. W końcu go zabije. Z pochyloną głowa, jak na skazańca
przystało ruszył do przodu. Poraziło go nagłe światło które aż zwaliło go z nóg
i ten krzyk.
- Najlepszego!- Wydarł się Scor rzucając na Ala. Albus
odsunął od siebie zdezorientowany przyjaciela i rozejrzał się po oświetlonej
polanie z wielkim transparentem na którym pisało” Oby nie aż stu lat Aluniu!”
wyraźnym pismem Arii czego mógł się po niej spodziewać. Następnie jego
spojrzenie padło na wielki tort z napisem „17 lat dla Albusa!”. Kiedy następnie
zauważył serpentyny, latające balony które nie tylko wykrzykiwały życzenia ale
także i różne obelgi, mnóstwo alkoholu, napojów, żarcia , prezentów i trochę
rozkojarzonych i rozbawionych gości Albus w końcu przypomniała sobie o czym
zapomniał. Tak. Dzisiaj Albuis Severus Potter obchodził 17 urodziny.
- Wiedziałem że o czymś zapomniałem- mruknął po czym wszyscy
rzucili się na niego z życzeniami. Nie obyło się bez molestowania jubilata przez
niektóre panie i o zgrozo panów. Jednaka Aria szybko poskromiła przestępców.
Czy to ważne jak? Ważny był efekt. A efekt był dobry. Albus nie był już
molestowany seksualnie i psychicznie i to wystarczyło. Rodziców Ala ani innych
nie było. Dostał na prawdę wiele prezentów jednak najlepszy prezent dostał od
Arii. Wręcz się popłakał. Gdyż dostał od niej…
- …okulary?- Zdziwił się Scor. Aria wyszczerzyła się do
niego kiedy Albus wręcz z namaszczeniem ujął w ręce okulary w przeplatane dwoma
czarno zielonymi drucikami i owalnych
nie za grubych szkłach. Zauważył jeden fajny bajer. Którym był łańcuszek na
okulary. Mógł się wydawać tandetny ale ładnie zdobiony robił za niezłą ozdobę.
- Nie płacz Al, masz gości- zaśmiała się Rose od której
dostał kolarz ze zdjęciami i wódkę która kupiła w Singapurze. Po kilku
godzinach imprezy nagle coś zaszumiało i wszyscy stracili przytomność. Kiedy
się obudzili byli w Malfoy Manor a tam były transparenty „Merlinie nie więcej
niż sto Scorpi” pisane ręką Rose i inne tandety oznaczające urodziny. Kiedy
spojrzało się na zegar można było się dopatrzeć godziny dwunastej dziesięć co
oznaczało dzień 24 sierpnia i narodziny Scorpiusa Hyperiona Malfoya. Impreza
trwała dalej a wtajemniczona w omówiony dawno już plan w wykonaniu Arii, Rose
mogła pochwalić się prezentem dla Scora który kiedy chłopak tylko go zobaczył
zrobił minę jakby wygrał ulubiony sprzęt sportowy plus kilka milionów galeonów.
Co to było, nikt nie wie ale wiadomo było to, że na pewno nie była ty prezent
rzeczowy lecz…hm…o trochę innej formie.
Aria otworzyła oczy. Bolała ja głowa- co nie było dziwne po
tak dużej ilości alkoholu- i bolały ją plecy, nogi i jedna ręka. Spojrzała w
stronę gdzie powinna znajdować się prawa ręka lecz na niej leżała Rose. Aria zrzuciła
rudą ze swojej zdrętwiałej ręki i prawie krzyknęła ale powstrzymały ją dłonie Albusa
które znów zasłoniły jej usta. Leżała na samym środku ogrodu a dookoła niej i
kilkadziesiąt metrów dalej leżeli na pewno pijani, naćpani i Merlin wie co
jeszcze goście imprezy urodzinowej Ala i Sorpa.
- Widocznie trochę to był dla nich za dużo- mruknął Albus.
Aria wstała i rozejrzała się. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Dobrze
że kiedy rozmawiała z panią Malfoy ostrzegła ją przed niekorzystnymi skutkami
po imprezie. Jak zauważyła wszystkie skrzaty z Malfoy Manor o dość sporej
liczbie – bo aż piętnastu- poczęło zbierać butelki po ognistej, spirytusie i…to
by było na tyle. Gdzieś tam, zawieruszyło się kilka pustych paczek po chipsach
i puszki coli.
- Hm…nie sądziłam że będzie AŻ tak ciężko- mruknęła Aria
kiedy Albus oparł się o jej ramie.
- Też tak pomyślałem- westchnął. Aria kopnęła Rose w kostkę.
- Jutro Scorpi się tobą zajmę- mruknęła ruda przytulając do
siebie buta Scorpiusa. Aria zrobiła dość specyficzna minę która wyrażała zarówno
zaciekawienie jak i obrzydzenie.
- Rose!- krzyknęła wprost do ucha rudej. Rose zamachnęła się
i zdzieliła Arię w głowę. Blondynka padła na leżącego niedaleko Scorpa.
- Spoko Ar, nie powiem Alowi że się na mnie rzuciłaś. To
pozostanie między nami!- wydarł się Scorp myśląc pewnie że szepcze. Na pewno
był jeszcze na haju. Albus pomógł zebrać się Arii. Rose trochę ogarnęła
sytuacje swoim nieprzytomnym wzrokiem po czym wstała pomagając Scorpowi.
- No to… może zaczniemy to sprzątać?- zaproponowała Rose.
Aria spojrzała na nią po czym złapała Albusa za rękę i krzyknęła.
- No to na razie!- I teleportowała się z Potterem.
- Wiedziałam, że tak będzie- mruknęła Rose. Spojrzała na
swojego już kojarzącego fakty chłopaka.- Choć Scorp, dam ci prezent- szepnęła.
Kiedy odwróciła się do domu Scorpius już stał przy drzwiach domu.
Aria rozejrzała się i stwierdziła, że jest w pokoju Albusa.
- Brudno tu masz- mruknęła drapiąc się różdżką po brodzie.
- Bo nie spodziewałem się gości- mruknął niestety sam do
siebie bo kiedy się odwrócił Arii już nie było. Podrapał się po głowie, wysłał
jej sms’a z następująca treścią „Gdzie cię wywiało do cholery debilko?!” po
czym gdy dostał następującą odpowiedź „Do domu palancie’ położył się spać.
- Albus?- Merlinie błagam!
- Aluś?
- AAALL!- Albus zerwał się z łóżka z bardzo miłym zamiarem
zamordowania drącej się mu do ucha osoby. Ta drącą się do ucha osoba była…Elena.
Albus spojrzała na nią przerażony po czym wskoczyła z powrotem do łóżka
zasłaniając się kołdrą. Elena westchnęła kręcąc głowa.
- Albus?- zapytała.
- Idź stad ty porąbana damulko!- warknął spod kołdry Al.
Usłyszał jak Elena się śmieje. I śmiech jeszcze jednej osoby. Kiedy zerwał się
z łóżka zobaczył obok Eleny Arię która śmiała się jak głupia razem z dziewczyną.
Al podrapała się po głowie, po czym pstryknął palcami.
- Jeszcze nie wytrzeźwiałem- po czym znów ułożył się w łóżku
z zamiarem zaśnięcia.
- Aluniu- Nie. To nie może być ani sen ani fatamorgana.
- Aluuuniuu!- zawyła Aria tuż nad jego uchem.
- No wstaje przecież, Merlinie- warknął zarzucając na siebie
koszule.
- To było zbędne.- powiedziała Elena już po wykonanym czynie
Albusa. Aria zmiażdżyła ją wzrokiem a dziewczyna cofnęła się do kąta w pokoju.
- Co ona tu robi?- Zapytał zaspany Albus poprawiając
okulary. Aria kiwnęła na Elenę palcem a ta kiedy ominęła łukiem Arie stanęła
przed Albusem.
- E…ten…no…sorki że cię wtedy pocałowałam ale to moja
siostra mnie do tego zmusiła. Stwierdziła że lepiej będzie kiedy- choć w to wątpię-
James się jej oświadczy…- tu przerwał jej śmiech Arii i Albusa-… no właśnie. Wracając.
Że jeśli jej się oświadczy to lepiej będzie jeśli TY nie będziesz miał żadnej
dziewczyny- powiedziała.
- Czemu?- zdziwił się Albus.
- Hm…żeby…jakby znudziła się Jamesem…- zaczęła.
- Dobra czaje. Twoja siostra to zwykła szmata. James wie?-
Zapytał Al. Dziewczyna westchnęła.
- Pewnie. Dlatego moja siostra teraz ryczy w pokoju nad
strata jak to nazwała „dwóch pieczeni”- mruknęła Elena bawiąc się kosmykiem
swoich włosów. Aria pokręciła głową zastanawiając się nad czymś a Albus
zmierzył je obie wzrokiem.
- Po co tu przylazłaś?- Zapytał w końcu Arie. To pytanie
nurtowała go od początku.
- Bo mi się nudzi.- burknęła Aria.
- Oczywiście. Idź pomęcz kogoś innego. Idę spać - mruknął.
Elena wzruszyła rękami i zniknęła. Aria prychnęła i zeszła schodami na dół. Po
chwili kilka trzasków zbudziło Albusa. Z zamiarem zamordowania swojej
dziewczyny Albus zszedł na parter.
- Al!- krzyknęła Lily rzucając się na brata. Arii nie było
ale był za to omlet i kawa. Po stwierdzeniu że czasem się ta dziewucha do
czegoś przydaje zrzucił z siebie siostrę i rzucił się na kawę. Oburzona Lily
zaczęła go wyzywać po czym zabunkrowała się u siebie. Czyli jak zawsze kiedy
wracał z imprez do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam xD
Pewnie jak zwykle mega dużo błędów wybaczcie mi ale wczoraj już nie myślałam za dobrze by poprawić >.< Mam nadzieje że sie podoba ~!
G.G